Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Pią Mar 29, 2024 2:50 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 24 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Ram czy Band on the Run ?
Ram 39%  39%  [ 7 ]
Band on the Run 61%  61%  [ 11 ]
Razem głosów : 18
Autor Wiadomość
 Temat postu: Ram vs Band on the Run
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 6:09 pm 
Offline
Taxman

Rejestracja: Wto Maj 13, 2014 7:53 pm
Posty: 223
Image Image

Zwłaszcza przy płycie Ram, przypominam sobie, że jeszcze dwa lata wcześniej, w komplecie był pewien świetny zespół. Ale co tam. Trzeba patrzeć do przodu. Zwłaszcza Band on the Run udowadnia, że coś się kończy, coś się zaczyna.
Wiele lat później Linda powiedziała, że Paul miał słaby zespół (i dodała, że myśli także o sobie). Pewnie, aż się prosiło żeby Paul został członkiem supergrupy. Ale skoro lubi rządzić...

Ram jest nagrane przez "Paul McCartney & Linda McCartney". W nagraniu płyty uczestniczyli:
Paul McCartney - śpiew, gitara akustyczna, gitara basowa, pianino, keyboard
Linda McCartney – śpiew, keyboard
Dave Spinoza – gitary
Hugh McCracken – gitary
Denny Seiwell – perkusja

Band on the Run jest nagrane przez zespół "Wings" w składzie:
Paul McCartney: gitara elektryczna, gitara rytmiczna i basowa, perkusja, pianino, śpiew, syntezator
Linda McCartney – pianino, organy, keyboard, perkusja, śpiew
Denny Laine – gitara elektryczna, gitara rytmiczna i basowa, keyboard, śpiew
Howie Casey – saksofon
Ginger Baker – perkusja w Picasso's Last Word
Remi Kabaka – perkusja
Tony Visconti – orkiestracja
Ian i Trevor – podkład wokalny

(Wikipedia)


Ostatnio edytowany przez Liver_2 Sob Lip 05, 2014 9:33 pm, edytowano w sumie 3 razy

Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 7:23 pm 
Offline
Taxman

Rejestracja: Wto Maj 13, 2014 7:53 pm
Posty: 223
Jeden utwór z płyty "Ram" szczególnie lubię. To "Monkberry Moon Delight". Dawno temu w Trójce był często nadawany w "Powtórce z rozrywki" (jako jeden z wielu utworów między skeczami). Podobno znawcy twierdzą, że kompozycja świetna, tylko tekst słaby. Czytałem tłumaczenie i nadal nie wiem, dlaczego słaby? :shock:


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 8:04 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Dwie wspaniałe płyty. Właściwie niewiele im brakuje do poziomu The Beatles, szczególnie Band On The Run. Stawiam właśnie na ten album. Nie dużo utworów ale za to żadnego wypełniacza. Moje ulubione utwory to

1. Let Me Roll It (za ciarki, które przechodzą mi po plecach kiedy go słucham)
2. Mrs Vandebilt (za dynamikę, genialny środek utworu i niesamowity nastrój)
3. Jet (za dynamikę i udany powrót do stylu The Beatles)

Dodałbym jeszcze Helen Wheels ale pojawia się dopiero w późniejszych wersjach albumu.

Jeśli chodzi o Ram to oczywiście trudno przebić Uncle Albert/Admiral Halsey ale wszystkie utwory od tej piosenki są wspaniałe. Początek płyty trochę słabszy chociaż Too Many People to dobre wprowadzenie, trochę brakuje oszlifowania.

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 8:08 pm 
Offline
Taxman

Rejestracja: Wto Maj 13, 2014 7:53 pm
Posty: 223
Let Me Roll It jest w stylu Lennona, prawda?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 8:13 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Liver_2 napisał(a):
Let Me Roll It jest w stylu Lennona, prawda?


Początkowo nie wiedziałem czyj to utwór, słuchałem nieopisanej składanki. Kiedy tylko poznałem Cold Turkey zacząłem podejrzewać, że Let Me Roll It śpiewa John Lennon... To bardzo udane naśladownictwo. Jednak Paul poszedł w swoim kierunku - jego piosenka jest dużo bardziej melodyjna a wszyscy wokaliści wyraźnie bawią się śpiewając w miejsce pełnego pasji i cierpienia śpiewu Johna. No i ten ciepły dźwięk organów... Po prostu się rozpływam :D

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 8:25 pm 
Offline
Taxman

Rejestracja: Wto Maj 13, 2014 7:53 pm
Posty: 223
A z tą melodyjnością. John czasem nie był gorszy, ale po sukcesie Imagine podobno specjalnie wyhamował melodyjność swoich piosenek. Nie chciał się ścigać z Paulem? Chyba nie pierwszy raz... Już wcześniej tak mówił, gdy Paul powiedział, że na MMT przygotował tylko Morsa. John wtedy rzekł, że nie chciał się ścigać. Szkoda, że nie był w tym konsekwentny, bo jednak potem znów Paul mu doskwierał.
Ale faktycznie, w latach 70-ych trudno było nie zauważać Paula; trzeba by wyrzucić telewizor i radio...


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 8:48 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
svarog napisał(a):
Dodałbym jeszcze Helen Wheels ale pojawia się dopiero w późniejszych wersjach albumu.

‘Helen Wheels’ pojawiło się na abumie od razu w 1973 roku, ale na amerykańskiej wersji LP Band On Thr Run.
svarog napisał(a):
Liver_2 napisał(a):
Let Me Roll It jest w stylu Lennona, prawda?


Początkowo nie wiedziałem czyj to utwór, słuchałem nieopisanej składanki. Kiedy tylko poznałem Cold Turkey zacząłem podejrzewać, że Let Me Roll It śpiewa John Lennon... To bardzo udane naśladownictwo.

Od premiery ‘Let Me Roll It’ słuchacze i krytycy byli przekonani, że wokal w tym utworze jest świadomym nawiązaniem do śpiewu Lennona. Ale gdy poruszono tę kwestię w którymś z wywiadów, Macca był zaskoczony (!) taką sugestią i stwierdził, że dopiero gdy zwrócono mu na to uwagę, to dostrzegł takie ‘podobieństwo’.
Przyznam, że wtedy byłem zaskoczony takim jego podejściem i podejrzewałem go o… nieszczerość, bo sprawa wydaje się EWIDENTNA.

W ‘Mrs. Vandebilt’ jest moim zdaniem jeden z najbardziej Beatlesowskich Momentów ze wszystkich Solowych Karier - między 1’53 - 2’07 - gitara i chórki: dla mnie to jak Brzmienie z Abbey Road :)
http://www.youtube.com/watch?v=4HgCtHZQlJM&feature=kp

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Ostatnio edytowany przez Argus9 Nie Cze 29, 2014 8:52 pm, edytowano w sumie 2 razy

Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 8:50 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
2 najwyżej cenione płyty Paula po rozpadzie Beatlesów. Do końca trudno jednoznacznie stwierdzić, która z nich jest lubiana bardziej. Raz ta, innym razem tamta. Ciekawe która wygra tym razem.

Dla mnie sprawa jest prosta bo Ram uważam za płytę o klasę lepszą. Jest dużo bardziej różnorodna i ma chyba ze 2 razy więcej pomysłów, podczas gdy Band On The Run momentami nuży. Chociaż ta ostatnia jest dużo bardziej równa i jednak lepiej działa jako całość. Ram to w sumie tylko zbiór utworów, które nic nie łączy. No ale za to jakich utworów.
Główną wadą Ram są 2 wypełniacze - Eat At Home i Smile Away - przez nie, już chyba nigdy nie przesłucham płyty od A do Z. Ale obecność Monkberry, Uncle Albert i The Back Seat Of My Car wynagradza absolutnie wszystko.

Największą wadą band On The Run jest niepotrzebne wydłużanie utworów. Mamunia, Picasso Last Words oraz Let Me Roll It to najlepsze przykłady. Uważam ponadto, że płyta nie grzeszy specjalnie wybitnymi refrenami. To zazwyczaj najsłabszy składnik większości na niej utworów (Mrs Vandebilt, Band On The Run, Mamunia, Drink To Me...). Ale każdy utwór jest co najmniej dobry - to trzeba przyznać. Brak jednak specjalnie wybitnego.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 8:54 pm 
Offline
Taxman

Rejestracja: Wto Maj 13, 2014 7:53 pm
Posty: 223
Czy ktoś ma pojęcie o czym Paul śpiewa w "Helen Wheels" ? I co znaczy "Helen - Hell on wheels"?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 8:59 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
O swoim samochodzie - Land Rover. ‘Helen Wheels’ - tak go Macca ‘pieszczotliwie’ nazywał. Anglicy mawiają na samochody ‘she’ (i na statki). ‘Hell on Wheels’ to gra słówek: ‘Hell on’ brzmi jak ‘Helen’, a 'wheels' = koła.

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 9:21 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Yer Blue napisał(a):
Największą wadą band On The Run jest niepotrzebne wydłużanie utworów. Mamunia, Picasso Last Words oraz Let Me Roll It to najlepsze przykłady. Uważam ponadto, że płyta nie grzeszy specjalnie wybitnymi refrenami. To zazwyczaj najsłabszy składnik większości na niej utworów (Mrs Vandebilt, Band On The Run, Mamunia, Drink To Me...). Ale każdy utwór jest co najmniej dobry - to trzeba przyznać. Brak jednak specjalnie wybitnego.


To oczywiście kwestia indywidualnego odbioru. Dla mnie Mrs Vandebilt i Let Me Roll It są... za krótkie. Najczęściej włączam je po kilka razy zanim przejdę dalej. A refren Mrs Vandebilt to jego znak rozpoznawczy. Może i prosty ale za to bardzo chwytliwy. Od początku zwrócił moją uwagę.

Argus9 napisał(a):
W ‘Mrs. Vandebilt’ jest moim zdaniem jeden z najbardziej Beatlesowskich Momentów ze wszystkich Solowych Karier - między 1’53 - 2’07 - gitara i chórki: dla mnie to jak Brzmienie z Abbey Road :)


Bardzo podoba mi się to skojarzenie. Kiedy poznałem tę piosenkę nie wiedziałem skąd pochodzi ale nie miałem wątpliwości, że to The Beatles :D

Argus9 napisał(a):
Od premiery ‘Let Me Roll It’ słuchacze i krytycy byli przekonani, że wokal w tym utworze jest świadomym nawiązaniem do śpiewu Lennona. Ale gdy poruszono tę kwestię w którymś z wywiadów, Macca był zaskoczony (!) taką sugestią i stwierdził, że dopiero gdy zwrócono mu na to uwagę, to dostrzegł takie ‘podobieństwo’.


Czy wypierał się również do świadomego nawiązania do stylu George'a w piosence No Words?

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 29, 2014 10:08 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
svarog napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Największą wadą band On The Run jest niepotrzebne wydłużanie utworów. Mamunia, Picasso Last Words oraz Let Me Roll It to najlepsze przykłady. Uważam ponadto, że płyta nie grzeszy specjalnie wybitnymi refrenami. To zazwyczaj najsłabszy składnik większości na niej utworów (Mrs Vandebilt, Band On The Run, Mamunia, Drink To Me...). Ale każdy utwór jest co najmniej dobry - to trzeba przyznać. Brak jednak specjalnie wybitnego.


To oczywiście kwestia indywidualnego odbioru. Dla mnie Mrs Vandebilt i Let Me Roll It są... za krótkie. Najczęściej włączam je po kilka razy zanim przejdę dalej. A refren Mrs Vandebilt to jego znak rozpoznawczy. Może i prosty ale za to bardzo chwytliwy. Od początku zwrócił moją uwagę.


To tylko moje zdanie, jasne :)
Do "Ho! Hey Ho!" mam nawet sentyment bo miałem zaszczyt usłyszeć premierę sceniczną na żywo, ale ten refren sam w sobie mocno mnie drażni :)
W Let Me Roll It brakuje urozmaicenia w środku, przez co wydaje mi się za długi. Od drugiej minuty ziewam ;) Chociaż na koncercie utwór bardzo zyskuje.

