www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

(14.11.08) - "Dziennik" - McCartney (skany)
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=21&t=2483
Strona 1 z 1

Autor:  Matik [ Czw Lis 13, 2008 8:41 pm ]
Temat postu:  (14.11.08) - "Dziennik" - McCartney (skany)

Jutro w "Dzienniku" Paul McCartney będzie tłumaczył, czemu już nigdy nie nagra płyty w samotności. Z reklamy wynikało tylko tyle, że przekładanie dźwięków samemu nie jest ulubionym przekładaniem Paula.


Mam nadzieję, że nie chodzi o to, że nigdy nie nagra już solowej płyty! :(

Autor:  hans80 [ Czw Lis 13, 2008 8:55 pm ]
Temat postu: 

Nie odebrałem tej reklamy w ten sposób. Być może chodziło Paulowi bardziej o solowe nagrywanie w stylu Chaosu, ale i tak nie przykładałbym wielkiej wagi do stwierdzeń Paula o ograniczeniu zakresu działania.

Autor:  Matik [ Pią Lis 14, 2008 12:38 am ]
Temat postu: 

Nie słyszałam jej nausznie, relacja jest z drugiej ręki, od osoby niezbyt zorientowanej, dzięki więc za sprostowanie.

Autor:  hans80 [ Pią Lis 14, 2008 10:32 am ]
Temat postu: 

Wszedłem rano do Empiku w celu zakupu Dziennika i zastałem ekspedientkę akurat przy wkładaniu dodatków i reklam do tejże gazety, tak że na jednej z roboczych "kupek" miała same dodatki z Paulem na okładce. Zażartowałem, że mi to wystarczy sam dodatek, bez gazety, a pani praktycznie nie przerywając pracy wyciągnęła do mnie dodatek mówiąc "proszę". Niby drobiazg, a cieszy :)

Przepraszam z góry za momentami kiepską jakość zdjęć gazety, ale robiłem je "na chybcika" telefonem w pracy ;)

Image

Image

Image

Autor:  macho [ Pią Lis 14, 2008 10:37 am ]
Temat postu: 

Jestem świeżo po przeczytaniu tego artykułu, który składa się jakby z 3 części. Pierwsza z nich to wywiad z Paulem przeprowadzony przez Michaela Kunstlera w którym artysta wypowiada się na temat ostatniej płyty wydanej pod szyldem Fireman. Kolejna cześć to krótkie przedstawienie mocnych i słabych punktów muzycznych w karierze artysty na recenzji ostatniego krążka kończąc, co stanowi trzecią cześć materiału poświęconego McCartneyowi.

Mógłbym wyjaśnić tez o co chodzi z tym "nagrywaniem w samotności" ale nie zrobię tego, odsyłając Was do lektury :wink:

Jeśli ktoś nie jest w stanie nabyć dzisiejszego wydania "Dziennika" - wrzuciłem skany :wink:

Image Image Image

pozdrawiam
macho

Autor:  hans80 [ Pią Lis 14, 2008 10:39 am ]
Temat postu: 

He, he, cześć Łukasz ;)

Autor:  macho [ Pią Lis 14, 2008 10:49 am ]
Temat postu: 

He he he...pisaliśmy w tym samym czasie :D

Jakby coś to zostawiłem swoje skany bo są trochę lepszej jakości. A co do wywiadu z Paulem to dowiedziałem sie w końcu skąd wzięła się nazwa "Electric Arguments". Zawsze myślałem, że pochodzi ona od tego albumu poświęconemu twórczości Van Gogh'a :wink:

http://www.reddotbooks.co.uk/images/van ... auguin.jpg

pozdrawiam
macho

Autor:  bobski66 [ Pią Lis 14, 2008 12:33 pm ]
Temat postu: 

Image
Byliście szybsi. Gratuluję. Tylko mój egzemplarz wygląda trochę lepiej. Nie ma tego białego paska z reklamą.

Autor:  Noelka [ Pią Lis 14, 2008 1:09 pm ]
Temat postu: 

Dzięki za zdublowane skany :D Przeczytałam dwa razy, ale ze względu na migrenowy ból głowy będę musiała przeczytać trzeci raz rano, ale już ze zrozumieniem ;)
Sam wywiad można przeczytać jeszcze tutaj:
http://www.dziennik.pl/kultura/muzyka/a ... twora.html

Ale i tak skany są lepsze!

Autor:  Matik [ Pią Lis 14, 2008 2:22 pm ]
Temat postu: 

Dzięki za skany :)
Co sądzicie o trzeciej części dodatku - podsumowaniu "słabych i mocnych punktów"? Z większością recenzyjek mniej lub bardziej się zgadzam, ale tekst o Live and Let Die aż mnie zabolał :!: Uważam, że to świetny, mądry kawałek, a te wahania nastrojów i zderzenia różnych instrumentów dają mu niesamowitego powera! Nie wspominając już o wykonaniu na żywo z fajerwerkami, które po prostu powala.
Jeśli chodzi zaś o recenzję Electric Arguments, to moje zdanie jest zbliżone odnośnie całokształtu płyty - jest nierówna, ale trochę za łatwo autorowi przychodzi nazwanie jej "fanaberiami znudzonego arystokraty"! Co do piosenek - zwątpiłam w mój gust (gregu, w Twój też) - moje dwa ulubione kawałki to "nieświeże" Sing The Changes, "naiwne, acz piękne" Travelling Light i "popowa kolęda z hipermarketu" Dance 'Til We're High :lol:

Autor:  hans80 [ Pią Lis 14, 2008 2:59 pm ]
Temat postu: 

Do pewnego stopnia mogę się zgodzić z umieszczeniem po "prawej stronie" The Girl Is Mine oraz Wonderful Christmastime, ale już, podobnie jak Matik, Live And Let Die uważam za świetny kawałek, mimo że nieco przejadł się od natłoku różnych koncertowych wersji. Co do Ebony, to nigdy nie rozumiałem co się ludziom w tym kawałku nie podoba. Pewnie jest sporo przesłodzony i silnie osadzony w stylistyce lat sobie współczesnych, ale i tak zaliczyłbym go do czołówki typowo popowych nagrań Paula. Zresztą podobnie jak Silly Love Songs, które także darzę wielką sympatią. Mocno popowy Paul nie jest moim ulubionym jego obliczem, ale ludzie mają tendencje do czarno-białych ocen i aż tak surowe oceny dla np. takiego Ebony są moim zdaniem przesadzone. Stylistyka może komuś nie pasować, ale nie jest to jakieś katastrofalne nagranie, a tak często zostaje przedstawione.

Co do Electric Aguments, to nie wypowiadam się, bo jeszcze nie słuchałem. Natomiast stwierdzenia typu "fanaberie znudzonego arystokraty" pokazują, że ocenie nie podlega sama muzyka, a również Paul razem z przyległymi do niego pozamuzycznymi łatami. Brzmi jak pójście przez recenzenta po minimalnej linii oporu i pozostawia mały niesmak po przeczytaniu w sumie przychylnej recenzji.

Autor:  Yer Blue [ Pią Lis 14, 2008 3:40 pm ]
Temat postu: 

Łukasz i Karol - powiedzmy sobie szczerze - umówiliscie sie na ten "podwójny skan" ;) 8)

Matik napisał(a):
Co sądzicie o trzeciej części dodatku - podsumowaniu "słabych i mocnych punktów"?


Co do Live And Let Die to powtórze za Wami - pierwsza dycha najmocniejszych klasyków solowego Paula.
Troche mnie rozśmieszyło stwierdzenie autora tekstu, że tylko Axl Rose nie dał zapomniec o tej piosence. Jasne wszyscy zapomnieli o krystaliczne wspaniałym riffie, nikt nie widział pirotechniki podczas jego grania na koncertach Paula i nikt juz nie pamieta pierwszego bonda z Moore'm :wink:

Nie zgadzam sie też co do The Girl Is Mine, bo jest to wspniała piosenka, jedna z lepszych na Thrillerze, powinni wspomniec raczej Say Say Say, która jest sto razy bardziej tandetna. Ale to tylka wojna gustów.

Ebony And Ivory średnio lubie, wiec zupełnie Cie Karolu nie popre. Podobnie z Silly Loves Songs - to dośc łatwa porzywka do krytyki. W pierwszym przypadku za dziwny duet, w drugim juz za sam tytuł.

Wonderful Christmastime nie kojarze w ogole. Czy aby na pewno jest to popularniejsze od "Happy Xmass"? Mocno w to wątpie.

A prawda to, ze Harrison zagrał w utworze "Band On The Run"?

hans80 napisał(a):

"fanaberie znudzonego arystokraty"


A mi wyjątkowo przypadło do gustu to okreslenie. :) Płyty nie słyszałem ale z wszystkich recenzji, które czytałem wynika, że znudzony popowym obliczem swej twórczosci Paul postanowił zaszalec. Ta "fanaberia" należy odczytywac w dośc pozytywny sposób i należy ja brać nieco w cudzysłow ;)

Autor:  greg [ Pią Lis 14, 2008 5:42 pm ]
Temat postu: 

z fanaberią trochę, ale podkreślam ze trochę, sie zaczałem, po przecyztaniu wywiadu jednak uznałem zachwyt Paula nad tym projektem za miły i przyjemny, wiec Let It Be. Ale gust faktycznie nam autor tekstu zjechał- ze w stylu U2...to zniewaga jest:)
W sumie jednak recenzja mi się podoba, jest rzeczowa (..!!.), nie narzuca się zbytnio, choć czasami może odwołuje się do niezbyt trafnych i mało profesjonalnych porównań - a nie bardzo przepadam za takim stylem w "poważnej" prasie. Nie mniej daje rade, choc oczywiscie szału nie ma :D:D:D

+ i - ....hmmm...dziwnie dobrane, plusy generalnie spoko, choc uważam ze jest dużo ważniejszych dzieł u paula solo niż Vintage czy Jeny...no ale cóż.
Minusy zdecydowanie przegięte, prawie każdy utwór bardzo cenie (z tych minusów).

Autor:  Matik [ Pią Lis 14, 2008 11:43 pm ]
Temat postu: 

Yer Blue napisał(a):
A prawda to, ze Harrison zagrał w utworze "Band On The Run"?
He (Macca) revealed that a key phrase on the song "Band On The Run" -- "if we ever get out of here" -- was a remark George Harrison had made during one of those interminable Apple board meetings

Oraz (płycie "Band on the Run"):
Denny Laine fills in on Harrison-like guitar solos.

Tyle żem się dowiedziała.

Autor:  Noelka [ Sob Lis 15, 2008 1:40 am ]
Temat postu: 

Yer Blue napisał(a):
A prawda to, ze Harrison zagrał w utworze "Band On The Run"?


Hmm, jakieś to dziwne. Z książeczki, a raczej wkładki do Band On The Run nic takiego nie wynika. A trzeba nadmienić, że sporo słów o płycie napisał Mark Lewisohn w tej wkładce. George nie jest wspomniany wcale.

Gościu przesadził z recenzją "Live Let And Let Die". Przecież to jest najlepsza bondowska pieśń!

Jedynie mogę przytaknąć do "Girl Is Mine" i "Ebony and Ivory", których osobiście sama nie znoszę.

W ogóle dziwny jest ten wybór piosenek mający ukazywać najbardziej jaskrawe sukcesy i porażki Paula.

Edit: Przypomniało mi się, że w polskiej Wikipedii dość dobrze jest opisana płyta Band On The Run, nawet lepiej niż w angielskiej. Znalazłam te same słowa co znalazła Matik:

"W utworze pojawiają się słowa George'a Harrisona, jakie wypowiedział podczas jednego z zebrań Apple: If we ever get out of here.."

A tutaj sam Paul to potwierdza: http://www.wingspan.ru/bookseng/hisown/hisown06.html

Autor:  Yer Blue [ Wto Lis 18, 2008 2:32 pm ]
Temat postu: 

Matik napisał(a):
Tyle żem się dowiedziała.


Dzięki. Ale...

Noelka napisał(a):
Hmm, jakieś to dziwne. Z książeczki, a raczej wkładki do Band On The Run nic takiego nie wynika. A trzeba nadmienić, że sporo słów o płycie napisał Mark Lewisohn w tej wkładce. George nie jest wspomniany wcale.


...ale teraz to juz nikt nie ma pewności.
Mi sie wydaje, że George'a nie mógł grac na Band On The Run z 3 powodów:
1. Był wtedy przecież skłócony z Paulem.
2. Zdaje sie płyta została nagrana w Nigerii, wiec co Harrison przyleciał do Afryki by zagrac kilka dzwieków (wiem wiem mógł to zrobic też w Anglii) ;)
3. O tym fakcie nie informuje całkiem wiarygodne i niezwykle drobiazgowe źródło jakim jest książka "Beatles po rozpadzie cz. 1".

Mozna jeszcze dodać jako 4 punkt małą wiarygodnosć autora tamego tekstu z "Dziennika", który nie wie, że Live And Let Die to działo pierwszego kalibru w dorobku Paula.

Autor:  Matik [ Śro Lis 19, 2008 1:11 am ]
Temat postu: 

Punkt 4 jest dla mnie najbardziej przekonujący, może autor artykułu natknął się gdzieś na to stwierdzenie "Harrison-like guitar solo" i pomyślał, że 'prawie nie robi różnicy' ;) Wcale bym się nie zdziwiła, Staniszewski pracował kiedyś jako dziennikarz muzyczny w RMF FM co chyba nie świadczy o nim, jako znawcy muzyki TB...

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/