Yer Blue, a nie miałeś wrażenia, że ten warszawski koncert był taką wprawką dla zespołu, żeby muzycy mogli na dobrą sprawę zobaczyć, co i jak? Bo z tego, co zrozumiałam z audycji P. Metza, to zespół ćwiczył repertuar bez Tymona (nie twierdzę, że w Huśtawce wystąpili bez próby generalnej jak należy... chociaż kto ich tam wie
). I co ważne, to nie był stały koncertowy skład Tranzystorów. Nie wiem czy Tobie też rzuciło się w oczy, jak reszta zespołu bacznie zerkała na Tymona, który w sumie wszystkim nadzorował i dawał znaki, że jest ok.
Ale muszę przy tym zaznaczyć, że Tymański miał świetny pomysł, żeby zamiast zwykłego składu zaangażować w ten projekt młodych chłopaków z Domu Kultury. Pamiętam, jak mówiłam do Ciebie, jaka to szkoda, że ten koleś od
Do You Want To Know a Secret zaśpiewał tylko raz, no ale wtedy nie wiedziałam, że on jest w składzie na stałe. A to zmienia postać rzeczy. Tak samo z Tymonem - chyba dlatego schodził na dalszy plan, żeby dać się sprawdzić tym chłopakom. Jakby nie patrzeć, krótka bo krótka, ale była to profesjonalna trasa koncertowa, gdzie ludzie płacą za bilety, ba - nawet proszą o autografy! (znamy jeden przykład
) Myślę, że Tymański dał im nie lada szansę, a oni spisali się świetnie.
I rzeczywiście, wygląda na to, że tylko koncert w Huśtawce odbył się bez żadnych bisów, czy muzycznych niespodzianek. Ale właściwie zespół nie miał takiej możliwości, bo zaraz po ostatniej piosence na scenę wkroczył właściciel (?) menago (?) klubu, pięknie podziękował za występ i zapowiedział film - koncert dla George'a. Ale (wybacz George, wybaczcie wszyscy zaangażowani w to artyści) ten film jest nudny jak flaki z olejem. W sumie nikt go nie oglądał. Ludzie zaczęli się rozchodzić. A tymczasem bisy się spakowały i pojechały. Szkoda.
Co do Lukasa:
Młodemu Tymańskiemu życzę jak najlepiej i mam nadzieję już za kilka lat sprzedać ten plakat z jego podpisem za grube miliony! A Yer Blue świadkiem - to nie jest taki zwykły autograf... tylko z ręcznie narysowanym serduchem, ot co!
A tu jeszcze jeden przykład tego, co ominęło warszawską publiczność:
http://www.youtube.com/watch?v=KhghXqTOO5MOstatni numer poraża (za mną np. ciągle teraz chodzi
...weine nicht, wen der Regen fällt, dam, dam, dam ,dam...). No a jeszcze wcześniej ta choreografia Tymona! Aż żal, że to tylko taki krótki fragment. Jak to mówią - jaki ojciec taki syn. Koniec świata.