Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Sob Kwi 27, 2024 8:30 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 27 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Bondomania
PostWysłany: Pon Gru 18, 2006 2:52 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
zapraszam do dyskusji o bondowskiej serii.

na fali poularności nowego odcinka (może oglądał ktoś?), może by tak powspominać klasyczne odcinki?

Tylko jednen film nie przypadł mi w ogóle do gustu (Tomorrow Never Knows), a tak poza tym to większym lub mniejszym stopniu klasyki.
Najbardziej lubie Daimenty są wieczne, Moonreakera, Operację Piorun i Szpieg który mnie kochał. Z nowszych dwa przedostatnie bardzo mi sie podobały, dlatego mam nadzieje, że i najnowszy będzie trzymał poziom.

A z bondowskich ról najbardziej lubię Rogera Moora, chociaż powinien był szybciej pójść na bondowską emeryture. Sean Connery też jest świetny, właściwie to do bondów z jego udziałem mam największy sentyment.
za to jakos nigdy specjalnie nie przepadałem za Brosmanem. Ciekawe jak ten najnowszy wypadnie?

kolejne ciekawe smaczki to dziewczyny Bonda i bondowskie utwory. Ale o tym może jak ktoś inny coś dorzuci od siebie...

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Bondomania
PostWysłany: Pon Gru 18, 2006 7:52 pm 
Offline
starszy fan sztabowy

Rejestracja: Sob Lis 04, 2006 1:59 pm
Posty: 66
Miejscowość: wrocław
po pierwsze nie tommorow never knows tylko tommorow never dies

jest to powiem szczerze moj ulubiony bond, uwazam ze pierce byl najlepszym odtworca tej roli

tnd to zreszta rowniez fantastyczna piosenka sheryl crow. z bondowskich piosenek najbardziej lubie wlasnie ta, wings i duran duran :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Gru 18, 2006 9:00 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 17, 2006 10:19 pm
Posty: 605
Miejscowość: Londyn/Abbey Road/namiot przy pasach
jak dla mnie najlepszy jest Moonraker :D
A Buźka to mój drugi ulubiony - zaraz po genialnym Q - Bondowy bohater :D
Sam James Bond spada dopiero na 3 miejsce :D

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Gru 19, 2006 2:26 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Ta pomylka bardzo mi sie podoba! 8) oczywiscie powinno byc TN Dies.
Fakt piosenka Sheryl jest wspaniala, ale to jedyny plus tego filmu. czy dobrze zrozumialem TND to Twoj ulubiny bond? :shock:

Pierce dla mnie wydawal sie zawsze zbyt lalusiowaty jak na agenta 007. ale mial szczescie do pieknych kobiet - Izabela Scorupco i Sophie Marceu to jedne z piekniejszych bondowskich dziewczyn. Do tej kategorii dorzucilbym jeszcze Corinne Clery z Moonreakera, dziewczyne z Operacji Piorun oraz brunetke (bo byla tez blondynka) z Licencji na zabijanie.

co do bondowskich przebojow to w pierwszej trojce u mnie na pewno Sheryl Crow i McCartney a poza tym jeszcze Goldfinger (chyba Shirley Bassey to spiewala).

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czw Gru 21, 2006 3:21 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Winter napisał(a):
jak dla mnie najlepszy jest Moonraker :D
A Buźka to mój drugi ulubiony - zaraz po genialnym Q - Bondowy bohater :D
Sam James Bond spada dopiero na 3 miejsce :D


Buzka to jeden z fajniejszych bondowskich czarnych charakterów dla mnie. Dlatego też Moonraeker i Szpieg który mnie kochał ma u mnie dodatkowe punkty :)
tak w ogóle Moonreaker jest przyozdobiony kapitalna muzyką (również tytułowe nagranie jest piekne), tylko ma trochę nudną końcówkę.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Gru 22, 2006 7:46 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 17, 2006 10:19 pm
Posty: 605
Miejscowość: Londyn/Abbey Road/namiot przy pasach
ale wątek miłosny Buźki i "dzieweczki z warkoczykami i okularkami :D "
jest przekomiczny :D
UWielbiam tą scenę z górską kolejką :D

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 30, 2006 2:30 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Aj, od czego by tu zacząć. Bondomaniaczką bym się nie nazwała, ale jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności mam za sobą wszystkie Bondy, które zostały nakręcone. ;) Taki traf.
Jej, na ten temat pisze się długaśne artykuły, a ja tu mam streścić to wszystko w jednym poście? Więc pokrótce i po łebkach.
Parę lat temu, jeszcze jako berbeć, w ogóle sądziłam, że całej serii nakręcono ledwo 4 filmy i żyłam sobie w tej uciesznej nieświadomości, czekając aż nakręcą coś nowego. Jako że gust miałam wtedy taki a nie inny, ulubionym Bondem był, co wypowiadałam bez wahania, Roger Moore... dziś po tej dziecięcej fascynacji pozostał śmieszny sentyment.
Zdaje się, że pierwszym Bondziakiem, który obejrzałam, była "Ośmiorniczka", ale któżby to dzisiaj pamiętał?
Acha, Sean Connery nigdy nie był moim faworytem. Jego powodzenie u pań mnie wręcz drażniło. Taki standartowy, nadto standartowy szkocki gentleman. Nie wspominając o błysku w oczach, pod wpływem którego w kinach ponoć mdlały panie... gdy tymczasem ja wznosiłam oczy do nieba. Nie ten typ najwidoczniej. ;) Jego grę lubię i doceniam, ale nigdy mnie nie powalała na kolana.

Ostatnie filmy z serii coraz bardziej podmywały moją wiarę w reanimację świetności Jamesa Bonda. I kiedy wydawało się, że fale wzbierającego z każdym kolejnym 'odcinkiem' rozczarowania podmyją mnie, wyrywając z korzeniami, i rzucą w odmęty innych produktów popkultury, do kin weszło... fanfary... "Casino Royale"!
Rany.
Naprawdę.
Po wyświetleniu ostatnich klatek filmu, moja szczęka leżała gdzieś na kolanach, a twarz wykrzywiła się w pytaniu "Jak to możliwe?!". Jak można było z tak wyeksploatowanego tematu wyciągnąć coś jeszcze?
Można było, w bardzo prosty sposób, o czym przekonałam się zaledwie miesiąc temu. Wystarczyło wziąć na tapetę nie kolejny tom przygód Jamesa, ale pierwszy, jeszcze przed uzyskaniem licencji na zabijanie i numeru 007 (bez siódemki wówczas) i uczynić Bonda bardziej brutalnym.
O dziwo, mimo drażniącej nomenklatury współczesnego kina i tendencji do sieczki w filmach sensacyjnych, Bondowi takie akcenty przysłużyły. Z widza przestano robić naiwnego, bezmyślnego zjadacza popcornu, pokazano trochę realiów. Tego, że nie zawsze wystarcza "pif, paf" i po krzyku, obywając się bez większego rozlewu krwi. Zabicie człowieka to nie taka kaszka z mleczkiem, nie jedynie zgrabne, czyściutkie porachunki w nienagannym garniturze i lakierowanych, niezakurzonych butach. Już sam wstęp przyprawia o zdumienie. Niemal współczujemy "draniowi bez serca", który w dość cyniczny i bezwzględny sposób likwidowany jest przez naszego bohatera. Nie rozwodząc się już nad wstawkami, w których pokazane jest, jak agent eliminuje wroga miażdżąc jego czaszkę o kafelki w toalecie, podduszając pod kranem...
Potem następuje kolejna niespodzianka. Napisy początkowe z fenomenalnym utworem przewodnim. Piotrek, nie śledziłeś naszej dyskusji o "Casino Royale" na yoyo? ;) Tam dopiero się nad tym rozwodziłam. Nawet zamieściłam linka do wyżej wymienionego kawałka ("You Know My Name"), ale zdaje się, że nikogo nim nie zainteresowałam (zawsze mogę drugi raz wrzucić na yousendit... dobra, jestem naiwna :lol:). ;) Mnie wręcz wgniotło w fotel, kiedy w ciemnej sali usłyszałam pierwsze dźwięki... może nie niewiadomo-jaki motyw, ale jednak... kawałek soczystego, brudnego rocka. Co ja tu mogę jeszcze... wokal Chrisa Cornella (tak, tego samego - z Soundgarden! :D
Hmm, Daniel Craig, jak już na yoyo pisałam, zagrał porządnie. Zbytnio wychwalać nie sposób, ale przyznam szczerze, że zagrał, jak na swoje możliwości, dobrze, minimalistyczne ("grymas, który można uznać za uśmiech" ;)), przede wszystkim - zupełnie inaczej, niż jego poprzednicy. Znowu, w przypadku tak ogranej roli, wyszło to kreacji na korzyść.
Tylko dziewczyna Bonda jakaś taka niespecjalna...

Ach, zapomniałabym o wybornych tekstach: "Troszkę bardziej na lewo". :) To trzeba samemu obejrzeć, żadna recenzja nie odda niektórych scen. :lol:

"Live and Let Die" zawsze lubiłam i wiem, że to, iż lubiłam ten utwór zanim jeszcze poznałam Beatlesów (a co dopiero twórczość Wingsów i Paula solo!), przypadkiem być nie może. Przypadków nie ma. ;)

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 30, 2006 4:32 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Wrz 09, 2005 4:27 pm
Posty: 972
Miejscowość: Warszawa
Michelle napisał(a):
Nawet zamieściłam linka do wyżej wymienionego kawałka ("You Know My Name"), ale zdaje się, że nikogo nim nie zainteresowałam (zawsze mogę drugi raz wrzucić na yousendit... dobra, jestem naiwna :lol:). ;) Mnie wręcz wgniotło w fotel, kiedy w ciemnej sali usłyszałam pierwsze dźwięki... może nie niewiadomo-jaki motyw, ale jednak... kawałek soczystego, brudnego rocka. Co ja tu mogę jeszcze... wokal Chrisa Cornella (tak, tego samego - z Soundgarden! :D


Zainteresowalas, sciagnalem, posluchalem, jest ok, wole Soundgarden i najnowszy album Audioslave. Calkiem przyzwoity ten kawalek, ale rewelacyjny byc nie mogl, bo by jakos takos do Bonda nie pasowal :D

Dzieki za (powtorna ;) ) recenzje Magda. Musze kiedys dopasc ten Casino Royale :)

_________________
"Going fast, coming soon,
We made love in the afternoon.
Found a flat, after that
We got married" :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 30, 2006 5:04 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
hans80 napisał(a):
Dzieki za (powtorna ;) ) recenzje Magda. Musze kiedys dopasc ten Casino Royale
Yoyo nie ma, więc musiałam napisać po raz wtóry. :lol:
Aj, wiem, to denerwuje. Przepraszam. Nie mogłam sie powstrzymać. :roll:

Oczywiście, że nie jest rewelacyjny sam w sobie. Fenomenalny wyłącznie dlatego, że to bondowski kawałek, 'uszyty' na Bonda. ;) Na taką miarę, w takiej kategorii uważam go za naprawdę wyróżniający się.

PS Też o niebo wolę Soundgarden, nawet Audioslave (chociaż, wiadomo, nie może umywać się do Soundgarden... ;)). Audioslave to w ogóle materiał na oddzielną dyskusję... ;)

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Nie Gru 31, 2006 6:59 pm 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Lip 08, 2005 12:38 pm
Posty: 125
Miejscowość: Piła
Co do nowej piosenki. IMHO, najgorsza piosenka ze wszystkich jakie do tej pory były przewodnimi utworami w Bondach. Jakaś taka nie bondowa. No ale może to moje odczucie wynika z tego, że nie przepadam za Soundgarden ani za Audioslave.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Nie Gru 31, 2006 8:51 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Gru 08, 2005 8:55 pm
Posty: 1041
Miejscowość: Warszawa
Grochu napisał(a):
Co do nowej piosenki. IMHO, najgorsza piosenka ze wszystkich jakie do tej pory były przewodnimi utworami w Bondach. Jakaś taka nie bondowa. No ale może to moje odczucie wynika z tego, że nie przepadam za Soundgarden ani za Audioslave.

Nie to co takie Live And Let Die, no nie? :P


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Sty 02, 2007 2:26 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Magdo, widziałem ten watek na Yoyu, ale nic nie zdążyłem przeczytać. Po kilku dniach jak miałem okazję tam wejść to już nie mogłem go znalezć, a to dlatego, że nikt się juz tam nie wpisywał więc znikł w nieprzeczytanych postach, trochę pozniej jezcze szukałem ale na marne (swoją drogą to w jakim on był dziale na Yoyu?).

bardzo się ciesze z piosenki Krzyska Cornella (choc jej jeszze nie słyszałem), mówicie że kawał dobrego rocka - nareszcie! zwłaszcza po totalnym nieporozumieniu poprzedniej piosenki Bonda (Madonna :evil: ) cieszy taki wykonawca. tak przy okazji uwielbiam Soundgarden w dużej mierze dzięki wspaniałemu wokliście 8).

jak dotąd chyba najostrzejszym bondowskim kawałkiem był numer z "Człoweika ze złotym pistoletem" - dość agresywny jak na ten film. Kto wie, może będzie jeszcze lepiej?

jednak moja najulubieńszą piosenką juz chyba zawsze będzie Tomorrow Never Dies (tym razem już bez błedu :wink: ) w wykonaniu Sheryl Crow. ale za to film najgorszy :P

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Lut 07, 2007 11:58 pm 
Offline
Little Child
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Sty 30, 2004 12:59 pm
Posty: 19
A mi się "Tommorow never dies" najbardziej podobał - bo był właściwie najbardziej realistyczny (jeśli chodzi o kontekst geopolityczny, a nie samochód sterowany telefonem komórkowym). Piosenka - też jest genialna.

Zaraz potem jest "Casino Royale" z powalającym wykonaniem tego filmu. Dawno już nie widziałem TAKIEGO dobrego Bonda - momentami TND się chowa.

Trzecia pozycja? Czekam na takową. I nie widać jej na horyzoncie. Może dlatego, że nie widziałem wiele tych Bondów? Wiem, że kiedyś podobała mi się część z Lazenby'm (nie pamiętam tytułu) - kiedy Bond się żeni i wychodzi na tym jak M. Corleone.

_________________
There are places I remember....


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czw Lut 08, 2007 2:24 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
To juz wiem dlaczego TND uważasz za najlepszy. Obejrzyj sobie stare odcinki to zmienisz zdanie. Te ostatnie Bondy zlewaja sie troche ze współczesnym kinem akcji, te starsze mają w sobie wiele z uroku tamtych lat i sa na swój sposób nowatorskie (np. Dr. No z 1962 r.), najnowsze bondy to juz takie wariacje na temat :wink:

Jedyny film z Lazenbym to "W tajnej służbie jej królewskiej mości". Momentami przynudnawy ale jest ten klimat :)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Lip 14, 2007 1:07 pm 
KOCHAN BONDA :oops: :oops: :oops: :oops:
PS
ALE MAM ORIENTACJE


Góra
  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Lip 14, 2007 10:30 pm 
Offline
Dr Robert
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lut 26, 2007 10:19 pm
Posty: 256
Miejscowość: Warszawa
jESTEM GIGANTYCZNYM FANEM BONDA Z LAT 1962 - 1989 , NIE LUBIE SERII Z BROSNANEM . CZęśCI DO 1989 MIAłY SWOJ NIEPOWTARZALNY KLIMAT POTEM BYLY PRZEKOMBINOWANE :?


Niewątpliwie cała seria filmów o agencie 007 jest sporym fenomenem trwającym od początku lat 60 XX w. po dziś dzień . Postać ta towarzyszyła wielu pokoleniom . Bohater stworzony przez Ian'a Fleminga ma swoich zagorzałych wielbicieli jak i radykalnych przeciwników . Do każdej nowej części przygód James'a Bonda zatrudniano najlepszych aktorów oraz nie szczędzono pieniędzy na efekty specjalne. Rezultatem tego są bardzo widowiskowe filmy akcji z elementami filmu sensacyjnego , szpiegowskiego , kryminału i małymi wątkami romantycznymi . Każda częśc promowana jest przez specjalnie skomponowany na jej potrzeby utwór muzyczny .
Ja osobiście jestem wielkim fanem całej serii .

Całą serie podzieliłem na kilka okresów :

I okres : (1962 - 1971)

Pierwszy film na podstawie powieści szpiegowskiej Ian'a Fleminga - Doktor No. pozwala po raz pierwszy zapoznać się z Jamesem Bondem i jego niebezpieczną pracą tajnego agenta wywiadu brytyjskiego . Kolejne filmy (Pozdrowienia z Rosji , Goldfinger , Operacja Piorun , żyje się tylko dwa razy) charakteryzują się wspaniałym klimatem lat 60 , świetną grą aktorską Seana Connery i specyficzną atmosferą szpiegowskiej intrygi .
W "Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości" to jedyna część z cyklu gdzie w roli Bonda awaryjnie wcielił się australijski model George Lazenby , moim zdaniem eksperyment udany , pojawiło się trochę świeżości , fajnego zabarwienia humorystycznego i dosyć rozbudowany wątek romantyczny.
W 1971 r. Sean Connery powrócił aby jeszcze raz wcielić się w agenta 007 nagrywając "Diamenty są wieczne" . Connery zagrał Bonda z odpowiednią należną tej roli klasą i w swoim niepowtarzalnym stylu.
Pierwszy i moim zdaniem najbardziej klimatyczny okres dla całego cyklu.

II okres (1973 - 1985)

Tutaj mamy do czynienia z wytrawnym kunsztem aktorskim Rogera Moore'a , który stworzył prawdziwego twardego agenta z odpowiednim angielskim poczuciem humoru , który z drugiej strony jest dżentelmenem w każdym calu i niepoprawnym kobieciarzem . Ta kreacja podoba mi się chyba najbardziej (wogóle R. Moore jest jednym z moich ulubionych aktorów) i tym samym filmy o Bondzie nagrywane w latach 70 i w pierwszej połowie lat 80 są moimi ulubionymi . Wszystkie części z tego okresu (żyj i pozwól umrzeć , Człowiek ze złotym pistoletem , Szpieg , który mnie kochał , Moonraker , tylko dla twoich oczu , ośmiorniczka i Zabójczy widok) w dużym stopniu odwzorywują ówczesną sytuacje polityczną na świecie podejmując takie zagadnienia jak zimna wojna , żelazna kurtyna itp. Gadżety , które się wtedy pojawiają są być może w dużym stponiu fantastyczne , ale jeszcze można je zaakceptować podobnie jest z pojazdami bo to co zostanie wykorzystane w późnijeszym filmach jest małym przegięciem . Przeciwnicy Bonda też są świetnie wykreowani . Jednym słowem lata 70 dla Bonda to złoty okres .

III okres (1987 - 1989)

Jakże krótki jest ten okres aczkolwiek to dwa ostanie prawdziwe "bondowskie" filmy w , których wykorzystano klasyczną , klimatyczną formułe tej serii . Po odejściu Rogera Moore'a (moim zdaniem najlepszy) w agenta 007 wcielił się bardzo dobry angielski aktor Timothy Dalton .
Oba filmy (W Obliczu śmierci i Licencja na zabijanie) stoją na wysokim poziomie . W tym pierwszym filmie pośrednio wykorzystano temtykę wojny w Afganistanie , która właśnie dobiegała końca . "Licencja na zabijanie" to typowy film kryminalny , w którym to Bond po śmierci swojego przyjaciela rezygnuje z pracy dla wywiadu i na własną rękę ściga winnego - bosa narkotykowej mafii . Moim zdaniem to koniec klasycznej serii i niepowtarzalnego klimatu .

IV okres (1995 - 2002)

Po długiej 6 letniej przerwie producenci postanowili zatrudnić w miejsce Timothy Dalton'a innego nie mniej znanego aktora - Pierce'a Brosnan'a .
Pierwszy film z nowym aktorem - "Goldeneye" nawet nie byl taki zły , dziś z perspektywy czasu oceniam go na 7/10 . Sam pomysł na scenariusz był klasyczny , poszczególne sceny i efekty specjalne nawiązywały do chlubnej historii całej serii jednakże wszystko co działo się potem (Jutro nie umiera nigdy , świat to za mało i śmierć nadejdzie jutro) moim osobistym zdaniem bardzo wypaczyło pierwotny zamysł filmu szpiegowskiego a coraz to nowsze gadżety (niewidzialny samochód w "śmierć nadejdzie jutro") naraziły Bonda na etykietkę filmu sci - fiction i stawiało go w jednym rzędzie z batmanem i spider - manem .
W ostatnich latach Bond został wyjątkowy skrzywdzony a producenci bezlitośnie odeszli od pierwotnej formuły niszcząc wspaniały , niezapomniany klimat tego cyklu filmów szpiegowskich .
"świat to za mało" według mnie ma nienaturalną fabułę i jest chyba najnudniejszym z filmów o Bondzie . Natomiast "śmierć nadejdzie jutro" został na siłę sprowadzony do fantastycznej fabuły zawierającej w sobie istnienie : super kombinezonów , niewidzialnych samochodów i przejaskrawionej wirtualnej rzeczywistości . Film bardziej przypomina X - Menów niż klasyczny film szpiegowski / kryminalny .

Z muzyką do filmów o Bondzie tez można zauważyć tendencje spadkową po 1995 r. a "Day Another Day" z filmu "śmierć nadejdzie jutro" w wykonaniu Madonny wogole mnie nie przekonuje . Natomiast wszystkie inne utwory do pozostałych części bardzo lubie .

_________________
Image


Ostatnio edytowany przez Lukas Pon Lip 16, 2007 7:32 pm, edytowano w sumie 4 razy

Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Lip 16, 2007 2:06 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Ja ostatnio tak mam, że wszysko oceniam sobie w skali 1-10, nawet filmy :wink:
I cała bondowska serie tez sobie oceniałem:

1. Doktor No - 8
2. Pozdrowienia z Rosji - 7
3. Goldfinger - 9
4. Operacja Piorun - 9
5. Żyje sie tylko 2 razy - 8
6. W tajnej Służbie... - 8

7. Diamenty sa wieczne - 10
8. Żyj i pozwól umrzec -8
9. Człowiek ze złotym pistoletem -9
10. Szpieg, który mnie kochał -10
11. Moonreaker -10

12. Tylko dla twoich oczu -7
13. Ośmiorniczka -9
14. Zabojczy widok - 7
15. W obliczu smierci - 8
16. Licencja na zabijanie -8

17. Goldeneye -7
18. Jutro nie umiera nigdy-5
19. Świat to za mało -8
20. Śmierć nadejdzie jutro -8
21. Cassino Royale -6

9 i 10 to wybitne odcienki, 8 bardzo dobry ale bez rewlacji, 7 przyzwoity, poniżej 7 takie sobie. Tak na mój gust oczywiście.
Ostatni odcinek mnie zawiódł, to film sensacyjny a nie bond...poza tym juz te wszyskie sceny w kasynie mnie meczą (ileż to juz było razy!). Nowy Bond-aktor za to bardzo mi sie podoba, ale sama konwencja filmu zrzera własny ogon.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Lip 16, 2007 7:34 pm 
Offline
Dr Robert
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lut 26, 2007 10:19 pm
Posty: 256
Miejscowość: Warszawa
Yer Blue napisał(a):
Nowy Bond-aktor za to bardzo mi sie podoba, ale sama konwencja filmu zrzera własny ogon.


nawet go nie oglądałem stwierdziłem , że pokazanie początków Jamesa Bonda powinno być osadzone pod koniec lat 50 a nie w 2006 roku z komputerami , komórkami i innymi gadżetami - przecież to nielogiczne .

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lip 17, 2007 1:26 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Co jest nie logiczne? Że bond używa nowoczesnych gadżatów? Przeciez robil to od zawsze, a podsuwał mu to wszystko legendarny Q. Te wszystkie cacka zawsze ratowały mu życie...

Casino Royal jest jak dla mnie za bardzo agresywne, nie ma już tego klimatu romantyzmu ani usmiechu, zresztą nawet sam Bond chyba stracił poczucie humoru i coraz bardziej przypomina mi terminatora, nawet umieśniony jest jak żaden jego poprzednik.

A utwór Chrisa Cornella ma zdecydowanie bondowki klimat (te wszystkie orkiestracje), ale jakoś tak wcale nie wydaje mi się to rockowym kawałkem, prawie balladka...

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lip 17, 2007 1:47 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Gru 08, 2005 8:55 pm
Posty: 1041
Miejscowość: Warszawa
Nowy bond jest brzydki brzydki brzydki.
Ładny był Sean, chociaż mówił, że nie da się słuchać Beatlesów bez stoperów w uszach. Nikt by nie porównał Seana do lemura. (Lubię lemury, ale taki lemur to mrny Bond).

Słonko przygrzewa.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 27 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 101 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY