Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Sob Kwi 27, 2024 9:49 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 209 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 11  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu:
PostWysłany: Wto Wrz 20, 2005 3:46 pm 
Offline
Musketeer Gripwood
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Wrz 20, 2005 3:12 pm
Posty: 93
Miejscowość: Poznań
Początek mojej znajomości muzyki The Beatles nie umiem określić, gdyż posiadam starszego brata a Beatlemania to jego czasy więc chcąc nie chcąc musiałem ich słuchać. Ja sam urodziłem się w okresie gdy ludzie wpinali we włosy kwiaty i jechali do San Francisko a Lennon Spiewał na cały świat "Only need's Love" Prawdziwy pierwszy raz to tragedia roku 80 -tego. Cały świat na nowo zaraził się Beatlesami a ja wraz z nim. Beatlesi byli obecni wszędzie. W telewizji w radio. Nawet program trzeci polskiego radia pod wodzą Niedźwieckiego, w dwudziestą rocznicę powstania zespołu w roku 82 zorganizowała osobną specjalną edycję listy przebojów tylko piosenek Beatlesów. (Jako ciekawostka - pierwsze miejsce Hey Jude,drugie Yesterday,)Jednym słowem w moich kręgach był wielki przepych. W kinach pojawił sie film z Bee Gees w roli głównej "Orkiestra samotnych serc..." i było błogo i fajnie...ale rok 82/83 zaczynał przynosić zmiany w naszych gustach. Wybuchła fala punk rockowa. Zaistniał Jarocin festiwal.Po roku słuchać Beatlesów było wręcz wstyd. Razem z kolegą w szkole złozyliśmy fan club antybeatlesowski. Wyśmiewalismy tę grupę i traktowaliśmy jako całkowite hadziajstwo. Tutaj czas zrobił mi psikusa. Z całego towarzystwa, a było nas ponad 50 zafascynowanych The Beatles w 80 roku, tylko ja jeden zostałem najgorliwszym słuchaczem Beatlesów. Wroga trzeba było poznać by móc z niego drwić...Dalej o moim pierwszym razie niebawem. Jak na razie jestem na 83 roku !


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Nie Lis 20, 2005 10:51 am 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lis 14, 2005 3:56 am
Posty: 142
Miejscowość: Włodawa
Witam, natomiast ja miałem pierwszy kontakt z muzyka The Beatles jak miałem 7 czy 8 lat. Lubiłem oglądać w tym czasie magazyn 5-10-15 a tam zaczęli nadawać audycje na temat zespołu. Muzyka zaczęła mi sie coraz bardziej podobac...nie mogłem sie doczekac kolejnego programu by móc zobaczyc i usłyszec jakis utwór Beatlesów. Następnie dowiedzxiałem sie ze mój brat ma pare utworów na jakiejs kasecie....bardzo mi sie wtedy to spodobało...to był jakis miks z piosenek z wczesnych albumów...i wtedy sie zaczęło...dostałem ok babci lub jakiejs ciotki pierwsze pieniądze i poszedłem na bazar...kupiłem tam swoja pierwsza kasetę...i słuchałem jej na starym Grundiku ojca...to były czasy...potem kolejna kaseta i kolejna....


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Gru 16, 2005 3:55 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Pią Gru 16, 2005 3:08 pm
Posty: 110
Miejscowość: Bydgoszcz
a u mnie to tak jakos 'bezbolesnie', stopniowo przychodzilo. jak kazdy chyba znalam sztandarowe numery grupy, pamietam, jak bedac jeszcze w podstawowce wiercilam ojcu dziure w brzuchu, zeby popytal kolegow, kolezanki, wszystkich naokolo, czy maja jakies kasety Beatlesow. nigdy sie z tego nie wywiazal, bo przerazala go wizja mnie torturujacego jego uszy ich kawalkami - jak widac, co sie odwlecze, to nie uciecze ;) Odkad pamietam mialam do nich slabosc, do calej dyskografii udalo mi sie w koncu dorwac kilka lat temu. I teraz to juz nawet tata sie przyzwyczail, zdarza mu sie podspiewywac czasem ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Sty 04, 2006 1:28 pm 
Offline
Dr Robert

Rejestracja: Nie Sie 25, 2002 6:54 pm
Posty: 280
Miejscowość: Gdańsk
Tak się zastanawiam, czy mój "pierwszy raz" to nie było "Yellow Submarine" oglądane na urodzinach u kolegi gdzieś we wczesnych latach siedemdziesiątych. Jego rodzice mieli kolorowy telewizor (wówczas - wielka rzadkość!) i ta feria barw, którą ów obraz wręcz ocieka zafascynował dzieciaki (a mnie - na pewno). Czy podobała mi się muzyka z filmu, i czy kojarzyłem potem ten obraz z Beatlesami i ich nagraniami z radia - tego już nie pomnę:-)

_________________
http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=20715


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Sty 04, 2006 4:12 pm 
Offline
Mean Mr Mustard

Rejestracja: Sob Gru 31, 2005 12:09 pm
Posty: 164
Miejscowość: Cz-wa
W moim wypadku fascynacja zespołem nie zaczęła się od utworu TB, ale od solowego utworu jednego z Beatlesów - " Imagine ", który usłyszałem w szkole na lekcji angielskiego. Wcześniej znałem tę kompozycję, ale jakoś specjalnie nie przykładałem do niej zbyt dużej uwagi. Może dlatego, że gorzej znałem angielski i nie potrafiłem zrozumiec tekstu :roll: . I to właśnie ten tekst zrobił na mnie najwieksze wrażenie. Niektórzy go nienawidzą, posądzają o komunistyczny charakter ( np. za wers " Imagine no religion..." ). Mnie jednak wydaje się, że Lennon śpiewając to miał namyśli wyzysk, materializm, obłudę, która niestety występuje w wielu religiach. Zaś miłośc do ludzi, nienawiśc do wojen, głodu to postawy, które każdy człowiek powinien przejawiac. Wracając do tematu, od " Imagine " zacząłem słuchac Beatlesów, od utworów znanych (m.in. " Love me do ", " Hey Jude ", " Yesterday ", " Let it be ") do tych słabiej rozpoznawalnych ( " Helter Skelter " :D , " Here Comes the Sun ", " While My guitar...", " Happines Is A Warm Gun " i wiele innych ).


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: pierwszy raz
PostWysłany: Wto Sty 10, 2006 11:10 pm 
Offline
Nowhere Man

Rejestracja: Wto Sty 10, 2006 11:00 pm
Posty: 3
Miejscowość: bielsko-biala
wlaczylem TV i widze jak mowia 8 grudnia zginal...........patrze dalej i widze jak czterech facetow zaczynaja grac..........Lyknalem to od razu,zapytalem w szkole najblizszego kumpla ,znasz ich............. znal i to jak.potem potoczylo sie b. szybko zaczelismy grac ich piosenki,zalozylismy zespol.............I tak trwa do dzis,niegramy juz,kumple wyjechali z kraju a ja zostalem z ta muzyka iz tym zespolem i niczego niezaluje-pozdrawiam jarecki


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czw Lut 02, 2006 11:17 am 
Offline
Musketeer Gripwood
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Lut 01, 2006 4:34 pm
Posty: 99
Miejscowość: Mielec
Moja przygoda z Beatlesami zaczęła się od Johna Lennona, po prostu nieda się opisać tego co czułam gdy pierwszy raz usłyszałam Imagin i szczerze mówiąc, nie miałam zamiaru na początku słuchać Beatlesów, ale dostałam ich płytę (w sumie nie wiem czy to nie jest składanka tytuł to: YESTERDAY AND TODAY) i całe szczęście :D :D :D :D


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czw Lut 02, 2006 6:42 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Agnes napisał(a):
Moja przygoda z Beatlesami zaczęła się od Johna Lennona, po prostu nieda się opisać tego co czułam gdy pierwszy raz usłyszałam Imagin i szczerze mówiąc, nie miałam zamiaru na początku słuchać Beatlesów, ale dostałam ich płytę (w sumie nie wiem czy to nie jest składanka tytuł to: YESTERDAY AND TODAY) i całe szczęście :D :D :D :D


Witamy na forum. :D A co do "Yesterday and Today" to jeśli na okładce tej płyty są twarze Beatlesów (czarny wzór) i do tego takie bure tło (tam widać chyba Big Bena i brytyjskie znaczki...tylko słabo je widać :P ) i to wydawnictwo Selles to bardzo prawdopodobne, że to była ta sama składanka, która była i moją pierwsza płytą Beatlesów. :roll: :wink:
No chyba, że to płyta Capitol`u. :wink:

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Lut 15, 2006 6:01 pm 
Offline
Dr Robert
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Lut 15, 2006 1:54 pm
Posty: 272
Miejscowość: Przemyśl
Ja dopiero niedawno postanowiłam sprawdzić zespół znany mi jako The Beatles i to czy rzeczywiście jest taki świetny, włączyłam Yesterday, które gdzieś i od kogoś pożyczyłam. Spodobało mi się. Zaczełam słuchać ich płyt, które miała moja ciotka i wpadłam po uszy. Teraz nie ma dnia bym nie słuchała ich piosenek. Kocham wszystko co z nimi związane. :) :lol: :D Tak się zaczeło. Od Yesterday. :)

_________________
And in her eyes you see nothing
No sign of love behind the tears
Cried for no one
A love that should have lasted years!
Image


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Mar 24, 2006 7:03 pm 
Offline
Nowhere Man

Rejestracja: Pią Mar 24, 2006 6:44 pm
Posty: 5
Miejscowość: Wawa
Szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy po raz pierwszy usłyszałem jakiś (jak to obrazoburczo brzmi) kawałek TB. W każdym razie musiało być to utwór z longplaya "Help!" - mój ojciec kolekcjonował swego czasu winyle, wśród nich znajdowała się właśnie wymieniona płyta. Pamiętam też, że w podstawówce słuchałem całymi dniami składanki Beatlesów - ale samych piosenek nagranych do 1965 roku. Dopiero w liceum zacząłem poznawać ich późniejszą twórczość. No i tak mi to wszystko przypadło do gustu, że przez czas jakiś nosiłem mop topa na głowie i zakładałem krawaty-śledzie na imprezy :D.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Kwi 05, 2006 1:55 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Mar 15, 2006 11:03 pm
Posty: 991
Miejscowość: Karlstad
MOJA PRZYGODA Z BEATLESAMI

Przyznaje sie bez bicia, ze czesciowo przepisuje calymi zdaniami z maila, ktory napisalam ostatnio do mojego dobrego znajomego internetowego. Heh, to szczegolnie, gdyby zdecydowal sie kiedys na wejscie na to forum. Ostrzegam, ze historia bedzie dluga... Wiem, ze NA PEWNO wielu z Was mogloby napisac rownie dluga... Ale niestety – trafiliscie na gadule, ktora w dodatku lubi pokazywac wszystko w kontekscie wydarzen z jej zycia i innych fascynacji muzyczno-kulturowych :). Ostrzegam – sporo tu dygresji. To taka historia mojego zycia (do czasow Beatlesow) w skrocie, wiec nie musicie czytac, jesli nie macie ochoty ;) :p Tak, wiem, ze od tego sa blogi, ale nie przepadam za ta forma... Duuuza czesc z tego to pisanie ”nie na temat”, ale trudno :p. Poza tym wychodze poza pierwszy raz, opisujac generalnie moja historie beatlesowska. Zahaczam tez o inny watek, ktory na forum opisany jest jako ”jak bardzo zmienili was Beatlesi”. Tak, wiem, ze jestem egocentrykiem ;)

Najwazniejsza w kontekscie tematu watku jest czesc druga, zaznaczylam ja na niebiesko, opisujaca wydarzenia, ktore najbardziej bezposrednio zlozyly sie na wybuch mojej Beatlemanii. W razie czego - mozna sie ograniczyc do przeczytania tylko tej czesci.

W skrocie: Co sie zlozylo wiec na moja manie beatlesowska? Moj tata i... McGyver.Tak, gdyby nie bylo McGyvera (---> zarazenie mnie Beatlami przez moja przyjaciolke), to losy mojego zycia potoczylyby sie zapewne inaczej ;)

Spis tresci:
1.Prehistoryczne czasy, czyli wplyw taty (i mamy)
a) Beatlesi od kolyski
b) Rock i fenomen poczatku lat dziewiedziesiatych - refleksja
2.Czasy historyczne, czyli McGyver
a) Misz-masz muzyczny
b) McGyver
c) wyjazd na zimowisko
d) przelomowe wakacje
3.Beatlemania w rozkwicie
a) Poznawanie i histeria
b) Paczka beatlemaniakow
b) Poza Beatlesami
4.Druga fala beatlemanii


CZESC PIERWSZA:
PREHISTORYCZNE CZASY czyli WPLYW TATY (i MAMY)

a) Beatlesi od kolyski
Tak, jak w przypadku wielu osob tutaj na forum, Beatlesi byli w moim zyciu obecni zawsze. To jeden z najukochanszych zespolow mojego ojca. Tyle, ze on zachwyca sie przede wszystkim pierwszym okresem, z drugiego wybierajac pojedyncze utwory. Zawsze mielismy w domu ich pierwszy album ”Please Please Me”, ”Beatles For Sale” oraz pierwsza czesc ”Past Mastera” - na starych kasetach sprzed ustawy licencyjnej. Szczegolnie ”Please Please Me” lecialo dosc czesto, a z moj gust nie klocil sie nigdy specjalnie z gustem taty, mialam o nich pozytywne zdanie. Gdyby ktos zapytal mnie w podstawowce, czy lubie Beatlesow, odpowiedzialabym pewnie, ze tak.

Pamietam jak przez mgle, ze wybralismy sie z tata kiedys do kina, mialam chyba z 8-9 lat, na "Help!". Niewiele z tego zapamietalam, oprocz tego, ze chodzilo o pierscien jednego z Beatlesow, ktory zwie sie "Ringo". I, ze Ringo gra na perkusji. Pamietam, ze kiedy bawilam sie z kolezankami z klasy w zespol muzyczny, to udawalam, ze gram na perkusji, jak Ringo (ale w ogole, to majac 10-11 lat, chcialam miec wlasny zespol, ktory mial sie nazywac Hey Clouds, napisalam nawet wtedy dwie, trzy piosenki. Dotad pamietam calkowicie jedna: ”World Of Imagination” ;))).

b) Rock i fenomen poczatku lat dziewiedziesiatych - refleksja
Druga-trzecia klasa podstawowki to jednak czas w ktorym duzy wplyw na to, czego ja sluchalam, miala moja mama. Fantastyczne czasy, sam poczatek lat dziewiedziesiatych (magiczna atmosfera, moim zdaniem...). Niedawno kupiony komputer (stare dobre 286 z Norton Commanderem, edytorem tekstow TAG i grami typu qbasic, czy gorilla – pamieta to ktos?? ;), i grajaca non stop telewizja kablowa. Godzinami ogladane poranne programy dzieciece na Television Children Channel oraz MTV – wowczas swietne. Stara gwardia: programy Paula Kinga, czy Raya Cokes'a. Stare animacje artystyczne. Stare reklamy, np. ksiazek (But now the baby wants the dog...). Razem z mama, szalalysmy na punkcie REM, moja pierwsza prawdziwa pasja muzyczna. Poza tym uwielbialysmy Nirvane (mielismy kasety), Gunsow (ja bardziej niz mama), czy ballady Metalliki i inne rzeczy lecace na MTV – Red Hot Chili Peppers, Bon Jovi, Aerosmith, Pearl Jam, Ugly Kid Joe, Dire Straits, Bruce'a Springsteena, Scorpionsow itd. Ja nawet nie zastanawialam sie nad nazwami zespolow – poza klipami, w domu, sluchalo sie REM i Nirvany w zasadzie. Swiadomosc tego, ile dzieje sie w muzyce, i kto gra jaki utwor, przyszla znacznie pozniej, kiedy powrocilam do tej muzyki z zupelnie innym podejsciem poznawczym – w osmej klasie, pod wplywem Led Zeppelin i poczatkow ”subkulturowania”. Owe czasy to takze dwa tylko i wylacznie moje (nie mamy) odkrycia muzyczne, bardziej rock-popowe, czyli Roxette oraz Chesney Hawkes (Kto go jeszcze w ogole teraz pamieta??). Pamietam tez jakiego typu towarzystwo przesiadywalo pod blokiem... Byli to czesto dlugowlosi faceci (duzo starsi ode mnie – bo az 14-16 lat – dorosli prawie ;) w koszulach w krate, w trampkach, przesiadujacy np. nocami w piaskownicy i wyjacymi do ksiezyca na gitarach (i z nieodlacznym piwkiem) ”Knockin' On Heaven's Door”... Coz, nie takie towarzystwo przesiaduje teraz pod tymi samymi blokami...


CZESC DRUGA: CZASY HISTORYCZNE czyli McGYVER

a) Misz-masz muzyczny
Kolejny punkt przelomowy to szosta klasa podstawowki. W miedzyczasie zdazylam przejsc dwuletnia pasje zwiazana z muzyka i kultura peruwianska i boliwijska (jakze ja marzylam o zwiedzeniu Machu Picchu w Andach wtedy...). W piatej i przede wszystkim szostej klasy, ”doszlam” (a wlasciwie ”spadlam”) do sluchania wszystkiego. Od swietnych kawalkow rockowych do totalnego shitu na Vivie i MTV (ktore wtedy juz zaczynalo sie coraz szybciej staczac) – disco, dance, techno, pop – you name it. Ale w tym czasie tata kupil dwie oryginalne (! ;)) kasety Beatlesow - ”With The Beatles” i ”20 Greatest Hits”. Niesamowicie spodobalo mi sie ”Let It Be” i chodzilo za mna caly czas.

b) McGyver
Gdzies od trzeciej klasy podstawowki, maniakalnie (znowu – razem z mama) ogladalam (nagrywalysmy) Star Trek: The Next Generation. Ale w okolicy klasy szostej przyszedl czas na kolejna manie: dostalam dziaba na punkcie McGyvera, probowalam byc taka jak on, chodzic tak jak on, nosic takie buty, starac sie lepiej zrozumiec fizyke i chemie (co mi szlo opornie, bo nie jestem umyslem scislym ;), starac sie na lekcjach techniki nie wbijac sobie gwozdzi w palce (co mi tez szlo opornie, bo mam talent do rozlewania, rozsypywania.. i tysiaca innych gwaltownych, nieprzewidzialnych i niebezpiecznych dla otoczenia - zupelnie nienaumyslnych - akcji). I kazalam innym nazywac sie McGyver, albo Mac.

c) Wyjazd na zimowisko
Wyjechalam na zimowisko w szostej klasie. Na drzwiach od pokoju, pod moim imieniem i nazwiskiem, dopisalam markerem, zeby bylo jasne, MacGyver ;))) Na kilka dni przed koncem zimowiska wpada do pokoju rozruszona.. no.. mm... wydawalo mi sie wtedy, ze to chlopak, bo glos niski, ubrania raczej chlopiece (przynajmniej w porownaniu z "dziewczetami" z zimowiska) i gwaltowny sposob zachowania sie (wiesz.. inne.. hmmm.. atrybuty.. to jeszcze jak ma sie 11-12 lat nie sa tak widoczne ;))). "Jak to Mac Gyver?" - slysze. "To ja tu jestem McGyver!!!". Oczywiscie zaraz wyjasnilo sie, ze osoba byla dziewczyna, a reszte dni wypelniala taka cicha rywalizacja o ksywke ;) Na pozegnalnej dyskotece zaczelysmy znow gadac... Z McGyvera przeszlysmy na muzyke. "A lubisz Beatlesow?" - uslyszalam. Odrzeklam, ze owszem, jest jeden kawalek, ktory niesamowicie mi sie podoba. "Let It Be". Super, dziewczyna ma to na gorze na kasecie, zlecimy puszczenie tego glosno. Przy okazji okazalo sie na gorze, ze ma zeszyt z mnostwem starych artyuklow o Beatlesach, wycinanych z gazet, jeszcze z lat szescdziesiatych. Jeszcze zbieranych przez jej mame. Oraz drugi (z tego co pamietam...), juz z obecnymi wycinkami. Bylam w szoku, ze mozna tyle wiedziec o zespole...

No i, zeby nie przedluzac historii, po pol roku, zaprosilam kilka osob z zimowiska na moje imieniny, przyszla tylko jedna - czyli drugi MacGyver. Zdazylysmy sie potem bardzo zaprzyjaznic (choc na poczatku sporo bylo rywalizacji.. przynajmniej z mojej strony ;)... No i nie jestem pewna, czy "Mac" nie musiala sie do mnie przyzwyczajac troszke, bo mialam specyficzny sposob bycia...

d) Przelomowe wakacje
Decydujace byly wakacje, czyli dwa miesiace po imieninach. Przed siodma klasa podstawowki. Zostalam zaproszona przez "Maca" i jej rodzcow do ich domku letniego na wies/las/jezioro ;) I coz... Po pierwsze pierwszy moj taki wyjazd... Nie, nie, znowu zaczynam sie rozwadniac ;)) Po prostu - w kolko lecieli Beatlesi, i, co wazne, sporo utworow z drugiego okresu, o ktorym nie mialam oczywiscie wiekszego pojecia (nie liczac ”Let It Be” czy ”Hey Jude”, oraz ”The Long And Winding Road”). Generalnie - bialy album oraz "Live At The BBC". Wiec bialy album, Live At The BBC i opowiesci o Beatlach, przkazywane przez rowniez bardzo charyzmatyczna kolezanke :) Nastepnie - fragmenty ksiazki o nich Witolda Chromcewicza (byc moze przekrecam nazwisko), ktore dowiozla corce mama. W ten sposob z biegu weszlam w ich swiat, w mentalnosc Johna, w ich poczucie humoru..

Pamietam, ze po tym mialam jeszcze jeden wyjazd z tata. I ktoregos dnia stwierdzilam, ze.. Chodzi mi po glowie jakis swietny utwor.. tylko co to jest? Az przypomnialo mi sie. No tak! Toz to jest "Happiness Is A Warm Gun" z bialego albumu.. O RANY!!!! Stwierdzilam. To jest GENIALNE!!!!!! BRAKUJE mi tego... Przyjazd potem do Wwy, telefon - sluchaj, musisz mi zrobic jakas skladanke, koniecznie. :-)


CZESC TRZECIA: BEATLEMANIA W ROZKWICIE
a)Poznawanie i histeria
Cala siodma klasa to bylo odkrywanie ich. Po obejrzeniu w tv "A Hard Day's Night" naprawde poczulam, ze ten zespol jest cudowny... Po obejrzeniu "Help!" (tym razem troche dojrzalszym okiem ;) odbilo mi na punkcie Johna, wtedy jeszcze tak bardzo "podlotkowo", czyli - wyglad, glos, sposob zachowania sie, usmiech... Kolejnym NIEZWYKLE waznym elementem sprzyjajacym nakrecaniu sie manii, byl fakt, ze akurat wtedy, kiedy zaczynalam ich sluchac, swiat muzyczny zamarl w oczekiwaniu na pierwsza czesc "Antologii".. No i serial w telewizji, emitowany regularnie, bodajze co tydzien... A zapewne wiecie, jaka sila potrafi oddzialywac forma "serialu" - uzalezniasz sie od kolejnych odcinkow i zyjesz tym swiatem... Reagowalam totalnie histerycznie na Johna... Zdarzaly sie lzy, zdarzaly sie glupsze akcje.

W siodmej klasie poznalam wiekszosc ich plyt, mialam szczescie, bo mnie, i mojej (jednej z najlepszych) przyjaciolce z klasy (ktora z kolei ja zarazilam Beatlami), nasza pani wychowawczyni, sprezentowala wszystkie swoje kasety Beatli (fakt, nieoryginalne - takie wydania z lat 80tych, ale i tak...)... Podzielilysmy sie rowno.

I w sumie tyle.. Moze jeszcze wspomne, ze w kolejne wakacje (przed osma klasa) kupilam ksiazke - cudo, szczyt moich owczesnych marzen... "Lennon-legenda", pieeeeekne wydanie, wielki format (chyba A3), twarda lakierowana okladka, duuuuuzo kolorowych zdjec i przede wszystkim SWIETNIE napisana ksiazka.. Ktora uzupelnila mi to, czego mi brakowalo, aspekt zycia Johna.. Jego spojrzenia na swiat.. Po tym, odbilo mi juz totalnie na jego punckie, i to bynajmniej nie tylko fizycznie. Jego buntowniczosc, cynizm, intelektualizm, niespokojna dusza, marzycielstwo, prowokacyjnosc, iscie pod pradd, surrealizm, poczucie humoru... Jego przejscie od lobuzowania w wieku szkolnym i chuliganstwa w wieku przedstudiowym, do wojownika o pokoj na swiecie..

b) Paczka beatlemaniakow
Gdzies chyba pod koniec, albo w srodku siodmej klasy, Mac rozwalila nasza MacGyver&MacGyver company, oswiadczajac, ze zmienia swoja ksywke na John. Ech, niestety. Najpierw zachowalam McGyvera, ale potem... Stwierdzilam, ze skoro tak, to ja jestem "Ringo". (Tutaj - patrz dawne czasy, stwierdzilam, ze jak nie John, to wszystko jedno kto, a Ringo jakos juz wczesniej utkwil w mojej pamieci). Moja kolezanka z klasy stala sie Paulem, kolega "Maca-Johna" - Gerge'em. George i Paul wymienili sie potem ksywkami (i bardzo dobrze, bo bardziej do nich pasowalo, a George byl ulubionym Beatlesem mojej kolezanki z klasy). John kupila sobie gitare. Ja (o rany, ale malpowalam wtedy...) oczywiscie TEZ, chociaz ciutke pozniej, chyba w osmej klasie. Film Piwowarskiego (”Yesterday”) nie jest wcale przesadzony, a najlepszym tego przykladem bylismy my, paczka zwariowanych kolezanek, zyjacych swiatem Beatlesow. Lazacych na filmy Beatlesowskie do kina i denerwujace wszystkich mowieniem linijek filmu wraz z aktorami (Beatelsami). Wloczacymi sie po ulicach i wydzierajacymi sie na caly regulator - utwory Beatlesow. W mojej klasie sluchalalysmy w trojke maniakalnie Beatli. Poza tym – John sluchala Beatli wraz ze swoja najlepsza przyjaciolka... Kolejne osoby z podstawowki tez podochodzily – w mniejszym lub wiekszym stopniu uwielbiajace ich. Do tego przyjaciolka Johna, ktora poznalam przez niego – pierwsza poznana przeze mnie hippiska (wowczas) – bedaca tym samym moim pierwszym ogniwem w historii mojego (zakonczonego juz zreszta) hippisowania. Ktora oczywiscie tez stala sie moja bardzo blisko przyjaciolka. Oraz moja najlepsza przyjaciolka (w sensie: "siostre") z Krakowa, ktora poznalam poprzez ta hippisujaca, takze (wowczas) hippiska. Ktora sama korespondowala z osobami z calej Polski sluchajacymi podobnej muzyki (choc nie tylko Beatli).

c) zespol
Stwierdzilysmy, ze zakladamy zespol. W zespole zmienial sie caly czas nieco sklad, ale trzon byl trzyosobowy. ksztalt zespolu. Ja - poczatkowo mialam grac na perkusji, ale poniewaz tego nie umialam, a perkusja droga rzecza jest i trzeba miec gdze cwiczyc, objelam role wokalistki i drugiej gitarzystki (nie pamietam - albo w osmej, albo w pierwszej liceum kupilam sobie gitare elektroakustyczna). Liderem i gitarzystka prowadzaca miala oczywiscie byc John. Basistka - "Stu" (niesamowicie zreszta uzdolniona artystycznie!). Na klawiszach przez jakis czas grala moja przyjaciolka z klasy ("George"). Ale tak na "powazniej" zaczelismy sie spotykac dopiero w polowie liceum, kiedy zlozylismy sie na uzywany zestaw perkusji i znalezlismy perkusiste. Tak przez jakies 2-3 lata sobie pogrywalismy, glownie covery, plus kilka naszych utworow. Oczywiscie - amatorsko.

d) Poza Beatlesami
W siodmej klasie podstawowki zakochalam sie tez w Oasis. Nastapila tez wyrazna zmiana, porzucilam ubieranie sie jakkolwiek (lacznie z dresem ortalionowym adidasa – uwaga, jeszcze wtedy nie istnialo TO skojarzenie z dresami!!!!!), albo McGyverowsko. Czulam, ze bardzo wiele sie zmienia w moim zyciu... Okreslilam sie wyraznie po stronie. Zaczelam sluchac szczegolnie rock'n'rolla i muzyki lat 60tych. Sprawilam sobie po raz pierwszy w zyciu czarne dzinsy, czarna kurtke dzinsowa, szare adidasy (nie pytajcie... Bylo to lepsze od bialych) i zrobilam sobie moja pierwsza beatlesowska koszulke – na bialej koszulce nalozone zdjecie Lennona z bialego albumu. I scielam sie na Beatlesa. Zapisalam sie tez do fan clubu w Liverpoolu.

Beatlemania tak silna trwala jakies poltora roku, nastepnie zostala nieco przycmiona przez nowe uderzenie – Led Zeppelin, przez moje odkrywanie muzyki lat siedemdziesiatych i przez moj powrot do rocka jako takiego. A to, ze w miedzyczasie sluchalam tez, khe khm... Kellysow (W szoku??!! ;)), to juz inna sprawa. Nadal mam zreszta do nich sentyment (nie bijcie!!!). To przyklad zespolu, ktorego srednio cenie (dziwne, prawda? ;)), a jednak nie potrafie sie oprzec, zeby wlaczyc np. na gwiazdke, kiedy ich potworna kiczowatosc swietnie wpisuje sie w lukierkowaty nastroj swiat ;))))) Nawet wtedy nie ”porownywalam” nawet poziomu tych zespolow ;)))
Moje jedno z najwiekszych marzen, wyjazd do Liverpoolu, mial stac sie rzeczywistoscia dzieki mojemu tacie – na przelomie podstawowki i liceum.Cieszylam sie jak wariat, ale jednoczesnie zastanawialam sie, czy potrafie sie jeszcze AZ TAK entuzjazmowac jak na poczatku. Watpliwosci zostaly rozwiane, jak tylko przyjechalam do tego miasta...

CZESC CZWARTA: DRUGA FALA BEATLEMANII
Czyli liceum. Pierwsze dwie klasy liceum.
Tu juz nie mam dlugiej opowiesci, poniewaz tutaj zaczyna sie historia np. mojego sluchania metalu (konsekwencja powrotu do rocka – Led Zeppelin), mojej fascynacji Irlandia i Celtami oraz – przede wszystkim – mojego hippisowania. Po prostu – do liceum trafilam naladowana emocjami pobytu w Anglii... Znow wrocila mi chec ”nawracania” innych na Beatli, i gadania o nich non stop, monotematycznie, 24 godziny na dobe.. przynajmniej 12.. ;)

Tyle...


Ostatnio edytowany przez Ringo, Czw Lis 08, 2007 11:26 pm, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Kwi 05, 2006 6:56 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Wrz 23, 2002 4:06 pm
Posty: 2132
Miejscowość: Wrocław
Cos w tym musi byc bo ja tez mialem bzika na punkcie McGyvera :wink: Zreszta do dzis moje rodzenstwo woła na mnie Gyver....ale z wiekiem McGyver zamienil sie w McCartney...i tak ju zostalo do teraz. No i moze dobrze :wink:

pozdrawiam

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=6f6uVZon_Kg


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Kwi 05, 2006 7:14 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Tak cichutko, niemal szeptem powiem... ja też szalałam za McGyverem :oops: :P :wink:
Tylko ja byłam wtedy znacznie młodsza od was i naturalnie, o wiele mniej z tego serialu rozumiałam.

Właśnie - jak miał na imię McGyver? :!: :wink:

Heheh, pamiętam jak kiedyś mój dziadek specjalnie nagrał mi na kasetę parę odcinków, a że ja nie wiedziałam wtedy na czym polega kaseta-nagrywanie itd. więc myślałam, że dziadek przewija telewizję i może sobie samemu ustawiać, o której porze chce obejrzeć dany program (np. Wiadomości), a u nas w domu nie ma takich opcji. :lol: :wink:
Szaleństwo.
Kto nie lubił McGyvera? :wink:

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Kwi 05, 2006 7:19 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Mar 15, 2006 11:03 pm
Posty: 991
Miejscowość: Karlstad
Michelle napisał(a):
Właśnie - jak miał na imię McGyver? :!: :wink:

MacGyver mial na imie Angus :-)

Michelle napisał(a):
myślałam, że dziadek przewija telewizję i może sobie samemu ustawiać, o której porze chce obejrzeć dany program (np. Wiadomości), a u nas w domu nie ma takich opcji. :lol: :wink:
Szaleństwo.

Cudo! ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Kwi 05, 2006 7:24 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
Ringo napisał(a):
Michelle napisał(a):
Właśnie - jak miał na imię McGyver? :!: :wink:

MacGyver mial na imie Angus :-)

Co za pamięć! :shock: :wink: :D

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Śro Kwi 05, 2006 7:52 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Mar 15, 2006 11:03 pm
Posty: 991
Miejscowość: Karlstad
Michelle napisał(a):
Ringo napisał(a):
Michelle napisał(a):
Właśnie - jak miał na imię McGyver? :!: :wink:

MacGyver mial na imie Angus :-)

Co za pamięć! :shock: :wink: :D


E tam pamiec :) Pamietalam, ze na "a". :) I mam zabookmarkowana dobra stronke, polecam: http://www.geocities.com/Hollywood/Club/6285/ ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Czw Kwi 06, 2006 6:12 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Gru 08, 2005 8:55 pm
Posty: 1041
Miejscowość: Warszawa
Historia beatlemanii (i gyveromaniii:) ) Ringo jest prześliczna!! Na serio się strasznie wzruszyłam;) Chociaż inne historie też są wspaniałe, to ta mnie rozbroiła - szczególnie swoją objętością:D Hmm... Chyba sobie zetnę włosy na Beatlesa:D

Moja beatlemania nie jest zbyt ciekawa, ale to moje najnajnajwiększe i najtrwalsze hobby (hmm...lepsze byłoby słowo obsesja) jakie miałam. Oczywiście słuchałam jak byłam malutka. Tata lubi Beatlesów, Mama nawet też i mi puszczała kasety jak razem siedziałyśmy w domku, ale to pamietam raczej z opowieści. Że łapało się dziecko siatki od łóżeczka i podskakiwało do Help! czy She Loves You:)

A potem nastały lata bez Beatlesów:( Cały czas szukałam sobie zajęć, zostałam małym kujonkiem, uczyłam się, ale tez czytałam książki.

Potem wróciłam do muzyki, ale jeszcze nie do Beatlesów. Polubiłam np. George'a Gershwina, choć pewnie nikt nie słyszał o takim "starociu", ale na serio wtedy to było dla mnie coś, nadal go lubię, ale, rozumiecie - nie tak jak Beatlesów!!!! Tak się ocierałam o różną muzykę... Różnie to bywało, ale nie poczułam nigdy TEGO CZEGOŚ...

Nie wiem dokładnie kiedy, to musiały być wakacje'04 Tata puścił w samochodzie bardzo fajną płytę "In My Life", nagraną przez George'a Martina (słyszał ktoś?;) ) i tam leciały covery Beatlesów, które mi się w większości spodobały. Przy niektórych podobała mi się tylko melodia np, a wykonanie nie;)

Pewnego dnia w szkole na angielskim mieliśmy śpiewać piosenkę, to była Yesterday. Pokochałam Yesterday całym serduszkiem, słuchałam, słuchałam... Przerwa. Co za dużo, to nie zdrowo!

POCZĄTEK MOJEJ PRAWDZIWEJ NIEPRZEWRANEJ BEATLEMANII:)

Siedziałam sobie w dużym pokoju, wieża Rodziców była włączona. Wsłuchałam się w melodię, która leciała z płyty... To było takie proste, wręcz banalne, ale takie radosne, porywające i takie bliskie, jakbym to już kiedyś słyszała... "Tatusiu, co to jest?" "Beatlesi, nie wiesz?" "Och, mogę wziąć sobie tą płytę do pokoju?" "A mam wybór?" To była piosenka "Please Please Me". Pomyślałam, że niezła płyta, chociaż zupełnie inna od tego, co do tej pory znałam, a może właśnie dlatego. Po jakimś czasie "pożyczyłam" od Taty też inne płyty i każda była coraz lepsza! Nie będę Was nudzić moim odkrywaniem kazdej płyty po kolei, ale za kazdym razem było to dla mnie przeżycie:)

Muzyka Beatlesów ma w sobie coś takiego, że nie tylko chcesz jej słuchać, ale także w niej uczestniczyć. Pomogałam Żuczkom swoim wyciem, ale to nie był koniec. Musiałam mieć gitarę. Prosiłam, płakałam, Rodzice wydawali się być nieubłagani. Nie wiedziałam, czemu. A tu niespodzianka - Wigilia 04', wszystkie prezenty były już rozdane, myślałam jednak ze smutkiem o gitarze, kiedy kazano mi odsunąć zasłonę... Jupiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Od razu wzięłam mój skarb (nazwałam gitarę Paul:) ) i zaczęłam ćwiczyć chwyty, aż do 23.45, kiedy trzeba było się już zbierać na pasterkę:D A po powrocie znowu grałam i tak do dziś;) Chociaż od pierwszego dnia wiosny tego roku mam też elektryczną o wdzięcznym imieniu George, multiefekt nazywa się Ringo, a Johnem mogę być ja;)

Potem przyszła pora na poznanie ludzi, jakimi byli Beatlesi. Podkradłam Tacie Antologię, żeby sobie poczytać:) W sumie etap poznawania trwa nadal, bo to nie takie łatwe:) Mam juz kilka(naście?) książek o Beatlesach, mam wiele wycinków- sporo starych, które zbierał mój Tata i mniejszą kolekcję moich:)

Dzielnie zarażam ludzi Beatlesami, idzie mi powolutku, ale i tak całkiem nieźle:D A przede wszystkim moja własna beatlemania opanowuje mnie coraz bardziej:) Help!

Trochę pewnie przynudzam, bo pewnie każdy poznaje Beatlesów w podobny sposób, ale trudno:P Nie trzeba czytać;) Pozdrawiam wszystkich, którzy doszli do tego miejsca:D


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Pią Kwi 07, 2006 9:55 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Mar 15, 2006 11:03 pm
Posty: 991
Miejscowość: Karlstad
Hej Audrey!

Historia gitary "Paul" - prezentu na Gwiazdke - swietna! :) Gratuluje tez "George'a" - nie przestawaj w graniu!!!

Audrey napisał(a):
Dzielnie zarażam ludzi Beatlesami, idzie mi powolutku, ale i tak całkiem nieźle:D A przede wszystkim moja własna beatlemania opanowuje mnie coraz bardziej:) Help!

Na mnie nie licz :D Swoja droga, kapitalnie czyta sie posty osob, ktorych odkrywanie i przezywanie Beatlesow ma miejsce TERAZ!!! Oczywiscie, innych tez, z innych wzgledow, ale relacje "na zywo" maja w sobie pewien spontan, prawie niemozliwy do odtworzenia pozniej.. To piekne.

Audrey, dziekuje za Twoja historie!!! Dlaczego uwazasz, ze nie jest zbyt ciekawa? Wlasnie to, co jest tak piekne, to to, w jaki sposob jeden wspanialy zespol, potrafi odbijac sie w tysiacach serc... I kazde odbicie bedzie nieco inne, wyjatkowe... Kochani forumowicze - zachecam bardzo serdecznie do dzielenia sie swoja Opowiescia. :)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Kwi 08, 2006 9:13 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Gru 08, 2005 8:55 pm
Posty: 1041
Miejscowość: Warszawa
Ringo, jesteś kochana;)

Mam ostatnio jakieś kompleksy na punkcie "kocham Beatlesów, ale i tak inni kochają ich bardziej i więcej o nich wiedzą". I to samo z muzyką i z wszystkim:) Muszę wszystko wiedzieć od razu i nadrobić te moje nieszczęsne ponad 10 lat bez Żuczków.

MAŁA UROCZA OPOWIEŚĆ, KTÓRA ZDARZYŁA SIĘ PRZED CHWILĄ:)

Była u mnie właśnie moja mała siostrzyczka chrzestna (niedawno skończyła 4 lata) i złapała Beatlesów!! Dostała ode mnie pieska, który po naciśnięciu nóżki śpiewa "Can't Buy Me Love" (może pominę opis reakcji dzieci i rodziców w sklepie Smyk, kiedy zobaczyłam kolekcję piesków The Beagles i zaczęłam śpiewać i skakać:D ). Piesek był naciskany wielokrotnie:D Ponadto puszczałam Aduni (imię siostrzyczki) płyty i tańczyłam z nią m.in. do Twist and Shout:) Grałam jej też na gitarze, ale na "Paulu", bo się przestraszyła elektrycznej:D I obiecałam, że ją kiedyś nauczę grać. Ada stanęła koło gitary i okazało się, że jest na razie od niej mniejsza:)
W każdym razie ogłaszam wszem i wobec, że od dziś do naszego grona dołączyła nowa beatlefanka!!


Góra
 Profil  
 
 Temat postu:
PostWysłany: Sob Kwi 08, 2006 9:28 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 06, 2005 11:35 pm
Posty: 2038
Miejscowość: Łódź
WSPANIAŁA historia, Audrey! :D
Buu, czemu mnie się takie rzeczy nie zdarzają... :roll:
Hehehe pewnie dlatego, że jestem w bliższej rodzinie najmłodsza, a z tą daaaaaleeeeką nie mam kontaktu. :wink:
W każdym razie - teraz należy tylko czekać, aż za parę lat twoja siostra chrzestna sama tutaj coś napisze (albo na jakimś innym forum beatlesowskim... :wink: ).

:D :D :D Ale mnie pozytywnie 'nastroiła' twoja opowieść. :wink: :P

_________________
"Normalność nie jest kwestią statystyki."


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 209 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 11  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 25 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY