Dzisiaj, przypadkiem odkrylem elektroniczny projekt McCartneya - Fireman i szczena mi opadla. Spytalem mula o plyty i po kilku godzinach dostalem Liverpool Sound Collage - myslalem, ze potraktuje to jako ciekawostke, a slucham juz chyba 5 raz i nie moge sie oderwac. Ze wszystkich beatlesowkich eksperymentow (Virgins, Wonderwall, McCartney II) ten jest zdecydowanie najlepszy - swietnie brzmienie, swietny pomysl i te bitelsowskie smaczki - szukalem tej swiezosci w splesnialych bootlegach, a znalazlem tutaj. Jedna z lepszych okolobitelsowskich rzeczy jakie dotad slyszalem. 'Made Up', gdy McCartney chodzi po Liverpoolu i pyta przechodniow o the Beatles, albo caly utwor oprty na loopie ze slow Georga. Pieknie brzmi to wszystko na moim telefunkenie
Jesli nie boicie sie nowych brzmien i zabaw z dzwiekiem, polecam!
pzdr
jarek