Helter-Skelter napisał(a):
Oczywiście można mu zarzucić "wtórność", ale szczerze mówiąc nie chcę oczekiwać od Paula nadmiernego eksperymentowania.
To facet, którego muzykę znam na tyle dobrze,by dać mu kredyt zaufania na wszystko. Oczekuję siedemdziesięciolatka, który zgryzł
zęby na rock`n`rollu,bierze gitarę i gra co mu w duszy gra. A gra mu od ...1957 roku. Jeśli ktoś szuka orginalnych brzmień,
to niech sobie sięgnie po ostatnią płytę Dhaniego Harrisona,tam od niuansów aż trzeszczy
. Paulowi, szczyty list przebojów już nie grożą
i całe szczęście ,bo po co mu one...niczego już nie musi udowadniać.
Co do tej piosenki, u mnie solidna czwórka...może dlatego że bardzo lubie takie ckliwe melodie a`la ...Your Mother Should Know
Nie chodzi mi o brak eksperymentowania (choć nie można przecież powiedzieć żeby Paul nawet dosyć często ich nie przeprowadzał - choćby Fireman), ale od tego siedemdziesięciolatka oczekiwałbym czegoś bardziej znaczącego, głębszego. Czegoś co mnie jakoś poruszy, jak choćby My Valentine ostatnio. A tu mamy taki sobie utworek, niby fajny, niby gdzieś tam przypomina Peny Lane, czy Your Mother Should Know, niby da się posłuchać bez zgrzytania zębami, ale mimo wszystko mam niedosyt. Nie spodziewam się już wielu nowych płyt Paula, tym bardziej jest dla mnie ważne, żeby wydawał dzieła przemyślane i o określonej wadze. Singla nie przekreślam, natomiast w kontekście płyty liczę na dużo więcej. O tyle więcej, że najprawdopodobniej się zawiodę
A co do Dhaniego, to od wielu lat śledzę jego poczynania i wraz z przedostatnią płytą (thefearofmissingout) poczynił wraz z zespołem wielki progres. Gdybym robił prywatny ranking poznanej w 2012 roku muzyki, to płyta z pewnością byłaby poważną kandydatką do albumu roku. Chyba o żadnej z płyt Paula w ostatnich latach tak nie myślałem, choć płyty oceniam raczej pozytywnie.
_________________
"Going fast, coming soon,
We made love in the afternoon.
Found a flat, after that
We got married"