Tomek napisał(a):
Oj wydaje mi sie że sie nierozumiemy. Tyle pieknych słow użytych ale nie w tym celu do którego dązymy.Ja w żadnym wypadku niechciałem porównywac Panią Yoko Ono i Sir Paula pod względem muzycznym!!!
Niewiem jak ktos wogóle mógl o tym pomyslec.
Miałem na mysli że oba charaktery są cięte i brawo dla nich że sie spotkali.
Jakos dziwne że jak i George i Ringo nie mieli wielkich konfliktów z Yoko.
I prosze was nie piszcie takich zdań o miłosci Johna i Yoko bo to nie ma nic wspolnego w tej sprawie.
Pozdrawiam
beatle napisał(a):
Zgadzam się z Pawłem...poza tym dotyczy to nie tylko Yoko, ale i samego John'a. Uwielbiam jego głos, kocham go jako muzyka i piękną duszę...ale nie przesadzajmy, nie traktujmy go jako proroka a jego przesłania jako swego rodzaju imperatywu, pomijając fakt,że chłopak po podstawówce (bo przecież John nie skończył nawet college'u) nie bardzo ma prawo ferować sądy o charakterze ogólnoludzko-moralnym ( a przynajmniej nie jako dogmaty)...cóż głoszących idee milości do wszystkiego co się rusza było wielu od pierwszych chrześcjijan po utopijnych komunistów...i co,wiadomo jak skończyli, pierwsi na arenach (za co notabene ich epigoni urządzali widowiska w stylu "na stos heretyka") a drudzy na śmietniku historii...dlatego uważam, że przesłanie miłości John'a należy traktować z pewnym dystansem i mądrością, tzn. owszem, miłość jako korona w hierarchii aksjologii moralnej lecz jako taka winna być przeznaczona dla osób dla nas ważnych a wobec pozostałych ludzi wystarczy sympatia,współczucie lub poprostu nie czynienie nikomu krzywdy (heh...to i tak zbyt trudne i utopijne, nieprawdaż?)Konkludując sam fakt, że John kochał yoko nie rzutuje w żaden sposób na obiektywną ocenę charakteru i zachowań tej....pani, bo po pierwsze jak i czy John ją kochał pozostanie jego słodką tajemnicą, a po drugie nawet gdyby, to czy posiadanie własnego zdania nie jest elementem wolności (którą John tak ukochał?)-właśnie, ja swoje zdanie mam i dobitnie je wyraziłem...
Traktujcie Johna jak chcecie, co nie zmienia faktu że dla mnie jest on czymś w rodzaju proroka, kocham go, dlatego Jego miłośc do Yoko może byc dla mnie plusem zapisanym na jej konto. Pozatym, nie wydaje mi się by wykształcenie miało cos wspólnego ze świadomością moralną, ale to tylko subiektywne odczucie. A...jesli chodzi o "obiektywna ocene charakteru"...cóż....wybacz , ale nie wydaje mi sie żebysmy mogli obiektywnie oceniać charakter osoby publicznej... to jest raczej nie możliwe, zważywszy na to , ze nie znamy jej tak na prawdę -> takie oceny, szczególnie tak szkalujące ... są dla mnie niesmaczne troche.
PS
Beatle...czy jestes może prawnikiem(studjujesz prawo)??