Na dzień dzisiejszy lista wygląda tak :
Marek Beatles z kamerą
(Leszno)
Dorota z tatą Jerzym (Bydgoszcz)
Dorothy ( Piaseczno)
Kasia (Bydgoszcz)
Rita z tatą (Chełm)
Bartek (Lublin)
Boro (Wrocław)
Greg (Wrocław)
Jacek K. z żoną (gorzowskie)
McCartney z tatą (Otwock)
Janand z rodziną, czyli jeszcze (Rzeszów i okolice)
- Agata
- Filip Dreamer
- Dawid Jeremy_Hillary
- Patryk Father McKenzie
Macho - człowiek z futerałem (z chleba)
(Brzeg Dolny)
Mariusz (Toruń)
Nuanda (Lublin)
Paweł (Poznań)
Staszek (Poznań)
Pan Tomek z kolega (Poznań)
Wiesiek (Poznań)
Walrus z ... sorry może przypomnisz z kim (Warszawa)
Zbig 13, czyli Zbyszek z Ewą (Poznań)
Zigi z żoną (lubuskie)
Może jeszcze ktoś się dopisze.
Ale tu przypomniały mi się dwie historie dotyczące Pawła i Wieśka.
1. Kiedy pojechalismy do centrum Paweł i Wiesiek wypili po litrze piwa, choć upominałem ich, że przed koncertem nie warto. A potem biedaki męczyli się z powodu olbrzymich kolejek do kibelków.
2. A druga historia dotyczy Wieśka. Jak ciężko było przepchać się przed scenę - wiedzą wszyscy, którzy tę drogę pokonali. W końcu dotarliśmy.
Kiedy kupowaliśmy koszulki - zabrakło takiej jaką chciał Wiesiek, ale mieli dowieźć. Po godzinie Wiesiek poprosił mnie, abym mu towarzyszył ( chyba jako tłumacz ). No i poszlismy. W międzyczasie tłum jeszcze zgęstniał i dotarcie do miejsaca sprzedaży gadżetów to była istna droga przez mękę. Wiesiek " walił " prosto przez kałuże, a ja za nim boczkami, starając się maksymalnie być suchym. Ledwie za nim nadążałem. Tak po 20-tu minutach przedzierania Wiechu nagle obrócił się i rzekł :
" Najwyżej nie wrócimy przed scenę i koncert obejrzymy tu z boku"
Mnie zamurowało, ale kiedy odzyskałem głos puściłem mu soczystą wiazankę, której nie powstydziłby się żaden szanujący się szewc
............. i zrobiłem w tył zwrot. I znowu to okropne przeciskanie.
Wiesiek też w końcu dotarł przed scenę z wymarzoną koszulką.
Po koncercie podszedł do nas Janand z "ekipą", a potem wreszcie natrafiłem na Kasię, Marka i Macho. Strasznie żałowałem, że Rita z tatą już poszli, ale co się odwlekło to....nie uciekło. Prawda Aniu
Pozdrawiam Staszek