Znienawidzona, słaba, odstająca od reszty, zakała dorobku The Beatles. Najczęsciej takie określenia padają z ust oceniających Mr. Moonlight. To nie do końca prawda, ale chciałem jakoś efektownie rozpocząć wątek dotyczący tej piosenki. Jest to oryginalny kawałek, pochodzący z płyty "Beatles For Sale" (również nie wiedzieć czemu uznawanej za gorszą), w którym John Lennon prezentuje swoje możliwości wokalne. Rozmawiałem ostatnio z kolegą Cinkiem15 i doszliśmy do odkrywczego wniosku, że to co w niej drażni to konwencja jarmarcznego śpiewaka lub jak on twierdził gondoliera, która nie pasuje do zabawno-cynicznego Johna i po prostu psuje mu wizerunek. Taka postawa, może charakteryzować niedojrzałego fana, jednak ci wytrawnijsi z pewnością potrafią już czerapć przyjemność z jej słuchania.
Jak już wspomnieliśmy, śpiewa tu John, wspomagany z oddali przez Paula i Georga. Podobno George klepie tutaj w afrykański bęben Djembe, a Paul popisuje się na organach Hammonda. Pisoenka została napisana przez Roy'a Lee Johnsona a wydana najpierw przez Dr. Feelgood and The Interns. Beatlesi nagrywali ją w dwóch różnych dniach, pamiętnego 1964 roku. Najpierw 14 sierpnia, a potem 18 października. Za każdym razem w czterech podejściach. Półtora miesiąca później, do sklepów trafiła płyta "Beatles For Sale". Urocza wrsja znajduje się też na CD2 w Anthology 1.
A oto inna z wersji, z podpisem Noelki, naszej ostatnio ekspertki w dziedzinie wiadomości o grupie The Beatles.
http://www.youtube.com/watch?v=INbkafTb ... re=related