Najwyższy czas na relację, więc... zacznijmy od poczatku!
Do Łodzi wyruszylismy z samego rana. My - czyli ja i Sławek. Było to nasze pierwsze spotkanie (nie licząc wymiany elektronicznej poczty), wiec podróż minela nam głównie na rozmowach na tematy wszelakie. Większość jednak (bo jak inaczej) obracało się wokół tematów związanych z The Beatles. Szczególnie podobały mi się opowieści o polskiej beatlemanii (jeśli mozna ją tak w ogóle nazwać) w latach 70/80, których nie brakowało w barwnych przygodać mojego współpasażera
Do Łodzi dotarliśmy z ponad 90 minutowym opóźnieniem, więc z braku czasu zrezygnowaliśmy z ulicy Piotrkowskiej i ruszyliśmy tropem lokalnych punktów gastronomicznych. Szybki posiłek, transport komunikacją zbiorową, spacer po mieście... i kilka minut przed 17stą byliśmy pod Domem Kultury. Odetchneliśmy więc z ulgą i z uśmiechem na twarzy wkroczylismy do środka
Od wejścia zostalismy przywitani rozchodzącą się z głośników muzyka Lennona. Na piętrze została zorganizowana malutka wystawa, prezentująca winylowe płyty, książki oraz artykuły prasowe. Był też telewizor na którym leciały jakieś teledyski. Spędziliśmy tam dosłownie kilkanaście sekund, więc nie za bardzo wiem jaka była zawartośc prezentowanego materiału. Zdążyłem jednak dostrzeć fragment filmu "Let It Be"
Wybiła godzina rozpoczęcia głównej imprezy, więc udaliśmy się do specjalnie przygotowanej na te okazję. Co można było znaleźć w środku? Była mini scena, troche instrumentów, ławki, sprzęt nagłaśniający, plakaty oraz - co najważniejsze - FANI!
Grupka może nie liczna (około 30 osób), ale na warunki pojemnościowe jakimi dysponowała ta sala - w sam raz.
Impreze otworzył Tomasz Kulawiński, który skacząc z tematu na temat opowiadał troche o Lennonie, o swojej podrozy na Wyspy (dokumentując to zdjęciami), o spotkaniu jakie organizował w 1981 roku itd. Tematów zapewne było więcej, ale wyskoczyłem w tym czasie na miasto, by odebrac z przystanku Rite i Dominikę. I tu niespodzianka: dostałem od dziewczyn kawałek Rickenbackera (pod postacią tortu), które zdobyły dla mnie na ulicy Piotrkowskiej. Kochane zuchy!
Wielkim zaskoczeniem dla wszystkich zgromadzonych była chwila, w której pojawił sie Piotr Metz, zaproszony przez organizatorów do wspólnej rozmowy
Piotr przyszedł tuz przed audycją (która nadawał tego dnia z Łodzi) i zaprezentował wszystkim m.in. nowy zremasterowany box Johna oraz ogromny (choc jeszcze pusty) Box Of Vision. Opowiedział tez wiele o książce Phila Normana, zdradzając tajemnice o tym jak znalazł w niej kilka nieaktualnych informacji i o ich korekcie za zgodą autora. Tym sposobem polska wersja, jest najlepsza wersją tej książki jaka się ukazała do tej pory!
Nie zabrakło równiez pytan z publiki oraz zachwytów, gdy Metz wyciągnął i pozwolił zobaczyc z bliska pocztówkę jaką dostał od Johna i Yoko w latach 70tych!!! Niestety miał ograniczony czas i musiał zmykać, zdążyłem jednak zamienić nim kilka słów i umówić się na dłuższa rozmowe dzień później w Warszawie.
Następnym punktem programu był występ zespołu Asteria. Był to duet młodych ludzi, którzy zaprezentowali się zgromadzonym w akustycznym programie, na który składały się kompozycje The Beatles i Johna Lennona. Wojtek obsługiwał gitarę, pianino i robił chórki. Roksana zajeła sie głownym wokalem oraz tamburynem. Z tego co można było zauważyć, zespół nie do końca był przygotowany od strony muzycznej i wokalnej, co przekładało się na uproszczenie akordów oraz luki w tekstach. Na szczęscie "publiczność" była jak zawsze czujna, i jak tylko mogła pomagała im odnaleźć się w przestrzeni lirycznej
Po występie został zorganizowany konkurs karaoke, podczas której wyskoczyłem na chwilę ze Sławkiem na miasto, by zaopatrzyc się w jakiś bufet, wiedząc, że impreza będzie trwała do białego rana. Co mnie zdziwiło przed wyjściem: konkurs odbywał się przy pomocy systemu "beatles+nazwa piosenki+karaoke" wpisywanej w wyszukiwarke serwisu YouTube. Może to mizerne, może nowoczesne. W kazdym bądz razie w powietrzu unosił się zapach szkolnej dyskoteki...
Był tez konkurs - quiz z pytaniami zamkniętymi na temat znajomości beatlesów i Lennona. Tutaj równiez organizatorzy sie nie popisali. Niestety. W pytaniach roiło się od błędów a sposób w jaki były sformułowane nie zawsze dawał jednoznaczną odpowiedż. Przykładem może byc zagadka o pochodzenie pewnego utworu, przy czym do zaznaczenia były albumy, na kórych ten utwór sie nie znalazł lub pytanie o ostatnie słowo wypowiedziane przez Johna przed śmiercią. Wśród zwyciężców znaleźli się przedstawieciele naszej grupy: Rita i Sławek, którzy dostali od organizatorów beatlesowską puszkę, zestaw płyt "Anthology 1" oraz książkę Normana. Ze względu na to, że każdy z nas posiadał tę pozycję... oddalismy ja nieodpłatnie młodemu chłopakowi, który zafascynowany muzyką beatlesów od niedawna, stawia pierwsze kroki jako fan i kolekcjoner. Niech ma na zachętę!
"Tort! Tort! Tort!" - usłyszałem za plecami! Ktos miał racje. Na sale został wniesiony "lennonowski tort". Nie pamiętam czy było to "przed" czy "po" symbolicznej minucie ciszy za dusze zmarłego muzyka. W każdym bądz razie odpusciłem sobie tym razem porcje kalorii, mając brzuchu pełen wspomnień po Rickenbackerze z Piotrkowskiej.
Mniej więcej w tym momencie Rita i Dominika postanowiły wrócić do Warszawy i przygotować grunt pod niedzielną imprezę. Pozegnaliśmy sie więc i wrócilismy na sale, gdzie na duzym ekranie pojawiły się pierwsze sceny filmu "A Hard Day's Night"
Publiczność zdażyła się troche wykruszyć i na sali została nas niemalże garstka. Obejrzelismy jednak film do końca, podspiewując sobie pod nosem muzyczne fragmenty tej komedii. Po seansie zabralismy się za teledyski (niestety wiele z nich było słabej jakości) by znów wrócić do filmografii. Tym razem poleciało "Help"! W połowie filmu zauważyłem, że na sali zostało około 7 osób, więc nie zdziwiłem się jak po zakończeniu projekcji, organizatorzy ogłosili koniec imprezy i podziękowali "wytrwałym"...
Skorzystaliśmy z gościnności organizatorów i przenocowaliśmy się w jednej z sal. 5 godzin później byliśmy już na dworcu kolejowym i ruszaliśmy w dalszą podróż: Sławek do Wrocławia, ja do Warszawy....
Po powrocie do domu znalazłem w skrzynce taką wiadomość...
Cytuj:
Dziękujemy wam wszystkim za przybycie na nasz zlot. Było nam bardzo miło was poznać Przepraszamy jeśli nie sprostaliśmy w pełni waszym oczekiwaniom, ale za rok z pewnością zdołamy dopracować wszystkie detale. Piszcie do nas w razie jakichś pytań (
john_winston_lennon@o2.pl)
Odwiedźcie też naszą stronę (
http://www.johnthebeatles.blog.onet.pl) na której zamieściliśmy wszystkie zdjęcia informacje i pamiątki z naszego zlotu.
Raz jeszcze dziękujemy w imieniu Johna!!!!!!!
Peace, Love & Truth
Pozdrawiamy
Wojtek i Roksana
pozdrawiam
macho