Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Pią Mar 29, 2024 9:18 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 28 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Mind Games VS Walls And Bridges
Mind Games 29%  29%  [ 5 ]
Walls And Bridges 71%  71%  [ 12 ]
Razem głosów : 17
Autor Wiadomość
PostWysłany: Nie Mar 16, 2014 12:15 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Mind Games (1973) i Walls And Bridges (1974) - dwa (prawie) w pełni autorskie albumy Johna Lennona. Oba nagrane podczas 18-miesięcznego ‘straconego weekendu’ bez udziału, czy nawet towarzystwa Yoko Ono. Dzieli je (tylko) rok. Oba nagrywane latem. Oba zarejestrowane w Studiach Record Plant, w Nowym Yorku. Tyle jeśli chodzi o podobieństwa.
Przekazując pałeczkę innym, powiem tylko, że moim ulubionym utworem na MG jest ‘Nutopian International Anthem’ :wink: , a na WAB ‘Ya Ya’ :wink: .


Załączniki:
Mind Games.png
Mind Games.png [ 166.39 KiB | Obejrzany 14107 razy ]
Walls And Bridges.PNG
Walls And Bridges.PNG [ 149.03 KiB | Obejrzany 14107 razy ]

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image
Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Mar 16, 2014 2:00 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Na razie tylko zagłosowałem, ale nie jest tajemnica że Mind Games, to mój ulubiony album Lennona.
Argumenty podam w trakcie dyskusji :D
Szczerze mówiąc Walls and Bridges, muszę trochę odświeżyć, bo dawno nie słuchałem, a warto przy takim pojedynku
mieć pełny obraz :wink:


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Mar 16, 2014 11:50 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Ciekawy pojedynek, Lennon Vs Lennon
I to żadna z nich nie jest moją najukochańszą płytą (delikatnie mówiąc. Niedelikatnie nazwałabym je dwoma średniakami.).

Hmmm, naprawdę trudny wybór. Tym bardziej, że lubię porównywalną liczbę piosenek i generalnie oceniam oba albumy jako mniej więcej równe. Na tym samym poziomie, o.

No dobra, dosyć marudzenia. Mimo wielkiej sympatii do "Mind Games" (i faktu, że mam winyla i nie mam go na czym odtworzyć :D), wybieram jednak "Walls and bridges".
I poprę to trzema argumentami nie do odparcia:
"Whatever Gets You thru the Night" (zwłaszcza tym argumentem)
"#9 Dream"
"Nobody Loves You (When You're Down and Out)"

I na tym poprzestanę. Bo naprawdę nie wiem, co jeszcze napisać. To był bardziej wybór na zasadzie wyliczanki, więc nie ma co tu wymyślać jakichś wielkich uzasadnień.

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Mar 16, 2014 3:29 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Podpisuję sie pod stwierdzeniem Emeeli, że to kolejny wyrównany pojedynek.
Którą bardziej cenię, pisałem juz wyżej. Dlaczego MG jest ulubiona moją płytą,
choć w większości opinii fanów, ma status przeciętniaka?
Po prostu zestaw piosenek na niej odpowiada mi w 100 %, ani mniej ani więcej.
Ale zacznę od "Walls". Bo jesli w jakimś aspekcie góruje nad MG to ...brzmieniem :(
I tu ogromny żal,że nie powstały w odwrotnej kolejności :wink:
Kompozycyjnie, Lennon na niej jest zwyczajnie tez ..."trudniejszy", co przeplata z
mega hitami "Eltonówą" i kolejną "Dziewiątką". Z pozytywów na tej płycie jeszcze
zdecydowanie numery: "Surprise, Surprise...","Bless You" oraz opener.
MInd Games z kolei, to jedyna płyta Lennona , która łykam w całości. Od genialnego otwieracza,
poprzez drugą, jakże charakterystyczną country-rockówę. Kolejnego mistrzowskiego
uśpionego bluesa, następujące po nim, sprawiające, że uśmiech i dobry nastrój nie
opuszczają mnie ani na chwilę.
Każdy z nas ma jakąś swoją melodię , która przyplątuje mu się w nieoczekiwanych
chwilach, ni stąd ni zowąd. Dla mnie takim "pałętającym' sie po głowie zbitkiem nut jest
wstęp do "Intuition", nie zwrotka, nie refren a właśnie wstęp. Tak mi namieszał w głowie :wink:
Chwilę póżniej mój absolutnie nr.1 Lennona. Moge słuchac na okrągło, z taka samą dawka emocji
...Out the Blue. Brak słów by opisać, co sie ze mna dzieje, kiedy tego słucham :shock:
Sztampowe piosenki Johna, jak np Only People, mają tyle wdzięku, że MY MASTER :wink:
powinien czerpać z nich garściami :lol:
Kolejne piosenki, ze słynnym riffem z okolic albumu Let it Be, czy protoplasta i pierwowzór
muzyczny do ...Beautiful Boy (Darling Boy) :wink: z energetycznym zakończeniem , zwiastującym
jakby następny album :wink: dopełniają obrazu, mojej ulubionej płyty Johna.
No taaaki mam gust :D. Pomimo kilku sprzeczności w mojej wypowiedzi, typu lepsze brzmienie, czy
przewaga oficjalnych przebojów(dwa na teoretycznie jeden tytułowy), które świadczyły by na
korzyść Walls and Bridges, stawiam na swój ulubiony album Winstona


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Mar 16, 2014 9:52 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Bardzo współmierne płyty jeśli chodzi o status w dyskografii Johna. Obie uważane za mocno poniżej potencjału Beatlesa, choć zdecydowanie lubiane. Tak więc pojedynek bardzo słuszny i zacięty.

Nikogo nie zaskoczę wskazując Walls And Bridges. Akurat uważam ją za arcydzieło i płytę godną geniuszu Lennona. Czasem nawet stawiam ją wyżej od Imagine.
Mind Games to płyta zdecydowanie "zmęczona" i troche podchodzę do niej nieufnie. Strasznie stagnacyjna. Przesłodozone do bólu aranże i fatalny układ piosenek. Aczkolwiek same utwory w wiekszości bardzo udane, o wielkim potencjale. Porażką jest tylko Only People, którego nie znoszę jak zarazy.

Na Walls And Bridges akceptuje wszystko (Ya Ya nie traktuję poważnie) - płyta ma swój piękny, intymny mikroklimat, jest bardzo spójna i czaruje mnostwem genialnych numerów. Znakomite aranże do tego. Płyta idealna, Mind Games jest w moim odczuciu o 2 klasy gorsza. Jedyne czym wygrywa z młodszym przeciwnikiem to opener, ale tytułowy utwór to w zasadzie jedyny wybitny na niej numer.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Mar 16, 2014 11:03 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Stawiam na Walls And Bridges. Gdyby nie Imagine i Jealous Guy byłaby to moja ulubiona płyta Johna. Brak słabych punktów. Idealna aranżacja, doskonała forma wokalisty i prawie same przeboje. Na całej płycie czuć powrót magii z czasów The Beatles. Najlepsze według mnie: What You Got i Nobody Loves You. Najsłabsze: Ya Ya i Old Dirt Road.

Mind Games zaskakuje monotonią i wprowadza w coś w rodzaju transu. Dostajemy się tak jakby do innego świata - do Nutopii. Większość piosenek jest podobnie zaaranżowana, podobnie śpiewana wysokim głosem i ma ten sam klimat. Wydaje się jednak, że John nie do końca poradził sobie z produkcją. Spotkałem nawet opinię, że ktoś poddał cały materiał wygładzeniu po zakończeniu pracy przez Johna. Niezależnie od tego jest tutaj wiele bardzo dobrych piosenek. Przez to ujednolicenie zlewają się w jedną monotonną całość. Po wyodrębnieniu mogą mile zaskoczyć ucho jak na przykład Tight A$, które okazuje się całkiem żywe. Chciałbym kiedyś usłyszeć ten album w wersji stripped - w tym wypadku w wersji z brzmieniem bardziej zbliżonym do naturalnego. Najlepsze według mnie: Out The Blue, One Day At A Time i You Are Here. Oraz oczywiście Meat City z jej ukrytym przekazem - innym na albumie i innym na singlu (wymaga odtworzenia od tyłu).

Podsumowując: Walls And Bridges - prawie ideał. Mind Games - niewykorzystany potencjał, do posłuchania w chwilach nostalgii.

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Mar 17, 2014 1:21 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Argus, długo jeszcze będziemy czekać, na Twoje wypasione podsumowanie pojedynku...mniam,mniam :wink: ?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Mar 17, 2014 1:24 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Jako "gospodarz" tematu czekam cierpliwie na opinie innych :)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Mar 17, 2014 9:26 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
svarog napisał(a):
Spotkałem nawet opinię, że ktoś poddał cały materiał wygładzeniu po zakończeniu pracy przez Johna.


O, to bardzo ciekawe! Zgadzałoby się bo płyta brzmi jakoś potwornie cukierkowo, zupełnie nie jak Lennon.

svarog napisał(a):
Niezależnie od tego jest tutaj wiele bardzo dobrych piosenek. Przez to ujednolicenie zlewają się w jedną monotonną całość. Po wyodrębnieniu mogą mile zaskoczyć ucho jak na przykład Tight A$, które okazuje się całkiem żywe.


Układ plyty jest moim zdaniem tragiczny. Do tego stopnia, że nie moge tej płyty w całości przesłuchać, muszę robić przeskoki. Cały środek jest zbiorem bliźniaczo podobnych do siebie i mdłych na dłuższa metę utworów. A po kątach są rzeczy bardziej soczyste, lub mniej wesołe. Zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie Meat City na końcu. Bardziej w środku między tym lukrem złamałby wrażenie monotonii. Wymarzonym finałem powinno być You Are Here.
Ułożyłem sobie kiedyś bardziej odpowiadającą mi kolejność i od razu płyta nabrała bardziej ludzkich odcieni. W sumie nie znam zbyt wiele płyt tak bardzo schrzanionych konstrukcyjnie co Mind Games.

svarog napisał(a):
Chciałbym kiedyś usłyszeć ten album w wersji stripped - w tym wypadku w wersji z brzmieniem bardziej zbliżonym do naturalnego.


Tez bym chciał.

svarog napisał(a):
Najlepsze według mnie: Out The Blue, One Day At A Time i You Are Here. Oraz oczywiście Meat City z jej ukrytym przekazem - innym na albumie i innym na singlu (wymaga odtworzenia od tyłu).


Nie wiedziałem tego. Jaki jest przekaz w obydwu wersjach?

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Mar 17, 2014 11:51 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Nie słyszałem singla ale ma tam być "check the album" . Trzeba oczywiście słuchać od tyłu. Natomiast kiedy puścimy od tyłu wersję z longplaya powinniśmy w środku piosenki usłyszeć ulubione przekleństwo Johna czyli "f..k a pig". Taka niespodzianka dla fana, który kupił singiel i zachęcony kupił również lp

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 18, 2014 10:59 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Jest tak jak pisze svarog. Oba 'przesłania' :wink: słychać wyraźnie. Poza tym, singlowy mix Meat City jest nieco inny niż albumowy - chyba lepszy.
http://www.youtube.com/watch?v=S65K961Lyr8

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 18, 2014 8:26 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Obie płyty poznałem w odstępie tygodnia w 1977 roku. Wówczas wyżej ceniłem „Mind Games” ponieważ „Walls And Brigdes” wydawał mi się zbyt minorowy. Po latach różnice te zaczęły się zacierać ale „Mind Games” nadal dzierżył palmę pierwszeństwa. Obu płyt nie słuchałem w całości od około 7-8 lat. Dziś przejrzałem spis kompozycji na obu wydawnictwach i twierdziłem , że możliwy jest remis.
„Mind Games” otwiera chyba moja ulubiona kompozycja Lennona w jego solowej karierze – utwór tytułowy. Uwielbiam ten wokal , ta przestrzeń. Jeden z jego mistrzowskich kawałków z którym mam smutne konotacje ponieważ był pierwszym jaki usłyszałem po śmierci Johna.
Poza nim wyróżniłbym kapitalny „Out Of The Blue” ze świetnymi zmianami tempa. Dalej Aisumasen ( z piękna solówka Spinozzy) , „I Know (I Know) , rozmarzone „You Are Here” i rockowe „Meat City”. Moim zdaniem dobry poziom trzymaja również „Tight As” , delikatne One Day (At A Time), „Intuition” i „Bring On the Lucie”. Za najsłabszym punkt płyty uwazam „Only People” , nie odrzuca mnie jednak , ma coś w sobie z nadziei. Reasumując płyta równa i w skali Lennona na wysokim poziomie.
„Walls And Bridges”. Tu mam mały kłopot. Uważam , że jest tu więcej utworów znakomitych o większym ładunku emocjonalnym niż na „Mind Games”. Mam na myśli „Scared” , „Steel And Glass” ( kapitalne smyczki , rozliczenie się z Kleinem) a zwłaszcza przejmujący „Nobody Loves You...”. Do lennonowskiej pierwszej ligi zaliczyłbym również „No 9 Dream” i eteryczne „Bless You”. Z drugiej strony nie kompletnie odrzucam „Surprise , Surprise” i wymęczony „Beef Jerky”. Oceniam je niżej nawet od „Only People”.
Interesujące są za to utwory „Old Dirt Road” , :Going Down On Love” czy „What You Got”. Nigdy nie darzyłem szczególna estymą „Whatever Gets Thru...” , a p „Ya Ya” nie mam nic do napisania. Ot żart muzyczny.
Werdykt: moim zdaniem „Mind Games „ zawiera równiejszy materiał niż „Walls and Bridges” ale z kolei na tej drugiej jest więcej kompozycji ujmujących. Przez wiele lat „Mind Games” o włos wyprzedzał „Walls...”, dziś wydaje mi się , ze jest odwrotnie.
Produkcja- preferuję brzmienie „Walls...' choć oba wydawnictwa nagrane zostały w tym samym studio „Record Plant” W Nowym Jorku ( z wyjątkiem „Nobody Loves You...” zarejestrowane w Los Angeles).
Okładki – wybieram „Mind Games”
Werdykt końcowy: Mind Games 8 na 10 , Walls... 9 na 10.

P.S. W weekend odtworzę sobie po latach oba wydawnictwa. Może zmienię zdanie?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 18, 2014 8:33 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
P.S.S Korekta: miało być:"z drugiej strony kompletnie odrzucam "Surprise... a nie jak w tekście "nie kompletnie..."


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Mar 19, 2014 1:03 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Suprise Suprise zawsze lubiem. Mocno poniżej średniej Wallsa ale daje radę. A Beef Jerkey to naprawdę fajny oddech - przerywnik.
Mam jedna wątpliwość z Walls And Bridges - źle brzmi Nobody Loves You. Za dużo tych smyczków i orkiestracji. Surowa wersja z Antologii jest idealna. Ten numer zresztą w każdej wersji jest wybitny, ale na płycie aranż jest przedobrzony.

Co do okładek to jestem zdecydowanie za Mind Games.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Mar 19, 2014 2:09 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2315
Miejscowość: New Salt
Yer Blue napisał(a):
Mam jedna wątpliwość z Walls And Bridges - źle brzmi Nobody Loves You. Za dużo tych smyczków i orkiestracji. Surowa wersja z Antologii jest idealna. Ten numer zresztą w każdej wersji jest wybitny, ale na płycie aranż jest przedobrzony.

Mam takie samo odczucie. Kiedy wysłuchałem surowej wersji z "Antologii", ta z płyty "Walls And Bridges" straciła moc i wydaje się przekombinowana.
W pojedynku płyt zagłosowałem na "Walls And Bridges" choć uwielbiam z "Mind Games" szczególnie utwór tytułowy (teledysk też jest udany).


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Mar 19, 2014 8:33 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
W nieco pokręconej i krótkiej dyskografii Johna Lennona niewiele jest takich ‘regularnych’/‘normalnych’ Lennono-pełnych autorskich albumów (tylko cztery!) To są dwa z nich. Skoro tak niewiele, to trzeba na nie zwrócić szczególną uwagę. Mam z tymi albumami dylemat – zresztą moi przedmówcy zauważyli, że pojedynek jest mocno wyrównany.

Tytuły:
Obydwa mają ‘frapujące’ (atrakcyjne) tytuły.

Okładki:
Obie mają u mnie krechę.
MG wydaje się być nieco kiczowatą próbą nawiązania do pięknej okładki Imagine.
Okładka winyla WAB - jeśli ktoś się nią ‘posługiwał’, to wie że dotarcie do płyty jest nieco uciążliwe – niby taki ‘bajer’, ale kto wymyślił pocięcie frontu na otwierane paski?

Brzmienie:
Nie potrafię tego wyjaśnić, ale MG zawsze mi brzmi tak bardziej ‘brytyjsko’ a WAB ‘amerykańsko’ – nie wiem dlaczego. WAB zawsze wydawał mi się cięższy w brzmieniu, też nie wiem czemu (naprawdę ‘ciężkie’ jest tylko Scared – to mroczne wejście saksofonu - jak w horrorze!) /dygresja – i John i Paul napisali dwa różne ‘Scared’, a także dwa różne ‘Woman’/
A orkiestrowe wejście w Nobody Loves You – też ciężkawe, tak jakby w ‘ścianę’ zapukał Phil S.
Na pewno na WAB inna jest gitara – dużo tam jest wah-wah. (nie za dużo?)
MG jest dla mnie płytą ‘cieplejszą’, a WAB bardziej… Steel-And-Glass-ową (mimo #9 Dream – najbardziej Zwiewnego, Eterycznego utworu jaki John kiedykolwiek stworzył i Sjestowego Ciepła Bless You).

Pierwsza Różnica Zasadnicza – Wielkie Utwory:
Najwspanialsze kompozycje z WAB biją te najlepsze z MG. Na WAB są cztery Klasyki: #9 Dream, Nobody Loves You (When You’re Down And Out), Scared i absolutny numer 1 – Bless You. (na licznych ‘składakach’ JL które nagrywałem bliższym lub dalszym znajomym, nigdy nie zabrakło Bless You – ta leniwa trąbka! i plumkające klawisze! i pływająca gitara!). Do tych najlepszych z WAB dorzuciłbym jeszcze Steel And Glass (= How Do You Sleep No.2). Ale to Bless You jest Największym Utworem WAB, a zaraz za nim #9 Dream.
Tyle, że w przypadku konkurenta, oprócz Hipnotycznego tytułowego Mind Games, uwielbiam Intuition, Out The Blue, You Are Here, One Day (At A Time), I Know (I Know). A także Aisumasen i Tight AS. (czyli więcej!)
Tak przy okazji, uważam, że Intuition jest jednym z najbardziej Beatlesowskich utworów JL – od pierwszego usłyszenia kojarzy mi się z… Penny Lane. :) A fortepianikowe solo - z partią fortepianu w Good Day Sunshine. :)

Druga Różnica Zasadnicza - Układ utworów na albumach:
Układ utworów na MG jest perfekcyjny, logiczny, nie ma ‘wahnięć’, a na WAB układ utworów jest ‘szarpany’. Najbardziej ‘odstający’ od klimatu MG utwór Meat City mógł się znaleźć tylko w jednym miejscu – jako finał płyty i tam też wylądował – w każdym innym miejscu byłby ‘zakłócaczem’. (ja nawet z CD słucham jednak „winylowo” – stronami A i B). Na WAB są po prostu ‘skoki’ – góra/dół = dobry/słabszy, nie ma ciągłości i jednolitości. MG jest „całościowo równy”, natomiast WAB jest „punktowo dobry” - raz „most”, a raz „ściana” :wink:
MG jest chyba bardziej „sielski” (pozytywny), a na WAB chyba więcej jest „goryczy” (?)

Najsłabsze utwory:
MG (tylko 2) – Only People i Bring On The Lucie (Freeda People).
WB (więcej!) – Old Dirt Road, What You Got, Surprise Surprise, Beef Jerky oraz uwaga… Whatever Gets You Thru The Night – wiem, że wielu może się narażę, więc zaraz wyjaśnię.

What You Got – co to w ogóle jest?! Funkujący Lennon? Ja nie chcę funkującego Lennona! Jak bym chciał słuchać funka to bym sobie kupił płytę Kool & The Gang, a nie ex-Beatlesa! Zamerykanizował się Lennon bardzo – to nagranie w ogóle nie wytrzymuje próby czasu. Przetworzenie wokalu koszmarne – metaliczny plastik.
To samo z wokalem w Surprise Surprise (plus jeszcze doklejony ‘na siłę’ w ogóle niepasujący riff gitarowy).
Wreszcie Beef Jerky – jakby z innej bajki. Może i fajny, ale kompletnie ‘odstaje’, nie pasuje w żadnym miejscu na album – typowa strona B singla (i tak też było, i tam powinien pozostać), a nie na album na którym za chwilę zabrzmi Nobody Loves You – zestawienie tych utworów obok siebie - jakby były z dwóch różnych światów. (bo też są z różnych sesji nagraniowych).
Te słabsze kompozycje z MG wciąż brzmią Lennonowsko, a What You Got, Surprise Surprise i Beef Jerky to jakiś Lennon w wersji ET. :lol:

Whatever Gets You Thru The Night
Dla mnie ten najlepszy Lennon, to facet albo od rocka and rolla, albo od brudnych męskich brzmień, albo od lirycznych ballad, a nie od melodyjnych przebojów w stylu Obladi – z całym szacunkiem, od tego jest Macca. Dla mnie Whatever Gets You Thru The Night jest miękkie i pretensjonalne – owszem ma wszelkie cechy przeboju (najlepszym dodwodem 1 miejsce), ma wszystko co powinien mieć dobry przebój: prosty, wpadający w ucho, w dobrym tempie, żwawo zagrany, drajwujący saksofon, współudział wielkiej gwiazdy – ale do mnie jakoś nie trafia i już. Bez tego hitu legenda Lennona nic by nie ucierpiała i nie ten utwór o tej legendzie decyduje. Jest tylko dowodem że JL potrafił napisać hita. Troche ironiczne jest, że akurat taki banalny utwór jest jedynym numerem 1 w solowej twórczości JL. Mind Games i #9 Dream kładą go na łopatki.

Triplety… :)
(tak! – zamiast Otwieraczy, tym razem Otwierające Triplety)
Otóż zauważyłem następujący schemat na albumch JL:
1) stonowane otwarcie 2) coś żwawo-skocznego 3) balladowo
A tak to wygląda w praktyce:
Imagine-Crippled Inside-Jealous Guy
Mind Games-Tight AS-Aisumasen
Going Down On Love-Whatever Gets You Thru The Night-Old Dirt Road

Triplet na Imagine – wiadomo, Klasyka! Ale Triplet z MG bije na głowę Tripleta z WAB.
Mind Games – ‘dostojne’ otwarcie, Tight AS – skoczny lekki przebojowy rock, Aisumasen – niesłusznie niedoceniany, z cyklu ‘bolesny’ Lennon (gitarowe solo Davida Spinozzy bardziej pasuje do Lennona, niż to całe gitarowe wah-wah na WAB).
WAB: Going Down On Love – zaczyna się intrygująco, a potem siada totalnie, Whatever Gets You Thru The Night – dla mnie słabeusz poniżej poziomu Lennona, wreszcie Old Dirt Road – najnudniejszy utwór w całej twórczości JL – ma nawet adekwatny tytuł.

Oba albumy byłyby o niebo lepsze gdyby u boku JL pojawił się kompetentny…
Producent
Dla mnie obie płyty są dowodem na to że JL nie może działać sam - bez nadzoru, bez producenta, albo bez inspiracji jakiegoś partnera – czy to Macca, czy to Yoko, czy to szalony Phil S. To są jedyne dwa albumy gdzie producentem jest jedynie JL i sam chyba nie do końca sprostał tej roli, szczególnie na WAB – taki Lennon bez dyscypliny.

Podsumowując
Obiektywnie WAB jest lepszy artystycznie, ale cóż z tego skoro odwiecznie wiadomo co wygrywa w walce serca z rozumem :wink: . Choć WAB jest ‘dojrzalszy’, to lubię i cenię tylko niektóre jego fragmenty, zaś do MG mam sentyment i bardzo lubię go jako CAŁOŚĆ.

PS. 1973 był Bardzo Dobrym Rokiem dla ex-Beatlesów (i przede wszystkim dla fanów – kocham Ten Czas!) Wtedy (w ciągu 8 miesięcy) ukazało się 5 albumów:

Red Rose Speedway (kwiecień 1973)
Living In The Material World (czerwiec 1973)
Mind Games (październik 1973)
Ringo (listopad 1973)
Band On The Run (grudzień 1973)
(trzy albumy - w trzy miesiące!)

To był szczytowy moment Ex-Beatlemanii - taka Poczwórna Korona już nigdy potem w jednym roku się nie wydarzyła…
Toteż Mind Games – jako Jedna Czwarta Tej Korony u mnie ‘musi’ mieć Pierszeństwo Absolutne!
Ja bardziej umiejscawiam MG nie jako kolejną płytę w dyskografii JL, ale obok tamtych Ex-owych albumów z 1973.

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Mar 20, 2014 5:17 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Argus9 napisał(a):
Druga Różnica Zasadnicza - Układ utworów na albumach:
Układ utworów na MG jest perfekcyjny, logiczny, nie ma ‘wahnięć’, a na WAB układ utworów jest ‘szarpany’. Najbardziej ‘odstający’ od klimatu MG utwór Meat City mógł się znaleźć tylko w jednym miejscu – jako finał płyty i tam też wylądował – w każdym innym miejscu byłby ‘zakłócaczem’. (ja nawet z CD słucham jednak „winylowo” – stronami A i B). Na WAB są po prostu ‘skoki’ – góra/dół = dobry/słabszy, nie ma ciągłości i jednolitości. MG jest „całościowo równy”, natomiast WAB jest „punktowo dobry” - raz „most”, a raz „ściana” :wink:


Z tym mam zupełnie na odwrót. To co dla Ciebie jest plusem, dla mnie minusem i w drugą stronę. Mind Games od One Day do You Are Here może i jest bardzo spójna ale utwory wpadają w taką rutynę, że to jest nie do zniesienia.
Na Wall And Bridges jest na szczęście co chwila zmiana klimatu, co ją bardzo ożywia i urozmaica. Whatever, What You Got i Suprise Suprise są najsłabszymi utworami na płycie (choc każdy z nich lubię) ale zostały wykorzystane idealnie, pomiędzy spokojniejsze fragmety.

Argus9 napisał(a):
Triplety… :)
(tak! – zamiast Otwieraczy, tym razem Otwierające Triplety)
Otóż zauważyłem następujący schemat na albumch JL:
1) stonowane otwarcie 2) coś żwawo-skocznego 3) balladowo


No jeśli Mind Games jest stonowanym otwarciem to ja jestem Kaczor Donald :) Pełen życia i uniesienia song. Płyta Mind Games, jak i Sometime In NYC zresztą, zupełnie nie wpasowaują się w ten schemat, o który m mówisz.

Argus9 napisał(a):
Triplet na Imagine – wiadomo, Klasyka! Ale Triplet z MG bije na głowę Tripleta z WAB.
Mind Games – ‘dostojne’ otwarcie, Tight AS – skoczny lekki przebojowy rock, Aisumasen – niesłusznie niedoceniany, z cyklu ‘bolesny’ Lennon (gitarowe solo Davida Spinozzy bardziej pasuje do Lennona, niż to całe gitarowe wah-wah na WAB).
WAB: Going Down On Love – zaczyna się intrygująco, a potem siada totalnie, Whatever Gets You Thru The Night – dla mnie słabeusz poniżej poziomu Lennona, wreszcie Old Dirt Road – najnudniejszy utwór w całej twórczości JL – ma nawet adekwatny tytuł.


Tego już w ogóle nie rozumiem ;) Old Dirt Road jest przepięknym utworem! ;)
Zdziwiło mnie tez wyróżnianie na plus takiego przeciętniaka jak Intuition.

Argus9 napisał(a):
Oba albumy byłyby o niebo lepsze gdyby u boku JL pojawił się kompetentny…
Producent
Dla mnie obie płyty są dowodem na to że JL nie może działać sam - bez nadzoru, bez producenta, albo bez inspiracji jakiegoś partnera – czy to Macca, czy to Yoko, czy to szalony Phil S. To są jedyne dwa albumy gdzie producentem jest jedynie JL i sam chyba nie do końca sprostał tej roli, szczególnie na WAB – taki Lennon bez dyscypliny.


Dementuję. Wall And Bridges brzmi wprost genialnie (prócz wspomnianego wyżej Nobody Loves You) i jest dla mnie koronnym dowodem na to, że Lennon w pojedynkę potrafi się odnaleźć.
Z kolei Mind Games dowodzi temu, że w pojedynkę potrafi też... zabłądzić.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Mar 20, 2014 6:53 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Yer Blue napisał(a):
No jeśli Mind Games jest stonowanym otwarciem to ja jestem Kaczor Donald :)

Oj, Yer Blue, nie czepiajmy się słówek. :wink: Wiesz, o co mi chodzi, gdy napisałem „stonowany” –że albumy nie zaczynają się od szybkiego rockera. Jeśli chcesz, to mogę wymienić „stonowane” na „otwieracz utrzymany w wolnym rytmie” (o to w gruncie rzeczy mi chodziło) i mój Tripletowy ‘schemat’ jednak działa. :) A nie działa w przypadku Sometime In NYC, bo przecież mówiłem o albumach John Lennona, a nie o albumach Johna Lennona i Yoko Ono. :wink:
Yer Blue napisał(a):
To co dla Ciebie jest plusem, dla mnie minusem i w drugą stronę.

No właśnie, tak sobie myślę, Yer Blue, że te rozbieżności wynikają pewnie z tego, że my obydwaj po prostu… nie znamy się na tych całych Beatlesach! :wink: Całe szczęście, że nie jesteśmy zawodowymi recenzentami poczytnego czasopisma muzycznego, bo czytelnicy byliby nieźle skołowani naszymi ‘recenzjami’. :lol:

PS. Mhm… rozważam zaprzestanie tego ‘recenzjonowania’ – nie chciałbym żebyś przeze mnie stał się… Kaczorem Donaldem. :wink:

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Mar 20, 2014 9:26 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Argusie, nie czepiam sie słowek, po prostu określenie stonowany kompletnie mi sie nie kojarzy z Mind Games. Nawet „otwieracz utrzymany w wolnym rytmie” też mi nie pasuje, bo utwór jest całkiem energetyczny i ma powera. Ale zostawmy już to.

Recenzuj jak najwięcej, bardzo podnosisz jakośc tych pojednynków i zawsze przyjemnie się czyta te Twoje drobiazgowe porównania, dygresyjki i ciekawostki. Ja się po prostu lubie nie zgadzać :) Przytakiwanie to najnudniejsza forma dyskusji. A wierz mi, wbrew pozorom z wieloma rzeczami się z Toba zgadzam, choćby co do Bless You.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Mar 20, 2014 9:56 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Yer Blue napisał(a):
Ja się po prostu lubie nie zgadzać :)

I na tym (między innymi) polega Twój Wdzięk :) A poza tym, czego byśmy tu nie 'wydumali', to zawsze powtarzam, że i tak "wszystkie drogi prowadzą do Liverpoolu" :) I tu "musisz" się ze mną jednak ZGODZIĆ. :wink:

Cieszę się, że masz pozytywny stosunek do Bless You - zawsze nie mogłem się nadziwić, że jest ignorowany na Lennonowskich kompilacjach, dla mnie to naprawdę Wielki Utwór!

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 28 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY