Ach. No i wlasnie. Ostatni tekst, ktorego poszukiwalam. Zle zapamietalam tytul, oczywiscie nie jest to "Krotka historia o powstaniu Beatlesow", tylko (w wersji, ktora ja znalam, przypuszczam, ze tlumaczen w polskich ksiazkach, jest wiecej) to: "Rzut oka na watpliwe pochodzenie The Beatles" i jest z tej pomaranczowej ksiazeczki Chromcewicza, na ktorej sie zreszta, jako Beatles fan, wychowywalam.. Sniff, stare dobre czasy, pierwsza lektura... Pewnie wszyscy znaja, ale jesli nie, to wklejam. Moze znacie inne tlumaczenia, albo tekst oryginalny. Wyprosilam moja przyjaciolke o przepisanie, ale nie jestem pewna, czy nie ma literowki - nie pamietam tekstu na tyle, zeby wylapac, czy mialo byc "zwany PcArtney, syn McArtneya", wydaje mi sie, ze i w pierwszym przypadku bylo McArtney, ale nie wiem.. musze sie dopytac. Moze byc kilka literowek.
"Rzut oka na wątpliwe pochodzenie The Beatles"
Kiedyś, dawno temu, było trzech małych chłopców ochrzczonych imionami John, George i Paul. Postanowili zebrać się razem, bo lubili zbierać się razem. Kiedy byli razem, zastanawiali się, co począć i po co? Więc zupełnie niespodziewanie wszyscy wyhodowali gitary i zrobili mnóstwo hałasu. Co zabawne, nikt nie interesował się trzema małymi ludźmi. Więc odkrywszy czwartego małego, a nawet jeszcze mniejszego, kręcącego się wokół, zwanego Stuart Sutcliffe - powiedzieli, cytuję: "Synku, postaraj się o gitarę basową i będzie dobrze". Postarał się, ale dobrze nie było, bo nie umiał na niej grać. Więc rozsiedli się przy nim wygodnie, aż się nauczył. Wciąż nie było jednak rytmu i uprzejmy starszy pan powiedział, cytuję: "Nie macie, waszmościowie bębnów". "Nie mamy bębnów" - wyksztusili. Więc kolejne bębny przychodziły i odchodziły, i przychodziły.
Nagle w Szkocji, występując razem z Johnnym Gentle'iem, zespół (nazywany The Beatles) odkrył, że nie ma zbyt dobrego brzmienia, bo nie ma wzmacniaczy. Zdobyli je. Wielu pyta, kim są The Beatles? Dlaczego Beatles? - jak powstałą ta nazwa? Więc powiem wam. Objawiła się w widzeniu - jakiś człowiek pojawił się na pstrokatej sroce i powiedział: "Od dziś po wsze czasy będziecie Beatlesami przez a". "Dziękujemy, Panie Człowieku" - powiedzieli, dziękując mu".
I wtedy człowiek ze zgoloną brodą spytał: "Pojedziecie do Hamburga grać wszechmocnego rocka dla prostaczków za pieniądze?". Powiedzieliśmy, że za pieniądze będziemy grać wszystko, co wszechmocne.
Ale przedtem musieliśmy wyhodować perkusistę, więc wyhodowaliśmy jednego z West Derby, w klubie zwanym "Jakiś tam Casbah", imię jego było Pete Best. Powiedzieliśmy: "Cześć Pete, jedziemy do Niemiec?" "Jedziemy!" Ciach - pojechaliśmy. Po kilku miesiącach Pete i Paul (zwany PcArtney, syn Jima McArtneya, jego ojca) podpalił kino i niemiecka policja powiedziała: "Źli Beatlesi wracajcie do domu i podpalajcie swoje angielskie kina". Cia-a-ach, pół grupy. Ale jeszcze przedtem gestapo zabrało mojego małego przjaciela Georg'a (ze Speke), ponieważ miał tylko dwanaście lat i był za młody, by głosować w Niemczech. Ale po dwóch miesiącach w Anglii dorósł do osiemnastu i gestapo powiedziało: "Możecie przyjeżdżać". I oto nagle w Liverpoolu było wiele zespołów grających w szarych garniturach i Jim spytał: "Dlaczego nie macie szarych garniturów?". "Nie lubimy ich" - powiedzieliśmy, mówiąc do Jima. Potem graliśmy trochę w klubach, ale wszyscy mówili: "Jeżdzicie do Niemiec!". Więc jedziemy. Ciach, Stuart pojechał. Ciach, John (z Woolton), George (ze Speke), Peter i Paul, ciach, ciach. Wszyscy pojechali. Podziękowania dla członków klubu od Johna i Georg'a - (który są przyjaciółmi).
|