Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Wto Cze 04, 2024 11:18 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 1311 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 66  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Pią Maj 02, 2014 3:30 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Ryszard napisał(a):
Również przy okazji nie zgadzam się z często wstawianą tam tezą, że wiele tych wspaniałych psychodelicznych dzieł powstało w naćpanym umyśle Johna. Bzdura.


Myślę, że Piotrek niechcący położył za duży nacisk na rolę narkotyków. Niektóre zdania wydają się wręcz niebezpieczne, na przykład po fragmencie, w którym mowa o psychodelicznym "Fixing A Hole" natychmiast następuje uwaga, że Paul inicjował wtedy podróż LSD. Czy psychodelia = narkotyki? Z drugiej strony trudno zaprzeczyć wpływowi narkotyków na twórczość bitlesów. Szczególnie widać to u Johna. Wydaje się, że brzmienie niektórych jego utworów próbuje odtworzyć jego narkotyczne doznania. Do wymienionych w artykule Piotrka dołączyłbym "Cold Turkey". Jednak wyłączyłbym z tej listy Strawberry i Good Morning. Ta pierwsza odnosi się do przemyśleń Johna niekoniecznie związanych z narkotykami. Według jego własnych słów czuł swoją wyjątkowość ("Nikogo nie ma na moim drzewie") już od wczesnego dzieciństwa, kiedy to wprawiał się w trans "alfa" patrząc w lustro. A psychodeliczne brzmienie utworu jest zasługą również Paula i George'a (Martina). Paul zagrał wstęp, bez którego trudno obecnie wyobrazić sobie tę piosenkę. Jaką rolę odegrały narkotyki? Czy "otworzyły" umysły bitlesów i pozwoliły im wyzwolić się od swoich "ego"? Dla mnie najbardziej widocznym efektem był wyraźny spadek kondycji, w tym także twórczej Johna. Równolegle do nagrywania płyt Revolver i Sgt. Pepper tracił bezpowrotnie dominującą pozycję w zespole aby w momencie nagrywania Magical Mystery Tour zaznaczyć swoją obecność w zespole zaledwie symbolicznym jednym utworem a potem popaść w uzależnienie od ekscentrycznej kobiety. Trudniej ocenić George'a Harrisona. Myślę, że poszukiwał wtedy własnego stylu nie chcąc pozostawać naśladowcą starszych kolegów z zespołu. Stąd nieco dziwne brzmienia, z których zrezygnował jak widać natychmiast gdy doceniono jego bardziej klasyczne produkcje.

Ryszard napisał(a):
dla mnie słusznie wyrzucno Only a Northern Song,gniot nie pasujący na Peppera, ale to już subiektywna opinia.


Lubię ten utwór i uważam, że na Sierżancie byłby we właściwym miejscu. Piosenka jest wzbogacona efektami prawie jak "Benefit". Oczywiście byłby wówczas najsłabszą piosenką albumu. Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie uzupełniono nim Magical Mystery Tour.

Ryszard napisał(a):
Zgadzam się, że A Day in the life wymyka się definicji psychodelii,a le po latach wiemy, że 'Pepper' to nie tylko psychodelia ale genialne dzieło muzyki rozrywkowej.


Zgadzam się w 100%. W obecnych czasach Sierżant Pieprz nie wydaje się już tak bardzo eksperymentalny. Owszem robią wrażenie pomysłowe brzmienia i niektóre efekty specjalne ale współczesna muzyka rozrywkowa dość hojnie szafuje efektami. Tym, co wyróżnia Sierżanta obecnie jest jakość kompozycji, bogactwo melodii. Na razie nowoczesny sprzęt nie daje rady tego wyprodukować, potrzeba do tego talentu na miarę bitlesów.

A tak swoją drogą co jest psychodelią? Kiedy zaprezentowałem Sierżanta kolegom słuchającym Pink Floyd byli zdziwieni, że nazywam to psychodelią.

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Maj 02, 2014 6:34 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Ryszard napisał(a):
Jest trochę w nim nieścisłości, tez trudnych do obrony, przy całym założeniu, że jest on subiektywny, czasem wprost błędnie oceniający - sorry - to co wydali i stworzyli Beatlesi. Napisz więcej niebawem - lub wcale, ale może krótko kilka moich uwag: Beatlesi na pewno nie byli zafascynowani - nigdy - Floydami. W 1967 co prawda The Piper at the Gates of Dawn zdobyło szczyty list, ale album ten - zresztą wyprodukowany przez Normana Smitha, dawnego inżyniera Beatlesów - niczym nie mógł zafascynować Mistrzów jako praca uczniów. Sami Floydzi oglądali pracę Beatlesów w studiu dzięki Smithowi.


