greg napisał(a):
Nic mi sie nie przewidzialo...broniles AR jako calosci (przypiosujac jej takie a takie cechy) nie eksludując z tego poszczegolnych kawalkow, wiec nie miej pretensji ze droga dedukcji uznalem ze te kilka (!) przykladow tez ceche owa posiada.
Boszzz, jak Ty filozofujesz
Tak w 20% rozumiem o co Ci chodzi.
Abbey Road ma banały ale w mniejszosci, zreszta wypisując rzeczy dojrzałe z tej płyty nie wpominanie o Maxwellach i Octopusach o czyms świadczy. Nie ma co sie czepiac tych mniejszości, w końcu ja nigdy nie powiedzaiłem, że Abbey całe jest takie wyrafinowane. Nie bronie AR jako całości i monolitu...a po prostu go bronie, bo przy Let It be jest czego
greg napisał(a):
Cytuj:
Ale da sie przekonać co jest surową muzyką a co wyrafinowaną przecież a tylko to usiłuje udowodnic na przykładzie obydwu płyt.
Przyjmujesz zatem ze wyrafinowanie i surowosc to przeciwienstwa? (to nie ejst pytanie retoryczne;))
Tak, to są przeciwieństwa, które dzielą Abbey i Let It be. Zupełnie obiektwna relacja pani Matik
greg napisał(a):
Sun King - jest ciekawy jak wiele utworów Bitelsów, nie mówie że AR to dno:P, to całkiem dobra płyta, Sun King to całkiem dobry utwór... ale genialnego w nim jakos nic nie dostrzegam,
Całkiem dobre czy całkiem nie dobre nic nie wnosi do dyskusji - od poczatku sie dystansowałem od wyrażania subiektywnych opinii, chociaz wiem, że tak do końca sie nie da... zostawmy to.