Witam,
Pozdrowienia dla wszystkich forumowiczow z gorącego Londynu. Wczoraj czyli 30-tego lipca wybrałem się do Royal Festival Hall na koncert Briana Wilsona - głównego kompozytora legendarnej grupy The Beach Boys. Brian prezentował w Londynie swój nigdy nie wydany w całości album SMILE oraz standardy Beach Boysow jak i piosenki z nowego albumu.
Zaczęło sie od akcentu akustycznego. 11 osoowy zespół zebrał się w kręgu wokół Briana i przypominając początki Beach Boysów na plażach w Kalifornii zagrali kilka wczesnych mniej znanych numerów. Następny rozdział to już w pełni "elektryczny" set z przebojami Beach Boysow i kawalkami z solowej twórczości Briana. Później przerwa. Dlaczego? Brain po latach nadużywania narkotyków, problamach z alkoholem i nadmiernej otyłości nie wygląda najlepiej.....
Po przerwie czas na SMILE. Tak zakręconej i mistycznej muzyki nie słuszałem nigdy w życiu!! Pet Sounds przy tym to tylko niewinna zabawa. Przypomnieć trzeba że na scenie było już wtedy 19-tu muzyków!!!!!Heros and Villians, Good Vabrations.... Przepiękne!!! Nie chce nawet myśleć ile różńych specyfików musiał brać Brian by tworzyć takie cuda. Kto nie może się tego doczekać niech sięgnie po płytę ilustrującą materiał ze SMILE przedstawiony w zeszłym roku w Londynie. Ci bardziej cierpliwi niech poczekają do końca roku na oficjalne wydanie oryginalnej wersji tego albumu z 1967 roku.
Po odegraniu SMILE Brian i grupa schodzą ze sceny.Owacje na stojąco i okrzyki wynoszą Briana spowrotem na scenę. Zaczynają się bisy. Wiązanka największych przebojów Beach Boys - Fun Fun Fun; Get Around etc. a na koniec wspaniała rzecz. Brian zostaje sam na scenie i wprowadza publike w stan refleksji śpiewając Love & Mercy opowiadającą o wojnach dzisiejszego świata.....Wspaniała rzecz.....
I tak właśnie po krótce wyglądał ostatni koncert Braina Wilsona w Londynie. Były też dedykacje dla znajdującej się na widowni małżonki, dla brata Carla...
Był też wspominek Beatlesowki. Przed wykonaniem God Only Knows Brian powiedział że jest to ulubiona piosenka Paula McCartneya...
O Paulu w Londynie napiszę następnym razem....
Pozdrawiam,
Bartek