Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Czw Mar 28, 2024 11:57 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 16 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
 Temat postu: Mike Oldfield
PostWysłany: Czw Lip 26, 2007 11:05 pm 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 27, 2007 7:05 pm
Posty: 147
Miejscowość: Kraków
To dla mnie mistrz form symfonicznych w rocku. I nie chodzi tu o to, że używał orkiestry (raczej nie), ale o to, że w zasadzie otworzył rynek na wielkie, monumentalne, instrumentalne kompozycje.Zaczynając od słynnego Tubular Bells (na pewno znacie słynny motyw rozpoczynający album) poprzez kolejne 3 wielkie dzieła udowodnił zarówno swój kunszt kompozytorski, aranżacyjny jak i wykonawczy (potrafi grać na kilkudziesięciu instrumentach!).

Dla mnie najlepszym jego albumem z dotychczas poznanym jest Ommadawn, na którym nie ma ani jednej słabej sekundy. Wielu z Was zna Mike'a pewnie z popularnych przebojów z kobiecym wokalem (Moonlight Shadow, To France, Man In The Rain, Foreign Affair, czy ostatnio To Be Free). Naprawdę zacne to utwory, ale gdy porównać je do jego największych symfonii to... no wiecie o co mi chodzi.

W zasadzie właśnie poznaję twórczość Mike'a, ale za to, czego dokonał na swoich czterech pierwszych albumach stawiam go w gronie największych kompozytorów nie tylko XX wieku, ale wszystkich czasów. Tak jest, obok Bacha i Beethovena a także Beatlesów.

A poza tym jest świetnym gitarzystą i ma bardzo charakterystyczne brzmienie, które usłyszeć można choćby w wymienionych przeze mnie hiciorach.

Ostatnio Mike tworzy dość przeciętne rzeczy (trochę jakby na siłę np. eksperymentuje z elektroniką), więc zapowiedź najbliższego, tym razem pierwszego albumu nagranego z pełną orkiestrą symfoniczną i chórem (+ gitara akustyczna i pianino w rękach maestro) budzi nadzieje na piątą symfonię MO.

No i oczywiście jest Amarok, ale to nie dla początkujących. Chociaż... Zapraszam do dyskusji :)

_________________
jest gitara


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Lip 27, 2007 11:57 am 
Offline
Dr Robert
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lut 26, 2007 10:19 pm
Posty: 256
Miejscowość: Warszawa
Ja bardzo lubie "Moonlight Shadow" , genialne solówki

http://youtube.com/watch?v=8bOLkPbPCbk

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Lip 27, 2007 4:19 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Mike`a Oldfielda, poza Tubular Bells i kilkoma "wyrwanymi" z albumów utworami, właściwie kojarzę tylko z jednej płyty. "Incantations". Nie wiem, jak jest oceniana przez fanów na tle całego dorobku Oldfielda, ale przynajmniej na mnie zrobiła DOBRE wrażenie. Nie powaliła, ale nie czułam, że wyrzuciłam pieniądze w błoto. ;) Przesłuchiwana ledwo trzykrotnie, musiałabym poznać ją lepiej, odkryć wszystkie smaczki itd.
Miejscami było trochę zawodzenia (powinnam to napisać maczkiem czy wybaczycie? ;)), ale ogólnie oceniam na plus.
Ostatnio o Oldfieldzie słyszę coraz częściej i nabieram ochoty do poznania jego twórczości bliżej. Co polecilibyście komuś, który ma już za sobą w/w 'longpleje'?

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Lip 27, 2007 6:41 pm 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 27, 2007 7:05 pm
Posty: 147
Miejscowość: Kraków
Michelle napisał(a):
Mike`a Oldfielda, poza Tubular Bells i kilkoma "wyrwanymi" z albumów utworami, właściwie kojarzę tylko z jednej płyty. "Incantations". Nie wiem, jak jest oceniana przez fanów na tle całego dorobku Oldfielda, ale przynajmniej na mnie zrobiła DOBRE wrażenie. Nie powaliła, ale nie czułam, że wyrzuciłam pieniądze w błoto. ;) Przesłuchiwana ledwo trzykrotnie, musiałabym poznać ją lepiej, odkryć wszystkie smaczki itd.
Miejscami było trochę zawodzenia (powinnam to napisać maczkiem czy wybaczycie? ;)), ale ogólnie oceniam na plus.
Ostatnio o Oldfieldzie słyszę coraz częściej i nabieram ochoty do poznania jego twórczości bliżej. Co polecilibyście komuś, który ma już za sobą w/w 'longpleje'?


Ommadawn! Jeśli lubisz trochę pinkfloydowskie brzmienie, elementy afrykańskie, bałkańskie a przede wszystkim brytyjski folk i muzykę celtycką. Klimat mityczny, długowieczorowy, zimowy, ale też słoneczny, progresywny, art-rockowy, symfoniczny. No i solówki... A przede wszystkim to najlepszy album lat 70-tych. Co o czymś świadczy ;)

IMHO IMHO ofcoz 8)

_________________
jest gitara


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Lip 27, 2007 7:11 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Dużo różowego, powiadasz.
Chyba się skuszę. Dobra, na pewno się skuszę.

Wybacz ignoranctwo, ale nie wiem NIC o Oldfieldzie. Ommadawn to concept-album czy zbiór utworów? Wiem, że mogę wszystko znaleźć na wikipedii, ale mam nadzieję, że pytanie będzie punktem wyjścia do twojego rozgadania się o albumie. Osobiste opinie słuchaczy interesują mnie bardziej niż encyklopedyczny bełkot.

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Lip 27, 2007 10:06 pm 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 27, 2007 7:05 pm
Posty: 147
Miejscowość: Kraków
Już odpowiadam :)

Ommadawn kupiłem przez przypadek 3 tygodnie temu, bo jakoś tak chodziłem po sklepie i wypatrzyłem najtańszego Oldfielda (remaster niestety 2 razy droższy). Wcześniej widziałem tylko na necie, że jest uznawany za jedno z najlepszych dzieł Mike'a. No i się skusiłem. "Wszedł" za pierwszym albo drugim przesłuchaniem. Czyli w rekordowym tempie.

Co się tyczy konstrukcji albumu: tak jak Tubular Bells, Hergest Ridge i Incantations (tylko ten ostatni to, jak wiesz, dwupłytówka) dzieli się na dwie części: po prostu Part I i Part II. Pierwsza część wydaje się ważniejsza, odzwierciedla głównie tę pochmurną stronę myśli człowieczych i kończy się wielką kulminacją napięcia. Druga część jest trochę krótsza i bardziej relaksacyjna, ale w żadnym momencie mnie nie nudzi, a końcowa melodia celtycka jest zachwycająca. Na koniec mamy jeszcze prześliczną piosenkę, w której śpiewa sam Mike, traktującą o tym, jak to dobrze czasem pojeździć konno w Hergest Ridge (posiadłość, w której mieszkał i nagrywał wtedy Mike). Ten klimat po prostu kocham. Kojarzy mi się z naturą i Tolkienem, choć bezpośrednich nawiazań do Mistrza JRRT nie ma.

Jeśli chcesz i jeśli łatwiej Ci będzie słuchać to podzielę album na takie małe podczęści, które nie wyodrębnione są na trackliście. Zresztą jeżeli znasz Tubular Bells to wiesz jak jest.