Beatlesi siedzieli głeboko w nowinkach muzycznego Londynu w tamtym czasie i jak gąbka wszystko chłonęli. Nie trzeba było premiery The Piper at the Gates of Dawn, Beatlesi mogli znać ten materiał choćby z koncertów. Zresztą na jednym dokumencie widac Johna na koncercie Floydów, chyba jeszcze w 66 roku. Nie jest takie oczywiste czy końcówka MMT to fascynacja Floydami ale można tak przypuszczać. Tak samo jak Flying. Jedno jest dla mnie pewne - fragmenty tych utworów brzmią jak Floydzi z Barrettem. Nie każdy musi tak odczuwać, ale ja tak słyszę.

Ryszard napisał(a):
Również przy okazji nie zgadzam się z często wstawianą tam tezą, że wiele tych wspaniałych psychodelicznych dzieł powstało w naćpanym umyśle Johna. Bzdura. John zawsze podkreślał - także wszyscy beatlesi - że nigdy ale to nigdy trawka, hasz, palenie nie wpływało na to jak produkowali, co i jak komponowali,


Narkotyki miały olbrzymi wpływ na eksperymenty muzyczne. Wręcz decydujący. Ty chyba mylisz nagrywanie z wymyślaniem ciekawych zabiegów przy tworzeniu. Beatli nagrywali na trzeźwo, bo i naczej sie nie da, ale najbardziej zwariowane pomysły wyszły z narkotycznych wizji, na długo zanim muzycy weszli do studia. Pomysły a praca w studio to są 2 różne sprawy.

Ryszard napisał(a):
choć wspomnienie, że np. 'revolver' to acidowa płyta (kwasowa) oznacza tylko, że w tamtym okresie John rzeczywiście sporo brał, chodzi tu bardziej o jego prywatne życie. Sugerowanie, że np. Lucy, Strawberry czy A Day i inne dzieła powstały tylko dzięki narkotykom, dzięki zamieszaniu w naćpanej głowie beatlesów (johna) jest złym i nieprawdziwym sygnałem dla fanów zespołu mniej 'oznajomionych' z jego biografią i informacją, że geniusz powstał dzięki ćpaniu


Naprawdę sądzisz, że pomysł przykładowo zapętlenia wokoł jednego motywu Tomorrow Never Knows powstał na trzeźwo? Te całe zabawy dźwiękiem, puszczanie ścieżek od tytułu i wciąganie egzotycznych insterymentów? A ja myślę, że to narkotyki otworzyły chłopców na arstystyczną swobodę i eksperymenty. Jeśli nie, to co? Może przeczytali jakąś prace naukowa o eksperymentowaniu i stad efekty? ;)

Ryszard napisał(a):
Nie uważam, że Getting Better to słabizna


Tez nie uważam. Kto tak twierdzi?

Ryszard napisał(a):
gdzie Autor dopsłuchał się transowych rytmów w Beneficie mr Kite ?


Wszędzie. Cały utwór jest transowy.

Ryszard napisał(a):
Zdanie Autora pewne by podobnie skomentował John: nawet nie wiedziałem o tym. Owszem, cała twórczość Beatlesów z 1967 to psychodelia i ale transowa muzyka - czy autor miał na myśli 'bycie w transie' ?


Czyli odmawiasz komuś odczuwania muzyki w taki czy inny sposób tylko dlatego, ze Lennon coś tam powiedział (a był chociaż trzeźwy gdy to mówił? ;)) a Ty bierzesz jego słowa jako jedyny wyznacznik. Określenie "transowy" jest prawie tożsame z psychodelią, jest to sposób odbierania takich dźwięków. Być moze tego po prostu nie czujesz.

Ryszard napisał(a):
Za nic nie mogę dokopać się łącznika między 'Flying' a muzyką drugiego mojego ulubionego zespołu muzycznego, jakim są Pink Floydzi.


Wielka strata ;)

Ryszard napisał(a):
A myślę, że chyba nikt


To źle myślisz bo np. w Brytyjskim Rocku Leśniewskiego jest o porównaniu tego utworu i chyba jeszcze Blue Jay Way do wczesnych Floydów z Barrettem.

Ryszard napisał(a):
Jestem takim samym bezkrytycznym fanem twórczości Fab4.


Nie wiem kogo jeszcze masz na myśli ale ja bezkrytycznym fanem nie jestem i nigdy nie byłem.

svarog napisał(a):
Jaką rolę odegrały narkotyki? Czy "otworzyły" umysły bitlesów i pozwoliły im wyzwolić się od swoich "ego"? Dla mnie najbardziej widocznym efektem był wyraźny spadek kondycji, w tym także twórczej Johna. Równolegle do nagrywania płyt Revolver i Sgt. Pepper tracił bezpowrotnie dominującą pozycję w zespole


W 68 roku znów dominował jako kompozytor. Natomiast w latach 66-67 jedyne co widzę to wyraźny wzrost formy kompozytorskiej Johna :) Przede wszystkim jakościowy wzrost. Ale i ilościowo był bardzo płodny - w pierwszej połowie 67 roku wyszło aż 6 jego kompozycji plus 2 wspólne. Gdzie tu kryzys? Ktos kto tworzy Strawberry Fields może miec jakiś spadek kondycji? :)
W 66 też żadnego spadku kondycji Johna nie widzę. Po prostu Paul wtedy mocno nadgonił.

Kryzys miał dopiero pod koniec 67 roku z jednym tylko wydanym wówczas utworem. Z drugiej strony JAKIM utworem.

svarog napisał(a):
A tak swoją drogą co jest psychodelią? Kiedy zaprezentowałem Sierżanta kolegom słuchającym Pink Floyd byli zdziwieni, że nazywam to psychodelią.


Może wsłuchali się tylko w With A Little Help..., Getting Better oraz When I'm 64? ;) Tylko tak to tłumaczę ;)
Psychodelie trudno zdefiniować. Na pewno podstawą jest eksperyment, niecodzienne instrumentarium, ale tak naprawdę to przede wszystkim trzeba czuć. Ktoś może nie odczuwać, że Fixing A Hole to psychodelik a ja po prostu wpadam w trans :)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Maj 02, 2014 7:16 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1343
Ja tylko w sprawie (rzekomej) ‘fascynacji Beatlesów Floydami’.

Yer Blue, SUBIEKTYWNIE zarówno Tobie jak i każdemu WOLNO mieć JAKIEKOLWIEK skojarzenia muzyczne odnośnie podobieństw, wpływów, inspiracji, itp. Ale słowo FASCYNACJA ma bardzo mocny kaliber i oznaczać może jakoby Beatlesi nie wiadomo jak bardzo ‘zachłysnęli’ się wczesną twórczością Pink Floyd. A jest to jednak albo przekręcaniem, albo wręcz ‘tworzeniem’ historii, bo - pominąwszy (czyjekolwiek) Subiektywne Odczucia Słuchowe - nie ma na to Bardziej Obiektywnych dowodów chociażby w jakiejkolwiek wypowiedzi któregokolwiek z Beatlesów (przynajmniej ja o takowej nie wiem), a przecież wielokrotnie otwarcie mówili o wielu swoich FASCYNACJACH, które na nich rzeczywiście miały Wpływ.

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Maj 02, 2014 8:07 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 26, 2013 9:36 am
Posty: 496
Miejscowość: Nowhere Land:)
I jeszcze jedna refleksja. Nie jestem pewien czy taki tekst powinien się znaleźć w gazetce o The beatles. Zafałszowuje ich obraz. Pamiętam, że kiedyś Yer Blue wspomniał, dziękując mi na blogu, za jakieś tam tłumaczenie, przyznając się do nieznajomości języka angielskiego. I ok, ważne by brać wiedzę o the beatles jeśli już to z wiarygodnych źródeł.Niebawem napiszę o bzdurach i fałszach jakie pisali o nich Davies czy Norman, rzeczywiście tylko Lewisohn nie popełnia błędów bo... Stwierdza fakty, kalendarzuje, przytacza niezbite dowody. Podobnie ja od samego początku na swoim blogu pisałem - podawałem, przytaczałem fakty lub czyjeś wypowiedzi, unikając swoich opinii, prócz np. takiej, że ta piosenka lub ten album są cudowne, bo to oczywiste truizmy. Artykuł yer Blue to takie trochę przytaczanie pewnych faktów na łapu capu ale ...dla laików. Jeśli tekst ma być o psychodelii a taki jest tytuł to warto było bardziej zgłębić temat niestety. Rozumiem, że dla Autora psychodelia to tylko eksperymenty dźwiękowe, rzadko stosowane przez innych instrumenty ? Bo jest spory fragment o wczesnych eksperymentach 'dźwiękowych' zespołu. Sprzężenie gitary w 'I feel fine' - co z tego ? Sitar w 'Norwegian Wood' ? jakie wymiatanie w 'Love You Too'? na Boga! Nie można pisać takich rzeczy o The Beatles!!!!!!!! Jak ktoś takie teksty w całości odbierze jako nieznany fan, że powtórzę to jeszcze raz. Zauroczenie Indiami przez Harrisona to żadna psychodelia, wzbogacanie instrumentarium w utworach np. o hinduskie instrumenty to tylko rozwój artystyczny, geniusz muzyczny muzyków. Cała twórczość Carolla a więc 'Alicja w krainie czarów' to też psychodelia, bo pisanie fantazji, zabawa słowami, fantasmagoriami ? To psychodelia ? Królik się przewraca w jamie ale pewnie nie zna polskiego i tego tekstu. John zawsze uwielbiał taką poezję, prozę, zabawę słowami (nieszczęsne wspomniane ot won't be long - Be lon = belong itd). cały taki jest też Walrus a nie tekst czy muzyka czy aranżacja pod wpływem prochów i ćpania. Kto jeszcze napisał takie dzieła? Wystarczyło tylko - wiem, upraszczam - zdaniem Autora ćpać ? Drogi yer Blue, posłuchaj wczesnych Jefferson Airplane i spróbuj sam sobie zdefiniować co to jest psychodelia. ten tekst od biedy mógłby sie ukazać pod tytułem o zapożyczeniach, fascynacjach zespołu pracą w studiu, eksperymentami itd. Druga część Helker Skelter ma tyle wspólnego z psychodelią co wszystkie utwory Abby. Kocham okres psychodelii, epokę dzieci-kwiatów czy raczej z angielska flower-power, Peppera okrzyknęli krytycy na wyrost jako Biblię hippisów i psychodelii, ale podpisywać pod psychodelię wszystko co zespół tworzył w tym okresie, że takim utworem był np. Fixing A Hole, bo Paul wreszcie się naćpał LSD w cztery oczy. Pominę już ocenę tekstu z fragmentem o Mother Should Know, Flying czy wstawianie tekstu, że wszystko co hinduskie u Harrisona to psychodelia. Czyli całe Indie ćpały, Ravi Shankar to kultowy artysta psychodelii???? Nie bardzo też wiem jak się mają do tytułu tekstu - poniekąd prawdziwe - opisy znowu eksperymentów muzycznych w 'Because'. Podkład dla mnie w 'Sun King' jest pięknym podkładem muzycznym do pięknego wolnego utworu zespołu. Chwała Bogu, że Autor nie napisał, że w tym utworze - jedynym zresztą w karierze zespołu - naćpani Beatlesi śpiewają co popadnie po w różnych językach. Trochę się pastwię nad tekstem ale lekko zabolało mnie, że taką wiedzę z czytania świętej gazety klubowej wyniesie jakiś czytelnik, znający Beatlesów po łebka i do legendy o śmierci Paula i wielu innych dojdzie jeszcze wątek 'naćpanych Beatlesów'. Tak naprawdę żaden utwór nigdy nie powstał w czasie odlotu, bo nie mógł! Ewentualne wspomnienia poszerzonej jaźni, głębi itd - to pomagało Beatlesom przetrwać, poza tym zawsze stali na bocianim gnieździe okrętu pod nazwą Kultura Muzyczna Lat 60-tych, dzisiaj wiemy, że XX wieku.

