Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Sob Kwi 27, 2024 4:07 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 344 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu:
PostWysłany: Nie Paź 02, 2005 5:52 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Wrz 23, 2002 4:06 pm
Posty: 2132
Miejscowość: Wrocław
Yer Blue napisał(a):
Słyszałaś może jakieś ciekawe koncerty Pinka z wczesnej twórczości (może Live At Pompei- ja niestety tylko fragmenty)? A London '66?

Nie jestem wielkim znawca tematu Pinkow (raczej słuchaczem), ale wypowiem się na ten temat. "London '66-67" - materiał jest dla mnie kosmiczny!. Coś wspaniałego. Za każdym razem jak to oglądam nie mogę wyjść z podziwu - połączeniu obrazu z dźwiękiem tworzy swojego rodzaju jakąś hipnozę....i sprawia, ze nie mogę odejść od monitora. Nie potrafię tego określić - taki "pulsujący" dźwięk, który filtruje moja głowę - no i te wszystkie psychodeliczne obrazki migające przed oczami. MIODZIO! Zrobiłem sobie z tego również Audio CD i czasami "katuje” przed snem. Wiecie - ciemny, pusty pokój, słuchawki na glowę, zamykam oczy i... odpływam. POLECAM KAZDEMU.

"Live At Pompeii" również posiadam - w wersji zwykłej i reżyserskiej. To jak dla mnie trochę spokojniejsze...ale bardzo agresywne brzmienie i to, co zawsze podobało mi się - świetne aranżacje instrumentów perkusyjnych...a może nie aranżacje tylko typowa improwizacja. Ale za to jaka ciekawa....tak samo jak fakt, ze na płycie jednym z dodatków są - okładki bootlegów, które ukazały się z tego wydarzenia :wink:

ps. na "London 66-67" mozemy rowniez odnalezc Lennona oraz obejrzec happening Yoko.

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=6f6uVZon_Kg


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Nie Paź 02, 2005 10:04 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
A ja myślałem, że London 66-67 wyszło tylko jako audio (z dwoma utworami- w tym rozimprowizowanym do kilkunastu minut Interstellar Overdrive). Z tego co mowisz to z obrazem to musi być jazda! A z tym Lennonem i Yoko to miłe zaskoczenie :o :D
Natomiast słyszałem fragmenty Live At Pompei i muszę przyznać, że to najlepsza koncertowa rzecz jaką słyszałem w życiu! A Saucerful Of Secrets jet jeszcze lepsza od wersji z Ummygummy, a słynna 'siekierka' mnie po prostu poraża- Waters nie żałował gardła 8) Co ciekawe na początku nie skojażyłem, że to ten utwór. Jak dla mnie plusem jest to, że nie ma tam publiczności, bo muzykę Floydów łatwo jest ogłuszyć oklaskami :wink: A to trochę psuje klimat.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Nie Paź 09, 2005 12:41 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
macho napisał(a):
Nie jestem wielkim znawca tematu Pinkow (raczej słuchaczem), ale wypowiem się na ten temat. "London '66-67" - materiał jest dla mnie kosmiczny!. Coś wspaniałego. Za każdym razem jak to oglądam nie mogę wyjść z podziwu - połączeniu obrazu z dźwiękiem tworzy swojego rodzaju jakąś hipnozę....i sprawia, ze nie mogę odejść od monitora. Nie potrafię tego określić - taki "pulsujący" dźwięk, który filtruje moja głowę - no i te wszystkie psychodeliczne obrazki migające przed oczami. MIODZIO! Zrobiłem sobie z tego również Audio CD i czasami "katuje” przed snem. Wiecie - ciemny, pusty pokój, słuchawki na glowę, zamykam oczy i... odpływam. POLECAM KAZDEMU.

"Live At Pompeii" również posiadam - w wersji zwykłej i reżyserskiej. To jak dla mnie trochę spokojniejsze...ale bardzo agresywne brzmienie i to, co zawsze podobało mi się - świetne aranżacje instrumentów perkusyjnych...a może nie aranżacje tylko typowa improwizacja. Ale za to jaka ciekawa....tak samo jak fakt, ze na płycie jednym z dodatków są - okładki bootlegów, które ukazały się z tego wydarzenia :wink:

ps. na "London 66-67" mozemy rowniez odnalezc Lennona oraz obejrzec happening Yoko.


Dzięki pomocy właśnie Łukasza i ja dołączyłam do grona "wtajemniczonych" :) , za co bardzo Mu dziękuję - spełniło się oto w jakiś sposób moje, wyrażone tu już gdzieś wcześniej, marzenie, aby mieć okazję zobaczyć Floydów grających we wczesnym okresie twórczości w UFO i Alexandra Palace. Czułam, że to, co wyprawiali tam z dzwiękiem w połączeniu z efektami świetlnymi i ogólną atmosferą - to dopiero musiało być coś... I przekonałam się, że to prawda :) . A mogę sobie tylko wyobrazić, jak to odbierał ktoś, kto przed koncertem wziął sobie to i owo... :wink:
"Live at Pompeii" również podobało mi się, chociaż ... to już nie te czasy
:wink: Swoją drogą, znakomity pomysł z wyborem miejsca :) . Plus ciekawe fragmenty wywiadów z zespołem. Polecam :!:

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Nie Paź 09, 2005 1:02 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
No to mam Ci czego pozazdrościć Rito.
Ale ja za to dorwałem ostatnio olśniewający wręcz bootleg Floydów "Live In Berlin" z 1971 roku. Co tam się wyprawia :shock: Z ośmiu kawałków tylko jeden (!) nie przekracza 10 minut! Jak się z nim głębiej zapoznam to walnę tutaj jakąś krótką recenzję. Z czysto muzycznego punktu Pompeye chyba się mogą przy nim schować. Ale są lekkie wady techniczne: jakieś trzaski, zbyt nachalna publiczność no i trochę bootlegowa jakość :wink:

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Paź 12, 2005 3:47 pm 
Offline
Admiral Halsey

Rejestracja: Nie Lut 29, 2004 6:58 pm
Posty: 501
Miejscowość: Polonia -Bydgoszcz-Fordon
W środe czyli dzisaj na ALE KINO zostanie wyemitowany film muzyczny The WALL Floydów.



Miłego oglądania :D

_________________
8 grudnia 1980-Dzień w którym pękło niebo.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Paź 12, 2005 4:30 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Polecam wszystkim ten film, bo to kawał dobrego kina! Chociaż wiem, że miłośnicy Pinka Floyda nie potrzebują zaproszenia...

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Lut 01, 2006 4:40 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
A co sadzicie o jakże wybitnym zespole jakim jest Genesis?
Najlepsza/najcorsza płyta? Gabriel czy Collins?
Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba się odezwie...

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Lut 01, 2006 7:16 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Yer Blue napisał(a):
A co sadzicie o jakże wybitnym zespole jakim jest Genesis?
Najlepsza/najgorsza płyta? Gabriel czy Collins?
Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba się odezwie...


Aaa Genesis, nareszcie. :D No więc tak...
Będąc jeszcze małym żukiem :wink: nie miałam większego pojęcia o muzyce. Ba, ja nawet nie rozumiałam co ludzie widzą w tej dziedzinie sztuki. :shock: Żeby takie głupoty wymyślać, to trzeba być mną. :lol: Ale do rzeczy. Z tego powodu, że moi rodzice praktycznie niczego nie słuchają, poza radiem, to i ze mną też tak wyszło (przynajmniej przez te pierwsze parę lat). Jednak jakimś dziwnym trafem nagrania Genesis zawsze do mnie docierały (oczywiście mówię o tych najbardziej znanych...ale nie tylko :wink: ). O dziwo, jako mały grzdyl lubiłam ten zespół, ale nie kojarzyłam, że to są utwory jakiegoś konkretnego zespołu (mało kojarzyłam :P ). Jedyne co teraz z tamtych czasów pamiętam to fakt, że wtedy z zespołu kojarzyłam, jako tako, jedynie Collinsa. :wink: :roll:
Powiem, że w wieku 10 lat doznałam poważnego szoku odkrywając, iż Phil gra na perkusji (heh jakoś mi nie pasował do garów :lol: :roll: ). Do tamtego lata byłam przekonana, że jest tylko wokalistą (ale jak już mówiłam, zielonego pojęcia o Genesis nie miałam wtedy...no bo co to jest, znać te dwie, może trzy płyty ((i to pobieżnie)) ).

