Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Czw Mar 28, 2024 11:26 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 9 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
 Temat postu: Hollywood Bowl
PostWysłany: Wto Sie 30, 2016 7:48 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Trzy koncerty Beatlesów zarejestrowane w Los Angeles: 23 sierpnia 1964 roku, 29 sierpnia 1965 roku i 30 sierpnia 1965 roku czekały ponad 10 lat, by trafić na jedyny oficjalny koncertowy winylowy album Beatlesów. Te same trzy kalifornijskie koncerty czekały ponad pół wieku, by trafić na jedyny oficjalny koncertowy kompaktowy album Beatlesów.


- LP “The Beatles At The Hollywood Bowl”
- data wydania: 4 maja 1977 roku
- producent: George Martin

- CD “The Beatles Live At The Hollywood Bowl”
- data wydania: 9 września 2016 roku
- producent: Giles Martin


“The Beatles At The Hollywood Bowl” (1977)
1. Twist And Shout
2. She's A Woman
3. Dizzy Miss Lizzy
4. Ticket To Ride
5. Can't Buy Me Love
6. Things We Said Today
7. Roll Over Beethoven
8. Boys
9. A Hard Day's Night
10. Help!
11. All My Loving
12. She Loves You
13. Long Tall Sally


“The Beatles Live At The Hollywood Bowl” (2016)
1. Twist And Shout
2. She's A Woman
3. Dizzy Miss Lizzy
4. Ticket To Ride
5. Can't Buy Me Love
6. Things We Said Today
7. Roll Over Beethoven
8. Boys
9. A Hard Day's Night
10. Help!
11. All My Loving
12. She Loves You
13. Long Tall Sally

Bonusy:
14. You Can't Do That
15. I Want To Hold Your Hand
16. Everybody's Trying To Be My Baby
17. Baby’s In Black


UWAGI:
1) ostatni ‘premierowy’ album Beatlesów, który od czasów wydania winylowego doczekał się wersji na CD
2) producencka zmiana pokoleniowa: ojciec-syn (obaj 'G.Martin')
3) aby podkreślić różnice w zestawie utworów (bonusy) dokonano drobnej różnicy w tytule edycji CD (słowo ‘Live’)
4) wszystkie trzy koncerty były sierpniowe - aż prosiło się o wydanie tej ‘nowej’ wersji w sierpniu właśnie, ale datą 09.09. chciano pewnie nawiązać do daty wydania remasterów Beatlesów, podkreślając w ten sposób UZUPEŁNIENIE OFICJALNEGO FAB-KATALOGU [a poza tym jest to piątek! :) ]
5) Giles Martin miał do dyspozycji narzędzia i technologie niedostępne George’owi Martinowi 40 lat temu, a zatem rezultat Dźwiękowy obróbki oryginalnego materiału należy przyjąć jako Optymalny. [chyba że za parę dekad zajmie się nim wnuczek Martin, też pewnie o imieniu zaczynającym się na literę ‘G’ :wink: ]

UWAGA PRYWATNA:
Czekam na nową edycję Tego Albumu z gorącymi uszami. Jest to jedna z moich TYCH PŁYT. Gdybym chciał streścić Ten LongPlay jednym słowem, byłoby to: EMOCJE! :)

Załącznik:
The Beatles At The Hollywood Bowl.JPG
The Beatles At The Hollywood Bowl.JPG [ 9.43 KiB | Obejrzany 7327 razy ]
Załącznik:
The Beatles Live At The Hollywood Bowl.png
The Beatles Live At The Hollywood Bowl.png [ 119.98 KiB | Obejrzany 7192 razy ]

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Hollywood Bowl
PostWysłany: Wto Wrz 13, 2016 7:01 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Płyta z fragmentami dwóch koncertów z Hollywood Bowl zakupiona. Pierwszy raz usłyszałem ją w popołudniowej niedzielnej audycji w Trójce , której gospodarzem był redaktor Dariusz Michalski .Spóźniłem się ponieważ nie wiedziałem ,że zaprezentuje to wydawnictwo. Kiedy włączyłem radio “Jubilat” akurat emitowano “Ticket To Ride''. Wówczas była to dla mnie zupełna sensacja. W pierwszej chwili pomyślałem czy to aby na pewno “Beatlesi''? Po odsłuchaniu a zarazem przypomnieniu sobie koncertów znanych prawie ''na pamięć'' w wersji tegorocznej, mała refleksja. Nie przekreślam absolutnie wydawnictwa z 1977 roku.! Wydaje mi się , że ''piszczące'' stado tysięcy mew(czyli widowni ),zostało nieco przytłumione ,ale chyba kosztem lepszej słyszalności niektórych szczegółów np. dwóch ''dźwięków'' przed “Twist And Shout” itd. Gitara George'a słyszalna jakby nieco bliżej i dokładniej np. w“Roll Over Beethoven''. Skądinąd świetną(!) solówkę odebrałem tak jakbym ją nie tylko słyszał , ale i ''widział''! Kapitalne wykonanie! Dosłyszałem też wyraźniej pewne rozmówki na drugim planie pomiędzy zapowiedziami. Wreszcie też , możemy cieszyć się ''w bazie'' całym zespołem. Z kolei niedoceniany czasami Ringo , trzyma fenomenalnie rytm przy braku odsłuchów! Jak dobrym koncertowym zespołem byli “Nasi” w tamtych czasach! Dodam , że Panowie Martinowie w przeciągu kilkudziesięciu lat zrobili fenomenalną robotę!Dla mnie wspólnie!
Koncerty z Hollywood Bowl nie są w mojej ocenie płytowymi koncertami wszech czasów pod względem artystycznym, ale wspaniałym dokumentem Beatlemanii. Autentykiem,dokumentem po prostu bezcennym , wzruszającym mnie na myśl ,że kiedyś był taki czas , że TAK BYŁO.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Hollywood Bowl
PostWysłany: Śro Wrz 14, 2016 12:36 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
A moja refleksja jest taka:

Fakt powszechnego (tutaj) ZIGNOROWANIA PREMIERY ALBUMU BEATLESÓW, przy jednoczesnym obfitym ‘lajkowaniu’ jakichś pierdołowatych newsów, na JEDYNYM POLSKIM INTERNETOWYM SERWISIE BEATLESÓW nie jest (niestety) szokiem - jest to po prostu WSTYD

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Hollywood Bowl
PostWysłany: Śro Wrz 14, 2016 11:37 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Argus9 napisał(a):
Fakt powszechnego (tutaj) ZIGNOROWANIA PREMIERY ALBUMU BEATLESÓW, przy jednoczesnym obfitym ‘lajkowaniu’ jakichś pierdołowatych newsów, na JEDYNYM POLSKIM INTERNETOWYM SERWISIE BEATLESÓW nie jest (niestety) szokiem - jest to po prostu WSTYD

No jak to, przecież trzy osoby wysłuchały albumu! :wink: :wink: :wink:

Spoza podstawowej dyskografii zespołu "The Beatles at the Hollywood Bowl" nie należał do moich faworytów. Po części pewnie dlatego, że do niedawna nie było (oficjalnej) wersji na CD, winylowej kopii nie posiadam i słuchałem albumu z marnych plików mp3. Natomiast "Live at the Hollywood Bowl" to inna bajka. Jest wersja na CD, a przede wszystkim jest znacznie lepsza jakość. W pierwotnej wersji krzyki publiczności mi trochę przeszkadzały, bo za bardzo zagłuszały zespół. Teraz są rzeczywiście cichsze, ale nie ciche. Gdy publika "włącza się", nadal sprawia to wrażenie, jakby Beatlesi grali przy wtórze startującego odrzutowca. Szczególnie przy wejściu Ringo przy "Boys" siła krzyku nastoletnich dziewczyn jest tak ogromna, że za pierwszym odsłuchem pomyślałem, że zaraz rozniesie mi głośniki :wink: (coś jak w pamiętnej scenie z "Powrotu do przyszłości"). Dzięki mrówczej pracy, jaką Giles Martin i spółka wykonali przy remasterowaniu i remiksowaniu oryginalnych taśm, dźwięk jest wreszcie wyraźny - jak na warunki nagrania koncertu i późniejsze losy taśm wręcz krystalicznie czysty. Fakt, pojawiają się pewnie "nierówności", nie wszystkie partie instrumentalne są słyszalne tak samo dobrze, ale w sumie o to przecież chodzi - to nie studio, tylko koncert. To jedyne w swoim rodzaju świadectwo epoki, świadectwo tamtych niesamowitych czasów - wręcz dokument historyczny. Chyba najlepiej brzmiący dokument historyczny, jaki słyszałem. Wczoraj przesłuchałem na rozgrzewkę cztery razy pod rząd i absolutnie nie mam dosyć. Przyznaję, że np. "On Air - Live at the BBC, Vol. 2" czy "The Beatles Bootleg Recordings 1963" słabo kojarzę mimo usilnych prób "zaprzyjaźnienia" się z tymi nagraniami, a z "Hollywood Bowl" zgrałem się od razu i na pewno będę do tego albumu wracał częściej niż do wyżej wymienionych nagrań z BBC. Strasznie jestem ciekaw brzmienia tego albumu z winyla (premiera 18 listopada). Nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak oni mogli tak zagrać, nie słysząc tego, co grają. I jeśli ktoś twierdzi, że wcześni The Beatles to nie muzyka rockowa, "Live at the Hollywood Bowl" to dobry materiał, by przekonać go do zmiany zdania :)

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Hollywood Bowl
PostWysłany: Śro Wrz 14, 2016 12:14 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Fangorn napisał(a):
Argus9 napisał(a):
Fakt powszechnego (tutaj) ZIGNOROWANIA PREMIERY ALBUMU BEATLESÓW, przy jednoczesnym obfitym ‘lajkowaniu’ jakichś pierdołowatych newsów, na JEDYNYM POLSKIM INTERNETOWYM SERWISIE BEATLESÓW nie jest (niestety) szokiem - jest to po prostu WSTYD

No jak to, przecież trzy osoby wysłuchały albumu! :wink: :wink: :wink:


No właśnie. Zignorowanie (powszechne w dodatku ;)) byłoby dopiero wtedy gdyby nikt się nie wypowiedział, a nawet gdyby w ogóle ten temat nie powstał :)
Nie wiem czy nawet wówczas byłby to powód do wstydu bo wypowiadanie się na forum ani też konieczne uwielbienie wszystkiego co wychodzi (Argus, wiem, że tego akurat nie wypominałeś ale to jest właśnie powód mojego ignorowania Hollywood Bowl) - nie jest obowiązkiem.

W mojej opinii ta koncertówka to jest kompletna nuda - najbardziej ograne utwory zespołu z wczesnej twórczości, w nic nie wznoszących wersjach, a nawet gorszych. Słuchałem tego ostatnio chyba jeszcze w latach 90-tych, w czasach największego natężenia mojej beatlemanii i nawet wtedy zwyczajnie ziewałem.
Bonusów nawet nie chcę poznawać - 2 utwory omijam z daleka, 2 kolejne słucham od wielkiego dzwonu, a jeśli już to nadejdzie to tylko w wersjach studyjnych a jeśli koncertowe to tylko z obrazkami.

_________________
Image


Ostatnio edytowany przez Yer Blue, Śro Wrz 14, 2016 1:47 pm, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Hollywood Bowl
PostWysłany: Śro Wrz 14, 2016 12:47 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Yer Blue napisał(a):
Fangorn napisał(a):
Argus9 napisał(a):
Fakt powszechnego (tutaj) ZIGNOROWANIA PREMIERY ALBUMU BEATLESÓW, przy jednoczesnym obfitym ‘lajkowaniu’ jakichś pierdołowatych newsów, na JEDYNYM POLSKIM INTERNETOWYM SERWISIE BEATLESÓW nie jest (niestety) szokiem - jest to po prostu WSTYD

No jak to, przecież trzy osoby wysłuchały albumu! :wink: :wink: :wink:

No właśnie. Zignorowanie (powszechne w dodatku ;)) byłoby dopiero wtedy gdyby nikt się nie wypowiedział, a nawet gdyby w ogóle ten temat nie powstał :)
Nie wiem czy nawet wówczas byłby to powód do wstydu bo wypowiadanie się na forum ani też konieczne uwielbienie wszystkiego co wychodzi (Argus, wiem, że tego akurat nie wypominałeś ale to jest właśnie powód mojej ignorancji) - nie jest obowiązkiem.


Uwielbienie oczywiście nie jest konieczne, jednak rozumiem Argusa, że czuje się zniechęcony lub nawet wkurzony brakiem odzewu. Myśląc racjonalnie: to jest forum poświęcone zespołowi The Beatles, na dodatek obecnie jedyne w Polsce, wychodzi nowa (albo odnowiona) płyta The Beatles, czyli powinno to być Wydarzenie. Albumy The Beatles nie są wydawane co dzień. I choćby z tego powodu warto "Hollywood Bowl" wysłuchać, choćby miał to być pierwszy i ostatni odsłuch w życiu (to tylko 43 minuty, można sobie puścić do śniadania czy cokolwiek). A tu cisza... A wystarczyłoby (moim zdaniem) napisać, czy się słuchało, czy nie; czy wydanie albumu Beatlesów wzbudza emocje wśród fanów Beatlesów, czy też nie. Można nie znosić tego albumu, każdy ma swoje zdanie; ale uważam, że obojętność (czyli jakby brak zdania) jest w takiej sytuacji najgorsza.

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Hollywood Bowl
PostWysłany: Czw Wrz 15, 2016 3:44 pm 
Offline
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Cze 02, 2002 3:07 pm
Posty: 964
Ja bym się nie przejmował, bo nawet za czasów Beatlesów zdarzało się, że płyty zespołu z powtórzonym materiałem "przepadały" w zestawieniach sprzedaży. Niech się więc marketingowcy martwią, bo my nie mamy powodu :)
Po drugie, pamiętam jak w swoim czasie leżała mi na biurku nowa płyta McCartneya i nie było kiedy jej przesłuchać. O tej porze roku dużo pracuję i nie mam czasu.
Po trzecie - z ludzkością nie wygrasz, gustów nie zmienisz. Gdyby zamiast płyty ukazała się Nancy toples, to byś widział co to znaczy dużo lajków :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Hollywood Bowl
PostWysłany: Sob Paź 22, 2016 3:07 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Yer Blue napisał(a):
W mojej opinii ta koncertówka to jest kompletna nuda - najbardziej ograne utwory zespołu z wczesnej twórczości, w nic nie wznoszących wersjach, a nawet gorszych.


Oj Yer Blue, Yer Blue... :roll:

Przystawiasz późniejsze standardy koncertowe do czasów, w których one kompletnie nie istniały. Twój komentarz to jakby ktoś powiedział, że w 1963 roku "Please Please Me" to kompletna nuda, bo zero gitarowych riffów i solówek.

W 1964/65 roku TAK WŁAŚNIE wyglądały koncerty zespołów pop/rockowych. Wówczas koncert miał za cel przede wszystkim przekonać nieprzekonanych do zakupu singli i płyty (stąd te liczne w zapowiedziach nawiązania do "naszej ostatnio wydanej tutaj płyty" lub też "tego filmu, który nakręciliśmy w kolorze") a także "nakarmić" fanów widokiem idoli na żywo. Stąd te "ograne utwory" w "nic nie wnoszących wersjach". Improwizowanie i tego typu fajerwerki przyszły jednak trochę później, a w ogóle Beatlesi zrezygnowali z grania na żywo tuż dosłownie tuż przed tym, jak powoli zaczął rodzić przemysł koncertowy, który znamy dzisiaj.

Faktycznie jedną z niewielu rzeczy, której Beatlesi nie zrewolucjonizowali, były koncerty (w sensie ich osobistego wpływu na coś, stąd nie liczę masowej histerii czy faktu wystąpienia na pierwszym w historii koncercie na stadionie sportowym). Może gdyby nie przestali koncertować, zrobiliby i to, a... może nie. Wydaje mi się, że nigdy nie przykładali zbyt wielkiej wagi do koncertów. Paul kiedyś wspominał, że od zawsze bardziej od zobaczenia danego artysty na żywo bardziej interesowała ich jego muzyka z płyt. I coś musiało to być, skoro w 1958 roku ŻADEN z przyszłych Beatlesów nie wybrał się na liverpoolski koncert swojego największego ówczesnego mistrza, czyli Buddy'ego Holly'ego.

Inna sprawa, że Beatlesi w pewnym momencie zaczęli być poważnie zirytowani faktem, że nikt na koncertach ich grania nie słucha. W takich warunkach mnie chyba również nie chciałoby się improwizować czy grać mniej znanych utworów.

A wracając do meritum, ja od momentu premiery przesłuchałam Hollywood Bowl już kilkanaście razy i daleka jestem od lekceważenia go. Ktoś kiedyś nazwał nagrania z Hollywood Bowl swoistym hołdem dla dziewcząt, które stworzyły Beatlemanię. Dobrze, że nadal to słychać (w ogóle czy te wrzaski milkną choć na sekundę? ;)), a jednocześnie słyszymy chłopaków i to w bardzo dobrej jakości (tutaj ukłon w stronę nowoczesnych technologii, bo o ile wiem, taśmy z HB przeleżały tyle lat w archiwach dlatego, że zostały ocenione jako nienadające się do wypuszczenia na płycie). Jeżeli zaraz po odsłuchaniu nie napisałam tutaj entuzjastycznego posta to dlatego, że... nie jestem i nigdy nie byłam zbyt wielką fanką albumów koncertowych. Dla mnie koncert tworzy spójną całość wraz z zobaczeniem artysty na żywo i utrwalony dźwiękowo, czy nawet wizualnie, traci ogromną część swojej magii. To działa również - a może przede wszystkim - w przypadku Beatlesów. Niemniej jednak koncert sprawia mi ogromną radość i z pewnością jeszcze nie raz do niego wrócę.

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Hollywood Bowl
PostWysłany: Sob Paź 22, 2016 5:27 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Rita napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
W mojej opinii ta koncertówka to jest kompletna nuda - najbardziej ograne utwory zespołu z wczesnej twórczości, w nic nie wznoszących wersjach, a nawet gorszych.


Oj Yer Blue, Yer Blue... :roll:

Przystawiasz późniejsze standardy koncertowe do czasów, w których one kompletnie nie istniały. Twój komentarz to jakby ktoś powiedział, że w 1963 roku "Please Please Me" to kompletna nuda, bo zero gitarowych riffów i solówek.


Niczego nie przystawiam ani nie porównuję. Skąd ten pomysł? Po prostu nic mi się w tym koncercie nie podoba. Dodatkowym minusem jest to, że koncertówka zawiera materiał z różnych lat. Jak dla mnie to spore oszustwo.
A porównanie do "Please Please Me" jest pozbawione sensu. Swoją drogą żeś wymyśliła z tym brakiem solówek i gitarowych riffów.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 9 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY