Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Sob Kwi 27, 2024 11:17 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 18 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
PostWysłany: Nie Lip 28, 2013 12:03 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Książka ''Szał” Philipa Normana , wydana u nas po 22 latach od jej premiery na rynku brytyjskim, to jazda obowiązkowa każdego miłośnika Fab Four. Świetna narracja podobnie jak w pozycjach o Lennonie cz Stonesach. Jak powiedział mi znajomy anglista również bardzo dobrze przetłumaczona. Pamiętam jak w 1981 roku wydawnictwo było obiektem westchnień i przemożnej chęci jego posiadania. Tamtego lata tygodnik Przekrój w dwóch numerach umieścił wyjątki z „Shout”o hamburskich czasach w 1960 i 61 roku. Ileż trzeba było trudu aby zakupić tygodnik , bo na rynku prasowym niektóre czasopisma sprzedawano spod lady!. Ja otrzymałem w „akcie łaski” od znajomego oba numery. Informacje zawarte w artykułach to była istna kopalnia wiedzy! Dodatkowo raz w tygodniu przez wakacje w audycji „Inetrradio , red. Dariusz Michalski przez około pięć minut streszczał zawartość „Shout” a potem nadawał jakiś beatlesowski rarytas spoza oficjalnej dyskografii grupy. Każdy odcinek obowiązkowo był nagrywany na taśmę szpulową. Piękne wakacje!
Uważam , że Szał to jedna z najlepszych lektur o The Beatles (choć jeden z bardzo znanych znawców tematu powiedział mi wówczas , że to kiepska książka i niewiarygodna). Jest znakomitym uzupełnieniem faktograficznych dokonań Marka Lewisohna. Można się czepiać paru ewidentnych pomyłek z historii grupy i nie tylko ( np. str. 185 , 203 ,216 ,288, 406, 465 , 470...) ale nie może to zmienić mojego pozytywnego osądu o dziele Normana. Drobiazgowo i zajmująco opisana jest kariera zespołu do 1963. Świetny jest rys postaci Epsteina. Wiele z informacji pochodzi z „pierwszej „ ręki bo autor dotarł do naocznych świadków wydarzeń. Książka nie jest hagiografią o zespole , nie jest landrynkową opowieścią o naszych ulubieńcach , pokazuje ich geniusz ale też zwykłe słabostki. Niewątpliwie poszerza nasza wiedzę o Beatlesach ( ciągle!) . Niecierpliwie czekam na kolejne dzieło Normana , tym razem o Paulu


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Lip 28, 2013 8:17 pm 
Offline
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Cze 02, 2002 3:07 pm
Posty: 964
http://beatles.kielce.com.pl/?action=ne ... ewsid=3548


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Sie 30, 2013 12:08 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 26, 2013 9:36 am
Posty: 496
Miejscowość: Nowhere Land:)
Bez dwóch zdań. Książka znakomita i także pamiętam te wszystkie fakty, o których pisze autor pierwszego postu. Dariusz Michalski..., do dzisiaj podoba mi się jego książka: Lennon. Błędy w "Shout!. Kiedyś na stronie brytyjskiego fan klubu Fab 4 przeczytałem, że tak naprawdę nie ma żadnej pozycji na świecie, w której nie popełniono paru błędów, przeinaczono fakty. Mark Lewisohn w wywiadzie dla jakiejś amerykańskiej rozgłośni wspomniał żartobliwie, że znalazł błędy w kilku miejscach swoich kolejnych wersji książek ( napisał ich kilka) ale nie zamierza już ich poprawiać, gdyż kiedyś w kolejnej poprawionej już wersji książki o pracy zespołu w studiu ("Recordings...) poprawił błąd a później się okazało, że pierwotna wersja podanego faktu była prawdziwa. Eh Beatlesi... Jak napisałem w swoim blogu, spodobał mi się fakt, który ujawnił przede mną w swej książce Norman, coś o czym wiedziałem, czułem ale nie mogłem "tego zlokalizować w swoim umyśle" (ulubiony zwrot mego kolegi). Norman napisał, że w wydanej w 1995 roku "Antologii" pominięto zupełnie "pierwsze kobiety" Beatlesów i faktycznie Maureen, Cynthii, Jane czy Patti jest tam niewiele a były one niezmiernie ważne w całym życiu zespołu, a takim wydawnictwem miała być (i jest) Antologia. Przy okazji polecam także książkę Normana o Johnie :John Lennon - życie. Wbrew temu co napisał Norman,że dogadał się z Paulem co do napisania jego "rzetelnej" biografii to podobno prace stanęły... oby nie, może Macho gdzieś tam wygrzebie za granicą :) coś więcej na ten temat.

_________________
Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Sie 30, 2013 3:39 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Ryszard napisał(a):
Wbrew temu co napisał Norman,że dogadał się z Paulem co do napisania jego "rzetelnej" biografii to podobno prace stanęły... oby nie, .


A gdzie taka informacja pojawiła się? (o zaprzestaniu prac oczywiście nad pisaniem biografii).

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Wrz 02, 2013 9:06 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 26, 2013 9:36 am
Posty: 496
Miejscowość: Nowhere Land:)
Koresponduję z Brytyjskim Fan Clubem The Beatles. Dostałem tam taką informację gdy napisałem im uradowany, że mamy wreszcie "Shout..." w wersji polskiej itd.Odpisali mi, żebym się nie cieszył za bardzo na książkę Normana o Paulu, bo prace podobno stanęły. Podobno - mimo pewnej neutralnej swojej pozycji w czasie pisania książki - Norman musiał się zgodzić na pewne konsultacje i zdawanie relacji Paulowi ze swoich postępów w pisaniu książki (znając Paula to można to pewnie nazwać "autoryzacją" - oczywiście tam gdzie to możliwe). Norman - podobno bo głowy nie dam - jest tym razem bardziej spolegliwy, w bardzo dobrych kontaktach nie tylko z Yoko ale z Paulem i chce by Paul był z tej książki zadowolony (nawet jeśli są jakieś epizody stawiające Paula w niezbyt korzystnym świetle, jak np. podłe warunki zamieszkania jakie Paul zaoferował na początku tworzenia Wings swoim muzykom, nieeleganckie "wykiwanie" Denny Laine'a z autorstwa "Mull Of Kintyre" i może inne). Od wielu lat Paul jest narodową świętością, chlubą Wielkiej Brytanii, jaki sens jest to zmieniać, będąc zbyt drobiazgowym w drobiazgach... ?
Przypuszczalnie Macho, może Administrator_Joryk (czytający, szperający wszędzie gdzie się da o nowinkach o The Beatles) dowiedzą się czegoś więcej. Tak naprawdę, to taka książka dla mnie może ale nie musi powstać. Howgh!

_________________
Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Wrz 03, 2013 12:17 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Ciekawe jest to, że ta informacja wypłynęła od British Beatles FanClub. Kiedy w kwietniu wszyscy trąbili o tym, że Norman napisze biografię Paula McCartneya, oni jako nieliczni w ogóle nie wspomnieli o tym na swojej stronie. Być może to się ukazało w ich kwartalniku.

Norman nie musi już pisać o ciemnych stronach Paula bo inni o tym napisali. Na przykład Howard Sounes.

Dzięki za odpowiedź i nie omieszkam się zapytać macho ;)

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Wrz 03, 2013 11:41 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 26, 2013 9:36 am
Posty: 496
Miejscowość: Nowhere Land:)
Sprawa wygląda naprawdę tak,że o tym czy powstanie książka P. Normana o Paula wie pewnie Norman, jego agent, nie jestem pewien czy Wydawca, bo takich rzeczy się nie wie dopóki nie powstaną. Norman był zawsze blisko był z londyńskim - brytyjskim fan clubem, zgadywać czy zawsze tak było, czy się pogorszyło nie ma sensu prawda. Generalnie: będzie książka - świetnie, nie będzie - też dobrze. Książek o Beatlesach, tych fantastycznych czterech muzykach napisano mnóstwo, nie zawsze pochlebnie przez cały czas bo byli tylko ludźmi. Nie sądzę, by jakikolwiek fakt o nich mógł zburzyć moją do nich sympatię. Pamiętam jakiś szmatławy tekst, angielski, znalazłem go na jakimś blogu (lista ciekawych blogów o The Beatles na http://top.dmbeatles.com/) gdzie krytykowano George'a za dość swobodbą obyczajowość ( w końcu to epoka flower-power) za romans z żoną przyjaciela - Maureen Starr, u schyłku istnienia The Beatles, krzywdzenie Ringa oraz Patti. W biografii każdego można znaleźć "wzloty" i "doły" - nie jestem zupełnie zainteresowany ujawnianiem mi ich dołów, zresztą przez takie coś są oni mi jeszcze bliżsi i bardziej ludzcy. The Beatles to pewien mój azyl, do którego wkraczam by wypocząć i wszystko co z nimi związane mi tylko pomaga:), jeśli ma tak być z książką Normana o McCartney'u - niech tak będzie. Na marginesie, szkoda Frosta. Wielki przyjaciel Beatlesów no i ten jego wywiad z Nixonem...

_________________
Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Wrz 24, 2013 12:00 pm 
Offline
Little Child
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Wrz 24, 2013 11:56 am
Posty: 17
Dokładnie !!!


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 10, 2013 7:12 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Cóż...wreszcie uporałem się z lekturą. Mam ja stosunkowo długo,ale notoryczny brak czasu no i parę set stron zawiera.
Rzeczywiście najlepsza pozycja, jeśli chodzi o polskie wydawnictwa(niestety jestem w grupie osób, która nie włada językiem Szekspira,
co najwyżej lepiej lub gorzej w formie śpiewanej :wink: ). Najbardziej pozytywnie zaskoczyła mnie część "finansowo-rozpadowa", bo
bardzo rzeczowo i zrozumiale wytłumaczył autor ten proces, a szczerze mówiąc nigdy za tymi fragmentami nie przepadałem.
Dużo ciekawych rzeczy dowiedziałem się o Epsteinie i kilku innych z najbliższego otoczenia. Za to cześć i chwała.
Plusów starczyło na 80% całości,bo końcówka mówiąc delikatnie lekko mnie zirytowała. Jestem świeżo po lekturze, więc pewnie jeszcze
nabiorę dystansu,ale w telegraficznym skrócie:
Ostatnią 5 część, czyli życie po Beatlesach mógł śmiało zatytułować "Epilog czyli jak John Lennon został Bogiem", bo spłaszczenie dokonań Paula
do nadętego,zadufanego w sobie bufona,którego m.in prostacki "Mull Of Kintyre" jakimś cudem nawiązał do dokonań "She Loves You"(to tylko przykład),
sprowadza pomału do wniosku, że najlepiej gdyby w ramach pokuty co miesiąc na kolanach odpalał świeczkę w bramie Dakoty. Kolejny nieudacznik
mruk i beztalencie George ,który po prostu miał niesamowite szczęście, bo gitarzystą wszak był przeciętnym. No i wreszcie "katalizator" całej trójki, Ringo,
który tak naprawdę coś tam fajnego nagrał na początku lat siedemdziesiątych i generalnie był maskotką.
W sumie nie dziwie się, że Paul waha się co do biografii pisanej przez, zgrabnego literacko,owszem, autora,ale jak by to wyglądało: "Paul McCartney biografia"
autor ...Philip Ono Norman?

P.S Wybaczcie sarkazm, ale trochę...zabolało...pewnie przejdzie...zawsze przechodzi :wink:


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Paź 11, 2013 9:49 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 26, 2013 9:36 am
Posty: 496
Miejscowość: Nowhere Land:)
To mądre spostrzeżenie co do "finału" książki ale zbyt surowe.Rzeczywiście Norman nie ukrywa, że jest, był i pewnie pozostanie "fanem JOHNA niż Paula" ale aż tak mocno nie odebrałem tekstu i niejako deprecjonowania dokonań czy nawet samej osoby Paula lub dwójki pozostałej. W książce "Many Years From Now" (biografia Paula) Barry Miles dokonuje podlizywania się swemu sponsorowi (Paul finansował powstanie tej książki) bardziej jawnie - czasami może wynikać z lektury tamtej, że Paul uczestniczył w powstaniu prawie każdej piosenki Johna (nawet tej uważanej jednoznacznie za "solową Johna"). "Paul - życie" Petera Amesa Carlina to także raczej pean na cześć Artysty niż rzetelna dziennikarka. "I Me Mine" - tam George celowo "poolewał" kolegów z zespołu. Tak można dłuugo ale sumując. Cały urok zjawiska pod nazwą The Beatles, że musimy coś tam przesiewać z każdej pozycji jaka się o nich ukaże a wiemy, że i tak nie będziemy wiedzieli wszystkiego, zaś czytać trzeba zawsze z rozsądkiem i zrozumieniem skomplikowania każdej natury ludzkiej. Paul ciesząc się wspaniałym życiem(moim zdaniem, a napisałem już tak komuś - ma najwspanialsze życie jakie komukolwiek w dziejach ludzkości było dane: przez całe życie uwielbienie miliardów, bycie pomnikiem za życia i to przez 50 lat jak dotąd, radość z ogromnej wspaniałej rodziny - dzieci, wnuki, miłość czyli wspaniałe kobiety w życiu z Lindą na czele no i radocha z życia jakie prowadzi, można wymieniać dalej) ma tego pecha, że rzeczywiście postrzegany został po śmierci Johna jako ten "drugi beatles", że wszystkie zasługi trzeba przypisywać Johnowi, musiał hamować swoje uczucia, emocje unikając konfrontowania się z nieżyjącym przyjacielem itd. Może dlatego często Johna się bardziej wybiela, wywyższa, nieomal czci ( ja tak niestety lub stety robię:) ale NIC ALE TO NIC, żaden tekst, żadna książka, opinia, zdanie o nich nie są w stanie zmienić tego co jest już w moim sercu na stałe - trwałe miejsce pełne miłości do nich jako 4 oraz osobiste uczucia skierowane najmocniej do obu liderów Fab4. Pozdrawiam

_________________
Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 12, 2013 12:53 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Co do tej książki mam naprawdę mieszane uczucia. Z jednej strony, zanim zabrałam się do lektury, miałam już o niej pewne zdanie, byłam zatopiona w tym kontekście, że to ta słynna "Shout!", książka niemal kultowa, obok "Antologii". Więc może nastawiłam się na coś naprawdę wybitnego. I faktycznie, jest w niej wiele danych, jest napisana porządnie i kompetentnie.
Ale, z drugiej strony, nie ma w niej niczego wyjątkowego, niczego takiego, co by sprawiło, że mogłabym się podpisać pd stwierdzeniem, że to najlepsza piosenka o Beatlesach.
Przede wszystkim jest to dobra biografia Johna. W miarę dobra biografia Paula. I krótkie fragmentaryczne wzmianki o George'u i Ringo. Kurczę, biorąc do ręki książkę o Beatlesach, spodziewałam się jednak równości, poświęcenia takiej samej uwagi każdemu z nich. To zawiodło i ubodło mnie najbardziej.
Chyba głównie to sprawia, że nie jestem całkiem przekonana do tej pozycji.

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Paź 13, 2013 3:43 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Mnie również nie powaliła na kolana książka Normana. To jest dobra pozycja dla początkujących fanów. Szału nie ma. W piątek pod moimi drzwiami znalazłam paczkę z książką Lewisohna i tu mam nadzieję, że będzie ten szał :)

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 07, 2013 5:02 pm 
Offline
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Cze 02, 2002 3:07 pm
Posty: 964
A ja książką Normana jestem zachwycony. Nie mogłem się oderwać. Poza tym, lubię inteligentnych autorów. Lubię, jeśli inteligentny autor nie umieszcza akcji w kosmosie, tylko na konkretnej ulicy w Liverpoolu, w przerwie obiadowej. Lubię wiedzieć ile zarabiali Beatlesi za koncert w Cavern i czy starczało im to na życie. Lubię wiedzieć, czy biedowali, czy tez stać ich było na samochody. Lubię wiedzieć, jak się czuli, po nocy koncertowania w Hamburgu. Nikt tego nie wie, oprócz nich samych i Normana.
Poza tym, czy chcemy, czy nie, ale cała nasza wiedza na temat Beatlesów opiera się na Normanie i Daviesie. Wszystkie polskie książki czerpały od tych dwóch autorów. Dopiero ostatnie lata przyniosły pewien przełom. Normalne jest więc, że nieświadomy czytelnik "nic nowego" nie wyczyta u Normana, bo czytał to już w jakimś polskim "dziele".


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 07, 2013 5:10 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Mi się bardzo podobało to, że Norman opisał świetnie "nastroje ludu" w owych czasach. Gdybym zaczynała swoją przygodę z Beatlesami od książki Normana to pewnie byłaby na piedestale. Książka bardzo dobra, ale szału nie robi. Norman nieskromnie napisał, że nie ma lepszej napisanej biografii The Beatles niż jego pozycja. I tu się mylił.

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 07, 2013 5:25 pm 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Paź 26, 2012 8:52 pm
Posty: 187
Noelka napisał(a):
Norman nieskromnie napisał, że nie ma lepszej napisanej biografii The Beatles niż jego pozycja. I tu się mylił.


Moim zdaniem masz rację. Może Norman miał na myśli to, że nie ma bardziej szczegółowej? Detali jest zatrzęsienie, mnie irytują te wszystkie finansowe sprawy opisywane tak rozwlekle, że momentami poważnie się zastanawiam, czy to biografia Beatlesów, o czym przypominam sobie, gdy co parę stron pojawiają się jednak ich nazwiska. I momentami serio się nudzę. Zakładam, że niewielu z nas jest ekonomistami pojmującymi te wszystkie zawiłości (a może to ja mam takie ograniczenie, że nie ogarniam tych wszystkich spraw z akcjami i przejmowaniem udziałów).
Pierwsza połowa książki jest całkiem OK, ale druga połowa mnie jakoś przerosła, czyt. mocno zawiodła moje oczekiwania.

_________________
mój FB ------> https://www.facebook.com/darietaband


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 08, 2013 10:20 am 
Offline
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Cze 02, 2002 3:07 pm
Posty: 964
Na tym właśnie polega wartość tej książki, że jest wielowarstwowa. Początkujący fan zobaczy w niej zgrabnie napisaną historię zespołu ze szczególnym uwzględnieniem najważniejszych faktów. Inny, bardziej zaawansowany, dostrzeże ludzi z otoczenia Beatlesów i ich wpływ na zespół. Jeszcze inny rozszerzy swoją wiedzę o realia kulturowe, socjologiczne i ekonomiczne tamtych czasów. Trzeba przystanąć koło tej książki i pomyśleć.

To jest wieloznaczeniowe. Kiedyś Yoko pokazała na swojej wystawie jabłko. No jabłko, to jabłko. Co to, ja jabłka nie widziałem? Ale jabłko się jakoś z biegiem czasu zmienia. Marszczy, zmienia kolor. Staje się inne. Jabłko to nie tylko owoc, ale i artystyczna nazwa Nowego Jorku (Big Apple) oraz wytwórni płytowej Beatlesów. Co więc właściwie Yoko chciała powiedzieć pokazując jabłko? W chwili, kiedy zaczniemy się nad tym zastanawiać, zwykły owoc staje się sztuką. Bo czym jest dzieło sztuki? Czymś, co wywołuje emocje, czymś, co nas zastanawia...

Książka Normana jest dziełem sztuki. To nie jest encyklopedia, ani książka telefoniczna.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 08, 2013 12:11 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Może Ty napiszesz książkę, joryku? Wciąż czekam na obiecane (!) sprostowanie błędów popełnionych przez Michalskiego w książce Lennon. Ty tak fajnie piszesz, że nawet sposób odgrzewania mrożonki napisany przez Ciebie czyta się znakomicie :D Wcale się nie podlizuję.

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 08, 2013 2:15 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 26, 2013 9:36 am
Posty: 496
Miejscowość: Nowhere Land:)
Luźna refleksja:). Jednym z najlepszych brytyjskich pisarzy, historykówe jest Norman Davies, mam mnóstwo jego książek. Pisarz kocha nasz kraj i bardzo dużo o nim pisze, ma doktoraty z naszego kraju itd. Sprawdźcie w Google. Teraz dopiero zauważyłem, że jego imię i nazwisko to imię i nazwisko dwóch najlepszych "beatlesologów": Philip NORMAN, Hunter DAVIES. "Szał" jest dobrą pozycją o zespole, przy wszystkich uwagach, które napisałem wcześniej. Wspomniany Lewisohn to zatrzęsienie faktów, dat, czasów, godzin, symboli, indeksów - zależnie od książki, a napisał o zespole kilka. Wszystkie trzeba znać lub wypada, zgadzam się z Jorykiem, że "Szał" się czyta najlepiej, zgadzam się także, że zbyt dużo tam zachwytów nad Johnem. Ale każdy jest pro.... lub za ... tym lub tym. Dostałem kiedyś maila od zagranicznego fana beatlesów (ze Skandynawii, nie pamiętam czy to był Fin czy Szwed). Zdecydowanie fachowca w dziedzinie Beatlesów, nie tylko jako zakochany w nich fan ale i znający ich historię kolekcjoner. Wtedy umknęło mi to zdanie, nie pisałem jeszcze bloga o zespole, ale napisał mi, że z tych najbardziej znanych książek o zespole - z tych w wymiarze globalnym - najsłabszą, najbardziej nierzetelną pozycją o zespole jest książka.... uwaga, może Wam się to nie spodobać (znam ją, także nie skomentuję tego): George Harrisona "I Me Mine". Na pewno najtrudniej mi znaleźć w niej fragmenty, które warto cytować w moim blogu, choć doszedłem już do 1967 roku i będę George'a cytował coraz częściej.

_________________
Ryszard. Mój blog o The Beatles: http://fab4-theBeatles.blogspot.com


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 18 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 31 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY