svarog w temacie LENNON VS MCCARTNEY - CYKLICZNA RYWALIZACJA ROK PO ROKU napisał(a):
To oczywiście robi wrażenie ale nasuwa się pytanie jak wpłynęło na ten sukces legendarne wykupienie dużej ilości egzemplarzy singla przez sklep Briana Epsteina? Do tej pory byłem przekonany, że ciąg przyczynowo skutkowy był następujący: 1. podwyższenie sprzedaży przez zakup menedżera 2. względnie wysokie miejsce na listach zwraca uwagę krytyków 3. przebojowy drugi singiel (i oczywiście 4. przebojowy pierwszy album).
Oooo, plotka o wykupieniu przez NEMS singla "Love Me Do" to chyba jeszcze jedna rzecz, którą należałoby dodać do naszych Beatle-mitów. Powstała ona prawdopodobnie na fali zaskoczenia, że zespół "znikąd" mógł nagle wspiąć się tak wysoko na listach sprzedaży, no a skoro menedżer zespołu akurat miał sklep muzyczny... Podejrzewam, że gdyby taki manewr Epsteina faktycznie miał miejsce, to już dawno nie byłby przypuszczeniem, a potwierdzonym dowodami faktem, ale skoro jak widać legenda ta po tylu latach wciąż trzyma się nieżle, warto ją sprostować
.
Przecież ilość płyt zakupionych przez sklepy do odsprzedaży ma tylko w tym przypadku jakiekolwiek znaczenie, jeśli płyty te w tym sklepie faktycznie się sprzedadzą. To jedna rzecz. Druga i ważniejsza sprawa to taka, że w 1962 roku listy sprzedaży tak czy owak NIE opierały się na ilości sprzedanych płyt. Powstawały na podstawie punktów przyznawanym przez poszczególne sklepy trzydziestu najlepiej sprzedającym się w nich krążkom. Potem punkty (od 30 dla najlepiej sprzedającego się nagrania do 1) zliczano w jeden ogólnokrajowy "wynik" i na tej podstawie układano ranking sprzedaży za dany okres. Więc tak naprawdę Brian Epstein musiałby wykupywać stosy Love Me Do ze sklepów muzycznych w całej Wielkiej Brytanii, żeby potem wynik LMD ze wszystkich miejsc zsumował się na to 17 miejsce. Owszem, zapewne kupił w imieniu NEMS kilka tysięcy sztuk, ale wyłącznie celem odsprzedaży w swoim sklepie, co chyba dla właściciela sklepu nie jest niezwykłą praktyką
Pamiętajmy też, że na "Love Me Do" był w Liverpoolu ogromny popyt - Freda Kelly wspominała na przykład, że nagranie chcieli mieć wszyscy bywalcy Cavern.
A poza tym, jakby się nad tym zastanowić, to gdyby sterowanie listami sprzedaży poprzez wykup danej płyty przez jeden sklep było rzeczywiście możliwe, to Brian mógł sobie ułatwić życie i wywindować w ten sposób "My Bonnie"... I mieć argument na start w rozmowach z agencjami fonograficznymi.
I żeby nie było, że sobie coś wymyśliłam - wszystko to mamy w bardzo logiczny sposób podane u Lewisohna.