www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Psychodelia
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=1&t=1160
Strona 1 z 2

Autor:  Yer Blue [ Pon Lis 28, 2005 6:04 pm ]
Temat postu:  Psychodelia

Jakze ciekawy temat, czyżby wcześniej nikt go nie podejmował?
Mimo wciągania się w naug, wypełnienia szpitali i cmentarzy (niestety :( )powstała muzyka po prostu FASCYNUJĄCA! Lata 1966-69 to jeden z bardziej niesamowitych okresów w dziejach rocka! I to głównie dzięki narkotykom :? :wink:
Nie wiem kto pierwszy tworzył pod wpływem dragów, ale jest szansa(?), że byli to Beatlesi.
Jak dla mnie pierwsze oznaki takich klimatów dają się już zauważyć na plycie Rubber Soul, a więc jeszcze 1965 rok!
Takie utwory jak Nowhere Man (partie wokalne), The World (organy), Norwegian Wood (sitar), Girl (jakieś cygańskie motywy) czy Think For Yourself (sfuzowany bas) oznajmiały, że 'idzie nowe'.
Ale chyba pierwszym w pełni psychodelicznym kawałkiem Bitlów był Rain. Czytałem, że Lennon chciał, żeby cały utwór był puszczony 'wstecz' (ciekawe co by z tego wyszło?), jednakże poszedł na kompromis i zgodził się na ostatnie 30 sekund. jakieś takie przeciągliwe partie wokalne w refrenie i niesforna sekcja rytmiczna również sprawiają, że to psychodelia pełną parą!
Kiedyś sobie nawet policzyłem ile to Beatlesi nagrali tych psychodelików i wyszło mi , że 27 z tego co pamiętam.
Czy ktoś bardziej po 'fachu' może je zliczyć?

Autor:  Pawel [ Pon Lis 28, 2005 11:48 pm ]
Temat postu: 

W pierwszej chwili zmyliło mnie słowo "naug", myślałem, że chodzi o "nauka" w dopełniaczu liczby mnogiej, ale wtedy by było "nauk", ale potem skapowałem z kontekstu o co się rozchodzi :D

A tak przy okazji chętnie bym sobie skompilował taki psychodeliczny zestaw Beatlesów. Czy możesz Piotrze podać ten zestaw 27 nagrań?

Autor:  Michelle [ Pon Lis 28, 2005 11:51 pm ]
Temat postu: 

Pawel napisał(a):
A tak przy okazji chętnie bym sobie skompilował taki psychodeliczny zestaw Beatlesów. Czy możesz Piotrze podać ten zestaw 27 nagrań?


Tylko tu pojawia się taka mała rozbieżność w tym co dla nas jest psychodelią :wink: Czy chodzi tylko o muzykę, czy też sam tekst (mimo niepsychodelicznej muzyki), a może psychodelikiem musi być tylko i wyłącznie kawałek, w którym i tekst i muzyka jest... "odjechany" :wink:

Ja bym była bardzo wdzieczna Ricie gdyby zajęła głos w dyskusji, bo to znawczyni w kwestii psychodelicznej muzyki i myślę, że jej zdanie tutaj wiele by wniosło :D

Autor:  Yer Blue [ Wto Lis 29, 2005 3:21 pm ]
Temat postu: 

Też liczę na głos Rity w dyskusji i myślę, że się nie zawiodę :)
Magdo: myślę, że niektóre utwory mogą być brane jako psychodeliki głownie ze względu na tekst np: Dr Robert czy She Said, She Said. Ale już Come Together nigdy w życiu!
Największe wątpliwości mam co do Białego Albumu, bo właściwie tylko 2 zaliczyłbym do psychodelicznego stylu: Long Long Long (wspaniałe, nieziemskie organy hammonda, niecodzienna perkusja i odlotowe zakończenie) i Revolution 9, z tym że to bardziej awangarda. Kiedyś w piśmie Tylko Rock był taki cylk Strzał w dziesiątkę, gdzie opisywano najważniejsze psychodeliczne płyty. I jego autor w jednym rzędzie jako najwartościowsze utwory Bitlów w tym stylu wymienił:Strawberry, Walrusa i .. happiness Is A Warm Gun. Co mnie do dzisiaj dziwi :o Oczywiście ten ostatni...
Natomiast Glass Onion i Wild Honey Pie to niekoniecznie psychodelia, tak mi się wydaje.
Paweł: jak bede miał więcej czasu to je wszystkie wymienie. I jak pomoże mi Rita...

Autor:  Michelle [ Wto Lis 29, 2005 5:43 pm ]
Temat postu: 

Yer Blue napisał(a):
Kiedyś w piśmie Tylko Rock był taki cylk Strzał w dziesiątkę, gdzie opisywano najważniejsze psychodeliczne płyty. I jego autor w jednym rzędzie jako najwartościowsze utwory Bitlów w tym stylu wymienił:Strawberry, Walrusa i .. happiness Is A Warm Gun. Co mnie do dzisiaj dziwi :o Oczywiście ten ostatni...


A dlaczego Cię to zdziwiło??? :shock: :wink: :wink:

Autor:  Yer Blue [ Wto Lis 29, 2005 5:52 pm ]
Temat postu: 

Zdziwiło mnie to, że Happiness jest zaliczany do tego stylu. Bo nie wydaje mi się, że tak jest. Tekst oczywiście pokrecony, erotyczno-pacyfistyczny, ale też w wersie "I Need A Fix 'Cause I'm Going Down" mozna się dopatrzeć aluzji do narkotyków.
Natomiast to, że sam utwór jest zwariowany, nie musi oznaczyć, że to psychodelia. Ale wiem, że niektórzy go zaliczają psychodelicznego stylu.

Autor:  Yer Blue [ Śro Lis 30, 2005 5:17 pm ]
Temat postu: 

Oto lista utworów Beatlesów, które uwarzam za psychodeliczne:

Rain
I'm Only Sleeping
Love You To
She Said She Said
Dr Robert
Tomorrow Never Knows
Lucy In The Sky With Diamonds
Fixing A Hole
Being The Benefit of Mr. Kite!
Within You Without You
Lovely Rita
Good morning Good Morning
A Day In The Life
Magical Mystery Tour
Flying
Blue Jay Way
I Am The Walrus
Strawberry Fields Forever
The Inner Light
Long Long Long
Revolution 9
It's All Too Much
Only A Nothern Song
Because
Across The Universe (wersja z Anthology2)
Whats The new mary jane

Teraz Rita jeszcze musi to zatwierdzić. :)

Autor:  Rita [ Sob Gru 03, 2005 1:51 am ]
Temat postu: 

... po czym wszyscy zamarli w oczekiwaniu :D .

A tak już na serio...

Cytuj:
Ja bym była bardzo wdzieczna Ricie gdyby zajęła głos w dyskusji, bo to znawczyni w kwestii psychodelicznej muzyki (...)


Chciałabym :!: Ale to jeszcze The Long And Winding Road przede mną...

Cytuj:
Tylko tu pojawia się taka mała rozbieżność w tym co dla nas jest psychodelią Czy chodzi tylko o muzykę, czy też sam tekst (mimo niepsychodelicznej muzyki), a może psychodelikiem musi być tylko i wyłącznie kawałek, w którym i tekst i muzyka jest... "odjechany"


I tak, i nie :D Owszem, zarówno muzyka, jak i tekst, stanowią pewnego rodzaju wyznacznik gatunku muzyki, który określamy mianem psychodelicznego. Czasami rzeczywiście wystarcza, gdy w danym utworze występuje tylko jeden z tych elementów, aby na jego podstawie można by zaliczyć kawałek do psychodelicznych. Jako przykład podam tutaj piosenkę, która nie tak dawno temu w jakiejś ankiecie została uznana za największy psychodelik wszechczasów - "White Rabbit" amerykańskiej grupy Jefferson Airplane. Jest on interpretacją "Alicji w Krainie Czarów" właśnie pod wpływem narkotyków... i faktycznie ma dość "odjechany" tekst. Z drugiej jednak strony, pod względem "dźwiękowym" nasze"Tomorrow Never Knows" (miejsce drugie w wyżej wymienionej ankiecie) w moim skromnym mniemaniu bije Królika tysiąckroć razy na głowę. Jak więc w tym "bałaganie" zdefiniować muzykę psychodeliczną :?: Fachowo mówi się, że składa się na nią każdy utwór, który został stworzony pod wpływem narkotyków. Gdyby się więc uprzec, można by do tego "worka" wrzucić naprawdę bardzo wiele - od, rzecz oczywista, całego dorobku "Flower Power", do ciężkiego rocka. Ale to mimo wszystko jest chyba za bardzo ogólne... i za mało tym samym precyzuje. Dorzućmy więc do tego senny, rozmarzony, "odjechany" tekst lub melodię i jesteśmy w domu...
Cytuj:
Największe wątpliwości mam co do Białego Albumu, bo właściwie tylko 2 zaliczyłbym do psychodelicznego stylu: Long Long Long (wspaniałe, nieziemskie organy hammonda, niecodzienna perkusja i odlotowe zakończenie) i Revolution 9, z tym że to bardziej awangarda. Kiedyś w piśmie Tylko Rock był taki cylk Strzał w dziesiątkę, gdzie opisywano najważniejsze psychodeliczne płyty. I jego autor w jednym rzędzie jako najwartościowsze utwory Bitlów w tym stylu wymienił:Strawberry, Walrusa i .. happiness Is A Warm Gun. Co mnie do dzisiaj dziwi Oczywiście ten ostatni...


Myślę, że dzięki wyżej podanej definicji Twoje wątpliwości, Yer Blue, zostały rozwiane raz na zawsze :D Zresztą, i tak je nie do końca rozumiem, szczerze mówiąc... czego bowiem w tych perełkach nie ma :!: Opisy jakby ze snów, przywołanie dziwacznych wizji, być może nawet halucynacji... to odnośnie "Happiness". A "Long Long Long" :?: Chyba melodia mówi sama za siebie... :)

Cytuj:
Nie wiem kto pierwszy tworzył pod wpływem dragów, ale jest szansa(?), że byli to Beatlesi.

Do tej pory nie natknęłam się nigdzie na informację, by pierwszy przypadek stworzenia czegoś pod wpływem narkotyków został udokumentowany - być może... W każdym razie, niewykluczone, że niektórzy artyści dekadenckiej Polski międzywojennej mogliby nam coś na ten temat powiedzieć :wink:. Na pewno jednak pod wpływem narkotyków tworzyli już niektórzy muzyki jazzowi i folkowi. A jeśli chodzi o rock'n'roll, jeszcze przed Beatlesami swoje pierwsze e podróże pod wpływem LSD odbywali m.in. Bob Dylan czy muzycy grup The Mamas and The Papas, The Doors czy Grateful Dead. Ale wtedy jeszcze nie o to tak bardzo chodziło... Jak to kiedyś ktoś ładnie powiedział, "In 1965 the world turned psychedelic, even if some of its inhabitants were imbibing nothing stronger than a a cup of tea..." :wink: Do żadnej z ww. grup/osób nie należy też zaszczyt nagrania piosenki powszechnie uznanej za pierwszy psychodelik. O ten tytuł walczy kilka kawałków, m.in. "Sunshine Superman" Donovana (1966) czy "See My Friends" The Kinks (1965). Pierwsze zaś użycie samego słowa "psychodeliczny" przypisuje się amerykańskiej grupie folkowej Tge Holy Modal Rounders. W muzyce rockowej termin pojawił się po raz pierwszy w 1966 - vide album "The Psychedelic Sounds of the 13th Floor Elevators"; w tym samym roku pojęcie to pojawiło się również w prasie, a dokładniej w recenzji koncertu The Yardbirds w "Melody Maker".

Cytuj:
Teraz Rita jeszcze musi to zatwierdzić.


Ja nic nie będę zatwierdzać :D bo jak widzimy, psychodelia pojęciem szerokim dość jest :wink: wobec tego dużo zależy od własnego "widzimisię". Dodam tylko, że niektórzy przykleliliby jeszcze do podanej przez Yer Blue listy Yellow Submarine (bo żółty kolor, a co :!: :wink: ), oraz Revolution 9. Co się jednak tyczy tego ostatniego, dla mnie takie kurioza nie są psychodelią, ale zwykłymi eksperymentami studyjnymi.

No, jak ktoś przez to przebrnął to ma moje szczere gratulacje :D.

Autor:  Yer Blue [ Sob Gru 03, 2005 2:30 pm ]
Temat postu: 

No to Thanks Rita! :D
A tak w ogóle to Happiness uważasz za psychodeliczny? Owszem tekst co najmniej pokręcony, ale muzycznych eksperymentów raczej nie ma, mimo tak złóżonej formy kompozycji. Dobrze go kiedyś określił Wiesław Weiss -jako minisuita. Ale psychodelia raczej nie.
Nad Yellow Submarine i Baby You're Rich Man się zastanawiałem z lekka czy by ich nie przyczepić do tego stylu i sam już nie wiem. :wink:

Autor:  Rita [ Sob Gru 03, 2005 7:11 pm ]
Temat postu: 

Cytuj:
A tak w ogóle to Happiness uważasz za psychodeliczny? Owszem tekst co najmniej pokręcony, ale muzycznych eksperymentów raczej nie ma, mimo tak złóżonej formy kompozycji. Dobrze go kiedyś określił Wiesław Weiss -jako minisuita. Ale psychodelia raczej nie.


Mimo wszystko ja zaliczyłabym go do psychodelików. Dlaczego :?: Bo tak czuję... John nie mógl sobie tego kawałka po prostu napisać i już. Przedtem musiał się zapewne nieźle "napodróżować" :wink: .

Cytuj:
Nad Yellow Submarine i Baby You're Rich Man się zastanawiałem z lekka czy by ich nie przyczepić do tego stylu i sam już nie wiem.


Cóż, wprawdzie napisałam o tych "niektórych", sama jednakże... mimo wszystko nie podczepiłabym Żółtej Łodzi do psychodelii. Przecież Paul napisał to jako niewinną piosenkę dla dzieci... :D A łódź mogła być sobie równie dobrze zielona czy fioletowo-niebieska... A że akurat żółty... kolor wizji narkotykowych... ach, jak ja kocham te nad-interpretacje :D.

"Baby You're A Rich Man" to już zupełnie nie. Przynajmniej, gdy ja myślę "psychodeliki Beatlesów", akurat ten kawałek nigdy mi do głowy nie przychodzi. To chyba znak, że jednak nie ma tego "czegoś" :wink: .

Autor:  Michelle [ Sob Gru 03, 2005 10:17 pm ]
Temat postu: 

Rita napisał(a):
Cytuj:
A tak w ogóle to Happiness uważasz za psychodeliczny? Owszem tekst co najmniej pokręcony, ale muzycznych eksperymentów raczej nie ma, mimo tak złóżonej formy kompozycji. Dobrze go kiedyś określił Wiesław Weiss -jako minisuita. Ale psychodelia raczej nie.


Mimo wszystko ja zaliczyłabym go do psychodelików. Dlaczego :?: Bo tak czuję... John nie mógl sobie tego kawałka po prostu napisać i już. Przedtem musiał się zapewne nieźle "napodróżować" :wink: .


Mi też "Happiness Is A Warm Gun" zawsze wydawał się psychodelią... ale wolałam się szerzej nie wypowiadać przed postem Rity, bo to nie moja działka i nie chciałam się ośmieszyć jeśli się mylę :wink:
Rzeczywiście dla niektórych to "tylko" rockowy utwór nie mający nic wspólnego z psychodelią, ale chyba zważywszy na okres, w którym John go skomponował, co brał :wink: i na nastrój kompozycji to prawdopodobne, że natchnienie do napisania "Happiness..." John czerpał z używek :wink:

Autor:  Yer Blue [ Pon Gru 05, 2005 5:53 pm ]
Temat postu: 

Dla mnie happiness jest psychodeliczny tylko ze wzgledu na "Potrzebny mi strzał, bo schodzę w dół". 'Schodzić w dół' oznacza ostatnią fazę działania narkotyku, w tym wypadku chyba hery... Rzeczywiście chyba musiał coś 'zarzucić' pisząc to.
Powiedzmy sobie szczerze rok 1968 u Beatlesów to jednak już nie 'ta' psychodelia co jeszcze rok wcześniej. Ale tekst odnosi się do narkotyków (co prawda nie tylko) tak więc skoro takie Dr Robert uznałem za psychodelika to ostatecznie mógłbym przyznać Wam rację dziewczyny. :)
Ale jednak ten kawałem dla mnie jest czymś więcej niż psychodelią. To jakby narodziny progresji, przynajmniej w jakimś tam stopniu.

Autor:  Michelle [ Pon Gru 05, 2005 7:39 pm ]
Temat postu: 

Yer Blue napisał(a):
Ale jednak ten kawałem dla mnie jest czymś więcej niż psychodelią. To jakby narodziny progresji, przynajmniej w jakimś tam stopniu.


Tak trochę off-topic`ując to wieniec laurowy temu, kto poda dokładne wyjaśnienie rocka progresywnego :lol: wszyscy wiedzą o co chodzi, jak to brzmi, ale ja od paru ładnych lat czekam na jakieś ładne określenie tego gatunku muzyki... najczęściej zaczynają podawać tylko historię gatunku i najważniejszych twórców :wink:
Największy ubaw miałam jak jakieś 4 lata, gdy temu pytałam się nauczyciela muzyki co to jest rock progresywny (zresztą pytałam też o inne rodzaje muzyki) i nie potrafił mi podać definicji :wink: :lol: "to się czuje" heheh :wink:
A rzeczywiście "Happiness Is A Warm Gun" ma w sobie cechy zalążka rocka progresywnego :wink: :D i chwała Lennonowi za to :D :P :D

Autor:  Yer Blue [ Śro Cze 21, 2006 2:00 pm ]
Temat postu: 

10 czerwca minęło okrągłe 40 lat odkąd światło dzienno ujrzało pierwsze psychodeliczne nagranie Beatlesów :) a i zdaje mi się, że było to w ogóle pierwsze nagranie w tym stylu :D bo amarykańska psychodelia miała w sobie więcej popu niż eksperymentów, a Dylan czy Kinks zahaczali o ten styl tylko w tekstach (chociaż nie znam zbyt dobrze tych wykonawców :wink: ).

tym umownie pierwszym nagraniem jest oczywiście Rain. ależ Paul i Ringo tam grają (właściwie to szaleją!), Macca już chyba nigdy nie powtórzył takiej wirtuozerskiej linii basu... 40 lat minęło!

Autor:  cze [ Czw Cze 22, 2006 10:38 am ]
Temat postu: 

Rain to jedno z moich najukochańszych nagrań Beatlesów. Nie jestem obiektywny, ale wydaje mi się, że brzmi bardzo świeżo, i mógłbyby być równie dobrze nagrany teraz:-) A gra Ringo (i całego zespołu) jest tam rzeczywiście znakomita.
W ogóle w czasie revolverowej sesji fajne rzeczy mu wyszły, że wspomnę tylko znakomitą linię perkusji w She Said She Said czy rewelacyjny jednostajny rytm w Tommorow Never Knows. Mistrzostwo świata.

Autor:  Ringo [ Czw Cze 22, 2006 1:29 pm ]
Temat postu: 

cze napisał(a):
Rain to jedno z moich najukochańszych nagrań Beatlesów.
Moje tez, bez dwoch zdan! Ale jedno z hmm.. moze 30-40 naj, naj, naj.. ;-)
cze napisał(a):
Nie jestem obiektywny, ale wydaje mi się, że brzmi bardzo świeżo, i mógłbyby być równie dobrze nagrany teraz:-)
Dokladnie!!! Utwor scial mnie przy pierwszym przesluchaniu.. Szczeka opadla mi z glosnym loskotem na podloge... I zostala tam chyba do dzis ;-). Tak jak juz napisalam w ktoryms watku: "She's Electric", "The Girl In The Dirty Shirt", "Born On A Different Cloud", "Go Let It Out" czy "Who Feels Love?" naleza do tych najbardziej beatlesowskich kawalkow Oasis (notabene moich ulubionych, obok ich kilku innych), a wlasnie "Rain" brzmi dla mnie niezwykle "oasisowsko"... W tym utworze wyraznie slychac, ktore elementy wplynely ne specyficzne brzmienie Oasis, a w szczegolnosci "rozjechany", przychrypniety wokal Liama. Ale oczywiscie Beatli cenie wyzej, to chyba oczywiste (choc Oasis nalezy do kilku moich najulubienszych zespolow poza Beatlami). Wracajac do "Rain" - poza wokalem, tekstem (!) i niesamowita "sciana dzwiekow z gitary"... BAS - czysty obled!!!! I perkusja Ringo.. Genialne "przedluzenia"... przestrzen, atmosfera, intensywnosc, rozmarzenie i skupienie zarazem...

Autor:  Yer Blue [ Czw Cze 22, 2006 1:30 pm ]
Temat postu: 

tak, w She Said She Said perkusja jest też wyjątkowa, w pewnym momencie mam wrażenie , że jest puszczana wstecz (tak gdzieś w środku utworu). czytałem kiedyś, że pierwszym utworm z sesji do Revorvera było Love You To, ciekaw jestem kiedy dokładnie był początek sesji do tej przełomowej dla muzyki rockowej płyty, może ktoś wie :?: a czy Paperback Writer i Rain zostały nagrane wcześniej, czy podczas Revolvera? może Love You To było tym pierwszym nagranym kawałkiem przez zespół w psychodelicznym stylu, kto wie...

Autor:  cze [ Czw Cze 22, 2006 1:48 pm ]
Temat postu: 

Rain i Paperback (przynajmniej wersje wydane na płycie) były nagrywane po Love You Too (między 13 a 16 kwietniem 1966, LYT - 11 - 13 kwietnia) w czasie sesji do Revolvera.
Ale pierwszym utworem nagrywanym w czasie tej sesji, był (surprise!) ... Tommorow Never Knows (już 6 kwietnia).
Przynajmniej tak wynika ze strony
http://www.jpgr.co.uk/i_beatleslp_date.html

Autor:  Nelya [ Wto Cze 27, 2006 1:48 am ]
Temat postu: 

Rita napisał(a):
Cóż, wprawdzie napisałam o tych "niektórych", sama jednakże... mimo wszystko nie podczepiłabym Żółtej Łodzi do psychodelii. Przecież Paul napisał to jako niewinną piosenkę dla dzieci... :D A łódź mogła być sobie równie dobrze zielona czy fioletowo-niebieska... A że akurat żółty... kolor wizji narkotykowych... ach, jak ja kocham te nad-interpretacje :D..


a dla mnie Yellow Submarine to jest psychodelia w bardzo brudnym, zasłoniętym płaszczykiem piosenki dla dzieci, wydaniu! i bede sie tego trzymać, dopoki ktos mi nie udowodni, ze jakiekolwiek dziecko poczuloby sie pociagniete tym tekstem (gdybym miala 5 lata, znudzilby mnie od razu - no przepraszam, nic sie nie dzieje, przygody jakos nie czuc...), ze "man who sailed to see" to nie ten, który wędrował w obszary podswiadomosci czy tam czego, że "he told us of his life" nie ukazuje go jako kogos w rodzaju Doktora Robertsa, że "sea of green" nie jest właśnie krainą wizji narkotykowych, że "behind of waves" nie oznacza >>poza rzeczywistością<<, że "we all" nie jesteśmy braćmi w nałogu... i tak dalej. to wtedy może zmienię zdanie. ale jak na razie przychylam sie do zdania przeczytanego w ktoryms artykule - w żółtej łodzi musiało być nieźle najarane :D[/url]

Autor:  Yer Blue [ Pon Lip 10, 2006 2:14 pm ]
Temat postu: 

cze napisał(a):
Rain i Paperback (przynajmniej wersje wydane na płycie) były nagrywane po Love You Too (między 13 a 16 kwietniem 1966, LYT - 11 - 13 kwietnia) w czasie sesji do Revolvera.
Ale pierwszym utworem nagrywanym w czasie tej sesji, był (surprise!) ... Tommorow Never Knows (już 6 kwietnia).
Przynajmniej tak wynika ze strony
http://www.jpgr.co.uk/i_beatleslp_date.html


coś mi nie chce się wierzyć, że Beatlesi zaczeli swoją psychodeliczną pozygodę od ...Tomorrow Never Knows :shock: co za wysoki pułap! ten utwór ma nieskończoną formę, mógłby trwać i trwać... to progresja właściwie 8)

mam jeszcze takie pytanie: wie może ktoś kiedy dokładnie zarejestrowano oficjalną wersję It's All Too Much? to chyba odrzut z Magicala, ale pojęcia nie mam kiedy dokładnie powstał...

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/