Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Czw Mar 28, 2024 10:47 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 29 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
PostWysłany: Nie Lip 20, 2014 6:37 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Rita napisał(a):
Wyrażenie to tłumaczyłam sobie zawsze jako "proszę, zrób mi przyjemność".

I to tłumaczenie brzmi najzgrabniej. :)

No to coś na podsumowanie :wink:
http://www.youtube.com/watch?v=rMYb_6e7WlQ

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Lip 20, 2014 8:37 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
I jeszcze drobne Post Scriptum… :wink:

Jeśli powyższe wyjaśnienia odnośnie tytułu ‘Please Please Me’ nie dla wszystkich są jasne, to jeszcze spróbuję nieco rozjaśnić (tym, którzy nie znają angielskiego).

Weźmy ‘zdanko’ „Please Kiss Me”, gdzie ‘please’ znaczy ‘proszę’, ‘kiss’ jest czasownikiem w trybie rozkazującym: ‘całuj/pocałuj’. Całość znaczy ‘Proszę, pocałuj mnie’.

NA TEJ SAMEJ ZASADZIE zbudowane jest „Please Please Me”, gdzie PIERWSZE ‘please’ znaczy ‘proszę’, a DRUGIE ‘please’ jest czasownikiem w trybie rozkazującym ‘zadowól’ (mnie), albo ładniej-Ritowo :) ‘zrób mi przyjemność’. Beatlesi zabawili się (nie po raz pierwszy i nie ostatni) słowami - użyli obok siebie DWÓCH RÓŻNYCH ZNACZEŃ słowa ‘please’.

PS. Ja, jako PRL-owski podstawówkowicz, przez lata byłem przekonany, że ‘Please Please Me’ znaczy… ‘Pozwól mi’ (!) bo takie ‘tłumaczenie’ wcisnęła mi jakaś ówczesna gazeta…

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Lip 21, 2014 11:57 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Rigepajo napisał(a):
jednak mimo wszystko zawiera sporo prawdziwych faktów (jeśli nie większość).


Książka na pewno pochłonęła dużo pracy i czasu, jest także wynikiem pasji autora. W swoim czasie była także na pewno sporym osiągnięciem w naszych warunkach. Myślę jednak, że wydanie jej w takim stanie w obecnych czasach jest przede wszystkim wynikiem sentymentu autora do własnego dzieła...

Rigepajo napisał(a):
Inna sprawa, że np. syn byłego fan-clubu The Beatles w Lublinie zamieścił wiele „smakowitych” wieści o kapeli powołując się właśnie na http, ale jest to jedynie praca magisterska, a nie książka, która zostaje rozprowadzona w iluś tam set egzemplarzy na terenie Polski.


Powoływanie się na strony www w obecnych czasach nie musi w naszych czasach budzić zaniepokojenia. Czyni tak wielu autorów, także naukowców. W tej chwili przychodzą mi na myśl Norman Davies i Richard Dawkins. Zazwyczaj podaje się wówczas adres strony wraz z datą ostatniego dostępu.

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Sie 09, 2014 12:24 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Wrz 23, 2002 4:06 pm
Posty: 2132
Miejscowość: Wrocław
Rigepajo napisał(a):
Z tego jednak co wiem, autor przede wszystkim korzystał z dawnego czasopisma "Radar", bo nie znając języka nie miał innych źródeł, a było to jedyne pismo które drukowało przekłady piosenek Beatlesów na swojej ostatniej stronie. I to redakcję tego pisma należy winić za jakość tłumaczeń.

Przy okazji szukania czegoś dla jednego z użytkowników naszego forum zajrzałem do starych numerów Radaru i znalazłem tam dwa tłumaczenia "Please Please Me". W zasadzie to jedno, zdublowane w dwóch różnych wydaniach. Autorem spolszczonej wersji jest Jerzy Menel. Nie są to tłumaczenia "mechaniczne" słowo-po-słowie, ale lekki rymowany tekst (być może wg autora bazujący na oryginalne). Co ciekawe, nie pojawia się w nim ani razu słowo "proszę" albo "prosić" w jakiejkolwiek odmianie. Posiada może ktoś tłumaczenie o którym mógłby wspominać Rigepajo?

pozdrawiam
macho

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=6f6uVZon_Kg


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 04, 2014 12:33 am 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Czw Maj 20, 2004 7:20 am
Posty: 142
Miejscowość: Gdańsk
Obecnie w większości wydawanych książek po prostu powiela się powszechnie znane fakty historyczne z okresu działalności zespołu, dodając często w podtytułach słowo typu ciekawostki, lub nieznane dotąd fakty, itp. Oczywiście dyskografia w większości też jest powielana. W Beatlmanii nie inaczej,
Image . Image
ale tu, muszę przyznać że o tym nie wiedziałem.
Image

A co do "Please, Please Me" to tak tłumaczą w książce "Za kulisami sukcesu".
Image .Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Lis 09, 2014 1:30 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Dzięki za skany.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Sie 16, 2020 2:05 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Książka Marka Szpejankowskiego "Beatlemania opętanie czy obłęd?" ukazała się w 2014 roku. Nie przeczytałem jej - wówczas fragmenty były też dostępne w pdf gdzieś w internecie, więc kliknąłem na chybył trafił w parę miejsc i szybko zorientowałem się, że książka jest zła, żeby nie powiedzieć bardzo zła. Tego samego zdania byli też inni zacni Fabowi forumowicze. Zresztą jeden z nich zamieścił bardzo dosadną, wręcz druzgocącą recenzję tej książki w sieci.

Dlaczego więc wracam do tego tematu? Bo przypadkiem właśnie odkryłem rzecz niegodną, która mnie zbulwersowała. Ale najpierw skok kilkadziesiąt lat wstecz.

Przez kilka lat, od roku 1970 prenumerowałem miesięcznik Jazz. Jak nazwa wskazuje czasopismo traktowało o muzyce jazzowej, ale była tam też sekcja poświęcona muzyce rockowej, w której m.in. ukazywały się sążniste artykuły autorstwa Marka Garzteckiego. Artykuły znakomite - merytoryczne, wnikliwe, analityczne - jednym słowem prawdziwie fachowe dziennikarstwo muzyczne.

Sam autor to nie byle kto, bo oprócz artykułów w Jazzie pojawiał się również m.in. na łamach New Musical Express i Melody Maker. Z czasem rozwinął działalność polityczną i dyplomatyczną; ma na swoim koncie publikacje naukowe, wykładał także na Harvardzie i Yale.

Ale do muzyki wracając. Te "kultowe" artykuły Marka Garzteckiego z lat 70. w wersji rozszerzonej rozbudowanej zaowocowały wydaniem książki "Rock od Presleya do Santany" - Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków, rok 1978. Kupiłem ją (jak klejnot) gdy tylko się ukazała - to był ewenement w PRL-u! Książka o bardzo niepozornych wymiarach, ale bardzo bardzo dobra. Wprawdzie nie jest wolna od usterek faktograficznych, ale za to obdarzona szerszym kontekstem kulturowym, perspektywą historyczną i spojrzeniem socjologicznym (zgodnie z wykształceniem Autora). Książka wyjątkowa z paru powodów: była pierwszą książką o muzyce rockowej jaka ukazała się nie tylko w Polsce, ale w całym bloku socjalistycznym, ponadto podobno była (chronologicznie) drugą całościową historią rocka jaka ukazała się na świecie (!). Jest w niej (oczywiście) rozdział poświęcony Beatlesom. Zarówno ten rozdział, jak i całą książkę czytałem wielokrotnie i kilka ciekawych fragmentów i cennych spostrzeżeń Autora po prostu zapamiętałem. Szczególnie zapadło mi w pamięć zdanie kończące rozdział o Beatlesach, bo bardzo mi się spodobało:

"Historycy przyszłości, badający powstanie kultury globalnej nie będą mogli pominąć pewnego letniego popołudnia 1968, kiedy to ponad pół miliarda telewidzów na wszystkich kontynentach jednocześnie oglądało czterech długowłosych Brytyjczyków śpiewających All You Need Is Love." [M.Garztecki, Rock od Presleya do Santany, PWM, 1978, s.159]

Oczywiście fani widzą tu błąd faktograficzny (1968), ale zdanie ładne i utkwiło we mnie na lata.

I teraz wracam do współczesności i przechodzę do sedna.

Niedawno, podczas telefonicznej rozmowy z macho omawialiśmy wszystkie książki o Beatlesach polskich autorów. Co w nich dobre, co złe, które głupie, które wartościowe, które mamy na półce, itd. W rezultacie macho przesłał mi książkę "Beatlemania opętanie czy obłęd?" jako przykład pozycji nierzetelnej i niewartej uwagi. Bez entuzjazmu zajrzałem w parę miejsc, aż wreszcie zerknąłem na Epilog. I... na co trafiłem? Na cytowane powyżej zdanie, które znałem od ponad 4 dekad z książki Garzteckiego! (jedynie z rokiem poprawionym na 1967). No to popatrzyłem w książce Szpejankowskiego na akapit wcześniej, na kolejny akapit, na jeszcze jeden, na stronę wcześniej... Coś mi to brzmiało znajomo, więc sięgnąłem na półkę po mój pożółkły 42-letni egzemplarz "Rock od Presleya do Santany", otworzyłem w odpowiednim miejscu i - tak! oczywiście! Całe akapity w większości przepisane jeden do jednego, słowo w słowo, przecinek w przecinek, nazywając rzecz po imieniu: zerżnięte, ukradzione z książki Marka Garzteckiego! Oczywiście bez podania źródła, i oczywiście zapewne zupełnie przypadkowo książka Marka Garzteckiego nie została w "dziele" Szpejankowskiego wymieniona w bibliografii. Zresztą nawet gdyby została tam podana, to i tak nie załatwia sprawy.

Dla mnie rzecz ohydna, obrzydliwa - Marek Szpejankowski podpisał się i bezczelnie przywłaszczył sobie autorstwo tekstu, którego autorem nie jest. Być może najmłodsi fani (przyzwyczajeni do internetowego ściągania wszystkiego za darmo) uznają, że się czepiam i przesadzam * (rzeczywiście jestem wyczulony na kwestię podszywania się pod cudzy intelekt). Jednak autorowi "Beatlemanii" jest wiekowo bliżej do mnie, niż do 13-latków i dobrze wie, co oznacza napis "Wszelkie prawa zastrzeżone" i co to jest Ochrona Praw Autorskich. Na to jest odpowiedni paragraf i odpowiedzialność karna - odsyłam do definicji plagiatu jawnego, a ponieważ w paru miejscach Szpejankowski chytrze podmienia pojedyncze słowa z tekstu oryginalnego, żongluje kolejnością, "modyfikuje", co i tak nie zmienia treści zasadniczej - odsyłam do definicji plagiatu ukrytego. Ale pomijając kwestie prawne, jest jeszcze coś takiego jak zwykła przyzwoitość. WSTYD! Tak się nie robi!

Nie przejrzałem reszty książki (bo mnie odpycha), mogę się tylko domyślać, że skoro kradzież intelektualna zdarzyła się Markowi Szpejankowskiemu w Epilogu, to pewnie takie bezprawne kopiowanie pojawia się również w innych miejscach (i być może także z innych źródeł). A w tym przekonaniu utwierdził mnie macho, który przeprowadził bardziej przenikliwe śledztwo i z jego badań wynika, że Szpejankowski przepisał (wprost lub z cwanymi modyfikacjami) ponad 50% eseju z książki Garzteckiego.

Oczywiście pod względem prawnym nie zamierzam niczego robić z moim odkryciem (żałuję tylko, że nie namierzyłem tego świństwa 6 lat temu). Chcę jedynie, żeby autor "Beatlemanii", który świadomie i z premedytacją skopiował cudze przemyślenia przypisując je sobie (i który pewnie sądził, że nikt się nie zorientuje) wiedział, że jednak sprawa wyszła na jaw. Jestem pewien, że jakąś drogą treść mojego wpisu do niego dotrze, jak również jestem pewien, że nie zareaguje ani słowem na tą sytuację.

A do Fab-Fanów mam apel: nie kupujcie tej książki, nie czytajcie jej, nie polecajcie jej.


* Przesadzam? Fab-Fani na pewno pamiętają, jakie prawne kłopoty miał John Lennon z powodu zaledwie DWÓCH linijek Come Together.

Oto zestaw tylko kilku fragmentów obnażających ten szwindel (skany z książki Marka Garzteckiego "Rock od Presleya do Santany" wydanej w roku 1978 po lewej stronie, a obok po stronie prawej skany z książki Marka Szpejankowskiego "Beatlemania opętanie czy obłęd?" wydanej w roku 2014).

[należy kliknąć w celu powiększenia]

Image

[kompilacja skanów © by macho, użyte za zgodą Autora]

PS. A tu jest fragment z innej książki (z roku 2013) - przykład JAK robi się to UCZCIWIE:
(proszę zwrócić uwagę zarówno na tekst zasadniczy, jak i na przypisy na dole strony)

Image

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Sie 16, 2020 3:18 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Wrz 23, 2002 4:06 pm
Posty: 2132
Miejscowość: Wrocław
Książki o tematyce beatlesowskiej, które znam i zbieram zawsze dzieliłem na trzy grupy: te, które warto mieć za wszelką cenę, te, które nie wnoszą nic nowego do temat, ale nie zajmują niepotrzebnie miejsca na półce oraz te, które nie tylko powielają wszystko to co znamy ale jak na złość wprowadzają w błąd czytelnika. Do tej właśnie grupy od samego początku zaliczałem książkę Marka Sz. Pomijając fakt, że pełna jest przekłamań, niepoprawnych dat, wydarzeń, które nigdy nie miały miejsca... po jej pełnej konsumpcji odnosi się wrażenie, jakby była to praca zbiorowa. Ktoś, kto nie siedzi w temacie muzycznym bez problemu dojrzy różnice w stylach, tłumaczeniach czy w „bogactwie” języka.

Dlatego podczas czytania jego książki wielokrotnie zastanawiałem się nad oryginalnością przemyśleń autora. Na jego nieszczęście wychowałem się na polskich książkach z lat 90-tych a z braku dostępu do innych wydań przerabiałem te lektury kilkukrotnie, więc spore fragmenty pozostały w mojej głowie. Bez większej gimnastyki jestem w stanie wyłowić trochę Beszczyńskiego, Chromcewicza, fragmenty z Tolaka, Menela czy nawiązania do słów legendarnego już Michalskiego.

Nazwiska tych autorów pojawiły się jednak w bibliografii, wiec w tym przypadku można przymknąć oko i uznać, ze Marek Sz. postąpił w miarę uczciwie (napisałem w miarę, bo przy takich sytuacjach obowiązują zasady, o których napisał wyżej Argus). Sprawa Garzteckiego wygląda jednak inaczej, dlatego należało zareagować. Takich spraw „nie wystarczy lekceważyć, trzeba je otoczyć powszechną pogardą i pędzić precz”, jak głosi jedna z filmowych kronik.

Nie wiem jakimi przesłankami kierował się opętany w obłędzie Marek Sz. przy kradzieży słów Pana Garzteckiego - może myślał że książka wydana w 1978 roku jest dzisiaj mało znana i nikt nie zwróci na to uwagi? Może uznał, że jego własna pozycja jest sprawą dość niszową i sięgną po nią wyłącznie ludzie zwabieni nazwą znanego zespołu, nie do końca zorientowani w temacie? Faktem jednak jest to, że po wnikliwej analizie tych dwóch książek zauważyłem, że prawie 60% rozdziału o Beatlesach autorstwa Pana Garzteckiego zostało skopiowanych przez Marka Sz.(niemal we wszystkich przypadkach "słowo w słowo") i sprytnie porozrzucanych po 12 rozdziałach jego mało ambitnej lektury.

Cytaty przedstawione przez Argusa to tylko kropla w morzu „zapożyczeń”. Poniżej zamieściłem zdjęcia z rozdziału Pana Garzteckiego z zaznaczonymi fragmentami, które Marek Sz. przemycił do swojej książki:

Image

(kliknij aby powiększyć)

Materiał poglądowy, wyłącznie w celu pokazania skali problemu. Jeśli ktoś chciałby zagłębić ten temat – zapraszam na priv.

Nawiązując do Lennona, o którym było piętro wyżej. Panie Marku – how do you sleep at night….?

pozdrawiam
macho

ps. w odróżnieniu od Argusa zamierzam podjąć pewne kroki, mające na celu obnażenie haniebnej postawy autora i wyjaśnienia tego książkowego blamażu. Ja również nie polecam książki Marka Sz. a jeśli macie ją na stanie i chcielibyście ją sprzedać - ostrzegam: za paserstwo grozi sankcja karna…

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=6f6uVZon_Kg


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Sie 16, 2020 3:53 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2315
Miejscowość: New Salt
Grubo. Kilka lat temu kupiłem w "ciemno" pięć egzemplarzy książki w dobrej wierze i wysłałem do kilku osób (fanów the Beatles), ciesząc się z polskiego autora. Przed chwilą napisałem do Marka prywatną wiadomość i wrzuciłem link, by się do tego odniósł. Choć nie wiem co można napisać w obronie?


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 29 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY