Faktycznie, zapomniałem napisać, że Mystical Weapons jest instrumentalną kakofonią dźwięków
Mi po pierwszym trudnym odsłuchu cała płyta całkiem dobrze weszła i fajnie się przy niej zasuwa rowerkiem przez miasto
Natomiast jeśli nie słuchałeś Dhaniego/thenewno2 z płyty thefearofmissingout, to uważam, że także jest warto dać jej szansę, choć to też z pewnością nie będą Twoje ulubione klimaty (sporo elektroniki).
Piotrek napisał(a):
Do niedawna był dla mnie raczej tylko synem słynnego Beatlesa, ale wygląda na to, że bede musiał sie mu teraz lepiej przyjrzeć i oderwać od legendy Johna. To samo mam zresztą z Dhanim, kiedyś może to zmienię. Mam jakąś blokadę na twórczosć dzieci Beatlesów.
A no właśnie w przypadku Seana i Dhaniego jestem już po oderwaniu ich od legendarnych rodziców i traktuję ich twórczość jako praktycznie samodzielne byty. Może nie w 100%, bo słuchając głosu Dhaniego słyszy się po prostu głoś George'a i z tym to już się raczej nic nie zrobi
A i zagrywki na gitarze potrafi mieć tu i ówdzie takie, że człowiek się zastanawia, czy to nie George gdzieś tam z zaświatów przygrywa.
Każdy z chłopaków podążył swoją ścieżką muzyczną w zupełnie inne regiony niż ich ojcowie i wydaje mi się, że uczciwie zasłużyli na ocenę ich dokonań w oderwaniu od odziedziczonego bagażu. Zwłaszcza że nie afiszują się swoimi nazwiskami, chowając się za nazwami zespołów, które współtworzą, a nie koniecznie im liderują.
Pewnie że gdybym zobaczył Seana, to nie uniknąłbym myśli, że widzę biologicznego syna TEGO Lennona, ale chyba też bardziej dominowałaby myśl, że widzę TEGO Lennona, którego nagrań słucham ostatnio częściej od nagrań jego słynnego ojca
(Oczywiście nie jestem szaleńcem żeby twierdzić, że są one lepsze, czy bardziej wartościowe - po prostu w ostatnich latach bardziej mi podchodzą klimatem, a dodatkowo jeszcze mam miłe uczucie odkrywania czegoś nowego, o czym w przypadku Johna raczej nie ma już mowy).
_________________
"Going fast, coming soon,
We made love in the afternoon.
Found a flat, after that
We got married"