Jako osoba, która na swoje szkolne lata może już spoglądać ze sporego dystansu, mogę też stwierdzić z całą pewnością, że wszystko to mija z wiekiem i w pewnym momencie to, że ktoś coś tam o Beatlesach powiedział... przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie
Ludzie się zmieniają, dorośleją, nierzadko porzucają obiekty swych nastoletnich muzycznych fascynacji lub wręcz się ich wstydzą. Zresztą, im więcej lat przybywa, tym mniej kolosalne znaczenie ma muzyka czy ulubiony zespół jako fundament tożsamości. Oddanych fanów danego gatunku muzyki czy zespołu jest w wieku dorosłym tak naprawdę niewielu. Zapewne dlatego teraz moja fascynacja Beatlesami wzbudza raczej zainteresowanie czy nawet pewnego rodzaju podziw, a z kpinami czy wyśmiewaniem się w ogóle się nie spotykam.
Z drugiej strony, zmieniamy się i my, i nie traktujemy już wszystkiego, co ktoś powie o naszym ukochanym zespole, tak śmiertelnie poważnie
Kiedy miałam 12 lat, wyrzuciłam do śmieci kasetę pewnego bardzo popularnego w owym czasie zespołu żeńskiego tylko dlatego, że koleżanka ośmieliła się powiedzieć, że zespół ten zdobył większą popularność od Beatlesów. Każda krytyczna uwaga na temat Chłopaków bolała mnie bardziej, niż gdyby to mnie skrytykowano
Czy mogę powiedzieć, że byłam dyskryminowana? Raczej użyłabym tu słowa niezrozumiana - a jeśli już byłam dyskryminowana, to zapewne głównie z własnego wyboru. To ja sama wyrzuciłam się "poza nawias" zdecydowawszy, że jako fance Beatlesów absolutnie nie przystoi mi słuchać tej beznadziejnej muzyki wielbionej przez moich rówieśników. Potem trochę mi to przeszło
, ale w sprawie muzycznych upodobań dalej jestem 50 lat do tyłu