Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Sob Kwi 27, 2024 7:40 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 43 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Pią Gru 16, 2005 11:07 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Pią Gru 16, 2005 3:08 pm
Posty: 110
Miejscowość: Bydgoszcz
Michelle napisał(a):
Yoko pochodziła z rodziny bankierów, ale... to nie oznacza, że była sławna :wink: Musiała się o kogoś zaczepić, żeby wypłynąć :wink: i nawet z początku niekoniecznie był to John, ale paru wpływowych i znanych awangardowych muzyków (ogólnikowo to potraktowałam, żeby nie rozwlekać). Dlatego nie można powiedzieć, że na związku z Johnem nic zawodowo nie zyskała.

Z góry powiem, żeby nie było niedomówień, że kiedyś Yoko nie trawiłam, a teraz po prostu jest mi obojętna i "niech sobie będzie".
Ale tu muszę po części zgodzić się z Ritą, a po części z tobą. Owszem, nie wiemy co tak naprawdę Yoko czuła do Johna, jakie były ich relacje dokładnie itd. - tu sie z tobą zgadzam, ale Rita też ma sporo racji. Powiedz mi, czy zaraz po zamordowaniu swojego męża sfotografowałabyś jego połamane i zakrwawione okulary? Wybacz, ale ja bym tak nie potrafiła... nie potrafię niestety tego zrozumieć. A fakt, że parę dni po jego śmierci powędrowała do studia nagraniowego?
Dla mnie śmierć ukochanej osoby byłaby tak ważną sprawą, że nie wyobrażam sobie nawet bym mogła się tak zachować. Ale cóż, każdy ma inne pojęcie 'normalności'.

Akurat w tym poście przedstawiłam argumenty przeciw Yoko, ale podkreślam, że to nie oznacza, że tylko tę stronę Yoko dostrzegam :wink:
Pozdrawiam :)



powiedzialam, ze Yoko byla bogata - nie slawna. Juz wtedy pierwszy z czynnikow byl wystarczajacy, zeby ten drugi osiagnac. Gdyby Yoko miala taki kaprys, predzej czy pozniej doporowadzilabym do nagrania swojej plyty, nawet gdyby John nigdy nie stanal na jej drodze. Tym samym nie twierdze, ze nic dzieki niemu zawodowo nie zyskala. Zyskala, i to sporo - mowie tylko, ze moglaby dojsc do tego innymi drogami, nie bedac pania Lennon.

Nie wiem co zrobilabym po smierci mojego meza (i mam nadzieje, ze nigdy sie o tym nie przekonam). Ludzie maja rozne sposoby wyrazania emocji. Jedni siedza bite pol roku placzac, drudzy od razu biora sie do dzialania. Nie pokusilabym sie tu o stwierdzenie, ktory ze sposobow godzenia sie z odejsciem ukochanej osoby jest lepszy. Byc moze Yoko chciala przekazac cos swiatu, udowodnic, ze razem z Johnem nie zginela idea, tym samym cel zamachowca nie zostal w pelni osiagniety. Swiat krecil sie nadal, mimo, ze bez Johna.
Nawet patrzac na to mniej idealistycznie, nawet jesli zrobila to z czysto egoistycznych pobudek, nie wiem - po to, zeby latwiej sie pogodzic z zaistniala sytuacja, zeby nie siedziec bezczynnie - miala do tego prawo. Jej maz zostal zamordowany. Dla niego nie mogla zrobic juz nic - za to dla siebie tak. Czy gdyby spedzila nastepny rok, czy dwa zamknieta i pograzona w ciezkiej depresji swiat postrzegalby ja lepiej? Zamiast tego skierowala swoje emocje w cos konstruktywnego i kreatywnego. Nie winilabym jej za to. Nalezy tez zaznaczyc, ze Yoko miala wowczas kilkuletniego syna, ktory stracil ojca. Mial stracic tez matke, dlatego, ze byloby to lepiej postrzegane przez opinie publiczna?

Yoko ani mnie ziebi, ani parzy. Zrobila pare dobrych rzeczy w zyciu, pewnie zrobila tez rownie duzo glupich. Po prostu nie znosze nienawisci dla samej idei. Yoko "zniszczyla" Beatlesow, wiec trzeba krytykowac kazdy jej krok, podwazac wszystko, co powiedziala, wreszcie poddawac pod watpliwosci to, co laczylo ja z Johnem. Skoro byli razem, to bylo im dobrze. Przy zadnym z nich nie stal drugi z pistoletem. Dorosli ludzie podejmowali dorosle decyzje. Denerwuje mnie podejscie ludzi, ktorzy uwazajac sie z fanow Lennona, co wiecej - wielokrotnie podkreslaja, jak wazne byly dla nich poglady i postawa Johna. Jednoczesnie podwazaja najwazniejszy z nich - nie nienawidzic. Dyskredytuja kogos, kto dla ich idola bylo motorem dzialania. Kogos, o kim mowil, ze pomogl stac mu sie lepszym czlowiekiem. To nie jest w porzadku nie tylko wobec Yoko, ale tez wobec Johna.

Tak jeszcze tylko zlapie cie za slowko ;) za "pojecie normalnosci" konkretniej. Jakie jest Twoje? CO jest normalne, i dlaczego? Jaka jest definicja NORMALNOSCI???

Ja takze pozdrawiam ;)
I tak dla scislosci zaznaczam: post ma na celu konstruktywna dyskusje, nie obrazanie, besztanie, czy grozenie paluszkiem. Moj punkt widzenia, kontra wasz :) No hard feelings.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Gru 16, 2005 11:46 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Kams napisał(a):
Michelle napisał(a):
Yoko pochodziła z rodziny bankierów, ale... to nie oznacza, że była sławna :wink: Musiała się o kogoś zaczepić, żeby wypłynąć :wink: i nawet z początku niekoniecznie był to John, ale paru wpływowych i znanych awangardowych muzyków (ogólnikowo to potraktowałam, żeby nie rozwlekać). Dlatego nie można powiedzieć, że na związku z Johnem nic zawodowo nie zyskała.

Z góry powiem, żeby nie było niedomówień, że kiedyś Yoko nie trawiłam, a teraz po prostu jest mi obojętna i "niech sobie będzie".
Ale tu muszę po części zgodzić się z Ritą, a po części z tobą. Owszem, nie wiemy co tak naprawdę Yoko czuła do Johna, jakie były ich relacje dokładnie itd. - tu sie z tobą zgadzam, ale Rita też ma sporo racji. Powiedz mi, czy zaraz po zamordowaniu swojego męża sfotografowałabyś jego połamane i zakrwawione okulary? Wybacz, ale ja bym tak nie potrafiła... nie potrafię niestety tego zrozumieć. A fakt, że parę dni po jego śmierci powędrowała do studia nagraniowego?
Dla mnie śmierć ukochanej osoby byłaby tak ważną sprawą, że nie wyobrażam sobie nawet bym mogła się tak zachować. Ale cóż, każdy ma inne pojęcie 'normalności'.

Akurat w tym poście przedstawiłam argumenty przeciw Yoko, ale podkreślam, że to nie oznacza, że tylko tę stronę Yoko dostrzegam :wink:
Pozdrawiam :)



powiedzialam, ze Yoko byla bogata - nie slawna. Juz wtedy pierwszy z czynnikow byl wystarczajacy, zeby ten drugi osiagnac. Gdyby Yoko miala taki kaprys, predzej czy pozniej doporowadzilabym do nagrania swojej plyty, nawet gdyby John nigdy nie stanal na jej drodze. Tym samym nie twierdze, ze nic dzieki niemu zawodowo nie zyskala. Zyskala, i to sporo - mowie tylko, ze moglaby dojsc do tego innymi drogami, nie bedac pania Lennon.

Nie wiem co zrobilabym po smierci mojego meza (i mam nadzieje, ze nigdy sie o tym nie przekonam). Ludzie maja rozne sposoby wyrazania emocji. Jedni siedza bite pol roku placzac, drudzy od razu biora sie do dzialania. Nie pokusilabym sie tu o stwierdzenie, ktory ze sposobow godzenia sie z odejsciem ukochanej osoby jest lepszy. Byc moze Yoko chciala przekazac cos swiatu, udowodnic, ze razem z Johnem nie zginela idea, tym samym cel zamachowca nie zostal w pelni osiagniety. Swiat krecil sie nadal, mimo, ze bez Johna.
Nawet patrzac na to mniej idealistycznie, nawet jesli zrobila to z czysto egoistycznych pobudek, nie wiem - po to, zeby latwiej sie pogodzic z zaistniala sytuacja, zeby nie siedziec bezczynnie - miala do tego prawo. Jej maz zostal zamordowany. Dla niego nie mogla zrobic juz nic - za to dla siebie tak. Czy gdyby spedzila nastepny rok, czy dwa zamknieta i pograzona w ciezkiej depresji swiat postrzegalby ja lepiej? Zamiast tego skierowala swoje emocje w cos konstruktywnego i kreatywnego. Nie winilabym jej za to. Nalezy tez zaznaczyc, ze Yoko miala wowczas kilkuletniego syna, ktory stracil ojca. Mial stracic tez matke, dlatego, ze byloby to lepiej postrzegane przez opinie publiczna?

Yoko ani mnie ziebi, ani parzy. Zrobila pare dobrych rzeczy w zyciu, pewnie zrobila tez rownie duzo glupich. Po prostu nie znosze nienawisci dla samej idei. Yoko "zniszczyla" Beatlesow, wiec trzeba krytykowac kazdy jej krok, podwazac wszystko, co powiedziala, wreszcie poddawac pod watpliwosci to, co laczylo ja z Johnem. Skoro byli razem, to bylo im dobrze. Przy zadnym z nich nie stal drugi z pistoletem. Dorosli ludzie podejmowali dorosle decyzje. Denerwuje mnie podejscie ludzi, ktorzy uwazajac sie z fanow Lennona, co wiecej - wielokrotnie podkreslaja, jak wazne byly dla nich poglady i postawa Johna. Jednoczesnie podwazaja najwazniejszy z nich - nie nienawidzic. Dyskredytuja kogos, kto dla ich idola bylo motorem dzialania. Kogos, o kim mowil, ze pomogl stac mu sie lepszym czlowiekiem. To nie jest w porzadku nie tylko wobec Yoko, ale tez wobec Johna.

Tak jeszcze tylko zlapie cie za slowko ;) za "pojecie normalnosci" konkretniej. Jakie jest Twoje? CO jest normalne, i dlaczego? Jaka jest definicja NORMALNOSCI???

Ja takze pozdrawiam ;)
I tak dla scislosci zaznaczam: post ma na celu konstruktywna dyskusje, nie obrazanie, besztanie, czy grozenie paluszkiem. Moj punkt widzenia, kontra wasz :) No hard feelings.


Po pierwsze nie rozumiem Twojego pierwszego zdania, bo dokładnie o to samo mi chodziło :roll: także nie kapuję dlaczego tutaj się tłumaczysz co powiedziałaś, a czego nie :roll: :wink: Pewnie, że mogłaby stać się znana nawet bez Johna, ale wiesz... to była okazja i szybki sposób na to :wink: przynajmniej tak uważam.

Wcale nie uważam, żeby Yoko 'zniszczyła' Beatlesów, co najwyżej przyczyniła się odrobinę do narastającego napięcia w zespole, ale rozpadłby się on i bez jej udziału.

Każdy radzi sobie z odejściem bliskiej osoby w inny sposób, ale sposób Yoko naprawdę był w tym wypadlu niezrozumiały i trochę bezduszny. Co nie oznacza, że nie zrobiła nic godnego pochwały jeśli chodzi o podtrzymywanie pamięci o Johnie.
W pełni rozumiem co masz na myśli mówiąc, że nie pojmujesz fanów, którzy twierdzą, że wierzą w poglądy Johna, a nienawidzą Yoko. Wiem to nawet i z autopsji, bo sama kiedyś jej nie cierpiałam. Bolały mnie jej niektóre ostre i protekcjonalne wypowiedzi o The Beatles lub pozostałych członkach zespołu (pomijając Johna rzecz jasna :wink: ). Ale w końcu stwierdziłam, że nie można obarczać winą tylko Yoko, poza tym każdy ma wady i zalety. Teraz mam w tym przypadku podobną opinię do Ciebie, ale wiem mniej więcej co czują ci wielbiciele twórczości Lennona, którzy o Yoko najchętniej by zapomnieli.

Właśnie to co ja określiłam 'normalnością" było ujęte w nawias, żeby podkreślić śmieszność tego określenia, bo dla każdego ta 'normalność' jest czym innym, czyli to pojęcie jest czystą fikcją :lol: tego określenia użyłam w formie wyszydzenia właśnie takich poglądów, które nie przyjmują do wiadomości, że dla kogoś coś może być normalne, ale dla drugiego to samo będzie największym wariactwem etc.
To by było na tyle, ale obawiam się, że większości spraw i opinii ciężko jest wyrazić drukiem, przez internet. Takie rozmowy są lepsze face to face :wink: Choć w większości zgadzam się z Tobą :D

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 17, 2005 12:28 am 
Offline
Her Majesty

Rejestracja: Pon Cze 03, 2002 8:07 pm
Posty: 147
Cytuj:
Powiedz mi, czy zaraz po zamordowaniu swojego męża sfotografowałabyś jego połamane i zakrwawione okulary? Wybacz, ale ja bym tak nie potrafiła... nie potrafię niestety tego zrozumieć. A fakt, że parę dni po jego śmierci powędrowała do studia nagraniowego?


Myślę, że należy tu wspomnieć o specyficznej kulturze Wschodu. Niektóre rzeczy mogą się okazać dla nas dziwnie, niezrozumiałe czasem aż szokujące.
Co prawda o Japonii niewiele wiem, ale swego czasu interesowałam się Chinami.
Dla nas kolor biały kojarzy się wiadomo z czym, w Chinach to kolor żałoby. Na powitanie zazwyczaj mówimy: "Co słychać", a Chińczyk przywita się słowami: "Jadłeś już?".
To tylka taka moja mała dygresja.

Pozdrawiam
Kasia

P.S. A co do ostatniego zdania Michelle, o ile dobrze pamiętam kiedy Paul McCartney dowiedział się o śmierci Johna również nie przerwał nagrań w studio. Być może się mylę. Ale nie nam dane jest osądzać jak ktoś się zachowuje.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 17, 2005 12:43 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Kasia napisał(a):
Cytuj:
Powiedz mi, czy zaraz po zamordowaniu swojego męża sfotografowałabyś jego połamane i zakrwawione okulary? Wybacz, ale ja bym tak nie potrafiła... nie potrafię niestety tego zrozumieć. A fakt, że parę dni po jego śmierci powędrowała do studia nagraniowego?


Myślę, że należy tu wspomnieć o specyficznej kulturze Wschodu. Niektóre rzeczy mogą się okazać dla nas dziwnie, niezrozumiałe czasem aż szokujące.
Co prawda o Japonii niewiele wiem, ale swego czasu interesowałam się Chinami.
Dla nas kolor biały kojarzy się wiadomo z czym, w Chinach to kolor żałoby. Na powitanie zazwyczaj mówimy: "Co słychać", a Chińczyk przywita się słowami: "Jadłeś już?".
To tylka taka moja mała dygresja.

Pozdrawiam
Kasia

P.S. A co do ostatniego zdania Michelle, o ile dobrze pamiętam kiedy Paul McCartney dowiedział się o śmierci Johna również nie przerwał nagrań w studio. Być może się mylę. Ale nie nam dane jest osądzać jak ktoś się zachowuje.


Pewnie tak. Ale mnie bardziej jednak uderzyła ta fotografia, niż praca w studiu jeśli już mamy czepiać się szczegółów. Poza tym McCartney nigdy nie był żoną Lennona :wink: :lol: (choć są rzeczy na niebie i ziemi, które nie śniły się nawet filozofom :wink: ). Powiecie pewnie, że był jego przyjacielem, ale zważmy na to, że od ładnych paru lat między nim a Johnem był swego rodzaju konflikt, napięcie i to jest zupełnie inny przypadek niż pani Ono :wink: Sądzę, że w ten sposób Paul chciał też o tym 'zapomnieć', zająć myśli czymś innym, "rzucić się w wir pracy" - chociaż w ten sposób to i Yoko można tłumaczyć :wink:

Cytuj:
Dla nas kolor biały kojarzy się wiadomo z czym, w Chinach to kolor żałoby. Na powitanie zazwyczaj mówimy: "Co słychać", a Chińczyk przywita się słowami: "Jadłeś już?".
To tylka taka moja mała dygresja.


A i owszem, u nich panuje inna kultura, ale dla mnie to jednak przepaść pomiędzy takimi subtelnościami jak kolor żałobny, czy powitanie, a fotografowanie zakrwawionych okularów tuż po zamordowaniu męża (przecież nie to jest w tym momencie najważniejsze). Poza tym to zachowanie bardziej charakterystyczne byłoby patrząc na awangardowe ciągoty Yoko, niż kulturę Wschodu.
Zresztą za bardzo skupiliśmy się na tym małym szczególiku :wink:
Ale teraz to po prostu Yoko szanuję (chociaż nic poza tym). Co nie zmienia faktu, że niektóre z jej zachowań, reakcji zwyczajnie nie mogę zrouzmieć :roll:

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Ostatnio edytowany przez Michelle Sob Gru 17, 2005 12:53 am, edytowano w sumie 2 razy

Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Gru 17, 2005 12:51 am 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Pią Gru 16, 2005 3:08 pm
Posty: 110
Miejscowość: Bydgoszcz
to juz spiesze z tlumaczeniem.
pierwsze zdanie ma na celu polozenie nacisku, ze zdaje sobie sprawe, ze bogaty nie oznacza slawny, tj, ze w pelni jestem, bylam i chyba bede swiadoma, ze Yoko slawna specjalnie wczesniej nie byla. Z Twojej odpowiedzi, byc moze blednie, wywnioskowalam, ze chcialas mi to niejako 'wytlumaczyc' ;) Jak wiadomo, odgadywanie intencji poprzez internet jest zadaniem trudniejszym niz pozornie mogloby sie wydawac - stad moje sprostowanie.
Ze zachowanie Yoko bylo niezrozumiale - ok. Ale czy bezduszne? Nie mamy pojecia co ona wtedy przezywala. Ja prosze, bardzo prosze - nie generalizujmy i nie starajmy sie wszystkich podciagac do naszego sposobu postrzegania swiata. Dla Yoko musialo to miec jakis sens, inaczej by tego nie zrobila. Niekoniecznie wszystko to, co dla nas jest niezrozumiale jest bezduszne. Nie sadze, zeby to fotografowanie bylo jakims przemyslanym dzialaniem - moze jakis impuls, moze dla Yoko to naprawde mialo sens. zreszta nie to jest najistotniejsze, zgadzam sie, ze byc moze za bardzo drazymy te kwestie. :)
Ja bym tylko chciala, zeby wszyscy ci, palajacy tak ogromna nienawiscia wobec Yoko podali jeden, jeden porzadny argument. Z czystej ciekawosci: fascynuja mnie motywy takiej niecheci wobec osoby, ktorej nigdy w zyciu nie spotkali.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Gru 17, 2005 1:01 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Kams napisał(a):
to juz spiesze z tlumaczeniem.
pierwsze zdanie ma na celu polozenie nacisku, ze zdaje sobie sprawe, ze bogaty nie oznacza slawny, tj, ze w pelni jestem, bylam i chyba bede swiadoma, ze Yoko slawna specjalnie wczesniej nie byla. Z Twojej odpowiedzi, byc moze blednie, wywnioskowalam, ze chcialas mi to niejako 'wytlumaczyc' ;)


Jesteś inteligentna (co wnioskuję po postach) toteż nie miałam zamiaru Ci niczego tłumaczyć :wink: To pierwsze zdanie w odpowiedzi miało na celu tylko rozpoczęcie myśli, że Yoko może i bez Johna by sobie poradziła, ale (mówiąc w skrócie ) tak było prościej, szybciej, wygodniej, korzystniej itd. :wink:

Cytuj:
Jak wiadomo, odgadywanie intencji poprzez internet jest zadaniem trudniejszym niz pozornie mogloby sie wydawac - stad moje sprostowanie.


I to jeszcze jak! Czasem to już nawet nie wiem jak mam napisać i wytłumaczyć o co mi chodzi :wink: :lol: :roll:

Cytuj:
Ze zachowanie Yoko bylo niezrozumiale - ok. Ale czy bezduszne? Nie mamy pojecia co ona wtedy przezywala.


Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że mi się za to słowo "bezduszne" dostanie :lol: - powiedzmy więc, że ten przymiotnik to tylko moje spojrzenie na to zachowanie, powinnam je zastąpić słowem "szokujące" :wink:

Cytuj:
Ja bym tylko chciala, zeby wszyscy ci, palajacy tak ogromna nienawiscia wobec Yoko podali jeden, jeden porzadny argument. Z czystej ciekawosci: fascynuja mnie motywy takiej niecheci wobec osoby, ktorej nigdy w zyciu nie spotkali.


No i tu się zgadzam w całej rozciągłości (choć jak mówię sama nie jestem bez winy i kiedyś sama myślałam podobnie do osób wspomnianych powyżej przez Ciebie :roll:) Ale jak wiadomo człowiek się zmienia, zmienia się spojrzenie na świat i pewne kwestie i dobrze mi z tym, że nie czuję już nienawiści ani innego tego typu uczucia do Yoko :wink:

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 17, 2005 3:54 pm 
Offline
Lovely Rita
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 14, 2005 9:32 pm
Posty: 373
Nie zapominajmy, że białas nigdy w pełni nie zrozumie skośnookiego :)
Oglądaliście jakieś filmy japońskie? Zachowanie Japończyka jest czasami szokujące, nie?
W słynnym Szogunie, facet poprosił o ścięcie mu głowy, bo skonsumował kurczaka, który do niego nie należał - lub coś w tym stylu :) Dla mnie to był bardzo szokujący serial.
Dla Japończyka milczenie jest złotem - lepiej nie mówić nic, niż miałoby się powiedzieć coś głupiego i bez potrzeby. Inaczej niż u nas - gada się tylko po to by gadać.
Dla Chińczyków bodajże biały jest kolorem żałoby. Oni lubią na obiadek zjeść kotka lub pieska...
Ponadto Yoko jest szajbniętą artystką więc sprawa się komplikuje jeszcze bardziej.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 17, 2005 4:01 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
kalosz napisał(a):
Nie zapominajmy, że białas nigdy w pełni nie zrozumie skośnookiego :)
Oglądaliście jakieś filmy japońskie? Zachowanie Japończyka jest czasami szokujące, nie?
W słynnym Szogunie, facet poprosił o ścięcie mu głowy, bo skonsumował kurczaka, który do niego nie należał - lub coś w tym stylu :) Dla mnie to był bardzo szokujący serial.
Dla Japończyka milczenie jest złotem - lepiej nie mówić nic, niż miałoby się powiedzieć coś głupiego i bez potrzeby. Inaczej niż u nas - gada się tylko po to by gadać.
Dla Chińczyków bodajże biały jest kolorem żałoby. Oni lubią na obiadek zjeść kotka lub pieska...
Ponadto Yoko jest szajbniętą artystką więc sprawa się komplikuje jeszcze bardziej.


I właśnie o tą 'szajbę' mi się rozchodzi :wink: Wiesz, może masz rację, że ludzie wywodzący się z różnych kultur nigdy w pełni się nie zrozumieją, ale... gdyby iść Twoim tropem to można byłoby przypuszczać, że John i Yoko się w pełni nie rozumieli :wink:
Dlatego właśnie rozpatrując tę kwestię odłożyłam na bok kwestie Wschodu i Zachodu.

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 17, 2005 4:19 pm 
Offline
Lovely Rita
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 14, 2005 9:32 pm
Posty: 373
John najwyraźniej był zafascynowany (chyba za duże słowo) kulkturą Wschodu - ubierał się w kimono, przeszedł na dietę makrobiotyczną, a Yoko prawdopodobnie podobało się życie na Zachodzie. John fascynował Yoko, Yoko fascynowała Johna. Rozumieli się w pełni zarazem się nierozumiejąc - to tak filozoficznie :)
Gdyby to był taki "zwykły" związek jak Paul-Linda czy George-Olivia, to nie powstałby ksiażki, programy TV, audycje radiowe na temat tych dwojga.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Gru 17, 2005 4:27 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
kalosz napisał(a):
John najwyraźniej był zafascynowany (chyba za duże słowo) kulkturą Wschodu - ubierał się w kimono, przeszedł na dietę makrobiotyczną, a Yoko prawdopodobnie podobało się życie na Zachodzie. John fascynował Yoko, Yoko fascynowała Johna. Rozumieli się w pełni zarazem się nierozumiejąc - to tak filozoficznie :)
Gdyby to był taki "zwykły" związek jak Paul-Linda czy George-Olivia, to nie powstałby ksiażki, programy TV, audycje radiowe na temat tych dwojga.


Oj wiem, ten mój komentarz był przecież pół-serio :wink:

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Yoko - aborcja
PostWysłany: Nie Sty 15, 2006 8:11 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lut 24, 2005 12:38 pm
Posty: 847
Miejscowość: Warszawa
Jak już mówicie o Yoko. Ile razy usunęła ona dziecko drogą aborcji? :x Chciałbym znac konkretną liczbę. Z tego, co kiedyś wyczytałem, to poddała się temu "zabiegowi" wiele razy (zbyt wiele, gdyż kolejne ciąże zagrażały jej życiu). Jeśli uznacie, że napisałem tu nie na temat, to możecie gdzieś to przenieśc.

PS. W ogóle, to jak ona mogła!!! Ona jest mordercą!!! Zresztą, jest to gł. przyczyna dla której jej nie lubię... :twisted:

_________________
I ty Brutusie przeciwko mnie


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Cze 03, 2006 4:37 pm 
Offline
starszy fan

Rejestracja: Sob Maj 27, 2006 11:16 am
Posty: 40
Miejscowość: Wrocław
Jedyną jej zaletą jest dla mnie to że Johnny był z nią szczęśliwy 8) Osobiście za nią nie przepadam, ale to głównie dlatego, że się przyczyniła do rozpadu Beatli... i to bardzo moim zdaniem.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Nie lubie
PostWysłany: Sob Cze 03, 2006 10:43 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Sob Maj 07, 2005 2:15 pm
Posty: 125
cze napisał(a):
Nie lubie Yoko za to, co robi po smierci Johna, rozporzadzajac Jego piosenkami, i co wiecej, tlumaczac, ze John by sobie tego zyczyl. Ostatnio widzialem, ze Instant Karma uzyta zostala do jakiejs reklamy. Zgroza!


i za to, że zleciła komputerowo pokolorować rysunki Johna, żeby się lepiej sprzedały. Brrrrrr...... O zgrozo.....


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Cze 03, 2006 10:45 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Sob Maj 07, 2005 2:15 pm
Posty: 125
Igicza napisał(a):
Jedyną jej zaletą jest dla mnie to że Johnny był z nią szczęśliwy


I pewnie dlatego był z Chinką w latach 70-tych....
Ta przynajmniej go kochała, jak wieść niesie...


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Cze 03, 2006 11:11 pm 
Offline
Lovely Rita
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Mar 02, 2006 12:16 am
Posty: 356
Miejscowość: Koszalin
Co prawda nikt z nas nie zna Yoko osobiście (poprawcie mnie, jeśli się mylę ;) ),ale na podstawie przeczytanych wywiadów, artykułów prasowych , usłyszanych audycji radiowych i telewizyjnych można sobie wyrobić zdanie na jej temat. I sugerując się takowymi przesłankami stwierdzam, że nie przepadam za tą panią. Szanuję ją jako artystkę, ma faktycznie ciekawe pomysły i bogatą osobowość. Jednak nie wzbudza we mnie sympatii. Nie można jej winić za rozpad Beatlesów, bo po takim czasie sami mogli mieć już siebie dość. Czy zmieniła Johna? Na pewno, bo z kim przystajemy, takimi się stajemy itd. A to co robi obecnie z jego pieniędzmi? Jej sprawa. W moich oczach jednak niektóre jej dzieła są zbyt odważne i krzykliwe. Ale może jestem zbyt pruderyjna.

_________________
"And in the end, the love you take is equal to the love you make"


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: Yoko - aborcja
PostWysłany: Pon Cze 05, 2006 4:06 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Gru 08, 2005 8:55 pm
Posty: 1041
Miejscowość: Warszawa
Maveric napisał(a):
Jak już mówicie o Yoko. Ile razy usunęła ona dziecko drogą aborcji? :x Chciałbym znac konkretną liczbę. Z tego, co kiedyś wyczytałem, to poddała się temu "zabiegowi" wiele razy (zbyt wiele, gdyż kolejne ciąże zagrażały jej życiu). Jeśli uznacie, że napisałem tu nie na temat, to możecie gdzieś to przenieśc.

PS. W ogóle, to jak ona mogła!!! Ona jest mordercą!!! Zresztą, jest to gł. przyczyna dla której jej nie lubię... :twisted:


Wreszcie ktoś, kto myśli tak samo jak ja :!:
Czytałam sobie "Niedokończoną balladę" z myślą: a może yoko nie była taka zła jak wszyscy mówią? może po prostu była dziwna?
A jak przeczytałam, że ona sie puszczała i potem usuwała te ciąże... to jakoś tak mi się niesmacznie zrobiło. I że przez to umarł mały John Ono Lennon II... :x Aż mam zły humor, jak sobie o tym przypominam :cry:
(A ja będę mieć dzieci, które od małego będą znały Beatli i będą sobie chodzić za rączkę i śpiewać "With A Little Help From My Friends" tak jak mały Sean, nie wiem, czy to znacie, ale wysyłam...
http://www.yousendit.com/transfer.php?action=download&ufid=17280F977BC0F233
przepraszam za offtopa :roll: )


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Cze 05, 2006 7:53 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Sob Kwi 23, 2005 2:45 pm
Posty: 619
Miejscowość: koło Białegostoku
Ja tam Yoko lubię :D

_________________
Ic-Zaps


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Cze 05, 2006 8:05 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 17, 2006 10:19 pm
Posty: 605
Miejscowość: Londyn/Abbey Road/namiot przy pasach
nie przepadam za kobitką ...
stety czy niestety ?

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pon Cze 05, 2006 10:24 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Sob Sie 30, 2003 12:06 pm
Posty: 1537
Miejscowość: Wrocław
...without you I'm a one track mind...


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: .
PostWysłany: Czw Paź 23, 2008 6:03 pm 
Offline
Nowhere Man
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Paź 22, 2008 10:13 pm
Posty: 6
Miejscowość: Niebyt
Kocham YOKO! Ona jest genialna.... Nie wiem nawet czy polubiłabym Johna gdyby z nią nie był... Ona jeste po prostu w 100% genialna!

bezczelne jest obwinianie ją o rozpad Beatlesów. Ona nic nei zrobiła! Bo niby co?

_________________
"Imagine all the people living live in peace" - John Lennon


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 43 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 15 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY