Polski Serwis Informacyjny The Beatles

No to teraz odejdźmy na chwilę od Paula i zajmijmy się Johnem .

Dwie najlepsze (moim zdaniem) solowe płyty Johna. Obie bardzo lubię, ale głos oddaję na Plastic Ono Band. Szczerość, autentyczność, spójność... nie twierdzę że na Imagine tego nie ma, ale Plastic Ono Band bardzo do mnie przemawia pod tym względem.

John kiedyś stwierdził, że Imagine jest polukrowaną wersją POB. Jeśli tak, to na mnie podziałał ten lukier. Wybieram bez wahania Imagine

A tak poważnie: Imagine to powrót do dobrego brzmienia, prawie jak za czasów The Beatles. No i płyta zawiera więcej przebojów, w tym dwa killery: Imagine i Jealous Guy.

_________________
you can boogie if you try

Tu się zgadzam. Imagine jest bardziej beatlesowska i to sprawia że bardzo tę płytę lubię.
I rzeczywiście, płyta zawiera dość dużo przebojów. I nie widzę na niej słabej kompozycji.
Dość trudny wybór, bo obie płyty prezentują się bardzo dobrze.

Szczerze to dosyć trudny wybór, bo są to dwa klasyczne albumy, ale zagłosowałem na Plastic Ono Band, bo to mój ulubiony album Johna.
Jest on bardzo emocjonalny i szorstki brzmieniowo.
Ulubione to:
Mother
God
Working Class Hero
Remember
Isolation

Imagine jest pierwszą płytą Johna i pierwszą solową płytą jakiegokolwiek członka The Beatles, którą miałem.
Mam do niej sentyment, bo tak samo jak do poprzedniej płyty nie można jej nic zarzucić, ale Plastic Ono Band jest lepsza.
Ulubione utwory:
Imagine
How ?
Jealous Guy
Gimme Some Truth
Crippled Inside

Obydwie płyty lubię tak samo, ale jednak coś mnie bardziej ciągnie do ostrej Plastic Ono Band, choć Imagine uwielbiam prawie tak samo.

Lubię pączki z lukrem
W głosowaniu nie miałem wątpliwości...album z mojego rocznika ...
Tak, że na razie ...remis. Czekam na bramkę na 2:3 dla Imagine od Joryka , bo Yer Blue na pewno głosuje na krzyk pierwotny

To było niemożliwe do zrobienia.
Obie płyty uwielbiam tak samo. Każdą za co innego. Są tak samo mocne.
Postawiłam na "Imagine", bo na coś trzeba. Ale tylko dlatego, że zawiera "God", a to bodaj najważniejsza piosenka w moim życiu.

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"

Dwa bardzo ważne dla mnie albumy, dlatego wybór jest trudny.
Postawiłam na Plastic Ono Band.
Ogólnie był to pierwszy album, jeśli chodzi o Beatlesów solo,za który się "wzięłam" jednak nie przypadkowy, ponieważ John jest mi dość bliski i cóż, zakochałam się od pierwszego uslyszenia... Zaczynając od Mother, która jest dla mnie wyjątkowo ważna, następnie Working Class Hero- coś trzeba dodawać? a także God- pod tą piosenką podpisuję się obiema rękami, nawet nogami, to są te najważniejsze dla mnie, cały album to majstersztyk w każdym calu, żadnego słabego punktu. I choć Imagine zawiera tytułowy hit, który jest moim numerem jeden od wielu lat i to zanim stałam się fanką Beatleasów, i resztę piosenek, które też uwielbiam(choć 'uwielbiam'to mało powiedziane...), to jest jedna rzecz, dla której właśnie wolę Plastic Ono Band od Imagine. Skoro Imagine miało być tą "polukrowaną" wersją Plastic Ono Band to ja jednak wolę Plastic... Ta surowość, prostota i przede wszystkim emocjonalność (np.w Mother) Johna bardziej do mnie dociera. Dla mnie ten album jest idealny właśnie pod tym względem. Oczywiście nie ujmując nic Imagine, jednak to Plastic Ono Band jest mi po prostu bliższe.

_________________
Turn off your mind, relax and float down stream...

Ciezki wybor, ale stawiam na plastic ono band za utwory takie jak working class hero, mother, god

_________________
"Life is very short, and there's no time for fussing and fighting, my friend"

Przymierzałem sie kilka razy by tu coś napisać - dziś jest najlepsza okazja.

Zdecydowanie mi bliżej do Lennona z debiutu. Lepsza całość, mocniejszy przekaz, brak średnich czy nawet "tylko" dobrych nagrań - same świetne. Niektóre nawet coś więcej. Poza tym cały czas do tej płyty dorastam, np God z roku na rok staje się dla mnie coraz mocniejszy i sponiewierający.

Imagine przy Plastic ono Band jawi sie w moich uszach jak Abbey Road przy Białym Albumie. Dopieszczony, ciut przesłodzony i już bez tego kopniaka. Ale w jednym wygrywa - posiada najwspanialszy utwór Lennona po 70 roku - Jealous Guy. Imagine świetnie się broni takimi pojedynczymi arcydziełkami, ale jako całość az tak dobrze się nie sprawdza.

Okładkowo znowu 10:1 dla Plastica.

_________________