www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Czy lubicie Yoko Ono?
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=12&t=168
Strona 1 z 4

Autor:  Joan [ Nie Sie 03, 2003 11:38 pm ]
Temat postu:  Czy lubicie Yoko Ono?

Jest straszną skandalistką, robiła i robi różne głupie rzeczy (także z Johnem) i bardzo manipulowała Lennonem. Nie cierpię jej. Ale każdy może mieć swoje zdanie, wieć co Wy o niej myślicie?

Autor:  Gość [ Pon Sie 04, 2003 7:04 pm ]
Temat postu: 

Zawróciła Johnowi w głowie. Ponoć był jak pies na każde jej zawołanie.
Oglądaliście może taki film o Paulu i Johnie? - Ten ostatni pokłócił się z Yoko. Odwiedził go Paul - pogadali sobie i naszły ich wspomnienia - jak to kiedyś było fajnie. Zdecydowali, że wystąpią razem i Paul pojechał po gitarę, a jak wrócił zastał Johna przy telefonie. Właśnie pogodził się z Yoko. I dupa z występu!
Nie wiem czy to autentyczna historia, w każdym bądź razie świetnie odzwierciedlała relację John-Yoko. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie i od tej pory nie lubię Yoko jeszcze bardziej :)
Teraz mi wszystko jedno co ona robi, bo wszystko robi dla pieniędzy i tylko na tym jej zależy.

Autor:  Eleanor Rigby [ Śro Sie 06, 2003 9:53 am ]
Temat postu: 

Mógłbyś podać tytuł albo inne namiary filmu? oczywiście jeśli pamiętasz...

Autor:  Gość [ Śro Sie 06, 2003 11:23 am ]
Temat postu: 

Znalazłem, film nazywa się "Two of us" reż. Michael Lindsay-Hogg.

Autor:  Eleanor Rigby [ Pon Sie 11, 2003 2:17 am ]
Temat postu: 

gietek napisał(a):
Znalazłem, film nazywa się "Two of us" reż. Michael Lindsay-Hogg.

ok, wielkie dzięki :D

Autor:  Adam_S [ Pią Sie 15, 2003 11:04 pm ]
Temat postu: 

Hmm... Dla mnie jest ważne przede wszystkim to, co czuł John. Jeżeli czuł się dobrze przy Yoko i kochał ją, to nie widzę powodu by jej nie lubić. Oczywiście bardzo łatwo jest obarczyć ją odpowiedzialnością za rozpad grupy, ale w gruncie rzeczy czy to naprawdę jej wina? Myślę, że gdyby John i Yoko nie spotkali się, Beatlesi i tak by się rozstali.

Autor:  Mintus [ Śro Sie 20, 2003 11:30 pm ]
Temat postu: 

Ja jak byłem w Krakowie to czytałem w Empiku taki byczy album o The Beatles (za 170zł) i tam pisali, że reszta bitelsów jej (Yoko) niecierpieli.
I ja jej dlatego nie lubie. ha

Autor:  _Ania_ [ Czw Sie 21, 2003 10:57 am ]
Temat postu:  Swiete slowa

Cytuj:
Hmm... Dla mnie jest ważne przede wszystkim to, co czuł John. Jeżeli czuł się dobrze przy Yoko i kochał ją, to nie widzę powodu by jej nie lubić. Oczywiście bardzo łatwo jest obarczyć ją odpowiedzialnością za rozpad grupy, ale w gruncie rzeczy czy to naprawdę jej wina? Myślę, że gdyby John i Yoko nie spotkali się, Beatlesi i tak by się rozstali.

________________Swiete slowa Adam_S!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Autor:  Gość [ Czw Sie 21, 2003 5:53 pm ]
Temat postu: 

To co napisał Adam_S jest bardzo romantyczne, ale ja w to nie wierzę. Jest takie powiedzienie "Nawet najmądrzejszego mężczyznę może zgubić najgłupsza kobieta" czy coś podobnego. W historii znane są przypadki, w których wielcy "mężowie" popełniali drastyczne głupstwa co prowadziło ich do klęski. Nie jestem dobry z historii, więc nie pytajcie o przykłady :)
Myślę, że z Johnem było podobnie.
A gdyby Paul i John mieli mądre i dobre żony, to The Beatles przetrwałoby znacznie dłużej.

Autor:  Adam_S [ Czw Sie 21, 2003 9:30 pm ]
Temat postu: 

Myślę, że trzeba spojrzeć na to inaczej. Według mnie nie można przyjmować, że Yoko zawróciła mu w głowie. Oznaczałoby to bowiem, że "zawładnęła" Johnem wbrew jego woli, w jakiś tajemniczy sposób. Tymczasem John musiał widocznie zauważyć w Yoko "coś", co mu bardzo odpowiadało. Nie ważne, czy chodzi tu o urodę, czy intelekt lub światopogląd. Grunt, że John sam to dostrzegł i mu się to spodobało. Nie możemy tego osądzać, bo są różne gusta. Wg Ciebie Yoko może być wcieleniem szatana :twisted: , ale weź pod uwagę, że Jemu mogła się naprawdę podobać. Poza tym, naprawdę nie powinno się jej obwiniać za rozpad The Beatles. I tak by do tego doszło, bo przecież ludzie się zmieniają. Takie dwie indywidualności jak John i Paul naprawdę długo by już ze sobą nie wytrzymali. Ja tam wierzę, że John po prostu wydoroślał, spotkał prawdziwą miłość i zrobił to, co uważał za najlepsze. 8)

Autor:  Gość [ Pią Sie 22, 2003 12:36 pm ]
Temat postu: 

Nie twierdzę, że John nie kochał Yoko. Właśnie twierdzę, że tak i to bardzo. Problemem były "klapki" na oczach Lennona. I tak np. wciąganie swojej żony do studia nagrań nie było rozsądne, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę głos Yoko.
A poza tym dlaczego Beatlesi tak bardzo nienawidzili tej kobiety? Przecież powód musiał być.

Autor:  Adam_S [ Pią Sie 22, 2003 2:01 pm ]
Temat postu: 

Inni bitelsi jej nienawidzili, bo nie potrafili zrozumieć, że John spotkał prawdziwą miłość i nie będzie już tym samym Johnem. On zabierał ją ze sobą do studia - to zrozumiałe, bo chciał być z nią jak najczęściej, tak zachowuje się typowy człowiek zakochany po uszy. No a gdy w studiu zobaczył, że reszta nie akceptuje Yoko, to był początek końca. John po prostu się zmienił, ale nie można za to obwiniać Yoko. Wydaje mi się, że taka była jego prawdziwa, ukryta natura.

Autor:  Gość [ Pią Sie 29, 2003 6:20 pm ]
Temat postu: 

A czy ktos z nas zna Yoko by moc ocenic czy ja lubi?A moze umie czytac w myslach Johna?On na pewno chetnie wysluchalby porad typu:co jest(bylo) dla niego najlepsze od osob ktore tak naprawde nie mialy pojecia o tym co czul i jak sie czul przy Yoko.Ludzie!Jak mozna tak powierzchownie oceniac zycie osobiste dwoch bliskich sobie osob???To jest po prostu niewykonalne.

Autor:  Adam_S [ Pią Sie 29, 2003 7:12 pm ]
Temat postu: 

Anonymous napisał(a):
A czy ktos z nas zna Yoko by moc ocenic czy ja lubi?A moze umie czytac w myslach Johna?On na pewno chetnie wysluchalby porad typu:co jest(bylo) dla niego najlepsze od osob ktore tak naprawde nie mialy pojecia o tym co czul i jak sie czul przy Yoko.Ludzie!Jak mozna tak powierzchownie oceniac zycie osobiste dwoch bliskich sobie osob???To jest po prostu niewykonalne.

Nie próbuję tego w ten sposób oceniać. Na początku mojej pierwszej wypowiedzi napisałem:
"...Jeżeli czuł się dobrze przy Yoko i kochał ją..."
No właśnie, JEŻELI. Myślę, że to wszystko wyjaśnia.

Autor:  Gość [ Pią Sie 29, 2003 7:35 pm ]
Temat postu: 

Moja wypowiedz nie tyle odnosila sie do Twojego postu ile do samego tematu i insynuacji typu:"Problemem były "klapki" na oczach Lennona"/"Zawróciła Johnowi w głowie. Ponoć był jak pies na każde jej zawołanie."/...nie wspominajac o notkach o manipulowaniu...

Autor:  Gość [ Pią Sie 29, 2003 7:38 pm ]
Temat postu: 

Moja wypowiedz nie tyle odnosila sie do Twojego postu ile do samego tematu i insynuacji typu:"Problemem były "klapki" na oczach Lennona"/"Zawróciła Johnowi w głowie. Ponoć był jak pies na każde jej zawołanie."/...nie wspominajac o notkach o manipulowaniu...

Autor:  Gość [ Sob Sie 30, 2003 8:54 pm ]
Temat postu: 

O Boże! Co to w ogóle za dyskusje?
Czasami nie trzeba WIEDZIEĆ, bo wystarczy WIDZIEĆ.
Skąd w takim razie biorą się pojęcia "pantoflarz" albo "lizus" (czy dupowłaz jak kto woli)? Skąd wiadomo że ktoś się zakochał? Bo takie rzeczy czasem widać na kilometr.
Oburzajcie się, nie oburzajcie się - wszystko jedno - JA jej nie lubię i tyle.

Autor:  ------ [ Śro Wrz 03, 2003 12:11 pm ]
Temat postu: 

"Co wy wiecie?
Ja to wszystko widziałam, widziałam połamane okulary we krwi, widziałam kałużę krwi i twarz Johna:>Zobacz, co mi zrobili. Jak mogli?<pytał, to znaczy tak jakby pytał"

Strona 1 z 4 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/