Jest fajnie, gdy Macca nie katuje na koncertach w kółko tych samych kawałków. Miło jest posłuchać czegoś nowego i na tej płycie są nowe rzeczy - dawniej nie śpiewane solo przez Paula. Widać, że idzie on na całość i gra na koncertach coraz więcej starych kawałków Beatli.
Miałbym jednak życzenie aby nie zarzynał z zimną krwią takich dynamicznych utworów jak I'll Get You. Beatlesi to był wulkan ekspresji, bo ja wiem - dynamit? aż ciarki po plecach chodziły. Z orginału aż iskry się sypią ...a tu wychodzi dziadek i pu-pu-cia-pu matowym, bezdźwięcznym głosem tłamsi taki utwór.
...i znowu powiedzą, że nie lubię Paula. Lubię. Mało ma rzeczy, które mi się nie podobają. Helter Skelter wychodzi mu na koncertach odjazdowo. Let Me Roll It mogę słuchać na okrągło ...tylko niech nie zarzyna wczesnych Beatlesów - nie ma już tego głosu. Mógłby sobie też darować takie wyskoki wokalne jak końcówka Fixing A Hole. Kiedy kilka lat temu zaczynał koncertować, wszyscy byli pełni podziwu dla jego głosu. Brzmiał niemal jak na płytach. Na pytania, jak dba o głos, odpowiadał, że nie dba, że ma już taki dar. Widać jednak, że w stosunku do początku trasy obniżył standart ...ale może chociaż lepiej się bawi
Szokiem dla mnie była też nowoczesna wersja Please, Please Me ...oj, w tym kształcie nie powaliłaby świata na kolana, tak jak 43 lata temu.
Nawiasem mówiąc jest to utwór przypisywany Lennonowi, a Macca nie śpiewał dotąd zbyt wielu jego piosenek. Nie jest to eksperyment udany bo za bardzo skoczny i zaśpiewany bez drapieżności ...w stylu Iglesiasa.
Płyty
słucha się przyjemnie ...ale gdzie jej tam do bootlegów
Nie ma tylu pogaduszek z publicznością.