Czytam sobie właśnie "Meet the Beatles. A cultural history of the band that shook youth, gender and the world" Stevena D. Starka i w jednym z rozdziałów trafiłam na historyjkę opowiedzianą niegdyś przez Victora Spinetti w jednym z wywiadów. Historyjka ta tak mi się spodobała, że aż postanowiłam Wam ją przetłumaczyć.
Rzecz działa się w czasie, gdy w Austrii kręcono zdjęcia do "Help!". Victor Spinetti zachorował na grypę i leżał w łóżku w swym pokoju hotelowym. Cała ekipa mieszkała w jednym i tym samym hotelu w Salzburgu i wszyscy Beatlesi przyszli od chorego w odwiedziny. Wg aktora przebieg wizyty każdego Beatlesa był bardzo dobrym odzwierciedleniem tego, jaki każdy z nich był naprawdę. I tak:
Cytuj:
Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyły się i stanął w nich Paul McCartney, który rozejrzał się i zapytał: "Czy to zaraźliwe?" Odpowiedziałem: "Tak", a Paul zamknął drzwi. George Harrison przyszedł i powiedział: "Przyszedłem poprawić ci poduszkę bo zawsze, gdy ktoś jest chory, wszyscy przychodzą poprawić mu poduszkę".
John Lennon przyszedł i, z niemieckim akcentem, powiedział: "Znajdujesz się w państwie Austria. Nasi doktorzy przeprowadzą na tobie eksperymenty, a z twojej skóry zrobimy żyrandol. Heil Hitler!" - po czym wyszedł. Ringo Starr wszedł do pokoju, nic nie powiedział, następnie siadł na brzegu łóżka, wziął do ręki menu hotelowe, spojrzał na nie i zaczął: "Dawno, dawno temu były sobie trzy niedźwiadki: Tata Niedźwiedź, Mama Niedźwiedziowa i małe Niedźwiedziątko..."
Może faktycznie coś w tym musiało być