www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Pete Best - Hayman's Green [2008]
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=28&t=2445
Strona 1 z 1

Autor:  macho [ Sob Paź 18, 2008 2:54 pm ]
Temat postu:  Pete Best - Hayman's Green [2008]

Dziś stałem się posiadaczem najnowszej płyty wydanej pod nazwiskiem Pete Best'a i jego zespołu i muszę przyznać, ze jestem w bardzo (pozytywnie) zaskoczony, gdyż przygotowany na kolejna dawkę starych i oklepanych muzycznych patentów dostałem niesamowity i zaskakujący album!

Nie będę teraz opisywał płyty, bo chce się dokładnie zapoznać z tą muzyką przed recenzjami, ale muszę napisać, że jak na pierwsze przesłuchanie to krążek wychodzi poza wszelkie moje oczekiwania a sam Pete okazał się bardzo kreatywnym muzykiem :wink:

The Pete Best Band - Hayman’s Green

Image

01. Come With Me
02. Step Outside
03. Start Again
04. Grey River
05. Gone
06. Dream Me Home
07. Everything I Want
08. Beat Street
09. Broken
10. Red Light
11. Haymans Green

...i czekam na Wasze recenzje :D

pozdrawiam
macho

Autor:  Noelka [ Sob Paź 18, 2008 6:25 pm ]
Temat postu: 

Zachęcona recenzją Łukasza sama sięgnęłam po płytkę, bo wcześniej nie chciało mi się tego uczynić :) Rzeczywiście już po pierwszym przesłuchaniu płytka wpada w ucho. Dla mnie początek płyty jest bomba, ostatnie trzy utwory już tak nie powalają, ale być może zmieni się to po kolejnym przesłuchaniu.

Czy ktoś wie czy Pete Best jest głównym wokalistą na tej płycie?

Płytka jest przyjemna, delikatnie przypomina beatlesowskie klimaty, chociaż dla mnie więcej przypomina.... Beach Boys, przynajmniej takie wrażenie odnoszę słuchając piosenki Gone.

W Telegraph wyczytałam, że piosenka Broken jest najbardziej osobistą piosenką Peta, bowiem opisuje jego ból po wyrzuceniu z najsłynniejszej grupy na świecie. Ponoć cała płyta to taka muzyczna biografia Besta: o jego czasie spędzonym z Beatlesami, o jego uczuciach i myślach kiedy był z Wielką Czwórką, o szalonych czasach w Hamburgu.

Niejaki Arnie Holland (szef Lightyear Entertainment) powiedział o płycie: "Co mogę powiedzieć? Ta płyta przeszła moje najśmielsze oczekiwania, naprawdę nie spodziewałem się tego co otrzymałem. Można ją śmiało porównać do Beatlesów. Ja zostałem porwany."

Dzięki Łukasz :D

Autor:  greg [ Sob Paź 18, 2008 11:38 pm ]
Temat postu: 

hmmmmm.... jak dla mnie ta płyta jest niesamowicie nudna, nie ma tam ani jednego momentu, który by mi się bardziej podobał. Mi to przypomina-jesli chodzi o klimat i generalna charakterystyke płyty- płyty Ringo(perkusisci tak maja?) z lat 90-00, tylko ze jest dużo, dużo gorsze.

Nie bede wiec rozwodzil sie nad poszczegolnymi pozycjami, bo według mnie nie ma nad czym. Wsyzstkie są w miarę równo słabe, przewidywalne, monotonne, choć faktycznie miło się snują i jako tło nie przeszkadzają.
Jesli juz musiec cos wyróznić to tytułowy utwór, zamykający płytę, nawet ciekawie się zaczyna i choc potem generalnie nic fascynującego już się nie dzieje to jakoś w miare daje rade.

A propos tego co Kasia napisała o Broken, trochę mnie irytuje, ze ciągle gdy słyszy się o jakimś przedsięwzięciu Besta, to wciąż powtarza się motyw jego krzywdy z lat 60tych, no kurde, ile można?
(edit: właśnie zobaczyłem te naklejkę na okładce- no to juz przesada jest:/)

tyle na temat tej płyty i Peta w sumie raczej nie polecam.

Autor:  admin_joryk [ Nie Paź 26, 2008 3:17 pm ]
Temat postu: 

Płyta nierówna. Ładnie brzmi i zawiera sporo beatlesowskich patentów brzmieniowych. Słychać tu wyraźnie Beatlesów, Ringo, Lennona, Harrisona, Beach Boysów, a nawet Iona Andersona z Yes.

Step Outside - kawalek żywcem wyjęty z płyty Ringo. Ja akurat nie gustuję w dziełach tego typu.
Round and Round - znów zaczyna się jak Don't Hang Up Ringo Starra :) Niestety utwór jest taki sobie.
Grey River - bardzo przyzwoita "pościelówa". Na singla.
Gone - połowa lat siedemdziesiątych - Bay City Rollers. Nie mam nic przeciwko takim kawałkom.
Beat Street - bardzo fajne, gitarowe granie czyli The Cavern ale w brzmieniu z XXI wieku. Takie kawałki nic nie wnoszą ale przyjemnie się ich słucha.
Red Light - wokal i klimat z wczesnych Yesów :) Mozna posłuchać.

Generalnie rzecz biorąc płyta nie zasługuje jeszcze na to, żeby ją postawic na półce z Beatlesami czy McCartneyem ale moze leżeć gdzieś kolo Lindy czy Yoko i od czasu do czasu mozna posluchać Grey River, czy Beat Street.

Autor:  macho [ Wto Paź 28, 2008 1:48 am ]
Temat postu: 

Dla zainteresowanych dorzucam jeszcze scany okładki oraz płyty

Image

Image

pozdrawiam
macho

Autor:  Yer Blue [ Czw Paź 30, 2008 4:21 pm ]
Temat postu: 

Noelka napisał(a):
"Można ją śmiało porównać do Beatlesów."


Jest to gryps z kategorii nie do przebicia :)

Za namową Wielkiego Brata ściągnałem plik i posłuchałem. Raczej z ciekwości niz za namową wyżej przytoczonego cytatu. Powiem nawet, że spodziewałem się czegoś gorszego.

Zaczęło sie obiecująco - Come With Me od razu zwrócił uwage świetnym wokalem i tajemniczymi dzwiekami w tle. Zgrabny krótki utwór z fajnym przyśpieszeniem w końcówce, chociaz melodycznie raczej słaby. Gdyby początek mnie rozczarował reszcie nie dałbym szansy, wiec połowa sukcesu jest...
Step Outside. Pozytywny utwór, nie ma się czego przyczepić, jest dobrze.
Dwa następne niestety minęły zupełnie bez jakichkolwiek "punktów zaczepnych", przeszły sobie a ja nic nie jestem w stanie o nich powiedziec oprócz tego, że pierwszy był szybki a drugi smętny...
W kolejnym Gone można dostrzec coś na kształt melodii ale tej raczej trzecioligowej, miałem juz dość ale następca Dream Me Home okazał sie chyba najlepszym dotąd na płycie- super tajemniczy klimat, aż nie chciało mi się z nim rozstawać, wreszcie jest to "coś".
Everything I Want poszedł za ciosem i przyniósł chyba pierwsza wyrazista melodie na płycie, zupełnie niezły momentami jest ten Best, aż sam się sobie dziwie, że pisze takie rzeczy...uzycie akordeonu dało sporo uroku.
Beat Street to wyłącznie gitarowa gra, przewidywalna jak diabli, chwilami bywa niby jakiś przebłysk ale może dla mnie to istnieć. Jeszcze bardziej wynudził Broken, gdyby taki był poczatek płyty to by na nim się skończyło...
Red Light posiada przynajmniej niezłe chórki w refrenie, ale poza tym kolejny nijaki wypełniacz. Niby skoczny, niby miły ale gdzie go tam równac do Beatlesów.
Ostatni kawałek troche podwyższył średnią,- całkiem przyzwoita balladka, jakos przeżyłem ;)


Szkoda tego Pete'a Besta, gdyby znalazł wspólny jezyk z Beatlesami i bębnił z nimi do "Abbey Road" to myśle, że mógłby zrobić większa kariere od Ringo. Dream Me Home i Everything I Want spokojnie mogły by być przebojami, wydaje mi się , że Best ma lepszy kompozytorki talent od Starkeya... jednak to coś warte utwory.
Ale nie nalezy porównywac tej płyty do samych Beatlesów bo jest to spore nadużycie, muzyka zdecydowanie pozbawiona "tego czegoś", ale ogólnie robi sympatyczne wrazenie, a Best (to o w ogóle śpiewa?) ma całkiej fajny głos. Myślałem, że bedzie znacznie gorzej... dzieki Macho, ale ja wracam do Beatlesów :)

Autor:  macho [ Pią Paź 31, 2008 3:59 am ]
Temat postu: 

Yer Blue napisał(a):
Best (to o w ogóle śpiewa?) ma całkiej fajny głos

Rozczaruje Cię ale Best na tym albumie nie śpiewa, choć sam jest autorem wszystkich tekstów. Pete zajal sie tym co potrafi najlepiej - czyli graniem na perkusji. Czasami pomaga mu w tym jego młodszy brat Vincent :wink:

A tak przedstawia się The Pete Best Band:

Pete Best - perkusja
Roag Best - perkusja, instrumenty perkusyjne
Phil Melia - gitara, harmonijka, wokal
Paul Parry - gitara, klawisze, wokal
Tony Flynn - gitara, wokal

pozdrawiam
macho

Autor:  Yer Blue [ Pią Paź 31, 2008 4:31 pm ]
Temat postu: 

macho napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Best (to o w ogóle śpiewa?) ma całkiej fajny głos

Rozczaruje Cię ale Best na tym albumie nie śpiewa


Szkoda. Cofam w takim razie swoją jakże nie przemyślaną mysl jakoby Pete Best mógł zrobic kariere i to większą od Ringo - bez wokalu nie widze takiej opcji. I nawet wartośc tej plyty od razu zmalała w moich oczach...

Autor:  Matik [ Pią Paź 31, 2008 4:52 pm ]
Temat postu: 

Yer Blue napisał(a):
macho napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Best (to o w ogóle śpiewa?) ma całkiej fajny głos

Rozczaruje Cię ale Best na tym albumie nie śpiewa


Szkoda. Cofam w takim razie swoją jakże nie przemyślaną mysl jakoby Pete Best mógł zrobic kariere i to większą od Ringo - bez wokalu nie widze takiej opcji. I nawet wartośc tej plyty od razu zmalała w moich oczach...

Yer Blue, i oto znowu Cię lubię, ten tekst o Ringo pokroił na kawałki moje serce :cry: szczególnie po tym, co napisałeś w Kompendium.

Autor:  Yer Blue [ Pią Paź 31, 2008 5:50 pm ]
Temat postu: 

Ale wystarczy, że powiem, że jednak uważam Ringo za fajny dodatek do trzech geniuszy w zespole to znów mnie nie bedziesz lubić ;)
Bardzo lubie jego wokal, uwielbiam poczucie humoru, umiarkowanie doceniam jego zdolności gry na perkusji, natomisat talent kompozytorki przemilcze... ogólnie bardzo sympatyczny człowiek ale miał niesamowitego farta byc w TAKIM zespole.

Autor:  Matik [ Pią Paź 31, 2008 6:29 pm ]
Temat postu: 

W zasadzie muszę zgodzić się, co do 'dodatku'. Nie bronię zdania, że dorastał pod względem np. kompozytorskim pozostałym Fab3. Jak pisałam - boli mnie fakt, że jest tak zapomniany i olany z tym całym jego cudnym wokalem!
Co do gry na perkusji... wydaje mi się, że tego kwestionować jednak nie można, ale to subiektywne zdanie. Posłucham lepiej Besta i się odezwę :) :twisted:

Autor:  greg [ Pią Paź 31, 2008 6:51 pm ]
Temat postu: 

nie słuchaj Besta to grozi paraliżem nudowym. Jesus, Piotrze, jak Tobie sie to moze podobać;)??

Autor:  Yer Blue [ Pon Lis 03, 2008 3:56 pm ]
Temat postu: 

greg napisał(a):
Jesus, Piotrze, jak Tobie sie to moze podobać;)??


Grześku, podobają mi się 4 utwory z 11 (i tylko tych 4 posłuchałem wiecej niz raz :P), wiec do poważniejszych entuzjazmów bardzo mi daleko. Ale tez nie jest to jakiś wielki zachwyt, po prostu miło się słuchało, czym jednak Pete Best mnie zaskoczył bo spodziewałem sie czegoś znacznie gorszego.

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/