Gabriel czy Collins? Hmm, większość słuchaczy Genesis ma na to odpowiedź, ale ja jakoś nigdy nie zdecydowałam, który jest tym "lepszym". No dobra, odrobinę bardziej wolę Peter`a (bo pod jego, z braku lepszego określenia nazwijmy to "przewodnictwem", Genesis grało bardziej rocka progresywnego), choć wokal Phila jest niepowtarzalny i zdaję się, że tylko dlatego zawsze waham się co do rozdzielania na "lepszych i gorszych".
No i powiedzmy, że wolę Genesis z tego pierwszego etapu ich kariery niż tego późniejszego (kiedy już grali takiego bardziej stonowanego rocka, czasem nawet niebezpiecznie balansującego między rockiem, a... pop`em :roll: ).

Hmm, po odejściu Gabriela to już nie było to samo Genesis, takie pół-Genesis. A jak jeszcze manatki zwinął Hackett to Genesis w ogóle dla mnie przestało istnieć. Nie mówię, że pozostała trójka sobie nie radziła, płyty nie są złe, ale... ale już nie zwróciłabym na nich tyle uwagi, gdyby nie przeszłość, gdyby to wcześniej nie było Genesis.

Ulubione albumy? Nursery Cryme, Selling England by the Pound, The Lamb Lies Down on Broadway (wiem, jest raczej powszechnie nielubiana, ale to ostatnie z Peter`em, a poza tym ja mam do niej dziwny pociąg :wink: ) i... Invisible Touch. :P
Najgorsza płyta? :roll: Na to pytanie już o wiele ciężej odpowiedzieć. :wink: Chyba... chyba ostatnia (Calling All Stations).

To by było na tyle, na razie się zacięłam. :wink:

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Lut 03, 2006 5:06 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
U mnie tak:
Najlepsza płyta to 'Selling...', którą cenię prawie na równi z 'Foxtrot' (bo tam jest ich opus magnum "Supper's Ready"), ale nie ma za to mojego najukochańszego Cinema Show.
Dalej na pewno 'baranek' - Coooo? Ogolnie nielubiane??!!!
Strasznie cenię również 'Wind And Wuthering', po niej to Genesis dla mnie już nie istnieje... No może poza Calling All Stations...

Collinsa jako kompozytora nie cierpie. Ale głos ma ok.

To Nursey Crime cenisz najwyżej? Taka nierówna się wydaje...

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Lut 03, 2006 5:30 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Yer Blue napisał(a):
Dalej na pewno 'baranek' - Coooo? Ogolnie nielubiane??!!!


Wiesz, z druzgocącymi (naprawdę nie wiem z jakiej racji :shock: ) opiniami na temat tej płyty bardzo często się spotykałam. Stąd wysnułam taki wniosek. :wink:

Cytuj:
Strasznie cenię również 'Wind And Wuthering', po niej to Genesis dla mnie już nie istnieje... No może poza Calling All Stations...


Niestety. :(

Cytuj:
Collinsa jako kompozytora nie cierpie. Ale głos ma ok.


No fakt. Zgadzam się, choć według mnie jego głos jest odrobinę ponad "ok". :wink: Ale kompozytor z niego raczej przeciętny. :?

Cytuj:
To Nursey Crime cenisz najwyżej? Taka nierówna się wydaje...


Ło kruca, czy ja gdziekolwiek napisałam, że to moja ulubiona płyta? :shock: Stanowczo nie! To jedna z moich ulubionych jedynie, taka, do której często wracam, ale z pewności nie najlepsza. To ja już wolę "Sellin England By The Pound" i "The Lamb Lies Down On Broadway". :P Ale ulubionej płyty Genesis nigdy nie miałam.

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Lut 06, 2006 10:00 pm 
Offline
Lovely Rita
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 14, 2005 9:32 pm
Posty: 373
Jeżeli chodzi o rocka progresywnego, to nie mogę powiedzieć, że się w tą muzykę zanurzam po czubek głowy.
Owszem, ostatnio coraz częściej biorę progresywną kąpiel, ale daleko mi do nurkowania :)
Zdecydowanie polecam francuską perłę - zespół który nazywa się ANGE.
Ta muzyka jest dla mnie tym, czym dla Francuza ślimaki i żabie udka.
Przeciwnicy francuskiego charchotu mogą sobie darować, bo ten wspaniały i specyficzny język wybrzmiewa z ust bardzo charyzmatycznego wokalisty ze zdwojoną siłą. Rzekłbym wręcz "wokalisty teatralnego".
Muzyka tego zespołu zachwyciła mnie od początku. To coś, czego się nie zapomina. Potężne harmonie budowane na fundamencie hipnotycznych organów (nawet nie wiem dokładnie co to za instrument!).
Mogę z całą odpowiedzialnością polecić trzy płyty, które obecnie posiadam:
Caricatures, Le Cimetière des Arlequins oraz Au delà du Délire

Kolejnym zespołem, o którym się nie pamięta jest "2066 And Then" z genialną płytą "Reflections!" (są inne wersje z różniącymi się tytułami).
Sporo dynamiki i różnorodności muzycznej - chociaż niestety nie brzmieniowej.

Mistrzami od brzmienia są Pink Floyd. Odnośnie Pink Floyd - jedno jest pewne - są mistrzami w budowaniu nastroju.
Wspomniana Meddle z Echoes na czele - istne arcydzieło! Szklane dźwięki fortepianu przepuszczonego przez głośniki Leslie na tle jękliwego mellotronu. Tutaj każda nuta ma swoje miejsce. Jak zresztą na wszystkich albumach Pink Floyd, bo to są profesjonaliści w każdym calu. Muzyka jest gruntownie przemyślana, a przede wszystkim bardzo melodyjna.
Utwór One of These Days powala mnie do dziś. I dla mnie są to najmocniejsze momenty na płycie.

Płyta Atom Heart Mother wg mnie jest najlepszą płytą zespołu, mimo że tytułowa suita to raczej popis kompozytorski pana Geesina. Cała płyta jest dla mnie świetna w równym stopniu - w odróżnieniu od Meddle.

More - ja również nie rozumiem dlaczego ta płyta jest tak straszliwie niedoceniana. Jest wg mnie dużo lepsza od Ummagumma. Film, do którego płyta została napisana, traktuje o narkotykach. Uważam że muzyka świetnie oddaje narkotyczny klimat - mimo że filmu nie oglądałem.

Nie będę się rozpisywał o Wish You Were Here ani o Dark Side... bo to już chyba nawet nie wypada :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Lut 08, 2006 3:32 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
magda, wymieniłaś Nursey jako pierwszą, więc pomyślałem, że to Twoja ulubiona...

Moje top 5 Genesis:

1 Cinema Show
2 Supper's Ready
3 Music Box
4 Fifth Of Fifth
5 The Lamia

Za ta piatkę dałbym się pokrajać na miejscu :)

A co sadzisz Magdo o płycie Foxtrot? Ciekaw jestem też czy podzielasz moją opinię o tym, że Wind and Wundering to najbardziej niedoceniony album Genesis?

