www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Pomyliłeś się John
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=22&t=783
Strona 2 z 2

Autor:  hera [ Nie Kwi 17, 2005 1:30 pm ]
Temat postu: 

mozesz mi wierzyc lub nie ale ta piosenka jest dla mnie hymnem..a tu nagle dwa zupelne przeciwienstwa z jednej strony John spiewa ze nie ma religii a z drugiej Papiez mowi zeby wierzyc w Jezusa..jestem wierzaca a wiec to zestawienie mi sie nie spodobalo..ja tak to odczulam..John byl nie wierzacy ale i tak go szanuje..i rowniez chcialabym zyc w takim swiecie., nierealnym bo nierealnym ale pieknym..czlowiek zawsze w cos wierzy, jak nie w Jezusa to w slowa..taka jest ludzka natura musi w cos wierzyc..

Autor:  greg [ Nie Kwi 17, 2005 3:00 pm ]
Temat postu: 

no dobra, ... ale czy te SZCZEGÓŁY są istotne?? mi wydaje sie że w tej piosence wyrażenie no religion symbolizuje brak konfliktów zwiazanych z religia i różnicami miedzy ludzmi w tej kwestii... Ogolnie Imagine jest o jdnoczeniu sie ludzi, a ze nie mozesz nikogo przekonywać że masz racje i tylko Twoja wizja Boga jest prawdziwa, to stwierdzenie no religion nie oznacza , wedlug mnie , no God.

Mi takze ta piosenka nie wydaje sie niestosowna do sytuacji i bardzo sie ucieszyłem gdy ją usłyszałem po śmierci Papieża w jakiejś ze stacji. Ogólnie jak powiedziałem chodzi o jedność... all the people living life in peace, no need for greed, no hunger ... czy nie tego też pragnął Jan Paweł II??

Autor:  beatle [ Nie Kwi 17, 2005 9:10 pm ]
Temat postu: 

Staszek napisał: "Chyba i Ty zdumiałbyś się widząc jak stary fizycznie człowiek pociągnął za sobą miliony młodych."

Właśnie...cały świat zapłakał nad świętym człowiekiem, ale czy w nawiązaniu do chrześcijaństwa? nie wydaje mi się, bowiem prawdziwy chrześcijanin nie płacze po zmarłym, lecz raduje się, iż odszedł on do lepszego życia...wierzę, że w tym lepszym świecie John a w szczególności George spędzą wiele godzin na rozmowach o miłości...

Autor:  Pawel [ Pon Kwi 18, 2005 2:08 pm ]
Temat postu: 

Ten tydzień żałobny był niesamowity, szczególnie jak siedziało się w domu przed telewizorem i oglądało się te wszystkie relacje, lub gdy brało się udział w nabożeństwach i modlitwach, wydawać się mogło, że nastała jakaś dobra rewolucja...
Natomiast, ja sporo jeździłem samochodem po mieście, i mam wrażenie, że zwykłe chamstwo i brak kultury miało się w najlepsze, pomimo tych żałobnych wstążek przywiązanych do anten :? :(

Sąsiad z góry ma na balkonie do dziś flagę z czarną wstążką, ale to jak potraktował mnie, nowego lokatora, budzi odrazę...

Nie wiem na ile ludzie naprawdę coś poczuli i chcą coś zmienić, a na ile wpadli w ogólnonarodowy pęd do wywieszania czarnych wstążek...?
Myślę, że jak zawsze, 90% zachowań jest na pokaz :(

Autor:  Michelle [ Pon Kwi 18, 2005 2:16 pm ]
Temat postu: 

Pawel napisał(a):
Ten tydzień żałobny był niesamowity, szczególnie jak siedziało się w domu przed telewizorem i oglądało się te wszystkie relacje, lub gdy brało się udział w nabożeństwach i modlitwach, wydawać się mogło, że nastała jakaś dobra rewolucja...
Natomiast, ja sporo jeździłem samochodem po mieście, i mam wrażenie, że zwykłe chamstwo i brak kultury miało się w najlepsze, pomimo tych żałobnych wstążek przywiązanych do anten :? :(

Sąsiad z góry ma na balkonie do dziś flagę z czarną wstążką, ale to jak potraktował mnie, nowego lokatora, budzi odrazę...

Nie wiem na ile ludzie naprawdę coś poczuli i chcą coś zmienić, a na ile wpadli w ogólnonarodowy pęd do wywieszania czarnych wstążek...?
Myślę, że jak zawsze, 90% zachowań jest na pokaz :(


Ja niestety też mam takie wrażenie :( Jeśli wcześniej ludzie nie potrafili być dla siebie mili, to nie sądzę, że to wydarzenie ich zmieni. Spotykam się z nielicznymi wyjątkami, ale kto wie ile to potrwa :? Kiedy ktoś przy mnie rozmawia o papieżu to zalewa się łzami i stara się być dla ciebie miłym, ale gdy parę minut później rozmawiamy już o czymś innym, to wrzeszczy, wyzywa, poniża. Świata nie zmienisz, możesz zmienić tylko siebie (a to już i tak dużo :D ).

Autor:  beatle [ Pon Kwi 18, 2005 6:00 pm ]
Temat postu: 

Macie rację...łatwiej uwierzyć w to, że ponad nami jest coś więcej niż tylko chmury (wybacz John:) ) niż w to, że ludzie staną się lepsi...

Autor:  Pawel [ Pon Kwi 18, 2005 6:08 pm ]
Temat postu: 

Był taki facet o imieniu Tomasz, który nie wierzył.
Nie uwierzył nawet gdy zobaczył zmartwychwstałego Jezusa.
Dopiero gdy Jezus do niego przemówiłi pozwolił dotknąć swych ran, Tomasz uwierzył.
Świadczy to o tym, że od zarania dziejów trudno było liczyć na spontaniczną zmianę ludzkich nawyków, przyzwyczajeń i zachowań.
Nie wiem co by się musiało stać, by na świecie znikło chamstwo, zachłanność, zawiść, itp?
Oczywiście wydarzenia ostatnich tygodni (zachowanie ludzi) napawa optymizem, bo coś jednak drgnęło
ale nie wiem co by musiało się wydarzyć tak naprawdę, żeby ludzie stali się lepsi jakoś tak masowo i w krótkim czasie.
W praktyce, ludzie nigdy nie będą inni niż tacy jakimi zawsze byli. Tak było, jest i będzie na wieki. Taka bowiem jest ludzka, grzeszna natura.
(ale miło jest patrzeć jak chociaż na jeden tydzień spora część społeczeństwa robi coś razem 8) :) )

Autor:  Gość [ Pon Kwi 18, 2005 8:51 pm ]
Temat postu: 

Mówiłem, że to obłuda. Mówiłem. Jak widzę te zdjęcia w oknach, flagi, czarne wstążki... mam takie przedziwne uczucie odrazy. Dziwne zaiste... do tej pory mieli w nosie, to co mówił ten człowiek, a teraz? "Papież mówił, żeby wybaczać" - mądrzy się ktoś, żeby za chwilę obmyślać zemstę dla bliźniego. Farsa.

Tygodniowa żałoba, nabożeństwa, lampki na ulicach Jana Pawła, świeczki w oknie, zgaszone światła (dzięki wielkie za te łańcuszki smsowe i emailowe - bardzo je kocham, niestety natychmiast je wyrzucam), czarno-białe oblicza portali internetowych, papieskie okładki wszystkich czasopism, nawet tych wszystkich brukowców, które na codzień atakują i doszukują się sensacji.

I niestety prawie wszystkie akty miłosierdzia przypisywane są śmierci TEGO człowieka. Poczyniłem pewien krok "ku lepszemu". Cieszę się bardzo z tego powodu, ale niektórzy z Was myślą, że to pod wpływem TEJ śmierci.
A właśnie, że gówno prawda, mówię Wam. Zrobiłem to dla siebie.

Pozdrawiam
gietek

Autor:  Michelle [ Pon Kwi 18, 2005 9:10 pm ]
Temat postu: 

Ja już widzę jak za miesiąc ci sami kibice, którzy jeszcze jakiś tydzień temu wiązali szaliki będą się okładali pięściami i pod koniec meczu zatłuką Bogu ducha winnego chłopca, który przyszedł na mecz swojej ulubionej reprezentacji po to by dopingować swoich ulubieńców, a nie po to by wszczynać kłótnie :cry: Za 2 miesiące WSZYSTKIE dzienniki i czasopisma zapomną kim był Jan Paweł II. Niedobrze mi, gdy poszczególni dziennikarze wypowiadają się o Ojcu Świętym, choć nie mają o Nim zielonego p0ojęcia (bo zainteresowali się teraz, kiedy temat stał się "popularny"). Spotykam ludzi na przystanku, słucham o czym rozmawiają (najczęściej wrzeszczą, żeby wszyscy słyszeli :? ) i budzi to we mnie odrazę. A dlaczego??? Bo powtarzają te same zdania - slogany, które słyszę już od trzech tygodni. Śmieszne, że jakoś nigdy nie słyszałam podobnych mądrości, przed chorobą i śmiercią papieża. Dlatego ja sama nie czuję się bez winy. Bo tez pewne rzeczy uświadamiam sobie za późno, ale jeśli na prawdę będę chciała coś w sobie zmienić, to nie po to by pokazać to ludziom. Zrobię to raczej po cichu i na pewno po całym tym "szumie".
Te same chłopaki, którzy podczas "białego" marszu gadali o takich rzeczach, od których głowa puchła, po dotarciu do katedry przyjmowali komunię. Po prostu wielka żenada.
Moja mama, kiedy jej mówiłam jak za miesiąc będzie wyglądał ten "pokój" kibiców (nie mówię tu o nielicznych wyjątkach) denerwowała się (najwidoczniej chciała w to wierzyć). Miesiąc jeszcze nie minął, a po przeczytaniu gazet już przyznaje mi rację :? :(

Autor:  beatle [ Sob Kwi 23, 2005 12:46 pm ]
Temat postu:  Re: Reprise

Staszek napisał:
P.S. Nurtuje mnie jeszcze jedna rzecz, dlaczego Paul nigdy nie spotkał się z papieżem.

hmm...myślę, że głównym powodem tego był fakt, że Paul koniec końców jest anglikaninem-protestantem a jako taki uznaje za głowę kościoła królową. Z drugiej strony papież spotykał się z ludźmi różnych wyznań a Paul raczej ortodoksyjnym anglikaninem nie jest...

Autor:  beatle [ Sob Maj 07, 2005 10:33 am ]
Temat postu: 

Staszku!
Spoglądam na naszą rzeczywistość z pewnego dystansu, już nastroje się wyrównały,opadły emocje, wyschły łzy, pogodziliśmy się już z odejściem Jana Pawła II...jeszcze miesiąc temu sam zupełnie inaczej widziałem tą sprawę, ale dziś gotów jestem powiedzieć: miałeś rację John...

Strona 2 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/