No to nadeszła chwila prawdy
Pozabijajcie mnie, ale...
nie mam wszystkich oryginalnych płyt Beatlesów - zaskoczenie czyż nie?
Część oryginałów wprawdzie mam, ale w przeważającej większości płyty (przede wszystkim z solowej twórczości) mam po prostu poprzegrywane. No cóż... już na początku mojej fascynacji władza postawiła sprawę jasno... masz świra, jesteś na ich punkcie 'szajbnięta' (odautorskie słowa) to sama sobie zbieraj na płyty i na co tam chcesz 'Władza' jest the best, naprawdę! Z książkami mam zresztą to samo. A na święta różnego rodzaju to wolą kupować 'praktyczne' prezenty
Dochodzi jeszcze do tego to, że moich rodziców muzyka w ogóle nie interesuje
więc praktycznie żadnych dobrych nagrań nie miałam w domu wcześniej, tylko jakieś kretyńskie składanki list przebojów i takie tam tandety. Koszmar.
Ewentualnie jeszcze u dziadka muzyka poważna, Chopin, Mozart, Beethoven itd. (nie żebym miała na co narzekać, bo to przynajmnie wartościowa muzyka, ale... brakowało czegoś jeszcze
)
N cóż, chyba nie jestem prawdziwą fanką Beatli, nie mam wszystkich oryginałów
Ale wszystko przede mną 
Tylko kilka analogów i tak specjalnie nie nadających się do słuchania 
mam tylko kilka oryginalnych kaset z dawnych czasów, których w ogóle nie słucham. Jednak srebrzysty krążek jest niezastąpiony...
Juz myslałem że jest osamotniony hehehe Wracając do głownej sprawy. U mnie wygląda to tak jak u większosci 
... Dostałabym chyba jeszcze w jedynym sklepie muzycznym w Przemyślu- Musiclandzie- coś. Może jakąś składankę w wykonaniu jakiegoś wyjca. Tak czy tak muszę przyznać, że u mnie w domu ciężko z oryginalnymi płytami. Winyle owszem jakieś mam odziedziczone po ciotce, ale oprócz tego to nic.