www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

to już 24 lata od końca świata
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=22&t=569
Strona 1 z 1

Autor:  Piotrek [ Śro Gru 08, 2004 10:18 am ]
Temat postu:  to już 24 lata od końca świata

Witam w smutnym dzisiejszym dniu.
Zastanawiam się, kto przyjdzie wieczorem "na ulicę".
POgoda nie jest tragiczna - sucho, na termometrze 3 stopnie na plusie. Enough to play chords?

Wtedy, w 80 roku, nie znałem jeszcze chłopaków po imionach, nie wiedziałem nawet, że są żywymi ludźmi. Jakoś jako ośmiolatek nie zastanawiałem się nad tymi aspektami wykonawstwa muzyki, w którą zaczynałem się wkręcać. Ale pamiętam straszny smutek w powietrzu, kiedy dowiedzieli się o wszystkim rodzice i ich przyjaciele. Coś, co się nie miało prawa zdarzyć, a się zdarzyło. Do dzisiaj tak myślę o odchodzeniu. W którym wymiarze, w jakim stanie skupienia, spotkamy tych za którymi tęsknimy?

Autor:  Dorothy [ Śro Gru 08, 2004 10:30 am ]
Temat postu: 

Imagine...John Lennon...
Nikogo z Nas, tych, którzy mogą dziś przyjść, nie powinno zabraknąć na ulicy Johna Lennona...
Będę tam dziś o 18.00 a oprócz mnie dwie Wyjątkowe osoby :wink:
Do zobaczenia...

Autor:  greg [ Śro Gru 08, 2004 1:09 pm ]
Temat postu: 

Mnie nie bedzie w Warszawie... bo za daleko troszke... ale bede tu, we Wroclawiu, szykuje sie koncert w klubie Liverpool...

Ja nie posiadam wspomnien zwiazanych z rokiem1980 bo i posiadac ich prawa nie mam, jako ze urodzilem sie 4,5 roku po smierci Johna:( Nie wiem czy to lepiej czy gorzej... bo Jego obecnosc w innym swiecie zdaje sie dla mnie od zawsze czyms normalnym...John jest wiec w pewien sposob dla mnie Wielkim Mitem , Idealem nie mieszczacym sie z ziemskiej sferze myslenia.
Wiec wlasnie... w ktorym wymiarze?...napewno w jakims bardzo odleglym...ale napewno sie spotkamy...wierze w to...

"Johnny wola Cie swiat, wolam Cie ja..."


...Kocham Cie Johnny...

Autor:  MichMistrz [ Śro Gru 08, 2004 1:18 pm ]
Temat postu:  "Lennon-McCartney - rywale"

Dzisiaj o godzinie 20.30 na Discovery półgodzinny film: "Lennon-McCartney - rywale".

PS. Greg, do zobaczenia w Liverpoolu, będę o 20:30, albo po 21:00, bo możliwe że specjalnie pójdę do dziadków żeby zobaczyć ten film na Discovery.

Autor:  macho [ Śro Gru 08, 2004 2:55 pm ]
Temat postu: 

A ja dzis nigdzie nie wyjde....do wrocka daleko (poza tym za to co chłopaki zrobili na koncercie w Legnicy jakos specjalnie nie mam ochoty isc na ich wystep) do warszawy jeszcze dalej... W akademiku robie wieczor wspominkowy dla ludzi. Beda filmy, muzyka i wspolne rozmowy - tych ktorzy znali jego tworczosc i tych ktorzy jeszcze nie mieli szczescia jej uslyszec. Gitary tez sie znajda. Ze wszystkimi z Was bede duchowo.

pozdrawiam serdecznie

Autor:  Piotrek [ Śro Gru 08, 2004 4:25 pm ]
Temat postu: 

Universe at play inside your DNA and you're a bilion years old now today. --- o ile Lennon mógłby być moim najlepszym kumplem, to ja mógłbym być tylko Harrisonem :) Z nim jednoczę się duchowo, najlepiej rozumiem jego teksty, poczucie humoru, czy cokolwiek. Albo mi się tak tylko wydaje. Na szczęscie też nie mam monopolu na obiekty absolutne.
A w rocznicę na ogól zwykle mam zupełnie nie lennowską jazdę muzyczną, nie wiem, ale najczęściej georgowata muza chodzi po głowie.

Ale:
- co takiego chłopaki zrobili w Legnicy?
- ten dickowerowy filmik taki sobie, bo w ogóle to co robi ten kanał a nie jest filmowaniem przyrody, stało się w ich wydaniu pretensjonalną bzdurą w wielu dziedzinach; jak nie wierzycie, to pooglądajcie wsłuchując się w sens przekazu.
So?

Autor:  macho [ Śro Gru 08, 2004 6:40 pm ]
Temat postu: 

Duzo by pisac...mam nadzieje, ze kiedys Ci to Piotrze wszystko na spokojnie opowiem :D

pozdrawiam

Autor:  Tomek [ Śro Gru 08, 2004 7:01 pm ]
Temat postu: 

Nigdy niewiedziałem że spotka mnie zaszczyt w życiu poznac po jakis stopień Johna Lennona wielkiego magika muzyki.A jego muzyka, to dla mnie największy skarb mojej duszy a jego słowa to najlepsze drogowskazy w życiu.
W taki dzień człowiek mimo że jest w szkole , w pracy to pozostaje mysl że 24 lata temu zabito przez ludzki los ,człowieka który dał mi nam wam tyle słońca i otuchy.

Dziekuje że poznałem przez Ciebie Paula , Georgea i Ringo.

Pochylmy głowy nad mistrzem ceremoni- muzyki.

Thank YOU John for your music & genius.

Never I'm Forget about You...-Ringo Starr



Pozdrawiam

Autor:  Marzanna [ Śro Gru 08, 2004 7:07 pm ]
Temat postu: 

Witam! Strasznie smutno mi w dzisiejszym dniu, jak zwykle, choć muszę się przyznać, że od wielu lat jakoś go nie celebruję specjalnie na zewnątrz a raczej gdzieś tam w środku. "Drzewiej" z moją przyjaciółką Anią chodziłyśmy po naszym osiedlu i rozwieszałyśmy na bramach ulotki mniej więcej takiej treści: "Pamiętaj o Johnie Lennonie". Przygotowanie tych ulotek było pracochłonne i na parę mięsięcy na przód zapewniało nam zajęcie, bo po pierwsze nie było wtedy jeszcze ksera w Polsce a przynajmniej punktów obsługi a po drugie każda ulotka była osobiście przez nas ozdabiana różnymi rysuneczkami np. Żółtej Łodzi Podwodnej, czyli każda była inna, oryginalna. Robiłyśmy to systematycznie gdzieś około 5-6 lat, potem niestety "wydoroślałyśmy". Pamiętam nawet, że robiłyśmy to na owe parę dni przed ogłoszeniem stanu wojennego, kiedy po ulicach jeździły patrole milicji i najpierw pakowali takich ulotkarzy (najczęściej solidarnościowych) do 'suki' a potem pytali w czym rzecz. Za ową "wywrotową" działalność dostałyśmy burę od rodziców.
Sam dzień odejścia Johna też pamiętam. Przerwano program w TV by o tym powiedzieć. Ale jakoś to do mnie nie dotarło, chociaż już się Beatlesami intersowałam (ja to chyba z mlekiem matki wyssałam), tylko że Oni wtedy byli dla mnie TERAŹNIEJSZOŚCIĄ, z tymi swoimi garniturkami, fryzurkami i gitarkami. Jakoś nie łączyłam tego roześmianego Johna z moich nielicznych plakatów czy nagrań na magnetofonie szpulowym z tą osobą, o której mówili w telewizji. Dlatego ów wielki smutek dopadł mnie dużo, dużo później.

Autor:  _Ania_ [ Śro Gru 08, 2004 10:28 pm ]
Temat postu: 

ja zawsze w tym dniu wpadam w jakąs specyficzną melancholie- mam momenty kiedy patrze na plakaty porozwieszane po pokoju, na rózne inne zdjecia- i nic nie mówie- tylko patrze, patrze- i łzy napływają mi do oczu.... ale zawsze ogarnia mnie spokój... wiem, mocno w to wierze ze kiedys Go spotkam......


wierze w to.....


"I love You, yeah, yeah, now and forever...."

Autor:  Squork [ Czw Gru 09, 2004 5:27 pm ]
Temat postu: 

Wiem że to może nie do końca na temat ale mnie roznosi z żalu...
Wczoraj (8 grudnia!) został zastrzelony 38 - letni gitarzysta zespołu DAMAGEPLAN, a były gitarzysta zespołu PANTERA - DIMEBAG DARRELL.
Tyle że ... tu ten obłęd co przy Lennonie poszedł o krok dalej bo jakiś fan zastrzelił go ... na koncercie... Publiczna egzekucja za to że Dime rozwiązał zespół PANTERA... Zamachowiec został od razu sprzątnięty przez policję... Świat schodzi na psy!
['] John
['] Dime

Autor:  adriane [ Czw Gru 09, 2004 5:41 pm ]
Temat postu: 

Kiedy w 1980 roku zastrzelono Johna miałam 12 lat (moi rodzice bardzo się zmartwili wówczas), ale ja dopiero 2 lata później zdałam sobie sprawę z tego co się stało. Potem zawsze już 8 grudnia przeżywałam bardzo osobiście...

Autor:  Staszek (nieaktywny) [ Czw Gru 09, 2004 6:12 pm ]
Temat postu:  Re: to już 24 lata od końca świata

Piotrek napisał(a):
Witam w smutnym dzisiejszym dniu.
Zastanawiam się, kto przyjdzie wieczorem "na ulicę".

Moja relacja w dziale fani o sobie. Zlot Fanów Beatlesów....Pozdrawiam Staszek

Autor:  agawi [ Czw Gru 09, 2004 8:34 pm ]
Temat postu: 

Tamtego dnia spóźniłam się do szkoly.Kiedy weszłam do klasy,wszystkie oczy spojrzały na mnie,a ja zaczęłam szlochać na głos i cała się trzęsłam.
Czarny kolor stał się moim ulubionym.
Nauczyciele nie pytali mnie przez miesiąc.Jestem Im za to wdzięczna.
Przez wiele lat tego dnia kupowałam białe margaretki.
Teraz wszystko pozostaje w moim sercu.

Autor:  greg [ Pią Gru 10, 2004 1:14 am ]
Temat postu: 

MichMistrz napisał(a):

PS. Greg, do zobaczenia w Liverpoolu, będę o 20:30, albo po 21:00, bo możliwe że specjalnie pójdę do dziadków żeby zobaczyć ten film na Discovery.


No coz ....nie spotkalismy sie... albo sie spotkalismy, ale nie zagadalismy...moglo tak byc...bo Liverpool swiecil pustkami i bylo na moje oko z 15 osob... (w kazdym razie ja to bylem ten z pacyfa obok dziewczyny z ktora rozmowy przeprowadzal czlonek zespolu) Zespol Liverpool...mi sie podobal....troche gaf im sie zdarzylo z numerowaniem plyt, umieszzczaniem piosenke nie na tych plytach co trzeba :wink: czy slaba znajomoscia okladek :P Ale generalnie bardzo podobala mi sie ich gra... te gitary naprawde pieknie brzmialy... troche nie taki byl glos "Paula", ale facet naprawde nadrabial gra na basie...rewelacja...

Coz...ten smutny wieczor spedzilem sluchajac dobrze granych na zywo Bitelsów... i chyba dobrze... czulem ducha Johna wczoraj w Liverpoolu...

Autor:  MichMistrz [ Pią Gru 10, 2004 1:29 am ]
Temat postu:  Liverpool

Najogolniej mowiac mam podobne uczucia.
Ja bylem z bratem i Manią ktorą na forum znamy jako Eleanor Rigby.
Dobrym pomyslem byla projekcja The Beatles Anthology.

Autor:  Squork [ Pią Gru 10, 2004 4:22 pm ]
Temat postu: 

24 lata temu miałem roczek... O Johnie Lennonie usłyszałem dopiero w wieku kilku lat, gdy mój tata puszczał na Kasprzaku Past Masters Beatlesów. A ze śmierci Lennona (nie znałem go wówczas z nazwiska jeszcze nawet) zdałem sobie sprawę nie pamiętam w jakim wieku - pamiętam natomiast, że oglądałem program "gwiazdozbiór" w programie "5...10...15" i tam było o Johnie i o tym jak zginął - przejąłem się tym wówczas strasznie.
Dziwi mnie tu natomiast brak odzewu na temat przedwczorajszej śmierci Darrell'a o której pisałem powyżej. I nie chodzi, że to forum o Beatlesach, a nie o metalu, bo ja nawet muzyki tego człowieka nie znam (słyszałem co nieco tylko "po łebkach"). Przerażająca dla mnie natomiast jest inna rzecz. W tym przypadku obłęd zamachowca poszedł jeszcze dalej niż w przypadku zabójcy Lennona. Morderstwo zostało popełnione podczas koncertu! I oprócz Darrella zgineły jeszcze 3 inne osoby, które ten koncert przyszły oglądać... Została przekroczona kolejna granica... Takie coś po prostu nie powinno się zdarzyć (podobnie jak w przypadku Johna zresztą). Ciekawe co sobie mogą teraz czuć inni muzycy? Czy warto w ogóle tworzyć muzykę? Czy warto nadstawiać karku po to aby jakiś obłąkany "fan" zabił za urojone, chore ideały? Czy warto chodzić na koncerty? To nie powinno tak być :( Możemy tu sobie o muzyce rozmawiać, możemy kłócić się i dyskutować ale to wszystko nie jest warte tego, żeby działy się takie rzeczy... A najgorsza jest ta bezsilna złość i żal....

Autor:  Piotrek [ Pią Gru 10, 2004 4:55 pm ]
Temat postu: 

Wczoraj przeczytałem Twój post o tym zamachu i tak mnie zatkało, że zapomniałem cokolwiek napisać. No bo co tu napisać - kiedy każde słowo jest po prostu nieadekwatne.
Dzieje się coraz bardziej okrutnie, padają kolejne rekordy, bo pewnie jakby nimi nie były, nikt nie zwróciłby na jeden czy drugi epizod uwagi...
Dragi są już tak dostępne, że każdy może sobie walnąć, trafiają się wśród tej zdrowo chowanej młodzieży takie przypadki, że na próżno szukać logicznych powiązań... co gorsza, lepiej już nie będzie, chyba, że w następnej epoce. Tej post lodowcowej...
To są moje obserwacje jedynie, ale wiążę w nich dwie rzeczy: muzykę i środki zmieniające świadomość. Na tym forum nikt nie chce ze mną podjąć polemiki, a może warto pogadać. Muzyka wyzwala w tych stanach takie emocje, że bez jakiejś kontroli kończy się to na ogół tragicznie. Czy Cobain walnąłby sobie w głowę, gdyby nie był narkomanem? Pewnie nie, a pewnie też nie miałby do tego powodu, nie byłby 'artystą pod presją'... Ten szlachciarz sprzed kilku dni musiał też coś sobie i innym udowodnić. :(
No ale rozumiem, tu nie powinienem.

Autor:  walrus [ Pon Gru 13, 2004 2:16 pm ]
Temat postu: 

Piotrek napisał(a):
Czy Cobain walnąłby sobie w głowę, gdyby nie był narkomanem? Pewnie nie, a pewnie też nie miałby do tego powodu, nie byłby 'artystą pod presją'...


A propos Kurta to, jeśli można wtrącić, czytałem niedawno książkę (w tej chwili nie pamiętam tytułu), w której autorzy bardzo przekonująco dowodzą, że Courtney Love mu wydatnie w tym pomogła, i to wcale nie w przenośni a dosłownie...

Autor:  Piotrek [ Pon Gru 13, 2004 8:01 pm ]
Temat postu: 

Tak samo można się przekonywać na przykład o Brianie Jonesie. W Blow Away o tym piszą, ale mnie nie przekonali.

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/