www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=26&t=2929
Strona 5 z 6

Autor:  Ania1 [ Czw Cze 16, 2011 1:20 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Ech - jeszcze wrzucę parę opinii - a wśród nich będzie także i jednej z naszych forumowiczek!
Cytuj:
Piotr Metz, dziennikarz radiowy, redaktor naczelny "Machiny" i jeden z największych fanów The Beatles w Polsce
Jakby na to nie spojrzeć, koncert Ringo Starra jest wydarzeniem. Po pierwsze dlatego, że to jednak Ringo Starr, a po drugie jest to koncert wspomnieniowy, a nie koncert jakiejś nowej muzyki. Umówmy się, gdyby nie było na to zapotrzebowania, to ten koncert by się nie sprzedał, a Ringo by nie jeździł po świecie. Można na to patrzeć tak albo inaczej, ale są ludzie, którzy nigdy nie widzieli na żywo Beatlesa i dla nich jest to jakieś wydarzenie. Może nie artystyczne, ale to nie o to w tych koncertach chodzi.

Koncerty na znakomitym poziomie dalej robi McCartney, choć ja mam do jego perfekcjonizmu zastrzeżenia - u niego wszystko jest dokładnie odmierzone linijką co do milimetra. W przypadku Ringo Starra mamy do czynienia z imprezą bardziej ludyczną, ale daleki jestem od krytykowania, bo skoro ludzie kupują bilety, to znaczy, że mają taką potrzebę. W Wielkiej Brytanii istnieje cały przemysł rozrywkowy dla każdego pokolenia, łącznie z 70-latkami.

Widziałem na żywo kilka razy McCartney i Starra. Obaj mają inne podejście do występu. McCartney ma potrzebę potwierdzenia swojej klasy; Ringo po latach nadużywania różnych środków gra po to, żeby coś robić - nie dla pieniędzy, ale dla samego grania i bycia aktywnym. McCartney to profesjonalizm ze świetnym zespołem; Ringo zatrudnił kolegów z przeszłości, którym się też jeszcze chce grać. Tam nikt nie patrzy, czy oni trafiają dokładnie we właściwe nuty, bo nie na tym ta zabawa polega


Cytuj:
Paulina Jendrychowska, organizatorka Dnia Beatlesów w Krakowie
Dopóki takie osobistości, jak Ringo Starr chcą i są w stanie koncertować, to niech dalej to robią. Dzięki temu młodzi ludzie, tacy jak ja, którzy dalej słuchają Beatlesów, mogą poczuć namiastkę tego, co działo się kiedyś.

Ringo Starr jest moim ulubionym Beatlesem, z całej czwórki był najbardziej zdystansowany. Podchodził do muzyki z duża dozą humoru - gdy były jakieś niesnaski w zespole, on zawsze zajmował neutralne stanowisko. McCartney i Lennon byli osobistościami, mieli specyficzny styl bycia, Ringo był facetem do pogadania.


Reszta opinii pod adresem:http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80276,9791713,Koncert_Ringo_Starra_w_Sali_Kongresowej__Wydarzenie,,ga.html

Autor:  Ania1 [ Czw Cze 16, 2011 8:24 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

A i w dzisiejszym -16.06 Teleekspresie był urywek z koncertu! Nawet widziałam głowę skaczącego Macho z dziewczynami w pierwszym rzędzie. Obecnością na koncercie pochwalił się Maciej Orłoś i Marek Sierocki.

Autor:  Rita [ Czw Cze 16, 2011 9:21 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

beatle napisał(a):
Przeżyliśmy zabory, wojnę i komunę, to co nam jakiś tam organizator będzie zakazy wprowadzał, tym bardziej, że zamiast krzepkich zomowców na sali były młode i grzeczne stewardessy. A to Polska właśnie...


Stewardessy? Nie przypominam sobie, by koncert odbywał się w samolocie :mrgreen:

Młode i grzeczne? To już na pewno nie ten koncert.

[reszta relacji w stosownym czasie]

Autor:  admin_joryk [ Czw Cze 16, 2011 9:47 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Chciałbym zabrać głos w obronie bootlegerów :D

Jestem fanem Beatlesów i jako taki jestem oczywiście gotów nie spać, nie jeść, sterczeć całymi dniami na lotnisku, a nawet troszkę naruszyć prawo ...i dobre obyczaje, żeby zdobyć pamiątkę. Myślę, że Beatlesi doskonale o tym wiedzą. Gdyby Ringo przyjeżdżał corocznie do Polski, to pewnie ciśnienie byłoby mniejsze, ale skoro przyjeżdża raz na całe moje życie, to nie może się spodziewać, że zostawię sprzęt w bagażniku. Nie ma takiej możliwości. Oczywiście obydwaj Beatlesi są w stanie uniemożliwić nam nagrywanie, ale ...jakoś się do tego nie palą.

Wymienieni wyżej "panowie dziennikarzowie" bywali managerami muzyków, rozumieją sprawę bootlegów i oczywiście są przeciwni praktyce dzikiego nagrywania. Mimo to zdradzają niemałe rozeznanie w materiale bootlegowym i każdy z nich popełnił niejedną audycję z wykorzystaniem bootlegów. Nie ma więc powodu, żeby ich kanonizować. Nie musieli sami nagrywać, ani fotografować, ale jestem pewny, że pamiątkę po tym koncercie i tak dostaną.

Autor:  Matik [ Czw Cze 16, 2011 10:20 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Joryku a Ty byłeś na koncercie?

Autor:  eleanor [ Czw Cze 16, 2011 11:51 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Witam :) z nagrywaniem było różnie, mi się udało tylko kawałek Yellow Submarine i The Other Side of Liverpool, przerywał ciągle ochroniarz ! :| Ale było warto próbować, choćby dla kilku sekund pamiątki :)
p.

Autor:  beatle [ Pią Cze 17, 2011 9:01 am ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Może trochę mnie poniosło, sorry... Nie było moim zamiarem psucie atmosfery pokoncertowej.

Autor:  Yer Blue [ Pon Cze 20, 2011 1:17 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Ania1 napisał(a):
I Nie widziałam też mediów


Ja jednego przedstawieciela mediow widziałem - Grześka Kszczotka -nadwornego fotoreportera z Teraz Rocka, to on pisał recenzje we wkładce i pewnie umiesci relacje z koncertu w lipcowym numerze. Korciło mnie by do niego podejsc i skomentowac troche te jego zawyzone oceny płyt Ringo oraz zapytac jakim kluczem wyłonili tą swoja setke płyt, że zabrakło Sierżanta Pieprza - ale ostatecznie zostałem na swoim miejscu. Obok niego siedział Sierocki i cały czas cos nawijał. W zasadzie tez od mediów.

Autor:  Rita [ Wto Cze 21, 2011 12:25 am ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Ah, cóż to był za wspaniały dzień! Zobaczyć pod Salą Kongresową tłum ludzi, w tym większość w beatlesowskich i Beatles-related koszulkach... Po prostu bezcenne [za wszystkie inne rzeczy, w tym za bilet na koncert, zapłacisz kartą... ] Ale naprawdę, widok niezapomniany, zwłaszcza że co najmniej połowa tych osób to byli ludzie przed 40.

A ta piesza "pielgrzymka" przed koncertem, najpierw na alejkę Harrisona (śliczna jest!!! Bliskość wody -- Kanału Piaseczyńskiego -- oraz mnóstwo zieleni składają się na ogromny urok tego zakątka, a jeszcze jak dodamy górujący nad tym wszystkim Zamek Ujazdowski, wychodzi nam kawałek poezji w środku miasta , następnie na uliczkę Lennona, potem pod Kongresową, a wszystko to w doborowym beatlesowskim towarzystwie. Co jak co, ale taka okazja nie zdarza się często...

Co zaś się tyczy samego koncertu, to zbyt wiele nie mogę powiedzieć, bo byłam w takim jakby transie. W podobnym byli chyba moi rodzice, którzy przez cały koncert się uśmiechali. Gdyby jeszcze tylko można było pójść pod scenę!!!! (a nie można było opuścić nawet własnego sektora). Niemniej jednak -- trudno opisać, co się czuje, gdy widzi się BEATLESA grającego koncert we własnym kraju. Jak już to się przeżyje, wówczas daje się przeżyć nawet masakryczną cenę biletu ;) Owszem, Ringo nie jest Johnem, Paulem ani George'em, ale... jednak przy "With a Little Help from My Friends" czy "I Wanna Be Your Man" dusza człowiekowi śpiewa, a oczy robią się wilgotne... przynajmniej moje...

