Wieszczenie pojawienia się ‘nowych Beatlesów’ ma miejsce od dawien dawna. Najczęściej wtedy, gdy jakiś nowy zespół tworzy ‘ładne’ melodyjne piosenki, albo gdy jakaś nowa grupa cieszy się olbrzymim, czy wręcz histerycznym uwielbieniem. A przecież nie w tym rzecz! Fenomen Beatlesów to Zjawisko złożone z Wielu Wyjątkowych Elementów.
Rita napisał(a):
...nikt nigdy nie był i nie będzie następcami The Beatles. Nigdy bowiem nie powtórzył się (i nie powtórzy
) taki zbieg historycznych okoliczności, które naszej Czwórce pozwoliły zabłysnąć na tylu obszarach - muzycznym, kulturowym, socjologicznym itd.
Absolutną rację ma Rita. Żeby (w czystej teorii) mogli zaistnieć jacyś ‘następcy’ Beatlesów musiałoby JEDNOCZEŚNIE wydarzyć się tyle zjawisk, że jest to niewykonalne.
A mianowicie: musieliby się pojawić tak zdolni twórcy jak Lennon i McCartney, następnie za sprawą ‘dotyku Boga’ (że zacytuję Ryszarda) ich drogi musiałyby się spotkać, dalej - przy tak silnych osobowościach muzycznych musieliby chcieć ze sobą współpracować przez wiele lat, ponadto - musiałby w ich gronie pojawić się taki talent jak Harrison i musiałby ‘zechcieć’ pozostawać w cieniu tamtej dwójki przez lata… Wreszcie, o ile powyższe ‘musy’ już wydają się być nierealne, to zupełnie nie do spełnienia jest sprawa ostatnia: tło, czas, uwarunkowania - krótko mówiąc GRUNT na który trafili Beatlesi: początek LAT 60. - dziewiczy teren, niemal ‘pustynia’ prosząca się o zagospodarowanie - przecież przed pojawieniem się rock and rolla świat był ułożony dla dorosłych. Moda czy muzyka dla nastolatków, ważność nastoletnich problemów - czegoś takiego NIE BYŁO - taka sytuacja była idealnym podłożem dla ‘rewolucji’. Obecnie nie ma takich uwarunkowań, rewolucja cyfrowa (chyba największa od przemian z lat 60.) już się dokonała - czy jest jeszcze miejsce na jakąś nową ‘rewolucję’? ...(chyba że powrót do normalności...)
Jest jeszcze jeden (smutny) aspekt. Lata 60. były jednak najpierw Artystyczne, a dopiero potem finansowo-kalkulujące, podczas gdy obecnie jest zupełnie odwrotnie.
Załóżmy (teoretycznie), że rzeczywiście pojawia się grupa tak utalentowanych artystów jak Beatlesi. Debiutują rewelacyjnym albumem. Potem przynoszą nowy materiał, powiedzmy 20 utworów, na kolejną płytę. I co dalej? Cała ta machina: fonograficzny establishment, menadżerowie, księgowi, promotorzy, wszyscy ci pośrednicy krzyczą: nie! zaraz! stop! Nie wydajemy następnego albumu! Z 20 waszych utworów wydajemy JEDEN na singlu (my zdecydujemy który, i tak ważniejszy będzie teledysk niż sam utwór), a w zasadzie na singlach, bo rzucimy na rynek siedem różnych miksów - niech fani to wszystko kupują. Refren waszego następnego nowego utworu wykorzystamy w reklamie jakiegoś batona na potencję
. Pięć następnych waszych nowych kompozycji będziemy przez najbliższe trzy lata dorzucać w różnych kombinacjach jako bonusy do wznowień waszego pierwszego albumu w różnych częściach świata. Kolejne dziesięć waszych nowych piosenek wydamy na waszym drugim albumie, ale dopiero za jakieś pięć lat, a pozostałe trzy zachowamy w archiwum do wydania na składankach po śmierci któregoś z was. A wy w międzyczasie będziecie kontynuować ‘karierę’: wasi/nasi menadżerowie zakontraktują wam udział w reklamach sieci komórkowych, jak również w charakterze jurorów w różnych ‘talentowych’ konkursach telewizyjnych - musicie jakoś zarabiać, bo przecież większość fanów nie pójdzie po wasze płyty do sklepów, tylko ściągnie je za darmo z sieci. No chyba że chcecie koncertować. Co? Że macie talent? A jakie to ma znaczenie?
Wiem, że czarno to maluję, ale…
… w związku z powyższym: nie ma i nie będzie miejsca na drugą ‘Przygodę’ drugich, czy nowych, czy następców Beatlesów.
PS. Zobaczcie CO ILE LAT obecnie muzycy wydają nowe płyty. Pierwszy przykład jaki mi się nasunął: nie żebym miał coś przeciw U2, ale porównajmy: w dekadzie lat 80. U2 wydali 6 albumów studyjnych. W pierwszej dekadzie XXI wieku wydali trzy. Beatlesi (oprócz 1966) w każdym roku (6 lat) mieli albo dwa albumy, albo materiał na dwa albumy.
_________________
WISH is the future and
ASH was the past, what stood in between was
WISHBONE ASH.