_________________
Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Maj 02, 2014 11:17 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Chyba nigdy nie czytałem na tym forum takiego bełkotu. Tyle z mojej strony. Moje ulubione fragmenty:

Ryszard napisał(a):
Sprzężenie gitary w 'I feel fine' - co z tego ? Sitar w 'Norwegian Wood' ? jakie wymiatanie w 'Love You Too'? na Boga! Nie można pisać takich rzeczy o The Beatles!!!!!!!!

Zauroczenie Indiami przez Harrisona to żadna psychodelia

Druga część Helker Skelter ma tyle wspólnego z psychodelią co wszystkie utwory Abby.


:D

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Maj 02, 2014 11:45 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Yer Blue napisał(a):
Chyba nigdy nie czytałem na tym forum takiego bełkotu. Tyle z mojej strony.


Piotrek, Ryszard wytknął Ci parę błędów, a Ty od razu rzucasz się i nazywasz to bełkotem? Masz monopol na jakąś Prawdę Absolutną o The Beatles? Akurat Ryszard wiedzę o Beatlesach ma ogromną co widać po lekturze jego blogu. Bardzo lubię Twój styl pisania, ale nie ze wszystkim się zgadzam, bo jak już wcześniej Ryszard napisał czasami zdarza się kilka nieścisłości.

W 1999 na łamach "Tylko Rock" ukazał się artykuł Jacka Leśniewskiego "Nothing is real - psychodeliczna podróż Beatlesów", i początek notki zaczyna się od LSD.

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:05 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 867
Yer Blue napisał(a):
Zresztą na jednym dokumencie widac Johna na koncercie Floydów, chyba jeszcze w 66 roku.

Z tego co wiadomo Lennon nigdy nie był na koncercie Pink Floyd , a ten fragment filmowy z jego osobą ( patrz DVD "Pink Floyd London 1966/67) ,zarejestrowano 29 kwietnia 1967 roku.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:18 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 867
P.S. I nie był to koncert Floydów!


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:27 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 867
Yer Blue napisał(a):
Chyba nigdy nie czytałem na tym forum takiego bełkotu. Tyle z mojej strony.


Piotrze ,opanuj swój temperament z szacunku dla takiego Fana jak Ryszard!


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:33 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Noelka napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Chyba nigdy nie czytałem na tym forum takiego bełkotu. Tyle z mojej strony.


Piotrek, Ryszard wytknął Ci parę błędów, a Ty od razu rzucasz się i nazywasz to bełkotem? Masz monopol na jakąś Prawdę Absolutną o The Beatles? Akurat Ryszard wiedzę o Beatlesach ma ogromną co widać po lekturze jego blogu. Bardzo lubię Twój styl pisania, ale nie ze wszystkim się zgadzam, bo jak już wcześniej Ryszard napisał czasami zdarza się kilka nieścisłości.

W 1999 na łamach "Tylko Rock" ukazał się artykuł Jacka Leśniewskiego "Nothing is real - psychodeliczna podróż Beatlesów", i początek notki zaczyna się od LSD.


Jakich nieścisłości?
Chodzi o inspirację Floydami? O wpływ narkotyków?

Myślę, że to pierwsze wyjaśniłem i będe się trzymał tego, że wykluczyc tego nie można. W artykule ująłem to raczej w formie przypuszczenia (użyłem słowa "chyba") niż faktu. A czy sprawa narkotyków jest w ogole dyskusyjna?

Znam dobrze ten artykuł, kiedys nawet dyskutowałem o nim z Leśniewskim w jego sklepie. Pamiętam, że rozmawialiśmy głównie o braku Long Long Long w jego tekście o psychodellii. Co ciekawe Leśniewski mówił mi, że na Magicalu słychać Floydów, naprawdę. W swej książce tez wspomniał o Floydach przy MMT. Choc wydaje mi się, że nie akurat przy utworze tytułowym, którego końcówka brzmi dla mnie tak bardzo floydowo.

Ten artykuł jest gdzieś w sieci. Jak znajdę to wrzucę. Tam jest więcej o narkotykach niż w moim tekście. Trudno zresztą nie poruszać tego wątku pisząc o muzycznych eksperymentach lat 60-tych.

dr Maxwell napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Zresztą na jednym dokumencie widac Johna na koncercie Floydów, chyba jeszcze w 66 roku.

Z tego co wiadomo Lennon nigdy nie był na koncercie Pink Floyd , a ten fragment filmowy z jego osobą ( patrz DVD "Pink Floyd London 1966/67) ,zarejestrowano 29 kwietnia 1967 roku.


To nie mogłeś mi tego powiedziec wcześniej? ;)

Artykuł Leśniewskiego jest tutaj:
http://georgeharrison.w.interia.pl/artykuly/nothing.htm

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:42 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1343
…mhm… tak sobie myślę jak „załagodzić”… Tak naprawdę, chyba nie chodzi o to, kto jest ‘najmądrzejszy’ w kwestii Beatlesów, bo Każdy z Nas dzisiaj wie więcej niż wiedział wczoraj, ale mniej niż będzie wiedział jutro… I Dobrze! To Ma Sens!

Ale, to co NajWażniejsze w Muzyce, to jednak związane z Nią WYJĄTKOWE EMOCJE - bez nich, każda wiedza (choć niezmiernie istotna) to tylko ‘paragon’ - dodatek…

Chyba każdy zaczyna swoją Przygodę z Beatlesami od Emocji, potem pojawia się Chęć Wiedzy, pełna pomyłek, poszukiwań, zawstydzeń (jaki ja byłem/byłam głupia parę lat temu!)

Wartość tego forum - to różnorodność - wszelaka: wiedzowa, wiekowa, doświadczeniowa, emocjonalna, etc. Suma iluś tam ‘składników’. Myślę, że WARTO to ‘pielęgnować’ bez ulegania „niepotrzebnym emocjom” (które pewnie ‘muszą’ się zdarzać)

Z drugiej strony - nie wiem, czy udaje mi się przekazać to, co mam na myśli, ale powiem, że gdybym tylko miał trzymać się tylko faktów, to stałbym się bezdusznym kronikarzem… Jeśli miałbym wybierać między Rozumem i Emocjami, to Wybieram… Muzykę!

Bo Wszystkie Drogi Prowadzą do… Liverpoolu! :)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:48 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 867
Yer Blue napisał(a):
W swej książce tez wspomniał o Floydach przy MMT. Choc wydaje mi się, że nie akurat przy utworze tytułowym, którego końcówka brzmi dla mnie tak bardzo floydowo.

Akurat Magical Mystery Tour zakończono nagrywać 3 maja 1967 roku. Do tego czasu Pink Floyd wydali tylko jednego singla (11 marca :Arnold Layne/Candy and the Currant). O jakich wpływach tu mówimy? A czy Jacek Leśniewski przy całym szacunku- jest "tym faktograficznym" autorytetem?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:52 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Argus9 napisał(a):
Z drugiej strony - nie wiem, czy udaje mi się przekazać to, co mam na myśli, ale powiem, że gdybym tylko miał trzymać się tylko faktów, to stałbym się bezdusznym kronikarzem… Jeśli miałbym wybierać między Rozumem i Emocjami, to Wybieram… Muzykę!


Zmieniając trochę temat. Hmm, Lewisohn trzyma się faktów, a jego najnowsze dzieło czyta się z wypiekami na twarzy :D

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:57 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1343
Oczywiście, że (zawsze) jestem za Faktami, wszystkie Rzetelne Publikacje (z Lewisohnem na czele) są dla mnie Ekscytujące, ale próbuję szukać jakiegoś 'kompromisu' w tym Yer-Blueowym' 'konflikcie'... :wink:

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 1:07 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
dr Maxwell napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
W swej książce tez wspomniał o Floydach przy MMT. Choc wydaje mi się, że nie akurat przy utworze tytułowym, którego końcówka brzmi dla mnie tak bardzo floydowo.

Akurat Magical Mystery Tour zakończono nagrywać 3 maja 1967 roku. Do tego czasu Pink Floyd wydali tylko jednego singla (11 marca :Arnold Layne/Candy and the Currant). O jakich wpływach tu mówimy? A czy Jacek Leśniewski przy całym szacunku- jest "tym faktograficznym" autorytetem?


Argus napisał prawie dokładnie to samo jeszcze wczoraj :)

Leśniewskiego przestałem lubić wieki temu ale to co pisał zawsze mnie bardzo ciekawiło.

Końcówka MMT jest dla mnie bardzo floydowa i zawsze bedzie mi brzmiała na inspiracje Floydami. Prawdopodobnie tak nie jest, chociaż nie wydaje mi sie bym jakoś strasznie skrzywił w ten sposób historie Beatlesów ;) Ot przypuszczenia nawiedzonego fana floydowych dźwięków.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 3:46 am 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
Będę konsekwentnie bronił Piotrka - bo Jego tekst zwyczajnie mi się podoba . Rozumiem wszystkich "Oburzonych Badaczy Pisma" ( czyli Historii analizowanej sekunda po sekundzie , nutka po nutce , wywiad po wywiadzie - mają do tego prawo , zwłaszcza na takim forum ) ale dla wielu początkujących miłośników twórczości The Beatles , takie "naukowe" podejście może się okazać nudą nie do przejścia. Lepszy jest moim zdaniem pełen autentycznych emocji ( nawet obarczony nieścisłościami i subiektywnymi sądami) artykuł Yer Blue od Monograficznej rozprawy habilitacyjnej ( z opasłą bibliografią i cytatami).
Ważny jest Duch Czasów który łączył Artystów w ich pomysłach brzmieniowych , wszyscy podpatrywali i podsłuchiwali wtedy wszystkich a narkotyki i Timothy Leary królowały na salonach i w klubach. Oczywiście Beatlesi byli wówczas na tyle profesjonalną Marką , że nie mogli sobie pozwolić w studio nagrań na zachowania a la Syd Barrett (w Filmie-Technicolor Dream ) . Psychodelia to dla mnie szerokie pojęcie kulturowe ( nie tylko ściśle muzyczne ) , moda , filozofie orientalne , poszerzanie świadomości poprzez spożywane "substancje" - wszystko to mieści się w zachowaniach Fabs tego okresu i siłą rzeczy musiało mieć wływ na tworzoną muzykę.
A propos Sztandarowej Imprezy Psychodelicznej -Technicolor Dream , to przecież nie kto inny , tylko sam Allan Aldridge malował na "żywych" nagich modelkach swoje słynne Body Paintings ( potem zasłynął jako autor psychodelicznych ilustracji tekstów The Beatles ).
To był spontaniczny i naturalny ruch młodych ludzi - na ile autentycznie Beatlesi go współtworzyli a na ile skorzystali z okazji i wsiedli do tego wagonu nie jest już dziś istotne , istotna jest Muzyka, która po tych czasach pozostała. Dziś każdy może po nią sięgnąć i samemu ocenić czy Pink Floyd ma punkty styczne z MMT The Beatles ( ja osobiście uważam , że ewentualne podobieństwa brzmieniowe wynikają bardziej ze wzmiankowanego Ducha Czasu aniżeli ze świadomych zapożyczeń , już bardziej widzę podobieństwa harmonii wokalnych na późniejszych płytach PF ).
A samo stylistyczne pojęcie psychodeli jest wg, mnie na tyle rozciągliwe , że nie przeszkadza mi wrzucenie tam przez Piotrka Sun King , Because a już z pewnością Long long long a nawet dodałbym Piggies !


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 9:43 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Dżejdżej napisał(a):
Będę konsekwentnie bronił Piotrka - bo Jego tekst zwyczajnie mi się podoba . Rozumiem wszystkich "Oburzonych Badaczy Pisma"


Nie jestem oburzona tekstem Piotrka. Yer Blue ma lekkie pióro i się świetnie czyta jego teksty. Oburzyło mnie, a raczej zniesmaczyło zachowanie Piotrka wobec Ryszarda. Jeśli ktoś ma inne zdanie, to należy przyjąć je godnie, a nie nazywać czyjąś wypowiedź bełkotem. Słabe to trochę.

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 11:10 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 26, 2013 9:36 am
Posty: 496
Miejscowość: Nowhere Land:)
to ostatni mój wpis na ten temat. Miałem już na spokojnie napisany prawie cały tekst na temat bzdurnego, bo po prostu nie mogę go inaczej nazwać tekstu Yer Blue. Ok, Piotr nie zna angielskiego, jedynym autorytetem jest jakiś Leśniewski, przeczytać coś z Daviesa czy Normana od biedy to zbyt duże wyzwanie, o Floydach to pewnie przeczytałeś na moim blogu gdy napisałem, że John był na imprezie 'Technicoloror Dream'. Podkreślę, że rozumiem podejście subiektywne do tematu, gdyby tytułem (tematem) artykułu było np. produkcje zespołu w studiu, ich eksperymenty itd to może bym nawet nie zwrócił na to uwagę. Ot ktoś złożył artykuł z innych, powpinał swoje przemyślenia itd. Nie spodobało mi się to, że artykuł Robert wstawił do gazetki, która ma być rzetelnym źródłem wiedzy o zespole, nie o datach,godzinach itd, ale po prostu WIEDZĄ przez duże W. Pisanie, że 'Tomorrow Never Knows' nie mogło powstać bez udziału narkotyków,a na trzeźwo jest nadużyciem i zwyczajną bzdurą, Nie jest bełkotem pisanie o tym, że całe te analizy Autora są w stylu oceny wpływu Abby np. na heavy metal, hm... może lepiej Brootherood of Man, bo pewnie mógłbym użyć takich samych argumentów, mocna gitara w 'Mamma mia', rockowy podkład w 'Does Your Mother Know'. Jeśli uważasz,że Beatlesi eksperymentowali bo zaczęli ćpać, to hm..chyba najwyższy czas drogi Piotrze wziąć się za angielski i poczytać coś o nich w oryginale, nie tylko pana L. Przypuszczalnie użycie harmonijek we wczesnych nagraniach było też pod wpływem ...tabletek, alkoholu prawda? A "dziwne" instrumenty we wczesnych ich nagraniach, jeszcze przez tzw. okresem psychodelii - zdarzały się, spytaj w jakich p. Leśniewskiego.
Najwyższy czas, by Autor wiedział, że jeśli popełnia jakiś tekst to musi się liczyć, że może go przeczytać ktoś kto zna akurat ten temat. Nie dobudowuj legendy Piotrze-Yer Blue bo gdzieś coś wyczytałeś (tu akurat w zupełnie niemiarodajnym źródle, o takich właśnie tekstach wspominał Martin w przedmowie do książki ML czyt tutaj:http://fab4-thebeatles.blogspot.com/2014/04/spojrzenia-wstecz-na-moim-blogu.html). Możesz ignorować czyjeś opinie jeśli nie piszesz o faktach i o tak zjawiskowym zespole jakim byli Beatlesi. Minęło ponad 40 lat od rozpadu, czas pisania bzdur o nich minął. Jeśli czegoś jesteś pewien ale wg. własnego odczucia - podkreśl to w takim opracowaniu na przyszłość. Znam doskonale Pink Floydów, w zasadzie mógłbym pisać identyczny blog o PF jak o Beatlesach i nie dostrzegam żadnego ale to żadnego podobieństwa w jakimkolwiek - nie tylko w tym z okresu Syda - utworze Floydów z genialnym, 'air-owskim' "Flying". Podkreślę, do dzisiaj nie ma żadnej wzmianki o fascynacji, zainteresowaniu PF ze strony Beatlesów a z pewnością byłaby, gdyby John podniecony opowiedział kolegom - a tak bywało zawsze odnośnie muzyki - że widział , poznał, zauważył 'something new'. Gdy Dave Gilmour dołaczył do zespołu Maccy na koncert w Cavern, spytano go właśnie o tego muzyka. Paul powiedział w swoim przemiłym stylu: Gilmour jest znakomitym gitarzystą - bez dodania nawet coś o PF (powinien, powiem szczerze). Nie czytałem Twego artykułu o McCartney'u i New, nie mam dostępu, ale jestem ciekaw teraz jakie teksty tam przemyciłeś. Absurdalnego zdania o pisaniu pod wpływem narkotycznych wizji nie chce mi się nawet komentować. Benefit mr. Kite jest transowy - ciekawe co to dokładnie oznacza wg. Ciebie - że spytam jeszcze raz, utwór w odbiorze muzyki, jako narkotyczne bycie w transie. Zapraszam jeszcze do posłuchania np. Jeffersona Airplane, Grateful Dead. Ale tak myślę, że dla mnie ogromnie transowe jest pianino w 'SOS' :) Abby, psychodelia czy już metal ? Ok, dodałeś, w wyjaśnieniu, że tak go czujesz. To jest ok, ale piszesz o tym w sposób autorytarny w tekście, w którym trzeba być rzetelnym i prawdziwym. Podkreślę jeszcze raz, oceniam artykuł pod kątem wiarygodności jako tekst o Magicznej psychodelicznej podróży fabsów. Na koniec: podkreśliłeś moje zdanie, że zauroczenie Indiami to żadna psychodelia. Oczywiście, że żadna. Psychodelia nie jest przypisana do żadnej szerokości geograficznej choć "powstała" na Zachodnim Wybrzeżu, także nie dlatego, że akurat tam był Ravi Shankar. Musisz poczytać trochę historii zespołu, skąd, dlaczego i w jakim kierunku poszła fascynacja George'a Indiami. Psychodelia, jej rozkwit nie miał nic z tym wspólnego. Dla Fabsów, dla samego George'a. Do końca, do chwili, gdy Olivia rozsypała jego prochy nad Gangesem. Nie wiem w jakim jesteś wieku Piotrze, ale na koniec nie odbieraj tak mocno tej krytyki. Wszyscy kochamy Beatlesów, tak, zgadzam się, nie lubię paru ich utworów, ale fakt, jestem bezkrytycznym ich fanem. Sam fakt, że słyszę ich głosy, wiem, że w czasie nagrywania tego czy innego utworu (najczęściej nie przepadam za piosenkami ... Ringa w stylu 'Act naturally', 'Boys') gdzieś obok jest pozostała czwórka sprawia, że akceptuję ICH TOTALNIE. Napisałem kiedyś, że ktoś napisał - tak naprawdę to moje zdanie - ale tak naprawdę w każdym utworze zespołu dostrzegam - ostrożnie proszę teraz z odbiorem tego co napiszę:):):) - "dotyk Boga" i tak też postrzegam wszystko co oni tworzyli,bez względu na to, że rzeczywiście całe lata 66-70 ćpali,nadużywali narkotyków (z tym też jest trochę inaczej, ale niech zostanie takie zdanie). Inspiracja dla nich była wszędzie i może pokuszę się o napisanie podobnego tekstu o psychodelii i o muzyce Beatlesów. Tutaj lub na swoim blogu. Noelka, dzięki za obronę, absolutnie nie gniewam się na odpowiedź Piotra.odpowiadamy tutaj sobie emocjonalnie i dla mnie może tak to pozostać. Cieszę się tylko, że może ktoś przeczyta też mój tekst i wyważy wiedzę wyniesioną z obu. Przypuszczalnie też nie byłem zbyt łagodny w swoim tekście. Zamykam już ten temat, chyba, że będzie riposta Yer Blue, której nie będę mógł zostawić bez odpowiedzi. Aha. Skąd mniemanie, że w 68 John znowu był dominującym kompozytorem. Teza do polemiki.

_________________
Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 11:16 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 26, 2013 9:36 am
Posty: 496
Miejscowość: Nowhere Land:)
Dzejdzej napisał: Będę konsekwentnie bronił Piotrka - bo Jego tekst zwyczajnie mi się podoba . Rozumiem wszystkich "Oburzonych Badaczy Pisma" ( czyli Historii analizowanej sekunda po sekundzie , nutka po nutce , wywiad po wywiadzie - mają do tego prawo , zwłaszcza na takim forum ) ale dla wielu początkujących miłośników twórczości The Beatles , takie "naukowe" podejście może się okazać nudą nie do przejścia. Lepszy jest moim zdaniem pełen autentycznych emocji ( nawet obarczony nieścisłościami i subiektywnymi sądami) artykuł Yer Blue od Monograficznej rozprawy habilitacyjnej ( z opasłą bibliografią i cytatami).

Krótko an ten temat, dopiero teraz zauważyłem ta wypowiedź. Nie myl proszę pisania rzetelnego artykułu na dany temat - gdzie przecież nikt nie podaje tak wykpiwanych przez Ciebie 'detali' z po prostu pisaniem prawdy. Czy lepiej fikcja brzmi bo się lepiej czyta. Hm... Co to znaczy naukowe, a nie naukowe. Niejako zaznaczyłeś, że tekst YB jest nienaukowy, wiemy to! :)

_________________
Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Maj 03, 2014 12:51 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2340
Miejscowość: New Salt
Muszę chyba coś teraz napisać, gdyż to ja zaakceptowałem i puściłem w obieg za pośrednictwem gazetki tekst Piotrka. Byłem pierwszą osobą, która czytała ten tekst i przyznaję się bez bicia, że tekst oraz styl pisania bardzo mi "podpasił". Lubię, kiedy Piotrek "idzie na żywioł" i pisze to co czuje i myśli na dany temat. Jest w tym szczery i jak dla mnie "starego" fana wiarygodny. A, że czasami coś przeinaczy to się przecież może zdarzyć nawet "najlepszym" (Davies, Norman, Leśniewski, Michalski i wielu innych) jest w końcu fanem amatorem piszącym teksty. Żeby było jasne, rozumiem (tak mi się wydaje) postawę Ryszarda, któremu zależy by w końcu po tylu latach od tamtych wydarzeń teksty były "solidnie" napisane i trzymały się faktów a nie interpretacji. Fajnie, że jeszcze komuś zależy na wysokim poziomie wiarygodności gazetki FC. Mimo, że Ryszard i Piotr są "aktywnymi" fanami The Beatles i kochają ten zespół, to jednak ciężko będzie znaleźć wspólny mianownik dla obu Panów, gdyż Ryszard twardo stąpa po ziemi a Piotr ma głowę w chmurach. Cenię Wasze zdanie i niezależność i "kocham" Was jak braci (których niestety nie mam) więc jeśli można, szanujcie się.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 1311 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 66  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 21 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY