www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Simon & Garfunkel
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=17&t=2048
Strona 1 z 2

Autor:  tolo [ Sob Mar 31, 2007 11:28 am ]
Temat postu:  Simon & Garfunkel

Po Waszych postach widzę, że wielu z Was ceni sobie ten duet. Dla mnie to jest chyba najcudowniejszy zespół świata, bowiem nie ma pojedynczej piosenki, która by mi się nie podobała! To naprawdę niesamowite, ale lubiąc TB, Pink Floyd, Marka Knopflera i wielu, wielu innych zawsze trafię na coś no... słabego. A słuchając S&G - wszystkie płyty po kolei - czuję, że u nich nie miało prawa znaleźć się coś cienkiego na płycie 8)

To dość specyficzny duet, bo wkład Arta Garfunkela w płyty sprowadzał się głównie do aranżowania i użyczania swojego cudownego głosu w piosenkach Paula Simona. Często, gdy śpiewali razem, to właśnie głos Simona był na pierwszym planie.

Mimo tego to właśnie połączenie tych dwóch osobowości nadawało jakąś magię tej grupie (tak jakby w TB nie było Ringo! Ja nie potrafię sobie tego wyobrazić). Magię, która po rozpadzie duetu nie była już tak wielka w solowych poczynaniach obu panów (choć kilka płyt jest prawie tak samo fajnych). Zresztą moje ulubione utwory śpiewa zazwyczaj właśnie Garfunkel.

Słuchałem ich od dzieciństwa, może dlatego tak zapadli mi w pamięć (razem z Dire Straits)? I żeby nie pisać tak sobie gołosłownie, zrobię parę odniesień do Fab Four (i do Dylana).

W latach 60-tych jak dla mnie było 5 wielkich songwriterów, ale poetów tylko dwóch. Lennon/McCartney/Harrison, Bob Dylan i Paul Simon. Ci pierwsi grali rocka, ci drudzy folk i folk-rocka. I jeżeli miałbym wybrać najlepszego songwritera XX wieku, to powiedziałbym Paul Simon. Dlaczego? Bo łączył on to co najlepsze w Dylanie i Beatlesach. Czyli piękną poezję (bo, nie oszukujmy się, teksty TB w ogromnej większości są cienkie) i wspaniałe melodie (tutaj Dylan był dobry, ale nie aż tak).

Jeśli miałbym polecić jakieś płyty duetu, to poleciłbym wszystkie! Ulubionych pojedynczych utworów jest zbyt dużo, żeby wymieniać.
Takie moje ślepe uwielbienie może, ale po prostu kocham taką akustyczną w większości, pełną filozofii i nastroju muzykę.

Ot, tak sobie napisałem :roll:
Pozdrawiam
tolo

PS. Ludzie często myślą, że słynna Mrs. Robinson to dziełko Beatli ;)
PPS. Zawsze chciałem mieć słynne białe afro a la Garfunkel. Oł jea

Autor:  Audrey [ Sob Mar 31, 2007 7:59 pm ]
Temat postu: 

Oj, każdy Beatlefan chciałby się pochwalić, że jgo ukochany zespół napisał Mrs Robinson. Wczoraj słuchałam z kilkadziesiat razy tej piosenki (ale nie pod rząd ;) ).

Autor:  tolo [ Śro Kwi 04, 2007 12:16 pm ]
Temat postu: 

Audrey napisał(a):
Oj, każdy Beatlefan chciałby się pochwalić, że jgo ukochany zespół napisał Mrs Robinson. Wczoraj słuchałam z kilkadziesiat razy tej piosenki (ale nie pod rząd ;) ).


Jest wspaniała. Choć osobiście najbardziej kocham akustyczne oblicze S&G. Scarborough Fair szczególnie :) Nie wspominając o The Sound Of Silence czy America.

BTW, płytą roku 70-go był Bridge Over Troubled Water. Obiektywnie biorąc, Let It Be się nie umywa. Choć może to jednak tylko moja subiektywana opinia :)

Autor:  Ringo [ Śro Kwi 04, 2007 2:39 pm ]
Temat postu: 

tolo napisał(a):
Choć osobiście najbardziej kocham akustyczne oblicze S&G. Scarborough Fair szczególnie :)
Niestety moge sie "pochwalic" jedynie znajomoscia Greatest Hit duetu.. ale chyba wlasnie Scarborough Fair jest moim NAJ kawalkiem. Zgadzam sie calkowicie co do koniecznosci wystepowania razem OBU panow. Bylam kilka lat temy na koncercie Arta Garfunkela... Nie bylo zle.. ale w pojedynke to naprawde nie bylo TO.

Autor:  tolo [ Śro Kwi 04, 2007 11:09 pm ]
Temat postu: 

Ringo napisał(a):
tolo napisał(a):
Choć osobiście najbardziej kocham akustyczne oblicze S&G. Scarborough Fair szczególnie :)
Niestety moge sie "pochwalic" jedynie znajomoscia Greatest Hit duetu.. ale chyba wlasnie Scarborough Fair jest moim NAJ kawalkiem. Zgadzam sie calkowicie co do koniecznosci wystepowania razem OBU panow. Bylam kilka lat temy na koncercie Arta Garfunkela... Nie bylo zle.. ale w pojedynke to naprawde nie bylo TO.


Ależ Ci zazdroszczę... choćby na Garfunkelu być, eh... A Scarborough Fair to oryginalna angielska ballada średniowieczna, w którą wpleciono utwór antywojenny (wspaniałe kontrapunkty). Atmosfera... noc, księżyc na niebie, delikatny śpiew hm... Tej atmosfery Bitle chyba nie stworzyły (choć niektóre rzeczy folkowe Makki były w ich stylu - Mother Nature's Son choćby).
A co do S&G to obydwaj wydawali świetne albumy solowe, polecam:

Simona Paul Simon, There Goes Rhymin' Simon, Live Rhymin' (wspaniały koncert - szczególnie sekcja peruwiańska!!!), Graceland (muzyka stylizowana na afrykańską)

Garfunkela Angel Clare, Breakaway, Across America

Z tych co znam na razie płyt to tyle. Znajdą się i tzw. hity i przepiękna, poetycka treść...

Z ciekawostek: Art Garfunkel miał zawsze marzenie - przejść Amerykę wzdłuż piechotą i w latach osiemdziesiątych to uczynił! Jak Forrest Gump :)
A Paul Simon był jednym z prekursorów tzw. World Music (razem z Peterem Gabrielem, no i, jeśli brać pod uwagę Obladi-oblada, Bitlami)

Jak już ktoś odpowiada w tym temacie, to piszę :) Bo ich uwielbiam

tol

PS. George z Paulem Simonem http://youtube.com/results?search_query ... rch=Search
Here Comes The Sun i Homeward Bound - ta druga nazwa może Wam niczego nie mówić, ale utwór przepiękny - jeden z ogromnej liczby przebojów S&G

Autor:  Audrey [ Czw Kwi 05, 2007 10:49 am ]
Temat postu: 

To już wiemy, czemu tak lubisz "Here Comes The Sun". :) Ta wersja: miła, łagodna... here-comes-sunowa. "Sun sun sun here it comes..." - to tutaj ma swój urok, jednak wolę to żywsze Beatli. 8)
Druga piosenka - pierwszy raz ją słyszałam. Akurat w tej chwili trochę dla mnie za spokojna. W sensie, że nie pasuje mi do nastroju. Ale na pewno d niej wrócę w jakiś leniwy poranek... :) Dzięki!

PS Z którego to jest roku?

PS2 Szkoda, że George nie ma wąsów.

Autor:  tolo [ Czw Kwi 05, 2007 8:36 pm ]
Temat postu: 

Here Comes The Sun lubiłem od dawna, niezależnie od S&G. To nagranie z tydzień temu zupełnie przez przypadek znalazłem :) Jest chyba z 1975 roku

Od nastroju tyle zależy... rozumiem Cię bardzo dobrze :)

PS. George z czasów All Things Must Pass wyglądał jak jakiś prorok-pustlenik :) Wąsy, broda, kapelusz. Takiego lubisz?

Autor:  Audrey [ Czw Kwi 05, 2007 9:51 pm ]
Temat postu: 

Lubię George'a w różnych wydaniach. Od trzynastolatka w górę ;) Do niedawna George - żubr (tak chyba mówi na to Ania Lindorie) mi się średnio podobał, ale ostatnio pokochałam to wydanie z wąsami, więc niewykluczone, że i broda mi przypadnie do gustu, skoro mi już NIE przeszkadza ;) Ale brzmię głupio, jak się nim zachwycam, co? Więc lepiej przestanę. Psuję sobie autorytet.

Autor:  tolo [ Czw Kwi 05, 2007 10:02 pm ]
Temat postu: 

E tam głupio :)
Wolter był za odrzuceniem autorytetów. Jest moim autorytetem :)

Image

A oto Garfunkel. Któż nie chciałby mieć takich włosów? :lol:

Autor:  Lukas [ Śro Maj 16, 2007 11:18 am ]
Temat postu: 

"Bridge over troubled water" z 1970 roku to według mnie ich najbardziej przemyślany i najbardziej dopracowany album , niemalże nieskazitelny .
Ważna płyta w historii muzyki rockowej . :)

Bridge Over Troubled Water , El Condor Pasa (If I Could) , Cecilia , The Boxer czy Bye Bye Love to już utwory kultowe .

Autor:  Szlachcianka [ Śro Maj 16, 2007 4:31 pm ]
Temat postu: 

tolo napisał(a):
Image


Łomójboże, wygląda jak Phil Spector na rozprawie, kiedy go oskarżyli o zabicie tej call-girl :D

Autor:  Lukas [ Śro Maj 16, 2007 4:36 pm ]
Temat postu: 

To chyba stare zdjęcie bo Garfunkel wygląda teraz znacznie mniej atrakcyjnie :wink: :

Image

ale grunt , że jakoś się trzyma :P

Autor:  Szlachcianka [ Śro Maj 16, 2007 4:41 pm ]
Temat postu: 

Lukas napisał(a):
To chyba stare zdjęcie bo Garfunkel wygląda teraz znacznie mniej atrakcyjnie :wink: :

Image

ale grunt , że jakoś się trzyma :P


Niee, dlaczego? :X

Image

Autor:  Lukas [ Śro Maj 16, 2007 7:37 pm ]
Temat postu: 

No niech Ci będzie , ja tam gustuje w kobietach :mrgreen:

Autor:  Szlachcianka [ Śro Maj 16, 2007 7:45 pm ]
Temat postu: 

Lukas napisał(a):
No niech Ci będzie , ja tam gustuje w kobietach :mrgreen:


Ja gustuję tylko i wyłącznie w Beatlesach! Najbardziej w Paulu... Ale to już inna historia.

OFFTOPIC! OFFTOPIC! OFFTOPIC!

Widzicie? Samokrytyka :P 8)

Autor:  Lukas [ Śro Maj 16, 2007 8:04 pm ]
Temat postu: 

Szlachcianka napisał(a):
Ja gustuję tylko i wyłącznie w Beatlesach! Najbardziej w Paulu... Ale to już inna historia.

OFFTOPIC! OFFTOPIC! OFFTOPIC!

Widzicie? Samokrytyka :P 8)


ale przecież Paul is Dead ... nie no przepraszam , kiepski żart

Autor:  Szlachcianka [ Śro Maj 16, 2007 10:12 pm ]
Temat postu: 

Lukas napisał(a):
ale przecież Paul is Dead ... nie no przepraszam , kiepski żart


Masz rację; kiepski żart :P

Autor:  Ringo [ Czw Mar 12, 2015 1:43 pm ]
Temat postu:  Re: Simon & Garfunkel

Próbuję ustalić datę koncertu Arta Garfunkela w Warszawie, w Sali Kongresowej, na którym byłam. Przypuszczam, że był to rok 1995 albo 1996, może 1997, ale nie dam głowy. Czy ktoś z Was był na tym koncercie albo skądinąd kojarzy datę? Próbowałam wygooglować, ale coś mi nie wychodzi.

Autor:  Argus9 [ Czw Mar 12, 2015 2:01 pm ]
Temat postu:  Re: Simon & Garfunkel

Nie byłem, ale w ‘Wielkiej Encyklopedii Rocka’ Wiesława Weissa, pod hasłem Art Garfunkel jest taka informacja: „W maju 2000 wystąpił w Warszawie jako jedna z gwiazd festiwalu muzyki filmowej.”

A w sieci znalazłem datę 26.05.2000, ale na Torwarze, nie w Sali Kongresowej (?)

Tak jest też na jego oficjalnej stronie:
http://www.artgarfunkel.com/chrono/00dates.html

Autor:  Ringo [ Czw Mar 12, 2015 2:41 pm ]
Temat postu:  Re: Simon & Garfunkel

Dziękuję za wyszukanie:) Nie, to na 100% była Kongresówka.. I na stówę jeszcze w latach 90-tych, gdzieś w połowie.. od 1997 r, od koncertu Whitesnake, zbieram wszystkie bilety ;), a to był wcześniejszy koncert.. albo ten, albo koncert Vanessy Mae w 1996 był moim pierwszym koncertem.

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/