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Lut 13, 2006 5:12 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Jeżeli o ANGE chodzi to myślę, że oni chyba mieli dwóch organistów, chociaż jedna ich paria jakby buczy - coś rzadko spotykanego, bardzo oryginalne, możliwe że to nie organy :roll: Drugie grają bardziej subtelniej, po prostu bajkowo. Trudno tą muzyke porównać z czymkolwiek innym...

A 'More' Floydów to rzeczywiscie świat nie docenił... Gdzie byłes Kaloszu jak omawialiśmy Pink Floyd?

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Lut 13, 2006 6:57 pm 
Offline
Lovely Rita
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 14, 2005 9:32 pm
Posty: 373
Yer Blue napisał(a):
Jeżeli o ANGE chodzi to myślę, że oni chyba mieli dwóch organistów, chociaż jedna ich paria jakby buczy - coś rzadko spotykanego, bardzo oryginalne, możliwe że to nie organy :roll: Drugie grają bardziej subtelniej, po prostu bajkowo. Trudno tą muzyke porównać z czymkolwiek innym...


A to bardzo możliwe, że mieli dwóch klawiszowców. Tak samo jak "2066 & Then". Oba zespoły są niesamowite.

Yer Blue napisał(a):
Gdzie byłes Kaloszu jak omawialiśmy Pink Floyd?


Wyszedłem kupić chleb... :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lut 14, 2006 12:43 pm 
Offline
Mean Mr Mustard

Rejestracja: Pią Cze 11, 2004 3:06 pm
Posty: 161
Miejscowość: Warszawa (ostatnio)
Dorzuciłbym do tego szacownego grona jeszcze zespół, który osobiście wywarł na mnie dość duże wrażenie: Vanilla Fudge. Ich pierwsza płyta (bez tytułu, po prostu Vanilla Fudge) zawiera Beatlesowe akcenty min. niesamowicie psychodelicznie zaaranżowaną Eleanor Rigby. Ta piosenka robi naprawdę duże wrażenie. Nie jestem odosobniony w moich osądach, kiedyś Wojciech Mann stwierdził, ze jak usłyszał Eleanor Rigby w tej aranżacji to zatrzęsła się ziemia. Nagrali raptem pięć płyt, mam szczęście je posiadać. Być moze coś tam jeszcze jest w ich dyskografii - nie wiem, ale nie doszukiwałem sie. No i płyta Vanilla Fudge pod tytułem: "The Beat Goes On". Oceniana nisko przez krytyków (niektórzy zjechali ją strasznie) ale szczerze mówiąc osobiście nigdy nie przejmowałem się osądami krytyków muzycznych. Szanuję zdanie innych, bo kurde, każdy inaczej słyszy muzykę i czytuję recenzje, bo czegoś sie można dowiedzieć, ale jeśli już jakiś "profesjonalny" krytyk chce mi narzucić swoje zdanie, to natychmiast zaczynam jego opinię mieć...mniejsza gdzie. Wracając do "Beat Goes On" Vanilla Fudge, osobiście bardzo mi się podoba, ale ze względu na jej konstrukcję, należy jej słuchać całej, bez przerwy. Wtedy robi odpowiednie wrażenie. Zreszta, też są na niej beatlesowe akcenty, min. fragmenty Ticket To Ride, Day Triper i in.
Kiedyś już chyba pisałem o tej kapeli na tym forum, ale to dawo było :)

_________________
Piotrek


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lut 14, 2006 1:40 pm 
Offline
Mean Mr Mustard

Rejestracja: Pią Cze 11, 2004 3:06 pm
Posty: 161
Miejscowość: Warszawa (ostatnio)
Dorzuciłbym do tego szacownego grona jeszcze zespół, który osobiście wywarł na mnie dość duże wrażenie: Vanilla Fudge. Ich pierwsza płyta (bez tytułu, po prostu Vanilla Fudge) zawiera Beatlesowe akcenty min. niesamowicie psychodelicznie zaaranżowaną Eleanor Rigby. Ta piosenka robi naprawdę duże wrażenie. Nie jestem odosobniony w moich osądach, kiedyś Wojciech Mann stwierdził, ze jak usłyszał Eleanor Rigby w tej aranżacji to zatrzęsła się ziemia. Nagrali raptem pięć płyt, mam szczęście je posiadać. Być moze coś tam jeszcze jest w ich dyskografii - nie wiem, ale nie doszukiwałem sie. No i płyta Vanilla Fudge pod tytułem: "The Beat Goes On". Oceniana nisko przez krytyków (niektórzy zjechali ją strasznie) ale szczerze mówiąc osobiście nigdy nie przejmowałem się osądami krytyków muzycznych. Szanuję zdanie innych, bo kurde, każdy inaczej słyszy muzykę i czytuję recenzje, bo czegoś sie można dowiedzieć, ale jeśli już jakiś "profesjonalny" krytyk chce mi narzucić swoje zdanie, to natychmiast zaczynam jego opinię mieć...mniejsza gdzie. Wracając do "Beat Goes On" Vanilla Fudge, osobiście bardzo mi się podoba, ale ze względu na jej konstrukcję, należy jej słuchać całej, bez przerwy. Wtedy robi odpowiednie wrażenie. Zreszta, też są na niej beatlesowe akcenty, min. fragmenty Ticket To Ride, Day Triper i in.
Kiedyś już chyba pisałem o tej kapeli na tym forum, ale to dawo było :)

_________________
Piotrek


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Lut 20, 2006 5:06 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Pierwsza płyta Vanilla Fudge po prostu wymiata! Eleanor Rigby jest chyba lepsze od oryginału :shock: 10 minut!

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Lut 21, 2006 10:51 pm 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 11, 2003 10:18 pm
Posty: 139
Musze podzielić się z wami moim najnowszym odkryciem: Dr. Z - Three Parts to My Soul - Spiritus, Manes et Umbra (1971)!!! oprócz tego Ancient Grease, Faithful Breath, Tyburn Tall, Triumvirat - Mediterranean Tales.
Polecam!


/wstyd mi się trochę przyznać... ale Pink Floydów bardzo długi czas nie znałem, zacząłem słuchać wczoraj, wciągneło mnie. Mam nadzieję że szybko odrobie zaległości. W tej chwili słucham Meddle: One of these days, I'm going to cut you into little pieces!, hehe :D


Znacie program DC++?, jest pewien hub na którym jest pełno progresywnej muzyki! tysiące płyt, mnóstwo unikatów!


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czw Mar 02, 2006 3:15 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
kalosz napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Jeżeli o ANGE chodzi to myślę, że oni chyba mieli dwóch organistów, chociaż jedna ich paria jakby buczy - coś rzadko spotykanego, bardzo oryginalne, możliwe że to nie organy :roll: Drugie grają bardziej subtelniej, po prostu bajkowo. Trudno tą muzyke porównać z czymkolwiek innym...


A to bardzo możliwe, że mieli dwóch klawiszowców. Tak samo jak "2066 & Then". Oba zespoły są niesamowite.

Yer Blue napisał(a):
Gdzie byłes Kaloszu jak omawialiśmy Pink Floyd?


Wyszedłem kupić chleb... :)


Ach te kolejki :wink:

2066 & Then maja rzeczywiscie dwóch organistów a wokalista nosi nazwisko Harrison :)

Jak wieść niesie Ange to był kiedyś najpopularniejszy zespół we Francji.
nagrali 5 plyt, dwie ostatnie sa dużo słabsze, chociaż czwórka ma ciągle niezłe kompozycje.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Mar 07, 2006 7:17 pm 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Lip 08, 2005 12:38 pm
Posty: 125
Miejscowość: Piła
Wczoraj miała miejsce premiera nowej płyty Gilmoura. Jak Wam się podoba? Moim zdaniem świetna, chyba nawet lepsza od Division Bell.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 344 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 18  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 23 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY