Czy ktoś z Was czytał już najnowsze dzieło Normana? Jak wrażenia?
Ja jestem już po lekturze - lekturze w pewnym momencie na jakiś czas przerwanej, bo jakiejkolwiek biografii związanej z Beatlesami bym nie czytała, zawsze mi ciężko przebrnąć przez opisy konfliktów i nieuchronnego rozpadu zespołu. Ale ostatecznie dotarłam do końca i oto, co mogę powiedzieć: jest to chyba najlepsza biografia McCartneya, jaką czytałam. Na tym polu Norman jest chyba bezkonkurencyjny. Jednakże nie jest to lektura tak porywająca, jak jej odpowiednik o Lennonie. Dlaczego tak się dzieje? Trudno mi orzec. Może Norman włożył w pracę nad biografią Macci mniej serca, a może po prostu mniej się silił na psychologiczną analizę opisywanej przez siebie postaci. A może wina leży w... Lewisohnie i jego "Tune In", przez które opis dzieciństwa McCartneya nie dostarcza niczego, czego od Lewisohna nie dowiedzielibyśmy się już wcześniej. Zaskoczenia przychodzą później - ja na przykład byłam zaskoczona przeczytawszy, kogo nasz Macca wprowadził w świat narkotyków (nie będę spoilerować
, i takich dla mnie zaskakujących ciekawostek odnalazłam u Normana co najmniej kilka.
Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zastanawia, a mianowicie powtarzalny (i u Normana obecny również) schemat: dzieciństwo, młodość i lata beatlesowskie opisane szczegółowo i obfitujące w ciekawostki, potem przechodzimy do Wings i na początku jest jeszcze spoko, ale w pewnym momencie robi się opowieść pt. "W tym a to tym roku Paul / Wings nagrali tę i tę płytę... która została przyjęta tak i tak... i pojechali na koncerty tu i tu. W następnym roku wyszła płyta...". Nie wiem, czy to wynik niestaranności autorów, czy te lata są jakoś wyjątkowo słabo udokumentowane, a bez autoryzacji Paula trudno uzupełnić te luki? Liczyłam też na więcej szczegółów dotyczących relacji z Nancy, ale o tej w porównaniu do burzliwego związku z Heather dowiadujemy się w sumie niewiele.
Każdy, kto obawiał się, że Norman będzie w stosunku do Paula uprzedzony, może sięgnąć po tę biografię ze spokojem ducha. Norman nie ocenia postępowania McCartneya; przedstawia tylko suche fakty, a czasami, gdy trzeba, broni swojego bohatera, na przykład oddając mu sprawiedliwość na polu (niedocenianej bardzo!) działalności charytatywnej czy działań związanych z otwarciem Liverpool Institute of Performing Arts w Liverpoolu. Ja też uważam, że książkę tę powinien przeczytać każdy, komu wydaje się, że PM to bogaty, nadęty i skąpy bufon. Paul u Normana to normalny człowiek - jak każdy z nas popełnia błędy i bywa nieznośny, ale jednocześnie ma wielkie serce, i do ludzi, i do zwierząt. Gdybym miała nie mieć swojego taty, chciałabym mieć takiego, jak Paul McCartney - takie myśl powstała u mnie po lekturze książki, a to chyba mówi bardzo dużo. Sam Norman przyznaje w zakończeniu, że podczas pracy nad biografią nauczył się podziwiać i szanować swego bohatera.
Książkę bardzo polecam. Tak jak wspominałam, nie jest to drugie "John Lennon. The Life", ale i tak najlepsza z dostępnych biografii McCartneya, i mimo wszystko czyta się ją bardzo dobrze.