Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Nie Kwi 28, 2024 12:44 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 27 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lip 17, 2007 2:14 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
A mi się podoba nowy Bond ale tylko z wyglądu własnie, bo juz taki z lekka lalusiowaty Brosman mnie troche drażnił. Nowy bond jako postać pasuje do tej roli jak mało kto i nawet gra dobrze ale ten scenariusz jest taki, że wymaga od niego głównie kaskaderskich wyczynów a te wszystkie sceny w kasynie nie wymagają żadnych aktorskich zdolności. Ale daje mu kredyt zaufania.
Jak sobie tak uświadomiłem to każdy pierwszy odcinek któregokolwiek z 3 Bondów-długodystansowców nie był szczytowym osiągnięciem a dopiero gdzieś tak od 3 odcinka była ta szczytowa forma (a może po prostu lepszy scenariusz filmu?) więc nie stawiam na tym (jak on sie nazywa? :? ) nowym Bond-aktorze krzyzyka.

...A pamiętam to słynne zdanie o Beatlesach w Goldfingerze ...ale nigdy nie potrafiłem zrozumiec o co tak naprawde chodzi - że niby Beatlesi byli tacy głośni? :) Napewno jednak byli szalenie wówczas popularni, skoro krążyły o nich takie powiedzonka i to w jakim filmach! 8)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lip 17, 2007 2:33 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Gru 08, 2005 8:55 pm
Posty: 1041
Miejscowość: Warszawa
Może trochę lalusiowaty i ZA ładny, ale bardziej przypominał faceta niż lemura :lol:
A najbardziej mnie wkurzyło, że ktoś porównał tego nowego brzydkiego do naszego Ringo!

Yer Blue napisał(a):
Nowy bond jako postać pasuje do tej roli jak mało kto i nawet gra dobrze ale ten scenariusz jest taki, że wymaga od niego głównie kaskaderskich wyczynów a te wszystkie sceny w kasynie nie wymagają żadnych aktorskich zdolności.

Phi. Jeśli ten nowy ma lepiej pasować od innych, to może widzimy różne osoby, mówiąc o Bondzie? Bond powinien być męski, przystojny, nie do pokonania (tu wskazujemy oskarżycielsko na ostatnie bondy, w których nasz bohater "ma być bardziej ludzki, ojojoj, ma uczucia i nie jest ze stali". PHI! Takich "bohaterów" serwuje nam pierwszy lepszy film w kinie. A Bond ma być INNY, ma być LEPSZY!), z poczuciem humoru, ze swoimi obyczajami... Zabrać mu któryś z tych atrybutów, to jak zmienić Supermanowi kolor płaszcza na zielony (bo ekologiczny i bardziej uniwersalny).

Yer Blue napisał(a):
...A pamiętam to słynne zdanie o Beatlesach w Goldfingerze ...ale nigdy nie potrafiłem zrozumiec o co tak naprawde chodzi - że niby Beatlesi byli tacy głośni? :) Napewno jednak byli szalenie wówczas popularni, skoro krążyły o nich takie powiedzonka i to w jakim filmach! 8)

Hehe, może nie tyle głośni, co wprost nie do słuchania! (Co ta młodzież znowu wymyśliła?)

edit: Z życia rodzinnego żuka ;) :
KOcham ringo z Tatusiem wracają z kina.
KOcham ringo wzdycha ciężko. Pdchodzi do dużego srebrnego pudełka, które Tatuś dostał od Mamy na 40. urodziny. Wyjmuje w milczeniu Doctora No. Wkłada płytę do odtwarzacza DVD i zaczyna oglądać starego dobrego Bonda...


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lip 17, 2007 2:54 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Nie no przesadziłem, że jak mało kto - po prostu pasuje ale napewno Moore ma zapewnione pierszeństwo w tej kwestii. Connery drugie.
A tak właściwie to podobał Ci się ten najnowszy bond - w sensie jako film?

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lip 17, 2007 3:14 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Gru 08, 2005 8:55 pm
Posty: 1041
Miejscowość: Warszawa
Yer Blue napisał(a):
Nie no przesadziłem, że jak mało kto - po prostu pasuje ale napewno Moore ma zapewnione pierszeństwo w tej kwestii. Connery drugie.
A tak właściwie to podobał Ci się ten najnowszy bond - w sensie jako film?

Moore jest ok.
A kto powiedział, że byłam na tym filmie? Nie oceniam pana nowego pod względem aktorstwa. Niestety jego kunszt pozostał mi obcy. Podzieliłam się z Wami moim odbiorem nowego w sensie czysto estetycznym. :lol: Nie mam zwyczaju chadzać do kina. Ostatni film, jaki widziałam... hmm... chyba Billy Elliot, jak byłam w czerwcu u Magdy. A wcześniej "Almost Famous". Tam był ładny aktor, ktory miał wąsy prawie jak George. Po co mam oglądać brzydkiego nowego, skoro mogę obejrzeć po raz eee kolejny Deszczową piosenkę? ;) (ograniczona? ja?)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lip 17, 2007 5:34 pm 
Offline
Dr Robert
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lut 26, 2007 10:19 pm
Posty: 256
Miejscowość: Warszawa
Yer Blue napisał(a):
Co jest nie logiczne? Że bond używa nowoczesnych gadżatów? Przeciez robil to od zawsze, a podsuwał mu to wszystko legendarny Q. Te wszystkie cacka zawsze ratowały mu życie...


komputery w latach 50 ??? miejmy trochę wyobraźni :shock: Akcja Casino Royal jest usytuowana w drugiej połowie lat 50 XX w. Dlatego to straszne przegięcie . Retrospekcja usytuowana w 2006 r. ? Przecież to miały być początki Jamesa Bonda , mieliśmy na tym filmie zobaczyć jak stał się agentem a zobaczyliśmy kontynuacje serii tak jakby to była kolejna po "day another day" część .

Yer Blue napisał(a):
Jak sobie tak uświadomiłem to każdy pierwszy odcinek któregokolwiek z 3 Bondów-długodystansowców nie był szczytowym osiągnięciem a dopiero gdzieś tak od 3 odcinka była ta szczytowa forma (a może po prostu lepszy scenariusz filmu?) więc nie stawiam na tym (jak on sie nazywa? :? ) nowym Bond-aktorze krzyzyka.


Jak dla mnie jest zupełnie inaczej :

"Goldeneye" - pierwszy z Brosnanem i ostatni dobry film .

"Doktor No" - tu mogę się zgodzić pretenduje do najsłabszego Bonda z Connerym , ale i tak o 10 razy lepszy od wszystkich z Brosnanem

"Living Daylights" - tutaj trudno pokusić się o jakąś głębszą analize gdyż jest to 1 z 2 wszystkich z Timothy Daltonem , aczkolwiek obydwa filmy z tym aktorem są na bardzo przyzwoitym poziomie z małym wskazaniem jednak na ten pierwszy - "Living Daylights" - bardziej widowiskowy i ciekawsza fabuła .

Live and Let Die - tutaj w zupełności się nie zgodze , że to słaby film , jeden z najlepszych Rogera Moore'a moim zdaniem .

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czw Lip 19, 2007 12:29 pm 
Offline
starszy fan sztabowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: Sob Sie 19, 2006 7:25 pm
Posty: 61
Miejscowość: Ringowo
Myślę, że Daniel Craig nie pasuje do roli Jamesa Bonda. Film Casino Royale jest niezłym filmem akcji (takich filmów jest bardzo dużo), natomiast nie ma sobie nic z prawdziwego filmu o agencie 007.

_________________
ringo jedst fajny


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czw Lip 19, 2007 2:48 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Lukas napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
;]Jak sobie tak uświadomiłem to każdy pierwszy odcinek któregokolwiek z 3 Bondów-długodystansowców nie był szczytowym osiągnięciem a dopiero gdzieś tak od 3 odcinka była ta szczytowa forma (a może po prostu lepszy scenariusz filmu?) więc nie stawiam na tym (jak on sie nazywa? :? ) nowym Bond-aktorze krzyzyka.


Jak dla mnie jest zupełnie inaczej :

"Goldeneye" - pierwszy z Brosnanem i ostatni dobry film .

"Doktor No" - tu mogę się zgodzić pretenduje do najsłabszego Bonda z Connerym , ale i tak o 10 razy lepszy od wszystkich z Brosnanem

"Living Daylights" - tutaj trudno pokusić się o jakąś głębszą analize gdyż jest to 1 z 2 wszystkich z Timothy Daltonem , aczkolwiek obydwa filmy z tym aktorem są na bardzo przyzwoitym poziomie z małym wskazaniem jednak na ten pierwszy - "Living Daylights" - bardziej widowiskowy i ciekawsza fabuła .

Live and Let Die - tutaj w zupełności się nie zgodze , że to słaby film , jeden z najlepszych Rogera Moore'a moim zdaniem .


To jest tylko moja opinia, a Daltona nie brałem pod uwagę tylko jak napisałem 3 Bondów długodystansowców.
I jak dla mnie najlepsze filmy Connerym, Moorem i Brosmanem to sa dokłanie 3 i 4 odcinki z ich udziałem (z wyjątkiem Diamentów, które były ostatim 6 i najlepszym (dla mnie) odcinkiem z Seanem ale był zrealizowany po dłuższej przerwie - może dlatego jest taki genialny?)

Goldenyeye jest niezły to fakt ale nie najlepszy, Dr No jest nawet genialny i też wole go od wszystkiego z Brosmanem ale porównując go z Diamentami czy Golfingerem to przyznam, że była to tylko zajawka prawdziwego bondowskiego kunsztu.
A Live And Let Die jakoś zawsze mnie troche nudził, może dlatego, że zbyt wiele razy go oglądałem i jak leca powtórki w TV to nie bardzo mam na ten film ochotę. Za to Szpieg i Moonreaker nie znudza mi się nigdy to dla mnie 2 najlepsze bondy w ogole!

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 27 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 99 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY