ziggi napisał(a):
To proste.Gdyby ich nie było to nie wiedzielibyśmy o nich zatem nasze życie nie koniecznie byłoby smutne ,szare i nijakie....
Po troszku przychylam się do tej opinii, dlatego postanowiłam postawić pytanie inaczej:
Co by było, gdybym NIE słuchała Beatlesów?
I tutaj będę się skupiać tylko na dobrych rzeczach, bo w końcu niewykluczone jest, że na przykład kiedyś tam nie wygrałam w totka, bo zamiast popędzić do kolektury, postanowiłam zostać w domu i posłuchać Sierżanta
Generalnie takim myśleniem można się doprowadzić do niezłych absurdów... Jednak niewątpliwie, gdybym nie słuchała Beatlesów, to:
- nie pojechałabym po raz pierwszy w życiu za granicę do Liverpoolu i Londynu - kto pamięta wakacyjny konkurs RMF FM z okazji wydania w 1999 roku zremasterowanej wersji filmu Yellow Submarine, ten będzie wiedział, o co chodzi,
- Podobnie jak Noelka, nie poznałabym tylu fajnych i wartościowych ludzi,
- Tak jak większość ludzi z mojego pokolenia, za nastolęctwa słuchałabym pewnie jakichś akurat topowych w tamtym okresie zespołów, których płyty i kasety kurzyłyby się obecnie w piwnicy, a ja słuchałabym akurat tego, co jest popularne i co leci w radiu - i generalnie muzyka nie wywoływałaby u mnie jakichś głębszych emocji,
- Gdybym szukała pracy w Anglii, byłoby to zapewne w Londynie
a nie w jakimś biednym, nieciekawym Liverpoolu,
- Nie zainteresowałabym się szerzej latami 60. i muzyką powstałą w tamtym okresie,
- W szkole być może nie przykładałabym się tak bardzo do języka angielskiego, bo zapewne nie czułabym jakiegoś szczególnego sentymentu do Anglii,
- Zapewne malowałabym się inaczej, niż to czynię teraz
Nie mówiąc już o tym, że to właśnie Paul, Linda i ich rodzinka przyczynili się do tego, że podjęłam ostateczną decyzję o przejściu na wegetarianizm i muszę powiedzieć, że była to jedna z lepszych decyzji w całym moim życiu.
Napisałam, że wspomnę tylko o dobrych rzeczach - ale gdzieś cały czas kołacze mi się w myślach, że może gdybym w latach dziecięco-nastoletnich słuchała nie Beatlesów, a współczesnej mi muzyki, to miałabym lepszy kontakt z rówieśnikami? Tego się (chyba na szczęście) nigdy jednak nie dowiem.
PS Argus - dzięki za wspaniały fragment, który przytoczyłeś! Opis alternatywnych losów każdego z Beatlesów zachwyca prawdopodobnością
I zachęciłeś mnie do tego, by kupić sobie "Conversations with McCartney" w formie audiobooka. "Odpocznę" trochę po lekturze Normana i zaczynam słuchać!
PS2
bobski66 napisał(a):
P.S. Ilu takich Lennonów, McCartneyów, Harrisonów i Starrów żyje na świecie i przypadek drobny incydent sprawił, że nigdy o nich nie usłyszymy i świat stracił na ich "nieobecności". Ale nie wiemy co stracił bo nic nie stworzyli mimo, że byli geniuszami w jakiejś dziedzinie, a życie spędzili robiąc całkowicie coś innego niż pozwalał ich talent.
A wiesz Robercie, że też się nieraz nad tym zastanawiałam? Akurat przypadek sprawił, że ten jeden Lennon spotkał tego jednego McCartneya... a może jest jeszcze wielu takich, którzy nigdy się spotkają, albo spotkają, ale nie pójdą w dziedzinę, a której są akurat utalentowani. Może nawet sami nie wiedzą, że mają taki talent?