26 lat temu... I od pierwszej rocznicy - spotkanie fanow Johna/Beatlesow na Alei. Ciekawe, czy bylo w tym roku duzo osob. Pamietam niesamowity szok kiedys, bodajze osma klasa podstawowki, kiedy po roku Beatlemanii dowiedzialam sie, ze nie tylko mamy Aleje Lennona, ale takze co roku spotykamy sie na niej 8-mego grudnia. Szczegolnie pierwsze spotkanie - dla mnie zupelnie niesamowite. To bylo w czasach, kiedy nie znalam prawie nikogo.. poza ludzmi z naszej paczki, ktorzy by rozumieli.. i czuli to samo.. W dodatku wlasnie w zwiazku z Aleja poznalam jedna z najblizszych mi osob..
Zmrok, snieg, i wyjatkowy nastroj alejki przy parkanie, alejki przy parku. I swiatla poustawiane na murku. Plakaty. Ognisko. Wspolne spiewanie "Give Peace A Chance" - przy akompaniamencie gitary i djembe.. Poznani ludzie z w-wskiego fan clubu Beatlesowskiego (czy moze ktos z was jest tutaj na forum? Nigdy w sumie nie zapytalam o to.. Choc z drugiej strony kojarzylibyscie moja ksywke)... Pierwsi poznani hipisi
(albo niech bedzie, neohipisi), ludzie, ktorych potem poznam ciutke bardziej w moim okresie hippisowania.. Gazetka beatlesowska.. I najblizsi przyjaciele, jeszcze wtedy tak uroczo naiwnie mlodzi - stoimy przygladajac sie wspolnie temu, co sie dzieje. Bylo chyba ok. 100 osob. Z tego co pamietam, to pozniej bylo juz z roku na rok mniej.. Mniej wiecej.
To juz niestety moja trzecia opuszczona Aleja. Dwie opuscilam ze wzgledu na pobyt w Skandynawii, pierwsza ze wzgledu na nakladanie sie na Akademie Filmowa w Iluzjonie. Nastepnym razem, jesli tylko bede w W-wie, przyjde.
To watek o Alei, nie o Johnie, wybaczcie skupienie na sobie i swoich wspomnieniach. Ale zadna ze wspominanych obecnie chwil nie wydarzylaby sie, gdyby nie to wszystko w moim zyciu, co "wywolal" John Lennon. Owszem, obecnie wiecej w tym nostalgii... Te 8-9 lat temu.. zreszta pisalam juz o tym w innych watkach. Wtedy "rana" byla.. I byla niezwykle silna. Rana do pewnego stopnia sie zagoila, mania uspokoila, ale wdziecznosc i, jak to sie czasem moze nieco "kiczowato" mowi - "miejsce w sercu" - pozostalo. To Beatlesi (i bez watpienia przede wszystkim John) zawiazali to co bylo.. podczepili sie.. i popchneli mnie na kolejny szlak. Dziekuje, John.
***
Gimme some truth. ALL I WANT is some TRUTH now!
***