Najbardziej beatlesowski z całego Band On The Run jest dla mnie No Words. Tam jest najlepsza melodia.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 30, 2014 9:56 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Postawiłem zdecydowanie na Ram, jest to kwestia sentymentalna, bo to jeden z albumów Paula, z którym jestem bardzo związany. Ktos wcześniej juz to napisał,
ale powtórzę...kopalnia pomysłów. McCartney wracający z otchłani pustki po Beatlesach. Nareszcie nie sam, bo przy całym jego geniuszu, inni muzycy ze swoim
odmiennym spojrzeniem, potrafią wnieść dużo więcej pozytywów. Dlatego też, w zespołach Macca jest lepszy. Różnorodność tego albumu świetnie komponuje się
jako całość, co nie zawsze sie przeciez udaje. Gdybym zaczął wyrózniac poszczególne utwory, to pewnie wymieniłbym prawie wszystkie. Na pewno warta podkreslenia
jest niesamowita forma wokalna. Wypoczynek na farmie, dobrze mu zrobił :wink:
Band on the Run, to jeden z nielicznych albumów, które pochwalił John Lennon. Nie dziwi mnie to wcale, bo ta płyta wyprzedza ówczesne nagrania o kilka lat.
Afrykańskie dopieszczanie dzwięków, zdala od cywilizacji(czytaj: amerykańsko-europejski music kram)dobrze wpłynęło na brzmienie tego krążka.
Ciekawe tylko czy skradzione taśmy, poniewierają się gdzieś u jakiegos prywatnego kolekcjonera, czy raczej murzyńskie dzieci wykorzystały je jako kokardki do zabawy? :wink:
Opener , złożony niemal z trzech piosenek, ponadczasowy Jet, którego pierwszy raz posmakowałem na koncertowym "Tripping The Live Fantastic" i byłem pewien,
że to "współczesna piosenka" :shock:, "rubbersoulowe" No Words, czy najczęściej nucona mimowolnie Piccasówa, to zbiór rewelacyjny.
Ale jeśli chodzi o pojedynek, to będę uparty jak ...baran :wink:


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 30, 2014 3:47 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Yer Blue napisał(a):
2 najwyżej cenione płyty Paula po rozpadzie Beatlesów. Do końca trudno jednoznacznie stwierdzić, która z nich jest lubiana bardziej. Raz ta, innym razem tamta.

To nie zupełnie tak. Wcale niekoniecznie przez wszystkich Ram automatycznie jest wymieniany jednym tchem tuż obok Band On The Run.

…‘ceniona’, ‘lubiana’… mhm…

Jeśli ‘lubiana’ rozumieć jako ‘popularna’ i przeliczyć to na ilość sprzedanych egzemplarzy oraz miejsca na listach albumów, to Ram nie mieści się nawet w pierwszej piątce solowych dokonań McCartneya. Tylko trzy albumy Paula zdobyły ‘podwójną koronę’ - pierwsze miejsca po obu stronach Atlantyku: Band On The Run, Venus And Mars i Tug Of War. Ramowi prawie się to udało, ale jednak ‘prawie’. Oprócz wymienionych trzech tytułów, lepiej od Rama sprzedał się jeszcze Maccowy debiut i Wings At The Speed of Sound. Oczywiście wiadomo dlaczego debiut sprzedał się tak dobrze, i wiadomo że do popularności Venus And Mars i Speed Of Sound przyczyniła się ówczesna tryumfalna trasa Wings, ale z kolei Tug Of War nie było promowane żadnymi koncertami.

Natomiast jeśli ‘ceniona’ odnieść do opinii krytyków, to tutaj z Ramem jest trochę dziwnie. Na podstawie opinii krytyków formułowanych ‘chronologicznie’ - w chwili pojawiania się albumów Makki, wynika że najbardziej cenionymi jego albumami są Band On The Run, Tug Of War i Flaming Pie.
A Ram? Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale w 1971 roku, gdy album się ukazał, recenzje były… druzgocące! :shock: Krytycy przyjęli Rama bardzo nieprzychylnie. (osobna sprawa, to opinia Lennona, który Rama nie znosił i wręcz wyśmiał go). Gdy Band On The Run dało (wreszcie!) McCartneyowi ‘drugie życie’ i gdy pojawiły się kolejne dobre albumy Wings i wielkie koncerty, Ram stał się płytą ‘niszową’ i zapomnianą :( . Zresztą ‘przyłożył do tego rękę’ sam McCartney nie grając na koncertach utworów z tej płyty. Dopiero reedycje kompaktowe Rama spowodowały, że po TYLU latach krytycy zrewidowali swoje stanowisko i ‘nagle’ zaczęli doceniać ten album, i ‘nagle’ stał się ‘kultowy’, co mnie szczerze dziwi, bo ja od zawsze uważałem, że jest to płyta ZNAKOMITA.

PS. W Polsce wówczas wielkim ‘szlagierem’ było Monkberry Moon Delight - na pocztówkach dźwiękowych w każdym sklepiku (niektórzy mówili o tej piosence krótko: ‘munbery’ :wink: ) i jeśli chodzi o solowe utwory Fab4 był to chyba jedyny hit, który nad Wisłą ‘pocztówkowo’ konkurował z My Sweet Lord.

PPS. Głosuję na album Band On The Run, bo z Dwóch Genialnych wybieram Ten Bardziej Genialny. (który mnie wówczas PORAZIŁ - w wolnej chwili spróbuję uzasadnić)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 30, 2014 7:18 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Liver_2 napisał(a):
Jeden utwór z płyty "Ram" szczególnie lubię. To "Monkberry Moon Delight". Dawno temu w Trójce był często nadawany w "Powtórce z rozrywki" (jako jeden z wielu utworów między skeczami).

Ten utwór nagrałem kiedyś na taśmę magnetofonowa właśnie z "Powtórki z Rozrywki"

Argus9 napisał(a):
PS. W Polsce wówczas wielkim ‘szlagierem’ było Monkberry Moon Delight - na pocztówkach dźwiękowych w każdym sklepiku (niektórzy mówili o tej piosence krótko: ‘munbery’ :wink: ) i jeśli chodzi o solowe utwory Fab4 był to chyba jedyny hit, który nad Wisłą ‘pocztówkowo’ konkurował z My Sweet Lord.

Z tego okresu na pocztówkach "chodziło" też Live and Let Die

Argus9 napisał(a):
A Ram? Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale w 1971 roku, gdy album się ukazał, recenzje były… druzgocące! :shock: Krytycy przyjęli Rama bardzo nieprzychylnie. (osobna sprawa, to opinia Lennona, który Rama nie znosił i wręcz wyśmiał go).

Rzeczywiście! “Rolling Stone” określił album jako objaw “najniższego stopnia w rozwoju muzyki” (!). w mediach określano muzykę z “Ram” mianem “podmiejskiego rock'n'rolla” Maccę bronił Charles Charlesworth z “Melody Maker” pisząc “...kłopot w tym , że od człowieka takiego jak McCartney wszyscy oczekują o wiele więcej...”

RAM
Świetna płyta , duży rozrzut stylistyczny , który jednak zupełnie nie przeszkadza. Paul w wyśmienitej formie wokalnej (Monkberry Moon Delight , The Back Seat Of My Car , Too Many People) i kompozytorskiej (Uncle Albert/Admiral Halsey).Płyta zaraża pozytywną energią i świeżością. Mam małe zastrzeżenia co do produkcji tego wydawnictwa ponieważ brzmienie momentami jest nieco mało selektywne jak np. w utworze ostatnim.

BOTR

W latach 70-tych zajęła 7 miejsce w kategorii najlepiej sprzedajacych się płyt w Wielkiej Brytanii m.in. Za “Brigde Over Trouble Water” duetu simno And Garfunkel , “Dark Side..” Floydów czy “Tubular Bells' Mike'a Oldfielda.
To wielkie osiągnięcie komercyjne jak i artystyczne Paula

Utwór tytułowy to taka trzyczęściowa mini opera z chwytliwą częścią finałową: akustyczne gitary powodują wrażenie wypłynięcia na szeroką przestrzeń (efekty stereo!)
Na płycie az skrzy się od pomysłów melodycznych i aranżacyjnych. Gdyby nie umieszczono na niej nieco przegadaną kompozycję “Mamunia”(każdy ma jakieś chwile słabości) byłaby dla mnie wręcz nieludzko doskonała! Poza BOTR jest jeszcze Jet , Bluebird ( fantastyczne solo Howie Casey'a), porywajace Mrs Vandebilt , Let Me Roll It z zabójczym riffem, nieco harrisonowskie No Words (gitara!) czy monumentalne 1985.
Nie ma co , to dla mnie Paulowy szczyt. Od chwili usłyszenia BOTR zaraz po jej wydaniu , do dziś, jest moim number 1 w dorobku McCartney'a i mieści się w pierwszej trójce wśród wszystkich solowych dokonań ex-Beatlesów.

Werdykt :Band On The Run wygrywa z Ram , która jest moją Paulową płytą...nr 2


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 30, 2014 9:03 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Argus, oczywiście uogólniłem. Tak samo jak bym powiedział, że Abbey Road i Sgt Pepper to najbardziej lubiane i cenione płyty Beatli. Nie znaczy to przecież, że ktoś nie ceni najwyżej np Białego czy Revolvera ale tendencje są wyraźne. Tak samo jak z dwiema naj płytami Paula.

Historia odbioru Ram jest faktycznie zadziwiająca. Z początku schlastana, dzisiaj noszona na rękach. Myślę, że wówczas jakoś modne było jechanie po Paulu, może tak z rozpędu po bardzo niedopracowanym debiucie, który bardzo rozczarował krytyków i stał się przedmiotem drwin pozostałej trójki Beatlesów. Ale z drugiej strony Ram jest bardzo dopracowany i kompletny, więc ta ówczesna jego krytyka to sprawa, której nie rozumiem.

Cieszy ta popularność Monkberry w Polsce. Dla mnie to nr 4 w solowej karierze Paula - zaraz po Wild Life, Old Siam, Sir, oraz...Appreciate.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lip 01, 2014 10:58 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Argus9 napisał(a):
Krytycy przyjęli Rama bardzo nieprzychylnie.


Bardzo lubię Ram ale na moją ocenę najbardziej wpłynął słaby początek płyty. Pomimo animuszu z jakim Paul zaśpiewał Too Many People cztery pierwsze utwory kojarzą mi się z płytą z 1970 roku przez coś w rodzaju niedopracowania czy też chropowatości. Dear Boy na dodatek zasmuca, choć melodia urocza. Perfekcja zaczyna się dopiero od wujka Alberta.

Co innego Band On The Run - bardzo równy album, który podoba mi się od początku do końca. Wyżej cenię tylko Venus & Mars, który uważam za ciekawszy i jeszcze bardziej magiczny :D

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lip 01, 2014 2:44 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
svarog napisał(a):
Argus9 napisał(a):
Krytycy przyjęli Rama bardzo nieprzychylnie.


Bardzo lubię Ram ale na moją ocenę najbardziej wpłynął słaby początek płyty. Pomimo animuszu z jakim Paul zaśpiewał Too Many People cztery pierwsze utwory kojarzą mi się z płytą z 1970 roku przez coś w rodzaju niedopracowania czy też chropowatości. Dear Boy na dodatek zasmuca, choć melodia urocza. Perfekcja zaczyna się dopiero od wujka Alberta.


Faktycznie, początek jakby niedopracowany, ale tak do Ram On, bo Dear Boy wydaje się już dopieszczone. Pierwsze 3 utwory sprawiają wrażenie pozostałości po sesjach debiutu (którego bardzo lubię, jak i te 3 utwory), szczególnie krótkie Ram On, które zawsze brzmiało dla mnie trochę jak demówka. Too Many People też zaczyna się tak jakoś od niczego jak na openera. Ewidentnie początek Ram jest jakiś taki surowy i nieprzemyślany. Geniusz zaczyna się dopiero od Uncle Albert, wchodzimy w świat perfekcji każdego dźwięku.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lip 04, 2014 11:19 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Band On The Run wygrywa u mnie również pod względem okładek. Wizerunek barana jest nawet sympatyczny ale nie wygra z pomysłową okładką BOTR, która idealnie pasuje do idei albumu.

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lip 10, 2014 1:37 pm 
Offline
fan sztabowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Kwi 13, 2014 6:57 pm
Posty: 58
Obie płyty bardzo lubię, rzekłabym że nawet moje ulubione z dyskografii Paula.
Band On The Run jest na pewno lepszy jako całość i i ma oprócz tego sporo utworów-pereł.
Ram nie jest co prawda tak spójny jak BOTR, ale świetnych momentów też mu nie brakuje. I na tą płytę oddaję głos. Czuć na tej płycie surowy, ale jednocześnie sielankowy klimat charakterystyczny dla Paula z początku lat 70, który bardzo lubię ;) I chórki Lindy! (tak, wiem że na BOTR też są, ale na Ramie słychać ją jeszcze lepiej)


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 24 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY