Po Waszych postach widzę, że wielu z Was ceni sobie ten duet. Dla mnie to jest chyba najcudowniejszy zespół świata, bowiem nie ma pojedynczej piosenki, która by mi się nie podobała! To naprawdę niesamowite, ale lubiąc TB, Pink Floyd, Marka Knopflera i wielu, wielu innych zawsze trafię na coś no... słabego. A słuchając S&G - wszystkie płyty po kolei - czuję, że u nich nie miało prawa znaleźć się coś cienkiego na płycie
To dość specyficzny duet, bo wkład Arta Garfunkela w płyty sprowadzał się głównie do aranżowania i użyczania swojego cudownego głosu w piosenkach Paula Simona. Często, gdy śpiewali razem, to właśnie głos Simona był na pierwszym planie.
Mimo tego to właśnie połączenie tych dwóch osobowości nadawało jakąś magię tej grupie (tak jakby w TB nie było Ringo! Ja nie potrafię sobie tego wyobrazić). Magię, która po rozpadzie duetu nie była już tak wielka w solowych poczynaniach obu panów (choć kilka płyt jest prawie tak samo fajnych). Zresztą moje ulubione utwory śpiewa zazwyczaj właśnie Garfunkel.
Słuchałem ich od dzieciństwa, może dlatego tak zapadli mi w pamięć (razem z Dire Straits)? I żeby nie pisać tak sobie gołosłownie, zrobię parę odniesień do Fab Four (i do Dylana).
W latach 60-tych jak dla mnie było 5 wielkich songwriterów, ale poetów tylko dwóch. Lennon/McCartney/Harrison, Bob Dylan i Paul Simon. Ci pierwsi grali rocka, ci drudzy folk i folk-rocka. I jeżeli miałbym wybrać najlepszego songwritera XX wieku, to powiedziałbym Paul Simon. Dlaczego? Bo łączył on to co najlepsze w Dylanie i Beatlesach. Czyli piękną poezję (bo, nie oszukujmy się, teksty TB w ogromnej większości są cienkie) i wspaniałe melodie (tutaj Dylan był dobry, ale nie aż tak).
Jeśli miałbym polecić jakieś płyty duetu, to poleciłbym wszystkie! Ulubionych pojedynczych utworów jest zbyt dużo, żeby wymieniać.
Takie moje ślepe uwielbienie może, ale po prostu kocham taką akustyczną w większości, pełną filozofii i nastroju muzykę.
Ot, tak sobie napisałem
Pozdrawiam
tolo
PS. Ludzie często myślą, że słynna Mrs. Robinson to dziełko Beatli
PPS. Zawsze chciałem mieć słynne białe afro a la Garfunkel. Oł jea