Ommadawn Part I:
0:00 Mglista, wyróżniająca się pierwsza melodia - w tle bodajże orkiestra - akurat tutaj Mike nie gra sam na wszystkich instrumentach ;)
1:17 Drugi główny temat melodyczny, bardziej mroczny i zaraz potem repryza tematu początkowego na klasyku
3:12 Pierwsze wejście doskonale rozpoznawalnego elektryka Mike'a i trzeci motyw melodyczny - na razie w tle
3:44 Gitara na pierwszy plan - mrocznie jest
4:14 Bardzo ładny pasaż - tym razem klawisze
6:10 Wejście fletu i lekkie rozjaśnienie nastroju i zaraz potem iskrzące się, piękne solo gitary przypominające mi trochę to w Echoes PF (18:45 czy coś koło tego)
6:57 Ten fragment albumu od razu wpada w ucho - prześliczna, radosna melodia celtycka na flecie
8:18 Jakby taka grecka lekko muzyczka na cymbałkach czy czymś takim dzwonkowatym
9:16 Wejście smyczków i zaraz potem gitary, która gra lekką zwiewną melodię poranka by zaraz potem przejść w moją ulubioną solówkę Mike'a
9:47 Solo: superszybkie pasaże gitary: najpierw jakby tylko przechodzenie w jednej skali od góry do dołu i na odwrót, a potem jakby wyrwanie się ze schematu (około 10:09) i wejście elementów rytmicznych
11:08 Znowu robi się ciemniej - gitara gra znowu rozpoczynający album pierwszy temat
11:57 Przejście - flet w roli głównej
12:28 Grande Finale - afrykańskie bębny i wspaniałe Oldfieldowskie chóry (obecne potem jeszcze choćby na Incantations) w tle. Potem na przód wysuwają się melodie: pierwsza, druga i w końcu solo gitary - urywane, jakby cierpiące, wielkie napięcie, aż nagle wszystko się urywa i tylko bębny dalej wybijają swój rytm aż do 19. minuty z groszami

Part II:
0:00 - Wolny początek, niepokojące zmiany tonacji i piękne pasaże klawiszy (chyba) przechodzące w końcu jakby w Poranek - promienie Słońca zaczynają przedzierać się przez chmury
3:30 Repryza tematu 2 na haunting(nie wiem jakiego polskiego słowa użyć) dzwonach, znowu mroczniej
5:23 Znów folkor - tym razem już wybitnie grecki - różne ładne instrumenty grają pogodny temat
7:12 Przepiękne, nostalgiczne, na swój sposób smutne i tęskne wejście dud (w każdym razie czegoś szkockiego)
10:09 Flety grają smutny temat i jeszcze raz powraca temat drugi i robi się straszno
11:46 Ratuje nas tylko skoczna melodia znów w celtyckim stylu - przepiękne, krystalicznie czyste i melodyjne solo gitary! I nagle koniec na 13:54

A potem jeszcze przepiękna, pogodna, choć nostalgiczna jakby wyciągnięta z dziecięcych legend piosenka o tym, jak to dobrze wrócić na łono natury... wspaniała gitara akustyczna, dzwonki różne, elektryczna również...

Idealny album na taką dość pochmurną pogodę, którą zresztą uwielbiam. I płytę tę kocham całym sercem.

Co do innych dzieł Mike'a - Hergest Ridge, drugi jego album, wydany po Tubular Bells a przed Ommadawn jest również wspaniały, klimat ma podobny, ale jednak to Ommadawn jest, przynajmniej na tę chwilę, przed nim w moim zestawieniu. Opiszę go może później.
A co do Incantations, ostatniej rock-symfonii MO to jest to album tak samo doskonały jak dla mnie melodycznie, ale po prostu trochę zbyt długi i wiele z tematów melodycznych powtarza się zbyt dużo razy. Ale słuchałem go dopiero 2 razy, a pieśń o Hiawacie kończąca część drugą jest przepiękna! Część I i II jednak jako całośc nieco mnie nudziły przynajmniej dotychczas, za to już III (z chyba kilkunastominutowym solo!) i IV są świetne. Gdyby był to album jedno płytowy i trwałby około 50 minut to pewnie byłby moim ulubionym, a tak... muszę go jeszcze przesłuchać.
Z innych rzeczy Mike'a polecam Five Miles Out z kolejną suitą Taurus II - tym razem mocno rockową, a także zawierającą popularne piosenki (2 hity) i Tubular Bells 2 - świetną reinterpretację pierwszych Dzwonów, choć nie każdemu może pasować dość sporo różnej elektroniki. Ale na szczęście żywe instrumenty przeważają zdecydowanie.

A co powiesz Michelle o Tubular Bells?

Pzdr
tom

PS. Coś Mike'a łączy z Beatlesami! Jest jednym z 3 artystów w UK, którzy sami siebie obalili z pierwszego miejsca listy przebojów! Jeszcze są Beatlesi i Dylan. No i tak samo jak TB, Mike zrewolucjonizował muzykę, choć wg mnie jest zdecydowanie underrated
PPS. Mike napisał swój absolutnie fenomenalny debiutancki album - Tubular Bells właśnie w wieku 17 lat! - Wydał go 3 lata później (w 1973.) i stał się on najlepiej sprzedającą się instrumentalną płytą w historii (20 mln chyba) a nieznana wytwórnia Virgin, która zaryzykowała wydanie takie "eksperymentu" stała się jedną z największych firm na świecie.

_________________
jest gitara


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Sie 01, 2007 9:41 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
"Odpowiem jutro". Taaak, zabić mnie, to mało. :roll:

Po pierwsze - dzięki za barwne naświetlenie "Ommadawn". Narobiłeś mi smaka na tę płytę... ale na razie kieszeń jest pusta. Albo spróbuję poszukać czegoś w internecie, kiedy wrócę do Polski (ciii! ;)), albo zacznę rozglądać się za fanami Oldfielda w najbliższym otoczeniu, którzy płytę będą mogli mi pożyczyć (po uprzednim baaardzo szerokim uśmiechu i grzecznej prośbie :mrgreen:). Ciekawie opisałeś płytę, jeśli jest równie interesująca, jak w twoim opisie, to... ;) Ohoho! :P

Parę słów o Tubular Bells. Łoo, to jak pisanie o "Abbey Road"! Pamiętam, jak się ucieszyłam (trochę to nielogiczne, a jednak), gdy usłyszałam początek. Wiadomo, ten bardzo znany motyw z Egzorcysty. Film widziałam wcześniej. Dawno go nie odkurzałam, ale podejrzewam, że i dziś oglądaniu towarzyszyłaby mi gęsia skórka. Do płyty podeszłam z wielką obojętnością (do większości obcych artystów tak podchodzę- a przynajmniej STARAM SIĘ... nie lubię się nakręcać, kiedy kogoś zupełnie nie znam; tylko wtedy jestem obiektywna przy pierwszym zetknięciu się z 'cudzą' muzyką... a Oldfield był wówczas dla mnie ABSOLUTNĄ niewiadomą), wyobraź więc sobie, jak diametralnie zmieniłam nastawienie, kiedy usłyszałam rozkręcające się intro. Dziś uważam je za genialne w swojej prostocie - mam na myśli "tło", podstawę tej kompozycji, nie improwizacje wokół przewodniego motywu. Natomiast, w momencie pierwszego przesłuchania wydawało mi się męcząco długie. Raczkowałam od strony muzycznej, to jedyne wytłumaczenie.
Sam album wydawał mi się w dużej części przebojowy, może dlatego, że takie brzmienie wtedy preferowałam. Podobało mi się zgranie klawiszy z gitarą. Zwracam na to szczególną uwagę, ponieważ - nie zawsze, ale CZĘSTO - mnie ono drażni. W albumach z ostatnich lat. Głównie dlatego, że (patrząc z dzisiejszej perspektywy) wiele zespołów (większości autorów nawet nie pamiętam, bo nie uważam za wartych zapamiętania) próbuje tworzyć coś na wzór muzyki progresywnej, łącząc brzmienia obu instrumentów w zgrzytliwy sposób. Pewnie uważają to za "bardzo odważne eksperymenty", gdy ja nazywam je mniej lub bardziej pociesznymi "poszukiwaniami" (delikatnie mówiąc).
Tymczasem u Oldfielda odnajduję ten zabieg jako płynny i logiczny.
Niestety, problemem jest u mnie PORÓWNANIE "Tubular Bells" do reszty twórczości, bo jej najzwyczajniej w świecie nie znam. Tę kwestię trzeba odłożyć na przyszłość (przynajmniej mam nadzieję).

A co do "Incantations"... wiesz, zgadzam się z tobą w całęj rozciągłości, miałam te same spostrzeżenia w trakcie przesłuchiwania nagrań. Dużo wpływów celtyckich, folkowych, sporo wstawek chóralnych - m.in. dlatego połakomiłam się na tę płytę. Mój pierwszy oryginał Mike`a! Faktycznie, spodobał mi się, stylistyka taka, jakiej się spodziewałam, ALE!
Kompozycje są zbyt długie. Wiem, brzmi to równie śmiesznie, jak cytat z "Mozarta" Formana ("Tutaj jest zbyt wiele nut."), ale cóż poradzić? Całe sekwencje z poszczególnych części (głównie z I i II) powtarzają się zbyt często, gdzieś tak w połowie tracę zainteresowanie, by dopiero w ostatnich sekundach zorientować się, że utwór dobiegł końca, a ja niewiele z niego pamiętam - prócz początku.
Nie wiem, czy ze względu na długość, większe urozmaicenie czy innego powodu, najbardziej lubię ostatnie dwie części. I wyjątki z pierwszych dwóch, ale żeby podać dokładne namiary na owe "wyjątki", musiałabym mieć dostęp do swojej małej płytowej biblioteczki, a aktualnie nie jestem u siebie. Półtora tygodnia, najwyżej dwa i będę z powrotem. :)

To właściwie na tyle. Jako laik nie mam prawa rozgadywać się dłużej. Jeszcze niewiele wiem o Oldfieldzie.

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Sie 06, 2007 4:41 pm 
Lubie tak średnio pan Olfielda ale Tubular Bells oczywiście szanuje i bardzo lubię ale nie lubię jego utworów typu Moonlight shadow to jest utwór typu Yesterday czy She loves you którego po poprostu nie mogę słuchać


Góra
  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Sie 06, 2007 5:21 pm 
Offline
Dr Robert
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lut 26, 2007 10:19 pm
Posty: 256
Miejscowość: Warszawa
e tam moonlight shadow jest najlepszy :D

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Sie 06, 2007 5:27 pm 
Lukas napisał(a):
moonlight shadow jest najlepszy :D

Ale wiadomo jak słucham rocka to nie lubie poprocka znaczy lubie ale ten jest za lekki
Każdy lubi co lubi
Tolerancja muzyczna
Gust
P.S.
NAJLEPSZY TO JEST THE BEATLES


Góra
  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Nie Sie 12, 2007 2:13 am 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 27, 2007 7:05 pm
Posty: 147
Miejscowość: Kraków
Heh, miałaś dokładnie takie same spostrzeżenia odnośnie Incantations jak ja, Michelle ;)

I ciekawa uwaga odnośnie zgrania klawiszy i gitary... na TuBellsach co prawda tak naprawdę nie ma klawiszy - tzn. oprócz pianina, ale zgranie wszystkich ścieżek jest powalające. Po prostu kompozycyjnie jest naprawdę świetnie. Nie wiem, czy za 100 lat będzie się grać muzykę Oldfielda, ale myślę, że chociaż Tubular Bells zostanie z nami na dłużej. Słyszałem, że w jakiejś szkole muzycznej mówili, że uczą grać Mozarta i Oldfielda - niezła nobilitacja ;)

Na pewno nie wszystko, co MO napisał, jest genialne (niektóre rzeczy są po prostu cienkie), ale tak jak teraz podliczam liczbę albumów, które ja w swojej nomenklaturze nazywam idealnymi, czyli bez słabych momentów, wiecznie świeżymi, to widzę, że przebija Pink Floyd i Bitli! I to nie dlatego, że akurat jestem w fazie Oldfieldowskiej, bo np. TuBells znałem całe już od dawna i w zasadzie od pierwszego przesłuchania uważałem ten kawałek muzyki za jeden z albumów wszechczasów. Szczerze mówiąc nie wierzyłem, że Oldfield mógł zrobić coś innego chociaż na przybliżonym poziomie.

I okazało się, że nawet się przebił, choć już nie komercyjnie - po prostu sława Dzwonów była za duża. Dlatego wypisuję tu listę albumów perfekcyjnych Oldfielda, jakby kogoś interesował mój punkt widzenia:
- Ommadawn
- Hergest Ridge
- Tubular Bells
- Amarok

Bliskie perfekcji (czyli oceniane przeze mnie na poziomie Wish You Were Here Floydów):
- Incantations
- Tubular Bells II

- prawdopodobnie The Songs Of Distant Earth ( bo muszę jeszcze posłuchać, na razie tylko raz był)

Możliwe, że za jakieś pół roku troszkę mi przejdzie, ale wiem, że Amaroka, Ommadawna i Tubells nic nie zrzuci z piedestału. Tak więc aż trzy albumy idealne! A Floydzi wg mnie nagrali najwyżej 2 takie płyty (TDOSTM na pewno), choć ich uwielbiam od dawna. Beatlesi - na pewno Abbey Road i pewnie Sierżant - choć przecież Bitli kocham przeogromnie - a jednak na każdym z ich albumów oprócz wymienionych znajduję jakiś niepotrzebny dysonans.

_________________
jest gitara


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Mike Oldfield
PostWysłany: Czw Lut 21, 2013 8:42 pm 
Offline
młodszy fan
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lut 21, 2013 6:47 pm
Posty: 25
Miejscowość: Białystok
Ommadawn, Incantations i Amarok. To moja muzyka na zimę. I to nie tak, że to może być ścieżka dźwiękowa do sprzątania (od tego mam Discovery :) ) Słuchanie tych trzech pozycji to cały rytuał. Musi być dobra herbata, ewentualnie dobra książka (którą i tak po piętnastu minutach zamknę, bo przecież trzeba położyć się i słuchać, patrząc w sufit). O.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Mike Oldfield
PostWysłany: Śro Sie 27, 2014 11:55 am 
Offline
Nowhere Man

Rejestracja: Śro Sie 27, 2014 11:46 am
Posty: 3
Tutaj w trochę innej wersji :)
Akordeon + Mike Oldfield - To France (video)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Mike Oldfield
PostWysłany: Czw Sie 28, 2014 10:44 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Mike'a Oldfielda cenię sobie niezwykle. Wydał kilka fantastycznych dzieł , choć jego płyty czasami są dość nierówne a niektóre wręcz kiepskie. To rzecz jasna moja ocena.
Kończą się wakacje ale pamiętam jak wiosną tego roku "rządziła" u mnie w samochodowym odtwarzaczu ta kompozycja. Już na zawsze będzie kojarzyła mi się z wiosną 2014 roku. To fragment z płyty "Man On The Rocks". Gitara Mistrza jak zwykle szlachetna i piękna. Warto posłuchać ze dwa razy , może Wam się spodoba.

http://www.youtube.com/watch?v=94qAmTK3OHw#


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Mike Oldfield
PostWysłany: Czw Sie 28, 2014 11:16 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Jakoś nie chwyciło. Wole bardziej stonowanego Oldfielda, a wokal mi nie jest potrzebny do jego gitary.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Mike Oldfield
PostWysłany: Pią Sie 29, 2014 8:39 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Yer Blue napisał(a):
Jakoś nie chwyciło. Wole bardziej stonowanego Oldfielda, a wokal mi nie jest potrzebny do jego gitary.


Ja też wolę Oldfielda stonowanego. Z wokalem na tej płycie też mam problem. Na szczęście wydano również instrumentalną wersję.
P.S. Występ Oldfielda w katowickim Spodku w 1999 roku , zaliczam do czołówki moich koncertów. Szczególnie pamiętam to krystaliczne brzmienie.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 16 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY