Rita napisał(a):
Zdaje się, że Ty Noelko czytałaś książkę Elvis i Lennon: dzieje nienawiści. Może za jakiś czas mogłabyś nam o niej co nieco powiedzieć.
To prawda czytałam tę książkę, ale niewiele z niej pamiętam, było to dawno dawno temu. Słyszałam niepochlebne opinie o lekturze, że dużo w niej fikcji, mało faktów. Niestety książkę zostawiłam w Bydgoszczy.
Rita napisał(a):
Dobra myśl, bo chociaż Elvis był wielkim idolem Beatlesów, to chyba nie był z nimi w dobrych stosunkach. Niby wysłał telegram do Eda Sullivana a wcześniej starał się uniemożliwić im przyjazd... To słynne spotkanie z 1965 roku też takie nie bardzo było... Nie kojarzy mi się też, by z którymkolwiek z Beatli utrzymywał kontakty w latach 70.
Do spotkania z królem doszło 27 sierpnia 1965 roku, podczas drugiej trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych. Spotkanie trwało 4 godziny, doszło nawet do tzw. jam session, niestety nikt tego nie nagrał.
Jedyne znane zdjęcie z legendarnego spotkania Beatlesów z Elvisem:
Ponoć w lewym górnym kącie to Elvis.
Poniżej zdjęcie czarno białe, nieco okrojone, ale większe i widać wyraźnie na nim Lennona:
W wolnej chwili przepisałam z Antologii fragmenty wypowiedzi samych Beatlesów o spotkaniu z Elvisem:
PAUL: Pod koniec pobytu w Los Angeles poznaliśmy Elvisa Presleya. Staraliśmy się o to latami, ale nie mogliśmy się do niego dostać. Podejrzewaliśmy , że stanowimy dla niego oraz pułkownika Tona Parkera rodzaj zagrożenia i w sumie tak było. Wprawdzie staraliśmy się o spotkanie, ale zawsze zjawiał się tylko pułkownik Parker z kilkoma upominkami i na tym się kończyło. Nie czuliśmy się spuszczeni, uważaliśmy, że zasługujemy na spuszczenie. To był jednak Elvis, a kim my byliśmy, że chcieliśmy go poznać? W końcu jednak dostaliśmy zaproszenie, by odwiedzić go w Hollywood podczas kręcenia filmu.
JOHN: Zawsze byliśmy nie tam i nie wtedy, kiedy trzeba, by spotkać Elvisa. My poszlibyśmy wszędzie, ale było sporo zadęcia, żeby ustalić gdzie się spotkamy i w ile osób. Pozostawało to w gestii pułkownika Parkera i Briana.
GEORGE: Spotkanie z Elvisem było jednym z najważniejszych wydarzeń tej trasy. To zabawne, ale kiedy dotarliśmy do jego domu, zapomnieliśmy, dokąd jedziemy. Jechaliśmy cadillakiem po ulicy Mulholland i w samochodzie wypiliśmy „trochę herbaty”. Nieważne było, dokąd jedziemy. Było jak w tekście komika Lorda Bucklyea: „Wchodzimy do wioski tubylców i zażywamy pejotl. Może nie wiemy wtedy gdzie my są, ale na pewno dowiemy się, kim są”. Dobrze się bawiliśmy, złapał nas atak wesołości. Dojechaliśmy do wielkiej bramy i ktoś powiedział: „Taaa, zobaczymy Elvisa”. Wypadliśmy z samochodu ze śmiechem, udając, że nie jesteśmy aż tacy głupi, jak rysunkowe postacie Beatlesów.
JOHN: To było bardzo podniecające, byliśmy zdenerwowani jak diabli i spotkaliśmy go w jego wielkim domu w Los Angeles. Prawdopodobnie ten dom był tak duży jak ten, który wynajmowaliśmy, ale wydawało się nam, że widzimy „wielki dom wielkiego Elvisa”. Miał wokół siebie wielu ludzi, tych, którzy kiedyś obok niego mieszkali (podobnie było z nami, zawsze mieliśmy wokół siebie tysiące ludzi z Liverpoolu, więc on był taki sam jak my). Miał też stoły do gry w bilard! Może tak jest w większości amerykańskich domów, ale nas to zdziwiło, bo było jak w nocnym klubie.
RINGO: Byłem tym wszystkim mocno podniecony. Mieliśmy szczęście, bo było nas czterech, więc każdy miał kogoś do towarzystwa. Dom był bardzo duży i mroczny. Gdy weszliśmy, Elvis siedział na kanapie przed telewizorem. Grał na basie, co po dziś dzień wydaje mi się bardzo dziwne. Wokół niego było pełno facetów. Powiedzieliśmy: „Cześć Elvis”. Był dosyć nieśmiały i my też byliśmy trochę onieśmieleni, ale w pięciu się rozruszaliśmy. Czułem, że to spotkanie było większym przeżyciem dla nas niż dla niego.
PAUL: Zaprosił nas do środka i był świetny. No wiesz, to był Elvis. Wyglądał jak Elvis. Wszyscy byliśmy jego zagorzałymi fanami, więc podziwialiśmy go, i to bardzo. Powiedział: „Halo, chłopaki, czego się napijecie?”. Usiedliśmy i zaczęliśmy oglądać telewizję. Elvis miał pilota, pierwszego jakiego widzieliśmy w życiu. Kierowałeś go w stronę telewizora i bach! To jest Elvis! Przez cały wieczór puszczał numer „Mohair Sam”, który był w szafie grającej.
JOHN: Telewizor grał non stop. Ja też tak robię, wszyscy mamy zawsze włączone telewizory. Nie patrzymy na ekran. Gra włączony bez dźwięku, bo słuchamy płyt. Przed telewizorem Elvis miał potężny wzmacniacz basowy z podłączoną gitarą basową. Elvis grał na basie, a na ekranie przelatywały obrazki. Weszliśmy i zagraliśmy z nim. Podłączyliśmy , co było pod ręką, śpiewaliśmy i graliśmy. On miał, tak jak ja, szafę grającą, ale wyłącznie ze swoimi hitami. Może gdybym miał tyle hitów co on, to w mojej też byłyby tylko moje płyty.
PAUL: To, że on grał na basie, było dla mnie czymś świetnym. No i było tak: „El, pozwól, że pokażę Ci parę patentów”. Nagle on był moim kumplem. To był dla mnie idealny temat do rozmowy. Mogłem mówić o basie i cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Był świetny – rozmowny, przyjacielski i trochę nieśmiały. Miał taki image – tego oczekiwaliśmy i na to liczyliśmy.
JOHN: Początkowo nie mogliśmy go rozgryźć. Spytałem, czy ma pomysły na nowy film, a on nosowo odrzekł: Jasne, że machm. Grachm chłopaka ze wsi, który po drodze spotyka parę dziewczyn i śpiewcham kilka piosenek”. Spojrzeliśmy na siebie. Wreszcie Presley i pułkownik Parker zaczęli się śmiać, wyjaśniając, że kiedy raz odeszli od takiej formuły kręcąc film Wild in the Country, od razu stracili na nim pieniądze.
JOHN: Spotkanie z Elvisem było bardzo miłe. No wiesz, to był tylko Elvis. Zagrał parę piosenek, a my graliśmy na gitarach. Było świetnie. Nie rozmawialiśmy na konkretne tematy, po prostu graliśmy sobie. Nie był popularniejszy od nas, ale był „tym kimś”. Nie był zbytnio rozmowny, to tyle.
Wydawał się nam normalny, pytaliśmy go o filmy i o to, dlaczego nie występuje w TV. Uważam, że bardzo lubi kręcić filmy. My byśmy nie znieśli braku występów. Zanudzilibyśmy się, my się szybko nudziliśmy On mówił, że trochę mu tych występów brakuje. Jest normalny. Był świetny, zupełnie taki, jak się spodziewałem.
PAUL: To było jedno z najwspanialszych spotkań z mojego życia. Myślę, że nas polubił. Przypuszczam, że wtedy czuł się nieco zagrożony, ale nic o tym nie mówił. My na pewno nie czuliśmy żadnego antagonizmu.
To tyle o spotkaniu.
Teraz trochę o powiązaniach Elvisa z polityką. Piosenkarz był w prostej linii potomkiem Isaiaha Harrisona, prapradziadka słynnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Abrahama Lincolna. To jednak nie jedyna rodzinka "Króla" w Białym Domu. Presley był dalekim kuzynem prezydenta Jimmy'ego Cartera.
Wokalista miał również okazję korespondencyjnie poznać prezydenta Richarda Nixona. Artysta poprosił przywódcę Ameryki o mianowanie go... tajnym agentem do spraw handlu narkotykami! W odpowiedzi Nixon wysłał Elvisowi specjalny odznakę funkcjonariusza Bureau of Narcotics and Dangerous Drugs.
Niestety Elvis zachował się brzydko wobec Beatlesów, ponieważ próbował zabronić im pobytów w Ameryce stwierdzając, że są "nieamerykańscy i zażywają narkotyki".
RINGO: Najsmutniejsze jest to, że wiele lat po później dowiedzieliśmy się, iż Elvis próbował zabronić nam pobytu w Ameryce, bo miał dobre układy z FBI. Dla mnie to jest bardzo smutne, iż poczuł się tak zagrożony, że jak wielu Amerykanów uznał nas za zły przykład dla amerykańskiej młodzieży. To on, Mr Hips, ten facet, jak on mógł uznać nas za groźnych? Byliśmy groźni jedynie dla niego i jego kariery.
PAUL: Widziałem słynne zapisy z taśm Nixona, w których Elvis próbuje sprzedać nas, The Beatles! Jest zapisane jak mówi i to komu! – Nixonowi: „Cóż, sir Beatlesi są bardzo nieamerykańscy i zażywają narkotyki”. Muszę przyznać, że poczułem się przez niego nieco zdradzony. To żart, że my braliśmy narkotyki, ale zobacz co się z nim stało. Zastali go na sedesie z masą narkotyków! Było to smutne, ale nadal go kocham, szczególnie z tego wczesnego okresu. Wywarł na mnie wielki wpływ.
W sumie słowa Johna najlepiej oddają to co się stało z Elvisem:
JOHN: Elvis naprawdę zmarł w dniu wstąpienia do wojska. Wtedy go zabili, a reszta to żywa śmierć.
Elvis nagrał kilka coverów The Beatles:
Get Back
http://www.youtube.com/watch?v=4JWKdowfYAgSomething
http://www.youtube.com/watch?v=FC2iT_yp-n4Yesterday i Hey Jude
http://www.youtube.com/watch?v=gKp0V6lJHpk