Mój pierwszy raz hmmm ...
Wiem że Beatlesów MUSZĘ znać od dziecka bo tata bardzo ich lubi, ale tak na prawdę zaczęli mi się podobać odkąd usłyszałam Let It Be Naked' na Liście Przebojów radiowej Trójki, u Marka Niedźwieckiego (którego teraz serdecznie pozdrawiam). Pamiętam że zasłuchiwałam się w pięknym głosie Paula i jego grze i nie mogłam się po prostu oderwać - to było chyba w zimie, pamiętam ferie. Kiedy wracałam ze stoku, włączałam radio i słuchałam Trójki, czekając na Let it be
Potem przyszły lata chude, bez Beatlesów, aż do momentu gdy tata kupił The Beatles Antologię, którą zaczęłam wertować i coś mi się w niej spodobało, do tego stopnia że postanowiłam zacząć ich też słuchać, ale jakoś ciągle nie mogłam znaleźć czasu.
W końcu przeczytałam biografię Paula McCartneya z Antologii i wzięłam Biały Album z półki ...
To był szok !
Z wypiekami na twarzy słuchałam kolejnych utworów, a potem jeszcze i jeszcze raz całej płyty ...
Nie mogłam się oderwać od Happines is a warm gun, Helter Skelter i Birthday ... To było piękne ...
W końcu zebrałam się w sobie i poszłam do taty po kolejne ich płyty.
Zaczęłam słuchać Rubber Soul, Help i Imagine, choć talej też zachwycałam się Białym Albumem - nie mogłam się dosłownie oderwać.
Potem przyszedł czas na odkrywanie kaset - Abbey Road była pierwsza - Oh Darling ! - kiedy to usłyszałam wiedziałam że to jest jedna z tych wspaniałych piosenek bardzo rzadko puszczanych w radiu, ale kiedy już puszczanych to słuchanych przeze mnie z zapałem.
Następnie Sgt Pepper, Hard Day's Night, Yellow Submarine ...
Nie mogłam się długo pzekonać do 2 ostatnich jakie mi zostały, czyli Beatles for sale i Revolver. Bynajmniej nie dlatego że i się nie podobały - po prostu nie chciałam mieć wszystkiego od razu przesłuchanego i pozbawiać się tak szybko tej przyjemności poznawania, uczucia w stylu "ooo tego nie znam, ciekawe jaki będzie następny utwór ...".
Taka już jestem że nie lubię słuchac wszystkiego naraz - rozkoszuję się każdym albumem z osobna, słuchając go sto razy dziennie ...
Dopiero gdy znam go na pamięć sięgam po kolejny ...
Może to i dziwne, ale sprawia mi to ogromną radość.
W końcu zdecydowałam się na krok i przesłuchałam Revolver pawie jednocześnie z Beatles for sale, które oczywiście zaczęłam wielbić tak jak pozostałę albumy ...
Potem przyszedł czas na solówki - heh muszę przyznać żę nadal mam w domu 4 kasety Paula których nie ruszyłam, ale to dlatego że jestem na etapie poznawczym Flaming Pie
Nie mam oczywiście wszystkich solówek, Ringa tylko jedną, Georga zadnej, Johna 2 .... Najwięcej posiadam Paula, oczywiście zbierane przez tatę.
Poza tym jak na razie poznaję dopiero The Beatles Live in Star Club in Hamburg i kilka płyt których wcześniej nie miałam, a zdobyłam pełną dyskografię Beatlesów więc teraz się zachwycam tym czego nie znałam wcześniej.
Beatlemania oczywiście trwa nadal, czasem ku rozpaczy przyjaciół kiedy muszą wysłuchiwać :
a) moich ryków
b) moich fanficków dotyczących Beatlesów i mnie (a właściwie to jednego fanficka który cały czas jest w trakcie tworzenia)
No ale mam nadzieję że ze mną jakoś wytrzymują, nie zauważyłam by jakoś bardzo się buntowali
A więc Beatlemania trwa i trwa będzie.
Pozdrawiam ciepło