www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Let It Roll: The Songs of George Harrison
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=27&t=2571
Strona 1 z 1

Autor:  macho [ Czw Kwi 30, 2009 1:23 am ]
Temat postu:  Let It Roll: The Songs of George Harrison

No i zrobili jak obiecali! 16 czerwca na sklepowe półki trafi nowa składanka z utworami Harrisona. Jak podaje amerykańska firma specjalizująca się w handlu internetowym Amazon.com - krążek będzie zawierał 19 przebojów muzyka.

Track lista wygląda tak:

1. Got My Mind Set On You
2. Give Me Love (Give Me Peace On Earth)
3. The Ballad Of Sir Frankie Crisp (Let It Roll)
4. My Sweet Lord
5. While My Guitar Gently Weeps (Live - Concert For Bangladesh Soundtrack)
6. All Things Must Pass
7. Any Road
8. This Is Love
9. All Those Years Ago
10. Marwa Blues
11. What Is Life
12. Rising Sun
13. When We Was Fab
14. Something (Live - Concert For Bangladesh Soundtrack)
15. Blow Away
16. Cheer Down
17. Here Comes The Sun (Live - Concert For Bangladesh Soundtrack)
18. I Don't Want To Do It
19. Isn't It A Pity

Jak dla mnie to zestaw jest jakiś taki sobie. Liczyłem na coś bardziej wyszukanego, choć "The Ballad Of Sir Frankie Crisp" jest dla mnie zaskoczeniem. Tak samo zresztą, jak to, że odważyli się na wydanie jednego krążka. Nie wiem jak można spakować muzycznego George'a w 80 minutach. Za "Marwa Blues" też należy się ukłon. No i brakuje mi tutaj beatlesowskiej wersji "Something". Piszcie co chcecie ale wg mnie i tak nic nie przebije wersji z Abbey Road! :wink:

pozdrawiam
macho

Autor:  macho [ Czw Kwi 30, 2009 9:53 am ]
Temat postu: 

Jeśli wierzyć pogłoskom, rzecznik Capitol/EMI powiedział, że nie jest to jeszcze ostateczna lista utworów i wkrótce opublikują wersje finalna. No to czekamy :wink:

Autor:  Matik [ Czw Kwi 30, 2009 2:03 pm ]
Temat postu: 

No a gdzie jest Wah-Wah ja się pytam? I The light that has lighted the world? I Someplace else, i Dark Horse?
George w jednej płycie to dla mnie też pomysł poroniony, z tego co widzę o chodzi tu raczej o zbiór największych sukcesów medialnych George'a (Got My Mind Set On You jako pierwsze, do tego Any Road, All Things Must Pass, My Sweet Lord, Isn't It a Pity... i wszystko jasne).
No nie podobuje mi się :(
Ale - jak mówi mój podpis - licząc na jakieś niekomercyjne smaczki jestem...

Autor:  Yer Blue [ Czw Kwi 30, 2009 2:10 pm ]
Temat postu: 

Jak ja nie cierpie składanek ;) Ale zdaje sie Harrison z całej solowej twórczosci jeszcze nie miał, wiec moge im to darować.

Oj bardzo cieszy coś takiego jak "The Ballad Of Sir Frankie Crisp". To jeden z moich faworytów (razem z Flying Hour i I'd Have You Anytime), a utwór raczej mało znany wiec chyba sie komus też musi podobać.

Wiesz może jakie były kryteria obenosci takich akurat utworów Harrisona na składance? Bo jak widac składak ten jest troche nietypowy i obok przebojów singlowych zawiera też bardziej zapomniane i mniej komercyjne rzeczy.

Autor:  Yer Blue [ Czw Kwi 30, 2009 2:24 pm ]
Temat postu: 

Matik napisał(a):

George w jednej płycie to dla mnie też pomysł poroniony, z tego co widzę o chodzi tu raczej o zbiór największych sukcesów medialnych George'a (Got My Mind Set On You jako pierwsze, do tego Any Road, All Things Must Pass, My Sweet Lord, Isn't It a Pity... i wszystko jasne).
No nie podobuje mi się :(
Ale - jak mówi mój podpis - licząc na jakieś niekomercyjne smaczki jestem...



The Ballad Of Sir Frankie Crisp czy Marwa Blues to bardzo nietypowe utwory jak na besta. Isn't A Pity ze swoimi 7 minutami troche też. Ponadto 3 nagrania koncertowe. Składanka tak komercyjna do końca nie jest.

Matik napisał(a):
No a gdzie jest Wah-Wah ja się pytam? I The light that has lighted the world? I Someplace else, i Dark Horse?


że co? Dark Horse? :shock: Toz to cienkie jak kompot z desek. :!:
No własnie! Nie ma nic z Dark Horse. Ktoś sie dobrze zastanowił i nie wybierał po jednym kawałku z każdej płyty jak leci, tylko bardzo proporcjonalnie w zależnosci czy dzieło wybitne (All Things - 5) czy dno (Dark Horse - porzadne 0).
Tylko z "You" im nie wyszło, ale sie pewnie nad tym własnie zastanawiają ;)

Acha, Luke - Something z Abbey Road być nie mogło - to jest wyraźnie składak solowego George'a, coś troche innego niż Best of Dark Horse tak jak poprzednim razem.

Autor:  greg [ Czw Kwi 30, 2009 3:59 pm ]
Temat postu: 

Mi wygląda przyzwoicie ta składanka - wyrzuciłbym tylko koncertówki- nie przepadam za nimi na bestach -szczególnie że bitelsowskie - zupełnie to zbędne. Zamiast tego mozna by wrzucic jakies 4 na prawde brakujace tu kawalki - przede wszystkim ...ktoś zapomniał o 33!! WTF? (Crackerbox, This Song, Beautiful Girl, Dear One zamiast Bitlowych i składanka jak znalazł :D)

Autor:  Matik [ Czw Kwi 30, 2009 8:45 pm ]
Temat postu: 

Yer Blue napisał(a):
Nie ma nic z Dark Horse. Ktoś sie dobrze zastanowił i nie wybierał po jednym kawałku z każdej płyty jak leci, tylko bardzo proporcjonalnie w zależnosci czy dzieło wybitne (All Things - 5) czy dno (Dark Horse - porzadne 0).

Nie uważam, żeby był możliwy wybór w takich kategoriach o jakich piszesz, ale to kwestia filozoficzna raczej ;)
Może to obrazoburstwo i nie jestem specjalnie popularna z tym co mówię... ale Dark Horse jest dla mnie wysoko w George'owym topie (sam kawałek, cała płyta to owszem jedna z gorszych). All Things (płyta) - wcale nie uważam jej za takie arcydzieło - bez dwóch zdań jest to najlepszy Bitelsowski solowy debiut, ale Georga stać było na więcej, co udowodnił w dalszej części kariery - 33 i 1/3, Extra Textured, Cloud 9.
Ok, jasne, cieszy The Ballad Of Sir Frankie Crisp i Marwa Blues - i tyle. Reszta to dla mnie wybór tendencyjny i mało zróżniowany :(

Autor:  Yer Blue [ Pon Maj 04, 2009 2:13 pm ]
Temat postu: 

Matik napisał(a):
Może to obrazoburstwo i nie jestem specjalnie popularna z tym co mówię... ale Dark Horse jest dla mnie wysoko w George'owym topie (sam kawałek, cała płyta to owszem jedna z gorszych).


Dark Horse byłby dla mnie lepszy gdyby George wydał wcześniejszą wersje tego utworu - z wolniejszym tempem i naturalniej brzmiacą gitarą. Taką wersje udało mi sie w miare polubic, a jej najwiekszym plusem jest wokal Harriego (bardzo emocnonalnie wykonany) - co z kolei jest najwiekszą wadą tego utworu w ostatecznej wersji na płycie. Bij, zabij ale ja tam nie słysze TEGO George'a, tylko jakąś imitacje. Cała płyta taka jest niestety, nie potrafie jej zaakceptowac. Sam utwór tytułowy ma jakąś wartość kompozycji ale jego wykonanie mnie boli. Może to przez to, że wpierw usłyszałem to demo z 73 roku a potem oficjalna wersje.


Matik napisał(a):
[All Things (płyta) - wcale nie uważam jej za takie arcydzieło - bez dwóch zdań jest to najlepszy Bitelsowski solowy debiut, ale Georga stać było na więcej, co udowodnił w dalszej części kariery - 33 i 1/3, Extra Textured, Cloud 9.



Obrazoburstwo to jest tutaj ;)
Dla mnie All Things Must Pass jest nawet lepsza od wszystkch spektakularnych Ebirołdów, przełomowych Pieprzów czy Revolverów czy naszpikowanych arcydziełami Madżikalów. Jak żyje, nie spotkałem drugiego równie wyrównanego materiału trwajacego ponad 70 minut.
Jestem zdania, że gdyby All Things Must Pass wyszła pod szyldem nazwy The Beatles zaraz po Abbey Road to byłaby uważana za szczytowe osiagniecie zespołu i dzisiaj miała by bardzo ekskluzywne miejsce jednej ze słynniejszych i wązniejszych płyt w dziejach rocka. Niestety podpisanie tej muzyki nazwiskiem Harrisona bardzo jej zaszkodziło pod wzgledem epokowym. Zabrakło magii TEJ nazwy i w rezultacie dzisiaj All Things... nie znają nawet niektórzy fani Beatlów. Bo jak wiadomo Harri był zawsze w cieniu Paula i Johna i tak samo jego dorobek solowy - mimo, że obydwaj nie zblizyli se nigdy do poziomu pierwszej płyty najmłodszego Beatlesa.

W takiej sytuacji faworyzowanie np. Extra Tekxure przechodzi moje wyobrażenie na temat róznicy gustów.
A może Ci chodziło z tym "było jego stać na wiecej" o wiekszą ilosć płyt, bo All Things jest tylko jedną (chć dwie ;)) a Extra 33 Cloudów juz razem trzy ;)
Tak czy inaczej gratuluje odwagi, bo ja na gdybym miał takie opinie to cholera bym sie nie odwązył ich wygłaszać :wink: :)

Autor:  Matik [ Pon Maj 04, 2009 3:01 pm ]
Temat postu: 

LP Dark Horse jest rzeczywiście specyficzny i nie-Harrisonowy (w sensie odstaje od pozostałej twórczości), masz rację, że coś w niej takiego jest, choć dla mnie nie oznacza to wcale, że jest nieautentyczna. Jest po prostu inna ;) Też ją mniej lubię, chyba najmniej ze wszystkich Harrisonów, ale i tak uważam, że jest lepsza niż niektóre projekty pozostałych chłopaków. Nie wspominając o tym, że i ta płyta zawiera perły, jak "Dark Horse" i "So Sad".
Dyskografii Harrisona mogę słuchać całej, zawsze, wszędzie, od przodu, tyłu, środka i jest tak samo wspaniała. Z żadnym innym Beatlesem tego nie mam.
A teraz co do All Things Must Pass.

Yer Blue napisał(a):
Dla mnie All Things Must Pass jest nawet lepsza od wszystkch spektakularnych Ebirołdów,
NAWET lepsza od Ebirołda?! Człowieku, gdzie Ebirołdowi do All Things... ! Co o za porównanie :)
Yer Blue napisał(a):
Jak żyje, nie spotkałem drugiego równie wyrównanego materiału trwajacego ponad 70 minut.

Jak żyję, nie spotkałam artysty, który miałby tak wyrównaną dyskografię jak George. Nie ma słabej płyty, nawet biedny, linczowany Dark Horse, choć relatywnie najsłabszy, i tak jest lepszy niż mój najmniej ulubiony Paul czy John, o Ringo niestety nie wspominając. Nie napisałam nigdzie i nie napiszę, że All Things... to ZŁY czy SŁABY album. Jest genialny :!: (to chciałes zobaczyć? :P ) Zauważ, że w pierwszym poście w tym temacie wyrażam zniesmaczenie brakiem Wah-Wah na Let It Roll :)

Myślę, że gdyby Beatlesi wydali All Things Must Pass to byłby dramat, bo nikt inny nic nigdy by już nie wydał ze strachu, że będzie porównany :) I to samo uważam o pozostałych wymienionych przeze mnie płytach George'a. Słabe obeznanie z Georgem wśród Beatlefanów jest dla mnie tym bardziej bolesne, że sama z jego twórczością solową zapoznałam się jako OSTATNIĄ (tak tak!), a zachwyt jak we mnie ona wywołała jest nie do opisania. Nie wiem jak żyłam bez niego.

Yer Blue napisał(a):
Tak czy inaczej gratuluje odwagi, bo ja na gdybym miał takie opinie to cholera bym sie nie odwązył ich wygłaszać :wink: :)
Myślisz, że czeka mnie lincz? ;) Może jednak jestem głosem jeszcze jakiegoś narodu...

Autor:  Yer Blue [ Pon Maj 04, 2009 4:37 pm ]
Temat postu: 

Matik napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Jak żyje, nie spotkałem drugiego równie wyrównanego materiału trwajacego ponad 70 minut.

Jak żyję, nie spotkałam artysty, który miałby tak wyrównaną dyskografię jak George. Nie ma słabej płyty, nawet biedny, linczowany Dark Horse, choć relatywnie najsłabszy, i tak jest lepszy niż mój najmniej ulubiony Paul czy John, o Ringo niestety nie wspominając.


Bez przesady. U George'a było tak, że nagrał 2 płyty, po czym na 15 lat wszyscy o nim zapomnieli, tak meczył sie z komponowaniem (jednak nie jest to tej klasy artysta co Makka czy John). Przerwa mu dobrze zrobiła, bo na Cloud 9 pojawiło sie wreszcie jakies życie, wiec na kolejna odczekał kolejnych 15 lat. I dobrze zrobił. Bo płyty miedzy Material World a Cloud 9 są momentami tak wymęczone, że aż strach :wink: Perełek po drodze zdażyło sie mnostwo (jak Dark Sweet Lady, You, See Yourself czy Flying Hour) ale płyty całościowo kuleją na brak kompozytorskiej pewnosci. Przeliczył sie chłopak.
U Johna nie znam żadnej wymęczonej plyty, u Paula z około 5, ale on naprodukował tego od groma.

Matik napisał(a):
Nie napisałam nigdzie i nie napiszę, że All Things... to ZŁY czy SŁABY album. Jest genialny :!: (to chciałes zobaczyć? :P )


Ty chyba kpisz. :wink:
Przecież ja ubolewałem jedynie nad tym, że stawiasz wyżej jakieś takie "niedoróbki" w stylu Extra Texture i to nad płytą kompletnie niespotykanie wypasiona jaką jest All Things...(moje top 5 płyt wszech czasów).
Z tym na Z czy na S nawet nie próbuj :wink:

Matik napisał(a):
Słabe obeznanie z Georgem wśród Beatlefanów jest dla mnie tym bardziej bolesne, że sama z jego twórczością solową zapoznałam się jako OSTATNIĄ (tak tak!)


Bo był cichy, ma nieefektowne nazwisko (nie to co Starr ;)) i poza kilkoma przebojami mało kto go w ogole kojarzy. I dlatego do All Things Must Pass wiele osob nie dotrze, zwłasza tych, dla których liczy sie sprawdzona marka.


O czym my tu w ogole mażemy...

Autor:  Matik [ Pon Maj 04, 2009 5:07 pm ]
Temat postu: 

Nie uważam, że Harri męczył się z komponowaniem - moim zdaniem jego płyty są przemyślane i mocne, a każda z nich jest jakąśtam muzycznie jest zamkniętą całością. Tak jak pisałam, dla mnie dyskografia George'a jest niesamowicie wyrównana.

Co do Johna - momentami jak słyszę Yoko... Nie chcę powiedzieć, że jej nie lubię, wręcz przeciwnie, ma niesamowitą głowę, fascynuje mnie i darzę ją wielkim szacunkiem, śpiew jak śpiew też nic do niego nie mam, ale po prostu mam wrażenie, że John dopychał nią płyty... może żeby jego kawałków starczyło na dwie cd a nie jedną :P :P

Autor:  Noelka [ Pon Sie 17, 2009 12:11 am ]
Temat postu:  Re: Let It Roll: The Songs of George Harrison

http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbc ... /750852950

George Harrison – "Let It Roll: Songs by George Harrison”

Nareszcie możemy posłuchać najlepszych piosenek George'a Harrisona z jednej płyty.

Zmarły w 2001 roku George Harrison miał całkiem bogaty solowy dorobek. Ale podobnie jak John Lennon, inny członek legendarnej grupy The Beatles, za życia nie doczekał się dobrej, reprezentatywnej przekrojówki. O ile jednak twórczość autora "Imagine” nieźle podsumowano na jednopłytowym beście już dwa lata po śmierci, to próbę zestawienia na pojedynczym dysku najlepszych utworów twórcy "All Things Must Pass” podjęto dopiero po ośmiu latach od odejścia artysty.

Zrobienie porządnej kompilacji Harrisona nie jest rzeczą prostą. Jedne z najlepszych swoich piosenek stworzył dla Beatlesów. Jego solowe nagrania były publikowane przez różne wydawnictwa, głównie dwa labele, będące częściami konkurencyjnych koncernów.

Opublikował wiele singli, które wypadałoby zebrać na przekrojówce. Ale – inaczej niż Lennon i McCartney – nie miał wielu megaprzebojów. Z kolei jego najpopularniejsze kawałki nie zawsze były najlepszymi w dorobku. Miał wiele świetnych tzw. albumowych numerów. To stwarzało kompilatorom dylemat: układać "greatest hits” czy "the best of”.

W końcu Olivia Harrison, wdowa po śpiewającym gitarzyście i piosenkopisarzu, zabrała się do pracy, której efektem jest "Let It Roll: Songs by George Harrison”. To, jak się można było spodziewać, kontrowersyjny album, naznaczony trudnymi wyborami.

Zaczyna się od "Got My Mind Set on You” – największego przeboju z drugiego okresu kariery Harrisona, zarazem jednego z dwóch utworów na tej płycie, w których napisanie nie był w ogóle zaangażowany. Przy tym numeru odmiennego stylistycznie i klimatycznie od pozostałych. Może zamysł był taki, że trzeba dać tę piosenkę na dzień dobry, aby słuchacz mógł potem nieprzerwanie obcować z typowo Harrisonowskim materiałem.

Sekwencja nie jest chronologiczna i trudno rozpoznać jakikolwiek klucz, wedle którego utwory następują po sobie. Ale jedno jest pewne: na płycie znalazła się większość najbardziej udanych numerów artysty z całej kariery, włącznie z piosenkami Beatlesowskimi, które zamieszczono tu w późniejszych wykonaniach z albumu "The Concert for Bangladesh”.

Zbieraczy rozproszonych nagrań powinno ucieszyć włączenie do zestawu piosenek "Cheer Down” (kawałek napisany z Tomem Pettym do filmu "Lethal Weapon 2”) i "I Don't Want to Do It” (utwór Boba Dylana, nagrany przez Harrisona do obrazu "Porky's Revenge!”).

Wszyscy, którzy czekali na pierwszą reprezentatywną przekrojówkę Brytyjczyka, powinni być zadowoleni z brzmienia nagrań. Zostały one bardzo starannie uzdatnione przez Gilesa Martina w słynnych Abbey Road Studios.

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/