Wspaniały był też pomysł z papierowymi łódkami, pomysłodawcy chylę czoła. Zrobiło to wyraźne wrażenie na Ringo, zresztą kto czytał artykuł z cytatami z PAP Life ten wie :) Video można obejrzeć tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=s7Le7tLmN48

Zgrzytał mi tylko ten brak bisu. No kurczę, to jednak dziwne, gdy artysta kończy koncert bez bisu, gdy publika klaszcze, a tu się nagle zapalały światła, to tak jakby ktoś powiedział nam "WON!" No i miejsce było trochę nie teges, gdyż moim zdaniem powinno być takie, gdzie można by się bawić pod sceną. I po co w ogóle te siedzenia ? :mrgreen:

Po koncercie nastąpił integracji beatlesowskiej ciąg dalszy, w Hard Rock Cafe, chociaż rzekoma promocja na piwo dla ludzi z biletami koncertowymi podobno okazała się fikcją (shame on you, HRC!). W ogóle podczas tego dnia nie tylko po raz kolejny miałam okazję zobaczyć się z beatlesowskimi znajomymi, lecz także spotykałam takich, których nie widziałam kilka lat, a także poznałam nareszcie Anię1 z naszego forum (pozdrawiam!) Nie mogę też zapomnieć o naszej nowej forumowiczce Oli, która zachwycała wszystkich swą pasją beatlesowską w tak młodym wieku :)

Pozdrawiam wszystkich, w których towarzystwie spędziłam ten jedyny w swym rodzaju dzień. Mam nadzieję, że Ringo jeszcze do nas wróci -- może tylko w jakieś bardziej rockowe miejsce.

Autor:  Ania1 [ Wto Cze 21, 2011 7:54 am ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Rita:
Cytuj:
Zgrzytał mi tylko ten brak bisu. No kurczę, to jednak dziwne, gdy artysta kończy koncert bez bisu, gdy publika klaszcze, a tu się nagle zapalały światła, to tak jakby ktoś powiedział nam "WON!" No i miejsce było trochę nie teges, gdyż moim zdaniem powinno być takie, gdzie można by się bawić pod sceną. I po co w ogóle te siedzenia ? :mrgreen:

Po koncercie nastąpił integracji beatlesowskiej ciąg dalszy, w Hard Rock Cafe, chociaż rzekoma promocja na piwo dla ludzi z biletami koncertowymi podobno okazała się fikcją (shame on you, HRC!). W ogóle podczas tego dnia nie tylko po raz kolejny miałam okazję zobaczyć się z beatlesowskimi znajomymi, lecz także spotykałam takich, których nie widziałam kilka lat, a także poznałam nareszcie Anię1 z naszego forum (pozdrawiam!) Nie mogę też zapomnieć o naszej nowej forumowiczce Oli, która zachwycała wszystkich swą pasją beatlesowską w tak młodym wieku

Już wcześniej pisałam, że ja także ( jak pewnie wszyscy) liczyliśmy choćby na mały bis :roll: ..... Byłam zawiedziona,że Ringo zrobił papa i się ulotnił! W pokoncertowych recenzjach przeczytałam,że Gdy jeszcze trwały owacje po koncercie Ringo był w drodze na lotnisko i samolot do Liverpoolu - tam skąd się wszystko zaczęło.....
Dzięki Rito za pozdrowienia! Przesyłam Ci całuska! :P
Żałuję bardzo, lecz nie mogłam pójść na sławne piwo do Hard Rock Cafe- rano do pracy trzeba się stawić. A przede mną jeszcze wizja jazdy 4 godzin samochodem.
Koncert niezapomniany- pod względem artystycznym jak i sentymentalnym. Tego mi trzeba było! Proszę o więcej!

Acha... no i z tego wszystkiego zapomniałam się pochwalić- http://www.youtube.com/watch?v=s7Le7tLmN48 Rita podała ten link - jak ja się cieszę! Ależ mi zrobiłaś niespodziankę Rito! A wiecie czemu - bo w 30 sekundzie jest zarejestrowane jak Ringo macha ze swoim charakterystycznym gestem - A to ja się darłam i machałam z balkonu i on to dostrzegł i ......! Jeju....no! Na stare lata się doczekałam, że pomachał do mnie Ringo!!!!

Autor:  Dominika [ Wto Cze 21, 2011 8:42 am ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Rita napisał(a):
I po co w ogóle te siedzenia ? :mrgreen:

Zapewne po to, żeby mnie wkurzyć pytaniem, czy mogę usiąść podczas jednej z piosenek... -.-
:P

Autor:  Rita [ Wto Cze 21, 2011 10:14 am ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Zamiast wspominać o najmniej fajnym aspekcie koncertu, opisz swoje wrażenia :mrgreen:

Autor:  Yer Blue [ Wto Cze 21, 2011 1:41 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Dzięki Aniu za pierwsza w miare obszerna relacje. Nikt sie na razie jakos specjalnie nie pcha z wrazeniami, mało tego niektorzy w ogole pozniknali, może nie moga dojsc do siebie. ;)

Dla mnie koncert od strony muzycznej wielkim wydarzeniem nie był, bardziej od strony historycznej i sentymentalnej. Wielki plus dla samego Ringo, który był w znakimitej formie.

Natomiast zloty były dla mnie porównywalne z koncertem, chociaz pewnie minie troche czasu i najmocniej w pamiec zapisze sie to, że widzaiło sie na zywo drugiego zyjacego Beatlesa, jakkolwiek przekombinowany był ten jego (własciwie ich ;)) koncert. Obok nie ringowych utworów najwiekszy minus dla mnie to granie na dwie perkusje, tak jakby sam Ringo juz nie mogł wystukac rytmu - a przeciez widac na filmikach jak dobrze sobie radził. Drugi perkusista do zwolnienia.
Oczywiscie plusow było wiecej, jak sie pozbieram to je tez wypunktuje ;)

Autor:  Ph.D. Jeremy Hillary Boob [ Wto Cze 21, 2011 2:04 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Yer Blue napisał(a):
Obok nie ringowych utworów najwiekszy minus dla mnie to granie na dwie perkusje, tak jakby sam Ringo juz nie mogł wystukac rytmu - a przeciez widac na filmikach jak dobrze sobie radził. Drugi perkusista do zwolnienia.
Druga perkusja jest po to, żeby Ringo mógł sobie pohasać po scenie i czasem zagrać na werblu i cowbellu (jak na The Other Side...). Nie jest to koniecznie coś złego. Poza tym, dzięki dwóm zestawom perkusyjnym można uzyskać zupełnie inne brzmienia i skomplikowane rytmy, których inaczej nie dałoby się zagrać (Zresztą, Ringo nie od dziś potrafi taką sztuczkę, wydaje mi się, że na którymś albumie George'a wykonywał z kimś podwójne bębnienie). Było to wykorzystane właśnie w ten sposób na koncercie. Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale mam w planie odświeżenie go sobie dzięki dobrodziejstwu youtube'a. Kiedy to zrobię, wymienię ten moment. ;)

Dodam jeszcze, że pojutrze powinienem napisać recenzję/odczucia i wrzucić ją/je na forum. Późno, ale co zrobisz? Trwa sesja...

Autor:  Dominika [ Wto Cze 21, 2011 2:21 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Ja właśnie nie zdałam egzaminu, tak a propos sesji, więc mogę opisać swoje wrażenia, co by pomyśleć o czymś przyjemnym, haha :P
I wcale się nie skupiam na negatywnych aspektach, tylko odpowiedziałam na kwestię. :P

Zarówno od strony muzycznej (profesjonalnie było ;] ) jak i sentymentalnej (bo są jeszcze na świecie ludzie, który nigdy nie widzieli McCartneya na żywo :p ) koncert był dla mnie ogromnym przeżyciem, bezdyskusyjnie. :) Ringo to showman i baaardzo się cieszę, że zobaczyłam Beatlesa ^^
Sądzę, że nie ma co narzekać na takie rzeczy, jak podwójna perkusja, to mi się akurat podobało :) Zwłaszcza, że obaj często nie grali tak samo i bardzo fajnie to brzmiało. Poza tym reszta muzyków też była świetna i naprawdę to była ogromna przyjemność ich zobaczyć i posłuchać, zwłaszcza, że niektórych i tak trochę słuchałam wcześniej. :)

Moim zdaniem koncert nie był przekombinowany, wszystkie utwory mi się podobały, bez wyjątku. :) Szkoda tylko, że nie mogłam wyjść pod scenę... No ale potrafię zrozumieć ten zakaz, bo jakby tak wszyscy wpadli na ten sam pomysł to byłoby pewnie słabo :P

Bardzo miło będę również wspominać poznanych Beatlefanów. Było świetnie, thank you :)

Autor:  Yer Blue [ Wto Cze 21, 2011 2:45 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Ph.D. Jeremy Hillary Boob napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Obok nie ringowych utworów najwiekszy minus dla mnie to granie na dwie perkusje, tak jakby sam Ringo juz nie mogł wystukac rytmu - a przeciez widac na filmikach jak dobrze sobie radził. Drugi perkusista do zwolnienia.
Druga perkusja jest po to, żeby Ringo mógł sobie pohasać po scenie i czasem zagrać na werblu i cowbellu (jak na The Other Side...). Nie jest to koniecznie coś złego. Poza tym, dzięki dwóm zestawom perkusyjnym można uzyskać zupełnie inne brzmienia i skomplikowane rytmy, których inaczej nie dałoby się zagrać


No jest to jakis argument, ale z drugiej strony jakie skomplikowane rytmy. Niech bedzie, że moge zrozumiec, że Ringo musiał miec zastepce, ale jak juz sam zasiadł to ten drugi powinien isc na kawe. Nic tam trudnego do zagrania nie było, a jesli chodzi o solo perkusyjne (zdaje mi sie, że Ringo wtedy wyszedł z sali) to było nudne, ja chciałem przebojow Ringa a nie improwizacji.

Dominika90 napisał(a):
[Moim zdaniem koncert nie był przekombinowany, wszystkie utwory mi się podobały, bez wyjątku. Szkoda tylko, że nie mogłam wyjść pod scenę... No ale potrafię zrozumieć ten zakaz, bo jakby tak wszyscy wpadli na ten sam pomysł to byłoby pewnie słabo


O mały włos a by sie nam udało - widziałem jak przepuszczała legiony osob, ale nas zatrzymała ta cholerna istotka. Swoja droga w korytarzyku przed scena az zrobiło sie tłoczno.
No i moge potwierdzic, że dla Dominiki podobało sie wszystko, szalała jak na filmikach z okresu Beatlemaii, pod wpływem jej entuzjazmu nawet probowałem nie siadac w momentach gdy Ringo sie chował na dlaszy plan. W sumie siedziałem moze przy trzech utworach.

Żeby nie było: koncert podobał mi sie strasznie i cholernie, ale pewne minusy miał. Ogolnie przeciez jestem w siodmym niebie, że zobaczyłem i usłyszałem Ringo! No!

Autor:  Dominika [ Wto Cze 21, 2011 3:49 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Yer Blue napisał(a):
No i moge potwierdzic, że dla Dominiki podobało sie wszystko, szalała jak na filmikach z okresu Beatlemaii, pod wpływem jej entuzjazmu nawet probowałem nie siadac w momentach gdy Ringo sie chował na dlaszy plan. W sumie siedziałem moze przy trzech utworach.

No i bardzo dobrze! ;D to jest koncert, nie wolno ciągle siedzieć! I tak w mojej okolicy było tak drętwo, że pomyślałam sobie, że ci ludzie to chyba jednak są, jak to ujął Ringo "in the wrong venue"...

Autor:  Ania1 [ Wto Cze 21, 2011 6:44 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Yer Blue:
Cytuj:
Dzięki Aniu za pierwsza w miare obszerna relacje. Nikt sie na razie jakos specjalnie nie pcha z wrazeniami, mało tego niektorzy w ogole pozniknali, może nie moga dojsc do siebie. ;)


ufffff..............- dzięki Piotruś!
tak jakoś się dziwnie czuję, że ciągle wypisuję i wypisuję te swoje myśli i wrażenia... pokoncertowe. W pewnym momencie zrobiło mi się jakoś tak głupio :roll: . Ale powoli odzywają się ludziska. :mrgreen:
Co do perkusji - mi się tam podobał taki dublecik. Często grali wspólnie tę samą frazę, ale były też utwory, gdzie wzajemnie się uzupełniali.
P. S. :mrgreen: A wiecie , że Ringo mi pomachał z gestem peace and love?------> chyba sobie zrobię z tego podpis ! :mrgreen: Wow, wow, wow.....

Autor:  Yer Blue [ Pią Cze 24, 2011 2:48 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

bobski66 napisał(a):
Kilka moich zdjęć z koncertu.
Image


Ciekawe ujecie. Po prawej stronie, na jakimś stoliku (?) stoi Grzesiek Kszczotek i robi zdjecia (które wkrotce opublikuje Teraz Rock). Na skraju lewej strony widac Dominike z klaszczacymi dłońmi, która była tuz przede mna. Fajna miałeś miejscowke Robercie.

Autor:  dr Maxwell [ Pią Lip 29, 2011 1:40 pm ]
Temat postu:  Re: Ringo Starr - 15 czerwca, Warszawa

Moje dwie fotki : z koncertu i pół godziny po nim:
Załącznik:
DSC00809.JPG
DSC00809.JPG [ 220.67 KiB | Obejrzany 12211 razy ]
Załącznik:
DSC00813.JPG
DSC00813.JPG [ 219.29 KiB | Obejrzany 12211 razy ]

Strona 5 z 6 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/