Heh, nie będę oryginalną 4w5.
Bardzo często dopadają mnie myśli o śmierci. Najczęściej zastanawiam się nad nieuleczalnymi chorobami (chodź daleko mi do kancerofobii... przynajmniej mam taką nadzieję
). Może dlatego, że dość często się z podobnymi sytuacjami spotykałam.
Wyobrażam sobie wtedy głównie reakcje otoczenia: zastanawiam się, czy kogokolwiek, poza mną, by to przejęło; a jeśli tak, to kogo. Zdarza się, że miewam wątpliwości, czy aby ja przejmę się podobną wiadomością. A jeśli jednak, to co bym "po" ze swoim życiem zrobiła. Zmieniłabym się? Zrobiła coś szalonego, a wręcz głupiego? Czy raczej zatopiła się w beznadziejnych i donikąd prowadzących rozważaniach w rodzaju "Czemu ja?"? Nie wiem nawet, dlaczego takie myśli mnie prześladują. Nie będę ukrywać - boję się śmierci. Moje rozważania o tej części naszego osobistego rozdziału w wielkiej księdze życia nie mają nic z obiektywnego, trzeźwego spojrzenia na nurtujący mnie (nas?) problem. A już najbardziej wykańcza mnie przeświadczenie, że mamy tylko jedno życie, jedną szasę, jedną próbę i tylko jedną rolę do odegrania. Możemy być zaledwie jednym wcieleniem samego siebie (pomimo wielu masek, które przybieramy
). Najtrudniej uświadomić sobie tę prawdę, iż nawet tę jedną jedyną okazję można zaprzepaścić! Schrzanić, zmarnować doszczętnie!
Kurczę, strasznie odeszłam od głównego tematu.
Przeraża mnie to wszystko, kiedy rozmyślam o życiu. Człowiek rodzi się; choćby najspokojniejsza jednostka kroczy przez życie burzliwie, gdyby spojrzeć na to z innej strony, zawsze człowiek, niezależnie od usposobienia, przechodzi przez te same etapy - dorasta, uczy się odpowiadać za siebie (niekiedy również za innych), doznaje większości możliwych, gwałtownych uczuć, od jak najbardziej "uskrzydlających" do wybitnie negatywnych. Czasem, o ile jest szczęściarzem (z czego rzadko który zdaje sobie sprawę
), znajduje spokój ducha.
A potem co? Tak
po prostu koniec?
Chociaż powinnam, ciężko mi sobie wyobrazić, żebym kiedykolwiek się z tym pogodziła.
I czemu zawsze, ale to zawsze mam wrażenie, że jestem odmieńcem i, niepostrzeżenie dla reszty, nie przechodzę tych etapów we właściwym porządku i w adekwatny sposób?
Za dużo na tym świecie pytań, przy znikomej liczbie satysfakcjonujących odpowiedzi.