Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Uwielbiam gościa przede wszystkim za ELO. Jest mistrzem w tym, co robi. Stworzył niesamowite brzmienie, które ma w sobie jakąś dziwną magię, która sprawia, że często do niego wracam.

Jeff nigdy nie ukrywał swojej fascynacji Beatlesami. Wspomniał o nich nawet w piosence "Shangri La", która zamyka wspaniały album "A New World Record" z 1976 roku. Jego marzenia spełniły się dopiero w latach 90-tych, kiedy to był producentem piosenek "Free as a Bird" i "Real Love", które znalazły się na "Antologii". Był też producentem albumu Paula McCartneya "Flaming Pie" z 1997 roku, a także "Time Takes Time" Ringo Starra z 1992 roku. Był też producentem albumów m. in. Briana Wilsona, Toma Petty'ego, Roya Orbisona, i wielu innych artystów.

Najbardziej przyjaźnił się z George'em, z którym nagrał i wyprodukował jego znakomite albumy "Cloud Nine" i "Brainwashed", a potem grał w Traveling Wilburys. Z Paulem i Ringo nadal są w przyjaznych relacjach, choć raczej nie jest to jakaś szczególnie wielka przyjaźń.

W wywiadzie dla Rzeczpospolitej z listopada 2015 roku mówił, że współpraca z Beatlesami była spełnieniem jego marzeń zawodowych i jego największym sukcesem.

Link do wywiadu:
https://www.rp.pl/kultura/art4156801-przyszedl-czas-na-powrot-elo

Szkoda, że nie współpracował z Bee Gees. Skoro współpracował z Beatlesami, to co stało na przeszkodzie, żeby podjąć współpracę z braćmi Gibb? Efekt współpracy Jeffa Lynne'a z Barrym, Maurice'em i Robinem na pewno byłby znakomity.

Mysle, że Jeff pasował do Beatlesów, choć zmienił ich brzmienie w stronę ELO. Dla Bee Geesów taka przemiana była by według mnie fatalna i zbyt daleka od lekkości głosów i muzyki Bee Gees. Więc dobrze się stało, że nie próbował nimi współpracy.