O właśnie, przecież całkiem niedawno Piotrek i Grzegorz przekroczyli tysiaka. Gratulacje, chłopaki, tak trzymać!
Czuję się lekko zakłopotana. Te moje posty to przecież... nic wielkiego. Pełno w nich głupot (im starsze, tym bardziej nieprzemyślane, niekiedy wręcz infantylne) i błędów merytorycznych. Bardzo miło przeczytać o sobie tyle ciepłych słów, jeszcze do niedawna byłam przekonana, że moje wnioski czy argumenty większości wydają się powierzchowne i oczywiste...
Mnie tylko wypada podziękować za to, że wciąż ze mną wytrzymujecie (mimo ględzenia i ustawicznych autoplagiatów - powtarzaniu własnych myśli setki razy) i za możliwość dyskusji z tak rozsłuchanymi, oczytanymi i przede wszystkim dojrzałymi ludźmi.
Karol, podoba mi się twoja dedukcja.
Poważnie: naprawdę chciałabym wrzucić na luz, muszę sobie przyswoić taki nawyk... inaczej któregoś pięknego, słonecznego dnia zejdę na zawał.
Z drugiej strony, nie dajcie się nabrać. Jestem potwornym leniem, odkładam obowiązki na szary koniec dnia (nocy, a nawet... poranka). Histeryzuję po prostu na okrągło i stąd większość moich znajomych uważa mnie za wybitnie pilną. Cóż, ludzie lubią sobie tworzyć małe schemaciki i stereotypy. Zabawna rzecz - szkoła zabiera mi mnóstwo czasu, wysiłku i nieprzespanych nocy, a i tak mam ciągle wrażenie, że od września praktycznie nic z niej nie wyniosłam (metoda trzech "z"... zgroza, to trzecie "z" jest mi nieposłuszne, nie potrafię nad nim zapanować!).
Ech, no to wracam powoli do nauki (:lol:)... teraz mnie czeka wkuwanie do rana (8:15 - deadline
) około 500 (to niestety nie jest żart) zupełnie mi nowych zwrotów na angielski... bezmyślność... jakby nie można było tego podzielić na dwa, trzy sprawdziany... żenua, przecież znowu tego na trwałe nie przyswoimy (nawet już nie wspominam o ocenach... unikam tego tematu jak ognia :]).
Karol, Wy za to dopiero macie teraz zawirowanie. Powodzenia życzę i czekam na wciąż nowe wieści, jak się miewa Kalinka (i zmęczeni, acz szczęśliwi rodzice).
Wytrwałości!
Misie pysie, żuki kochane! Dziękuję z całego serca, choć nadal uważam, że gratulacje należą się
Wam!
PS Karolu, tak się składa, że z dwutysiecznym postem pomyślnie wstrzeliłam się nie w inny, a "Kalinowy" wątek.
Potem sobie z Żukiem żartowałam, że pełne liczby są jak dobre wino, które zostawia się na specjalne, wyjątkowe okazje.
Hehehe, to oczywiście był niedorobiony żart, chlapnięty od tak, ale...
Co prawda, to prawda - tamten post nieprzypadkowo znalazł się akurat w wyczekiwanym temacie.