Wiecie co, nie zaszaleliśmy z tymi relacjami. Mija 1,5 miesica to postaram sie chociaz skrotowo wypunktowac najciekawsze momenty koncertu, albo takie ktore najbardziej utwiły mi w pamieci (niestety, wiele juz wyleciało z głowy):
1. Tuz po wejsciu na sale, po odnalezieniu swojego miejsca spore zaskoczenie i ogarnia mnie zachwyt - spodziewałem sie wiekszej odległosci do sceny, jest naprawde blisko a miałem czwarty rzad. Oczywiscie ogarneło mnie tez wkurzenie, że ci w pierwszym sa niemal na skraju sceny i maja Bitla na wyciagniecie ręki. Bliskosc z Ringo była szokujaca (myslałem, że bedzie wieksza bariera artysci - widownia) i dzis pluje sobie w brode, że poszkodowałem 2,5 stówki na miejsce przed samym Beatlesem.
2. Dostawka okazała sie za to strzałem w dziesiatke. Raz, że było wiecej miejsca podczas koncertu, bo były w korytarzykach, dwa nie trzeba było sie przeciskac, trzy w zasadzie w ogole nie robiło roznicy, że to takie tanie miejsce siedzace bo mało kto siedział.
3. Sam poczatek koncertu: zgaszone światło, zespoł juz na scenie, poczatkowe takty it Don't Come Easy - ale nie ma Ringo. Niby ktos jest za perkusja, ale czy to on, jakis niepodobny... I nagle w szalonym sprincie wlatuje Ringo! Tak, to był jeden z TYCH momentów.
4. I Wanna Be Your Man. Pierwsze rewelacyjnie zagrany i zaspiewany numer (jeden z niewielu
). Ringo za perkusja, żadnych fałszow (a tych na koncercie nie brakowało - wersja Act Naturally powinna sie wyspowiadac
), genialna koncowka, ktorej nie ma na płycie. Wersja z With The Beatles moze sie schowac.
5. Wally Palmar i jego szybki kurs polskich słow oraz skandowanie publicznosci jego imienia Wladek. Nie oczekiwałem niczego poza Ringo, ale to było niezłe.
6. Yellow Submurine. Oczywiscie podniesione żółte łodzie. I Ringo zaskoczony. To juz klasyk polskiej historii the Beatles.
7. Przekomarzanie sie publicznosci z Ringo i natychmaistowe riposty Beatlesa. Fajnie, że mozna je obejrzec na YT. Prawda, że Ringo ma wdziek, charyzme, poczucie humoru i sie nigdy nie zestarzeje? Prawda.
8. Photograph. Wielkie wzruszenie. Melodia tak piekna, że nie sposob jej ukatrupic. Przyznaje sie, że w tym momencie poczułem, że wreszcie coś sie dzieje (bo długo wiało nuda).
9. With A Little Help From My Friend. Najlepszy moment koncertu bez dwóch zdan. Wzorowe wykonanie i wskrzeszenie prawdziwie beatlesowskiej atmosfery. Gdyby reszta koncertu była w klimacie ziewania żaby to warto było byc tylko dla tego jednego utworu. Szkoda, że to juz był prawie koniec, ale z drugiej strony skonczenie tak mocnym akcentem pozostawiło dobre wspomnienie po tym koncercie. Kilka godzin po, cały czas w głowie sie nuciło to całe "Do You neeed anybooody...". W domu właczyłem sobie With A Little Help... i ogarneło mnie uczucie wielkiej ekstazy bliskiej ciśniecia łez na poliki. Ten koncert przeniosł na ow utwor jakas nieokreslona magie, od tego momentu stał sie dla mnie dosc waznym numerem Beatlesow, oceniam go dzisiaj jakies sto razy wyzej niz kiedys.
10. Moment, w ktorym macho pomachał do nas (do mnie i Dominiki) gdzies w srodkowej czesci koncertu
W pewnej chwili zauwazylismy siebie i przesłalismy sobie beatlesowka moc. Nigdy tego nie zapomne.
W sumie koncert Ringo był wielkiem wydarzeniem, moze nie wielkim muzycznie, ale historycznym i sentymentalnym. Ringo byl u nas, moglismy GO zobaczyc, zostawił u nas ślad, w ogole przegigantyczna historia zespołu The Beatles zostwiła u nas swoj ślad i nic juz tego nie zmieni.
Chciałbym poczytac wiecej Waszych relacji, szczegolnie macho i Huberta (podobno gadał coś z Ringiem podczas koncertu i nawet sie nie chwali
).
A w ogole mam pytanie za 100 pkt:
Czy jest jakis zapis tego koncertu, juz nie mowie video, ale chocby same audio?EDIT: Ja tu sobie pisze a w miedzyczasie Slawek wrzuca zdjecia, na to drugie czekałem od momentu jego zrobienia! Wszystkie Żuki, Smoki, Miszele, Koty, macha, Doktory Maxwelle i inni - wszyscy moi najblizsi Beatlepokreceńcy tam są!
Raduje sie
Dzieki Sławku, pieknie sie zgralismy w czasie