once uppon a time...
a było to jakoś tak w połowie lat 70 (chyba drugiej) w naszej TV w wolne soboty było Studio 2 i w nim wieczorem program Studio Gama..., jako że dostałem (w końcu) swojego pierwszego kaseciaka postanowiłem coś sobie nagrać, a właśnie zapowiedzieli że będzie blok poświęcony "jakiejś tam" grupie z Liverpoolu, nazwa niewiele mi mówiła chociaż jakoś mi się kojazyła z filmem, jakąś dziwną kreskówką, którą kiedys wcześniej widziałem, pomyślałem nagram sobie, bo akurat miałem czystą "stilonkę" (taka marka krajowych kaset magnetofonowych-to dla młodszego pokolenia
) uciszyłem rodzinę, ponieważ telewizor nie posiadał wyjścia na kabelek do nagrywania, więc wszystko odbylo się przy pomocy mikrofonu który dzielnie trzymałem na wysokości głośniczka telewizora, żeby jak najlepiej było słychać... Już nie pamiętam wszystkich tytułów, ale o ile dobrze pamiętam wyemitowano min: Please Mr.Postman, A Hard Days Night, Cant Buy Me Love, I Feel Fine może i coś jeszcze, ale to tak dawno było... Katowałem tę kasetę długo aż w końcu się zdarła, wkręciła i już niewiele z tego można było usłyszeć, ale... minął jakiś czas i doczytałem się w "Antenie" (taka była gazetka w której z wyprzedzeniem można było poczytać jakie są planowane programy RTV na nadchodzący tydzień - tak, tak radiowe również - bo kiedyś w radio były audycje tematyczne nie tak jak teraz: "playlista" na przemian z wiadomościami) czytam i... zamarłem... wieczorem leciała dyskografia Beatlesów - na jedynym (wtedy) stereofonicznym kanale p.J.Janiszewski i p.J.Skolarska nadawali dyskografię Beatlesów - raz na tydzień 30 minut - to była rewelacja - takie ilości nowo odkrywanej muzyki i to co tydzień... Zacząłem od drugiej strony Abbey Road, chyba od tego czasu mam sentyment do tej płyty, choć była zupełnie inna od tego co już znałem (w/w audycja w TV), potem Let It Be - niestety miałem kiepską taśmę i ta muzyka strasznie przeciągała, potem Sheridan, single, epki, kilka utworów z bootlegów. Na szczęście audycja cieszyła się dużym zainteresowaniem i szybko powtórzyli cały cykl chyba kolejna emisja była co niedziele z rana. O stereofonicznym radiu nie było co marzyć, jakieś zwykłe radyjko, ale już z gniazdem na kabelek do nagrywania i kawałkiem drutu pełniącego rolę anteny, więc domownicy mogli spokojnie funkcjonować, aczkolwiek pod kategorycznym zakazem używania wszelkich elektrycznych urządzeń takich jak: młynek do kawy, odkurzacz itp. bo wtedy radio trzeszczało...